Francuski związek lekkiej atletyki nie wyśle na wrześniowe Mistrzostwa Świata do Tokio męskiej reprezentacji w maratonie. Nie wyśle, bo nie. Wcześniej francuska federacja obniżyła minima uprawniające do startu podczas tokijskiej imprezy. Francuzi musieli biegać minimum 2:05:18. Wynik ten spełnił jeden zawodnik – Morhard Amdouni pobiegł w Sewilli 2:03:47 stając się najszybszym zawodnikiem spoza Afryki w historii maratonu. Na niewiele się to zdało, on też nie pojedzie na mistrzostwa jednak najprawdopodobniej z zupełnie innego powodu.
Wiele lat temu polska grupa WWO razem z francuskim Soundkail nagrała kawałek „Nie bój się zmiany na lepsze” Jest w nim fragment „Polska, Francja ten sam ból”, chociaż jak można ostatnio wywnioskować z tego, co dzieje się we francuskiej lekkiej atletyce, ból Francuzów jest większy.
Jedynie w tym roku trzech Francuzów złamało granicę 2:10, najlepszy z nich Felix Bour pobiegł 2:07:03 w Sewilli, niewiele wolniej występ zakończył Emmanuele Roudolff (2:07:41). W zeszłym roku granicę 2:10 złamało pięciu biegaczy z tego kraju. Co prawda poza Amodounim nikt nie uzyskał minimum World Atheltics 2:06:30, jednak francuscy biegacze spokojnie mogli liczyć na komplet trzech miejsc biorąc pod uwagę ranking. Z tego samego rankingu do Tokio pojadą Adam Nowicki i Mateusz Kaczor, którzy uzyskali bardzo wartościowe rezultaty, jednak wolniejsze od siedmiu Francuzów.
Mimo to francuska federacja zrezygnowała z powołania zawodników. Uznano, że kwalifikacja z rankingu to za mało. Podobne przypadki w przeszłości miały miejsce m.in. w szwedzkiej kadrze przed Igrzyskami w Paryżu, ale także w kadrach Niemiec czy Wielkiej Brytanii.
Istnieje jeszcze przypadek Morhada Amdouniego. Urodzony na Korsyce zawodnik stał się najszybszym biegaczem urodzonym poza Afryką w historii maratonu. Francuski związek nie powołał go jednak najprawdopodobniej ze względu na wyrok jaki zapadł na zawodniku. Biegacz został skazany na dwa lata w zawieszeniu za przemoc fizyczną i psychiczną wobec byłej żony. Co prawda nie wyklucza to prawnie ze startów w imprezach mistrzowskich, jednak mogłoby wpłynąć na wizerunek federacji.
To nie jedyne kłopoty FFA. Francuski związek lekkiej atletyki otrzymał o 30% mniejsze finansowanie. Sportowcy odnoszący sukcesy na arenie międzynarodowej od konkurencji technicznych, przez sprinty i biegi średnie po biegi długie, mają dużo gorsze warunki zapewniane przez związek niż ich koledzy z wielu słabszych sportowo krajów. Doszło nawet do dosyć ciekawego ruchu paszportowego. Problemy francuskiej federacji wpłynęły na decyzję Abderrazaka Charika o zmianie reprezentowanych barw z francuskich na algierskie. Posiadający podwójne obywatelstwo biegacz, swoje wyniki 2:07:20 i 2:08:42 dające mu prawo startu z rankingu, uzyskał jeszcze jako Francuz. W Tokio pobiegnie jako Algierczyk. Ruch „paszportowy” w tę stronę jest raczej sprzeczny z powszechnym ostatnio zaciągiem afrykanskich biegaczy do europejskich reprezentacji.
Następnym razem, gdy przyjdzie nam narzekać, na na pewno nieidealne polskie władze lekkoatletyczne, powinniśmy pamiętać, że w polskiej kadrze miejsca z rankingu, czy nawet późniejszych relokacji, są praktycznie zawsze akceptowane przez PZLA.