W sobotę 7 września prawobrzeżna Warszawa gościła uczestników 9. Nocnego Półmaratonu Praskiego i Piątki Praskiej. Zwycięzcami biegu zostali Aleksandra Lisowska i Mateusz Kaczora, a także Sabina Jarząbek i Mateusz Gos. Zwyciężczynie dodatkowo poprawiły rekordy imprezy.
Pierwsi na trasę wyruszyli uczestnicy biegu na pięć kilometrów. Tu niezagrożony po długim finiszu wygrał Mateusz Gos z RLTL GGG Radom z czasem 14:36. „Zadowolony jestem. Rywalizacja też była bardzo fajna. Na początku biegłem z Krzysztofem Wasiewiczem i Andrzejem Starzyńskim do czwartego kilometra. Od czwartego kilometra ruszyłem z całego swojego zapasu ile tylko mogłem i dałem radę dobiec jako pierwszy. Jak na taki czas, to nadal jestem zadowolony.”
Z czasem 15:56 i nowym rekordem trasy dobiegła Sabina Jarząbek reprezentująca KKL Kielce, która wygrała, tak samo, jak przed rokiem. Tym razem przybiegła dwie sekundy szybciej, poprawiając własny rekord trasy. „Paulina Kaczyńska była na pierwszym kilometrze za mną, troszkę mnie to stresowało. Wiedziałam, że nie mogę odpuścić. Póżniej stwierdziłam, że jak nie teraz to kiedy? Nie będę się czaić, jestem przygotowana, robię swoję i ruszyłam. Pierwszy kilometr był 3:09. Potem ta nasza grupa się rozjeżdżała. Było szarpane tempo. Cieszę się, bo walczyłam, byłam w stanie jeszcze ruszyć na końcówce. Także fajnie, mimo że trochę gorąco. W zeszłym roku była lepsza pogoda, ale zrobiłam co miałam zrobić.”
Półmaraton był zapowiadany jako prowadzony na rekord Polski mężczyzn. Mateusz Kaczor najpierw miał do dyspozycji dwójkę pacemakerów, w tym do dziesiątego kilometra, zeszłorocznego zwycięzcę Piątki Praskiej – Aleksandra Wiącka. Ostatecznie najszybszy polski maratończyk ostatnich lat zwyciężył, jednak z czasem bardzo odbiegającym od jego założeń 1:05:01. Zapytany jak skomentuje swój bieg powiedział: „A szkoda gadać. 1:05:01, to troszeczkę żałosne jak na mnie. Atakowałem rekord Polski. Niestety dzisiaj były ciężkie warunki. Już od ósmego kilometra przestało mi się biec komfortowo i już później nie było czego szukać. Wynik na mecie jest jaki jest. Udało się wygrać, fajnie, ale wynik słaby.” Zawodnik RLTL GGG Radom powiedział także, że wystartuje w 46. Nationale – Nederlanden Maratonie Warszawskim. „Żeby tylko ukończyć, powalczyć, mieć z tego zabawę. A jaki będzie wynik? Być może bez ciśnienia wyjdzie lepiej niż dzisiaj”
Bieg kobiet, z rekordem trasy 1:12:41 wygrała Aleksandra Lisowska (KS AZS UWM Olsztyn). W kuluarach również mówiło się o tym, że pacemaker Daniel Żochowski, może prowadzić bieg na rekord Polski kobiet. „Ogólnie można powiedzieć, że od początku mi się dziś nie biegło. Nie miałam tego luz. Minął niecały miesiąc od maratonu w Paryżu, więc zabrakło świeżości. Mimo to cieszę się, że dziś pokonałam siebie, swoje słabości, że wygrałam z samą sobą. Dlatego jestem przeszczęśliwa. Na pewno chcę troszeczkę odpocząć, ale też nie ukrywam, że chciałabym wystartować w mistrzostwach Polski na 10 kilometrów w Kole. To będzie 20 października, więc mam nadzieję, że zdążę się zregenerować i dobrze przygotować.”
Obserwuję wyniki i performance naszych topowych maratonek i po przeczytaniu wypowiedzi zwyciężczyni półmaratonu zauważyłam, że pani Lisowska to prawdziwe „rocket science” mistrzyni na treningu, gdzie na zmęczeniu robi pracę, ale na występie tańczy dobrze tylko w idealnych okolicznościach… Czy kot -gdyby go miała – przeszkadzajacy się jej wyspać w noc startową, byłby odpowiedzialny za wynik poniżej oczekiwań zawodniczki – czy zawodniczka, która sobie z tym kotem nie poradziła?
Pisze post ponieważ w moim odczuciu wyniki maratonek są poniżej moich oczekiwań …