W ostatni marcowy weekend Victor Asenov dokonał czegoś, co wydaje się niemożliwe – pokonał dystans i przewyższenie równe wysokości Mount Everestu (8 848 m) nie opuszczając masywu Witosza w Bułgarii. Przez 46 godzin niemal bez przerwy biegał i wspinał się na Czarny Wierch, najwyższy szczyt górujący nad Sofią, wykonując 19 pełnych podejść i zejść. Łącznie przeszedł około 120 kilometrów, nie śpiąc ani chwili i odmawiając sobie nawet chwili odpoczynku na skuterze śnieżnym, który mógłby znacznie ułatwić zejścia.
Co w tym wyjątkowego? Victor od urodzenia nie widzi. Porusza się z pomocą przewodników lub psa-przewodnika – labradora Tady, który towarzyszył mu w jednej z rund. Mimo braku wzroku, nierówności terenu, zimowych warunków i ogromnego zmęczenia, Asenov postawił sobie za cel osiągnięcie czegoś, czego jeszcze nikt niewidomy nie dokonał – zdobycie tytułu Everesting w biegu górskim.
Wszystko to zrobił nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim, by wesprzeć szkolenie psów przewodników w fundacji Eyes on Four Paws – jedynej takiej organizacji na Bałkanach. Jak mówi, jego pasją są góry i bieganie, ale nie mógłby się tym cieszyć bez pomocy ludzi i swojego psa. Dlatego chce, aby więcej osób niewidomych mogło doświadczać przygód na szlakach z pomocą specjalnie szkolonych zwierząt.
Przygotowania do wyzwania trwały krótko, ale intensywnie. Najdłuższym treningiem przed Everestingiem był dla niego trzydniowy rajd rowerowy na tandemie na dystansie 460 km. Asenov nie przepada za siłownią i woli naturalne warunki, lokalne biegi na 5 km i góry. W przeszłości brał udział w ultramaratonach takich jak Persenk Ultra (160 km) czy Pirin Ultra (66 km), a także zdobywał wysokie góry w Nepalu. Jego marzeniem jest wejście na Kilimandżaro.
W trakcie wyzwania nie obyło się bez momentów kryzysu. Jak wspomina, w nocy z soboty na niedzielę był tak zmęczony, że niemal zasypiał w ruchu. Wtedy ogromne znaczenie miało wsparcie przewodników, ich głos, słowa otuchy, obecność. „W takich chwilach człowiek nie daje rady sam, potrzebuje kogoś, kto powie: 'Dasz radę, idź dalej’,” mówił później.
To, co zrobił Victor, to nie tylko wyczyn sportowy, ale też sygnał dla innych, że granice są w naszej głowie. Pokazał, że niepełnosprawność nie musi być przeszkodą w realizacji największych marzeń. Jego historia inspiruje nie tylko osoby niewidome, ale każdego, kto kiedykolwiek zwątpił w swoje możliwości.
źródło: Runners World, Reuters