23 stycznia 2014 Redakcja Bieganie.pl Sport

10,37 sekundy – i jeszcze szybciej


W 2010 roku ustanowił fenomenalny Rekord Polski juniorów (10.37), który był nie do ruszenia przez 28 lat! Potem nadeszły lata gorszych występów i kontuzji, które naraziły go nie tylko na krytykę ale i brak wiary w to, że jeszcze powróci. I oto stało się. Wiara i charakter mistrza zwyciężyły i pozwoliły mu powrócić do biegania na nieosiągalnym dla wielu poziomie. Przeczytajcie wywiad z Grzegorzem Zimniewiczem, aktualnym wicemistrzem Europy z Tampere.

1.jpg
fot. Sprinterzy.com

Po dwóch latach słabszej dyspozycji wracasz do gry! Jak wspominasz ten okres kiedy kontuzje na długi okres musiały pozbawić Cię udziału w największych sportowych wydarzeniach?

Grunt to pozytywne myślenie! Nigdy nie dręczyłem się ze świadomością, że coś mi nie wyszło na dłuższą metę. Powiedziałbym nawet, że byłem całkiem spokojny bo wiedziałem, że przyjdzie czas kiedy powrócę w wielkim stylu no i nadszedł. Oczywiście były momenty kiedy odczuwałem żal i niedosyt na przykład w momentach kiedy nie mogłem być razem z kolegami ze sztafety kiedy startowali w Londynie czy na innych imprezach. Generalnie nie wspominam źle tego okresu. Być może dlatego, że jestem silnie wierzącym w siebie człowiekiem.

Czego dotyczyły Twoje problemy zdrowotne? Jakim zabiegom zmuszony byłeś się poddać w celu rehabilitacji?

Były to typowe urazy sprinterskie. W 2012 roku pech mnie nie opuszczał. Naciągnąłem kilkakrotnie mięśnie dwugłowe aż po naderwanie mięśnia czworogłowego. Skupiłem się przede wszystkim na wzmacnianiu ekscentrycznym tych mięśni oraz ich rozciąganiu.

Był taki moment kiedy siedząc sam w pokoju biłeś się z myślami „dlaczego to się stało?”, „zawaliłem”?

„Zawaliłem” to za mocne słowo. Nie róbcie już ze mnie takiej ofiary. Każdy sportowiec w swojej karierze ma słabsze sezony z wielu różnych powodów. U mnie to były przede wszystkim kontuzje i owszem dużo analizowałem dlaczego tak się stało i wyciągnąłem wiele wniosków, które pomogły mi w sezonie przygotowawczym na kolejny sezon.

 

Sprinterska historia Grzegorza w pigułce. Niezwykle motywacyjny film: 

Sezon 2012 kończysz ze słabiutkim 10.87 sekundy. 8 miesięcy później tzw. „sezon prawdy” zaczynasz od oszczędnego 21.48, żeby potem w debiucie na „setkę” zatrzymać zegar na 10.31! Co myślałeś przed samymi AMP, a co po tym jak zobaczyłeś tak niezwykły rezultat?

Żadne słowa nie są w stanie opisać tego co czułem kiedy po trzech latach zobaczyłem na zegarze wynik poniżej 10,40 sek. Powiem krótko: Był to najwspanialszy dzień w moim życiu! Cały dzień był po prostu idealny. Słowa po biegu które usłyszałem od najbliższych oraz uścisk dziewczyny, która była szczęśliwa równie ze mną nie zapomnę do końca życia! Warto walczyć o takie właśnie dni!

Młodzieżowe Mistrzostwa Polski dają Ci pewną przepustkę na Euro do Tampere z którego wracasz z piątym miejscem na 100 metrów i drugim w sztafecie. Przypomnij nam emocje jakim byłeś poddany zarówno indywidualnie jak i drużynowo?

Jeśli chodzi o start indywidualny to przyznam, że byłem nieco zawiedziony. Poziom nie był wysoki i nie powiem moim celem było zdobycie medalu. Nie jestem zadowolony z moich biegów pod względem wynikowym i technicznym. W sztafecie na szczęście osiągnęliśmy to co chcieliśmy i zdobyliśmy srebrny medal z dobrym wynikiem 38,81. Na pewno dobrze wspominam ten wyjazd, m.in. dlatego, że było mi dane aż pięciokrotnie wychodzić na stadion i poczuc ten niesamowity klimat zawodów Mistrzostw Europy.

Potem lecisz do Moskwy i na tournee po zachodniej Europie gdzie bierzesz udział w Wojskowych Mistrzostwach Świata i Europy. 11 miejsce w Rosji oraz wojskowe złoto i srebro. Ciśnienie na wszystkich tych zawodach było takie samo?

Przed każdymi zawodami odczuwa się lekki stresik niezależnie od rangi zawodów , lecz zdecydowanie największe ciśnienie w moim przypadku było na Mistrzostwach Świata. Oczywiście były to pozytywne emocje które jak najbardziej poniosły mnie podczas biegu! Uczucie kiedy moja noga powstała na tartanie- bezcenne! Najpiękniejsze uczucie jest wtedy kiedy jesteś przy tym świadomy swojej formy i pewny siebie i tak właśnie było ze mną niemal przez cały sezon.

9.65 sekundy. Tyle wynosiła Twoja treningowa życiówka na 100 metrów w 2011 roku. Coś z niej urwałeś od tamtego czasu?

W 2013 roku poprawiłem niemal wszystkie możliwe życiówki treningowe, ale najważniejszy jest jednak ten oficjalny rekord na 100 metrów… no i na klatkę (śmiech)

Podkreślałeś już, że Twoja atletyczna budowa to bardziej geny niż praca. Ale na obozach widzimy jak zasuwasz ze sztangą, oponą i linami. Trening sprintera to chyba jednak jest ciężka praca?

Trening sprintera jest cudowną rzeczą przede wszystkim przez jego różnorodność. My sprinterzy musimy być silni dynamiczni i przede wszystkim szybcy. Trening składa się głownie z elementów biegowych oraz siłowych stąd też po prostu jak to wspomniałeś- trzeba zasuwać. Bez treningu nie będzie wyników. Przyglądając się sportowcom z innych kręgów sportu zdecydowanie śmiem twierdzić iż trening sprintera to ciężka praca.

Widziałeś na żywo Usaina Bolta. Co czujesz jako zawodnik kiedy mijasz takiego giganta? Myślisz, że Jamajczycy trenują ciężej niż Wy?

Przechodząc koło Usaina Bolta nie czuje jakichś większych emocji. Być może było tak za pierwszym razem jak go zobaczyłem. Traktuję go jak każdego innego rywala. Oczywiście mam do niego ogromny szacunek i wielki podziw za osiągnięcia. Jamajczycy na pewno robią niesamowitą ciężką robotę, lecz wydaję mi się że znajdzie się paru takich lub więcej z naszego kraju co trenują jeszcze ciężej. Trening to nie wszystko, sprint jest taką dyscypliną gdzie w dużej mierze ważny jest talent. Podejrzewam, że takich ludzi z talentem jak Usain znajdzie się jeszcze kilku, lecz nie każdy też potrafi odpowiednio wykorzystać swój talent.

Polski sprint przeżywał w minionym roku prawdziwą victorię, której stałeś się współautorem. Sprinterski Wunderteam lat 70-tych ma szansę na powtórkę w sukcesach seniorskich?

Jeżeli miniony rok nazywasz „viktorią” to jestem ciekaw jak nazwiesz kolejny rok- który moim zdaniem będzie o wiele lepszy, ciekawszy i przede wszystkim szybszy niż ubiegły ! Niby nie można rzucać słów na wiatr, ale myślę, że moje zdanie powieli większość fanów sprintu. O sukcesy w sprincie nie jest tak łatwo jak kiedyś, powiedziałbym z roku na rok jest coraz ciężej, ponieważ świat idzie do przodu i sprint jest coraz szybszy. Dlatego my musimy zrobić krok więcej a wtedy sukcesy powrócą. Przede wszystkim musimy poprawić się szybkościowo, indywidualnie, potem dopracować zmiany i myślę, że jako sztafeta jeszcze dużo osiągniemy.

Rekordy Grzegorza:

  • 100 metrów: 10.31 (+0.8 m/s) 
  • 200 metrów: 21.08 (-0.6 m/s) 
  • 60 metrów (hala): 6.76 
  • 200 metrów (hala): 21.88

 

Możliwość komentowania została wyłączona.