Redakcja Bieganie.pl
Londyn drugi raz z rzędu gościł uczestników Pucharu Europy na 10000 metrów. Do Parliament Hill wybrała się 5-osobowa ekipa polskich długodystansowców. Na jej czele stanęli aktualni mistrzowie kraju na dystansie 25 okrążeń – Krystian Zalewski i Paulina Kaczyńska. Polacy nie odegrali jednak znaczących ról w żadnym z wyścigów. Pierwsze skrzypce zagrali za to naturalizowani lekkoatleci w barwach Izraela i Włoch oraz Brytyjczycy. Spytaliśmy naszych reprezentantów o wrażenia z zawodów.
23. Puchar Europy na 10000 metrów wzorem poprzedniego roku rozegrano przy okazji londyńskiej imprezy biegowej „Highgate Harriers Night of the 10,000m PBs”. Jest to wydarzenie sportowo-towarzyskie, podczas którego równie ważne jak rywalizacja na bieżni jest to, co dzieje się dookoła. Namioty z piwem, efekty pirotechniczne, półnagi osiłek uderzający w gong na ostatnim kółku, publiczność zamiast na trybunach – dopingująca na samej bieżni. „Noc życiówek na 10000 metrów” w londyńskim wydaniu to połączenie sportu na najwyższym poziomie ze swoistym festynem.
Zawody rozpoczęły się 6 lipca wczesnym popołudniem od szkolnych biegów sztafetowych. Następnie na dystansie 10000 metrów, zaprezentowali się biegacze i biegaczki z brytyjskich klubów lekkoatletycznych. Nim rozpoczęły się biegi w ramach PE, na bieżni zdążyła pokazać się ponad setka lokalnych biegaczy i biegaczek, w walce o swoje nowe życiówki na „dyszkę". Jeśli chodzi o poziom sportowy tych biegów, wyniki mieściły się w przedziale 34-29 minut u panów i 38-33 minut u pań.
Film promocyjny zeszłorocznej edycji "Nocy życiówek"Polski Związek Lekkiej Atletyki zgłosił do występu w Pucharze Europy aż sześcioro zawodników. Poza mistrzami Polski Zalewskim i Kaczyńską, do Londynu awizowano również Weronikę Pyzik, Annę Gosk, Renatę Pliś i Tomasza Grycko. W związku z problemami zdrowotnymi ostatecznie zabrakło w naszym składzie Pyzik, której odnowiła się kontuzja stopy.
Niejako na rozgrzewkę, w męskim biegu B zobaczyliśmy Tomasza Grycko, który jako jedyny z naszej reprezentacji nie załapał się do rywalizacji w serii A. Przełajowy mistrz Polski z Olszyny od początku trzymał się środka stawki, pilnując krawężnika. Z przodu szalał za to naturalizowany Szwed Robel Fsiha (z pochodzenie Erytrejczyk), dla którego tempo pacemakerów było zbyt wolne. Fsiha wypracował sobie w szczytowym momencie blisko 10 sekund przewagi nad grupą, ale już na 4 kilometrze z misternie budowanego zapasu nie zostało nic. W międzyczasie zawody zakończyły natomiast się dla naszego reprezentanta. Grycko zszedł z bieżni, zanim bieg tak naprawdę na dobre się rozkręcił. Wygrał reprezentant Izraela Yitayew Abuyah (28:44), którego do samej mety naciskał Włoch Quazzola (28:44). Trzecie miejsce zajął kolejny zawodnik spod biało-błękitnej flagi – Gashau Ayale (28:50).
Z dobrej strony pokazały się nasze najlepsze tegoroczne długaski w serii A kobiet. Paulina Kaczyńska finiszowała na 16 miejscu z nowym rekordem życiowym – 32:50.16. Osiemnasta dobiegła Renata Pliś również z życiówką 32:54.13. Nieco poniżej oczekiwań zaprezentowała się Anna Gosk, której tegoroczny rekord życiowy z Białogardu pozostał niewzruszony. 34:48.59 dało ostatnie, 34 miejsce wśród zawodniczek, które ukończyły rywalizację w tej serii.
Teoretycznie w Pucharze Europy zwyciężyła murowana faworytka, aktualna mistrzyni Europy na 10000 metrów, Lonah Salpeter, która w tym sezonie zaliczyła już świetny maraton (2:19:45 w Pradze). Urodzona w Kenii w plemieniu Kalenjin reprezentantka Izraela od początku postanowiła biec solo, jednak po mniej więcej 4 kilometrze jej przewaga zaczęła, z koła na koło, maleć. Ostatecznie na mecie w Londynie Salpeter uzyskała 31:15.78, co jest jej nowym rekordem życiowym. Do samego końca czuła na plecach oddech niesionej dopingiem „lokalsów" Brytyjki, Eilishi McColgan (31:16.76). Trzecia z czasem 32:02.38, dobiegła Francuzka Liv Westphal, notując już ogromną stratę do liderek.
Jednak praktycznie… najszybszą serię kobiet wygrała zgłoszona do zawodów w barwach Aldershot, Farnham and District Athletic Club – a nie Wielkiej Brytanii – doświadczona Stephanie Twell. To ona biegnąc ostatnie kilometry najszybciej, jako jedyna z grupy pościgowej dogoniła Salpeter i w pozornie przysadzistym stylu wpadła na metę z doskonałą życiówką: 31.08.10. Twell to 5-krotna mistrzyni Wielkiej Brytanii na 5000 m, a jej największymi sukcesami na arenie międzynarodowej jest złoto ME Juniorów z 2008 roku na 1500 metrów oraz brąz seniorskich ME z 2016 roku na 5000 m.
Wielu zawodnikom noc na stadionie w Parliament Hill będzie się kojarzyć miło. Udało nam się porozmawiać z Renatą Pliś godzinę po biegu, gdy czekała na losową kontrolę antydopingową:
– Nie czuję na razie wielkiego zmęczenia, to są jednak dla mnie dużo mniejsze prędkości, niż w biegach średnich, w których się specjalizowałam przez lata. Zaczęłam dosyć odważnie – również dlatego, że tempo wydawało mi się wolne. Z tego, co zauważyłam pokonałam 5 km w około 16:11, co jest super postępem, bo ostatnio w Goleniowie czułam się fatalnie w tempie na 16:00 podczas nieukończonej „piątki”…Tutaj bieg się szybko rozciągnął. Długo prowadziłam drugą grupę, potem biegłam sama, choć przyznam, że mi to nie przeszkadzało. Bardzo podobała mi się atmosfera zawodów. Organizatorzy z początku puścili nas po 5 torach, ale w trakcie biegu na wirażach ścieśnili bieżnię do trzech torów, przez co biegło się naprawdę tuż obok kibiców. Taki konkretny kryzys poczułam na 6 okrążeń do końca, ale jednak zafiniszowałam ostatnie 400 jak średniaczka… Szkoda że nie wystartuję szybko na 10000 m, bo takich biegów się często nie organizuje, ale na pewno chciałabym niedługo pobiec piątkę na bieżni. Muszę się przełamywać, trzeba nauczyć się cierpieć tylko poprzez takie długie starty.
Najszybsze kobiety:
1. Stephanie TWELL (AFD-GBR) 31:08.13
2. Lonah Chemtai SALPETER (ISR) 31:15.78
3. Eilish MCCOLGAN (GBR) 31:16.76
4. Liv WESTPHAL (FRA) 32:02.38
5. Fionnuala MCCORMACK (IRL) 32:05.29
6. Carmela CARDAMA (ESP) 32:26.43
…
16. Paulina KACZYŃSKA (POL) 32:50.16
…
18. Renata Pliś (POL) 32:54.13
…
34. Anna GOSK (POL) 34:48.59
O godzinie 21:45 lokalnego czasu nadszedł wyczekiwany od samego południa finał biegu na 10000 metrów w ramach Pucharu Europy. W serii A, poza naszym faworytem Krystianem Zalewskim, wystąpili Yemaneberhan Crippa (trzecie miejsce podczas PE 2018), Sondre Nordstad Moen (były rekordzista Europy w maratonie), czy Daniele Meuci (mistrz Europy w maratonie z roku 2014). Zabrakło triumfatora z poprzedniego roku, Niemca Richarda Ringera, który dobę wcześniej ścigał się na Diamentowej Lidze w Lozannie na 5000 m.
Krystiana Zalewskiego szybko straciliśmy z oczu, niestety Polak nie liczył się w walce o czołowe pozycje. Początkowo pilnował środka stawki, potem starał się utrzymać w grupie pościgowej, ale im dłużej trwał wyścig, tym bardziej spadał na kolejne miejsca… żeby ostatecznie ukończyć bieg na 32 pozycji z czasem 29:14.67.
Z przodu, po zejściu pacamakerów, trwała natomiast zażarta walka pomiędzy Niemcem Petrosem (urodzonym w Erytrei), a Włochem Crippą (pochodzącym z Etiopii). Na okrążenie do mety szalę zwycięstwa na swoją korzyść próbował przechylić Niemiec, jednak riposta reprezentanta Italii była szybka i skuteczna. Wygrał Crippa z wynikiem 27:49.79, przed Petrosem (27:52.25) i Benem Connorem z Wielkiej Brytanii (27:57.60). Na uwagę zasługuje piąte miejsce i niezły rezultat powracającego po kontuzji Moena.
Najszybsi mężczyźni:
1. Yemaneberhan CRIPPA (ITA) 27:49.79
2. Amanal PETROS (GER) 27:52.25
3. Ben CONNOR (GBR) 27:57.60
4. Soufiane BOUCHIKHI (BEL) 28:04.09
5. Sondre Nordstad MOEN (NOR) 28:06.27
6. Lorenzo DINI (ITA) 28:09.21
…
32. Krystian ZALEWSKI (POL) 29:14.67
Krystian Zalewski zapytany przez naszą redakcję o wrażenia, odpowiedział, że już na pierwszym kroku po wystrzale startera, został nadepnięty przez któregoś z przeciwników. Efektem były rozdarte kolce i wystający palec, co przeszkadzało mistrzowi Polski na 10000 m w pogoni za uciekająca grupą. Na świeżo po biegu nasz reprezentant nie krył rozczarowania, choć obiecał, że wróci silniejszy:
– Ogólnie czułem się bardzo dobrze i tempo było idealne. Niestety narastający ból uniemożliwił pokazanie, na jaki wynik byłem przygotowany. Jest mi przykro, bo liczyłem na nowy rekord życiowy. A wszystko potoczyło się od początku nie tak jak miało. Niestety wynik traktuję poniżej oczekiwań. Sprawiłem zawód nie tylko sobie, ale i mojemu trenerowi (Jacek Kostrzeba był na miejscu zawodów jako opiekun grupy z ramienia PZLA – przyp. red.), który wkłada serce w to, co robimy… a czasem zawieść bliskich boli bardziej niż siebie. Jednak wiem, że moja rodzina będzie dalej ze mną, a z trenerem będziemy szli ramię w ramię do celu.
W klasyfikacji drużynowej mężczyzn, biorącej pod uwagę wyniki trzech najlepszych zawodników, wygrali Włosi, przed Brytyjczykami i Niemcami. Wśród pań z przewagą prawie dwóch minut triumfowały Brytyjki, przed Hiszpankami i Włoszkami. Polacy nie zostali sklasyfikowani, natomiast trójka Polek wywalczyła ostatnie, ósme miejsce wśród drużyn, którym udało się wystawić drużynę.