Oops!… I did it again, taki tytuł nosił singiel promujący drugą płytę Britney Spears w 2000 roku. Może to być również hymn Półmaratonu Signify Piła. Startujący tam biegacze kolejny już raz pobiegli półmaraton nadrabiając dodatkowe kilkaset metrów. To nie jest jedyny błąd organizacyjny tegorocznej imprezy.
Kameralne imprezy biegowe mają swój niezaprzeczalny urok, gdy są organizowane zgodnie ze standardami. 33. Półmaraton Signify Piła, ma bogatą historię. To tu wielokrotnie organizowano imprezę o randze mistrzostw Polski. Niestety w ostatnich latach jakość imprezy zdecydowanie się obniżyła. W 2017 roku trasa Półmaratonu Philips Piła była za długa. Wtedy problemem była nawrotka ustawiona w złym miejscu. Kilka lat później, mapa biegu nie pokrywała się z przebiegiem trasy i pojawiły się domysły, że ponownie biegacze musieli pokonać dłuższy dystans. Ostatecznie okazało się, że błędna była mapa trasy umieszczona na stronie internetowej, a półmaratończycy przebiegli prawidłowy dystans.
W tym roku o błędzie było wiadomo od samego początku biegu. Samochody prowadzące bieg źle ruszyły już na pierwszym kilometrze, a czołówka biegu musiała zawracać i lawirować pomiędzy resztą stawki. Co gorsza organizatorzy w trakcie trwania biegu chcieli skracać trasę o około 540 metrów, ale efekt był taki, że część biegaczy z tego skorzystała, a część pobiegła pierwotną, dalszą częścią trasy.
Pierwszy do mety dobiegł Łukasz Nowak z czasem 1:13:53, a wśród kobiet Monika Stachowska (1:25:40). Łukasz Nowak pierwszy stopień podium dzielił z Krzysztofem Gosiewskim, który do mety dobiegł jako trzeci, ale przez pomyłki organizacyjne na trasie organizatorzy postanowili nagrodzić również i jego.
Problemy z długością trasy nie były jedynymi. Podczas biegu zabrakło wody i kubków. Wolontariusze mieli nalewać wodę do już zużytych kubków. Organizatorzy tłumaczą ten fakt upałem i tym, że biegacze polewali się wodą, na co nowy organizator półmaratonu w Pile, Stowarzyszenie Wolf Team nie było gotowe. Biegacze pili także wodę prosto z baniaków przekazując sobie je z rąk do rąk.