Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W ostatni weekend amerykańscy lekkoatleci przybyli do Virginia Beach, żeby powalczyć o tytuły halowych mistrzów kraju w najmłodszych kategoriach wiekowych. Największym wydarzeniem zawodów był występ dwunastoletniego Quincy’ego Wilsona, który wygrał 400 metrów z rewelacyjnym 51.78. Młody Amerykanin do rekordu świata 12-latków stracił ponad sekundę. Przykłady cudownych dzieci biegania można mnożyć.
Wilson reprezentujący klub Track 757 z Chesapeake, wystartował w drugiej serii wspólnie z Kovenem Smithem. Obaj zaczęli mocno, otwierając pierwsze koło w około 24 sekundy. Na drugiej dwusetce przewaga Wilsona zaczęła jednak rosnąć. Drobny chłopak, z przepaską w stylu Karate Kid na głowie, mknął do mety, nie oglądając się za siebie. Zegar wskazał fenomenalne 51.78, ale zwycięzca nie wyglądał na szczególnie zaskoczonego. Odbierając gratulacje od kolegów przybrał minę pod tytułem: „Wykonałem swoją robotę”.
Quincy powinien być jednak w szoku, bo jeszcze w grudniu w tej samej hali Virginia Beach Sports Center, uzyskał 56.36. Mogłoby się wydawać, że rozmienienie 52 sekund na halową czterysetkę przez dwunastolatka, będzie oznaczało rekord świata dla tej kategorii wiekowej. Nic bardziej mylnego. W roku 2009 Bryce Love wybiegał jeszcze lepsze 50.75. Co się dzieje z genialnym biegowym dzieckiem dzisiaj? Nie związał swojej przyszłości z lekkoatletyką. Predyspozycje szybkościowe z pewnością przydają mu się jednak w prowadzeniu kariery zawodnika NFL (National Football League).
Quincy Wilson osiągnął wynik, którego nie powstydziliby się juniorzy młodsi (16-17 lat), czy Justyna Święty-Ersetic. Ciekawe czy nastolatek zwiąże swoją przyszłość z bieganiem, czy jednak tropem Love, wykorzysta wrodzoną szybkość w innej dyscyplinie.
Dzieci startujących na zaskakująco wysokim poziomie, nie brakuje też w biegach długich. Rok temu echem odbił się wyczyn Patricka Geagana. 10-latek na początku marca 2020 w Foxborough w stanie Massachusetts pokonał 10 mil (ok. 16 km) w 1:05:48. Oznacza to, że trzecioklasista pokonał cały dystans ze średnim tempem 4:05/km. Tamten start nie był dla niego pierwszyzną, ponieważ zaczął trenować mając 5 lat na karku.
– Patrick od zawsze lubił wyjść na podwórko i trochę pobiegać – mówił ojciec, Andrew Geagan. – Ze swojej natury jest bardzo nastawiony na rywalizację. Bieganie i wygrywanie podnoszą jego pewność siebie. Czasami muszę go stopować, kiedy chce trenować za dużo – tłumaczył Geagan senior.
Młody długodystansowiec nie kryje się ze swoimi ambicjami: – Chcę wygrywać i bić rekordy. W przyszłości chciałbym pojechać na igrzyska – zapowiedział.
Młodych talentów nie musimy jednak szukać za oceanem. W Polsce od lat zdumiewa wszystkich Eliza Galińska. Już mając 8 lat zaczęła pojawiać się na Parkrunach. Jako dziewięciolatka pokonywała 5 kilometrów w czasie poniżej 20 minut. Latem 2019, trzynastoletnia już wówczas Eliza, była objawieniem biegów ulicznych. Potrafiła przebiec półmaraton poniżej 1:30, a uliczną piątkę w 18:07. Ostatniej jesieni trzykrotnie poprawiała najlepszy wynik w historii młodziczek na 2000 metrów. 14-latka zatrzymała się póki co na 6:23:03.
W kontekście niemal seniorskich wyników dzieci, pojawiają się obawy o zdrowie młodych sportowców. Poddawani krytyce rodzice, najczęściej odpowiadają w ten sam sposób: „Dziecko samo chce biegać, nie jest do niczego zmuszane”. Można odpowiedzieć pytaniem: „Czy zawsze to, czego chce dziecko, będzie dla niego dobre?”.