Na kilkadziesiąt godzin przed startem maratonu w Walencji spotkaliśmy zawodniczki i zawodnika polskiej elity oraz szybkich reprezentantów amatorskiego świata polskiego maratonu. Spora grupa Polaków przyleciała jednym lotem na dwa dni przed startem biegu. Zapytaliśmy o wrażenia z podróży oraz przygotowania maratońskie jak i plany na niedzielny start.
Jednym samolotem przyleciały Aleksandra Lisowska, Izabela Paszkiewicz, Angelika Mach i Iwona Bernardelli. Przygotowania całej czwórki nieco się różniły, a zawodniczki trenowały m.in. w Kenii, Szklarskiej Porębie, czy Albuquerque. Paszkiewicz nawiązała do swoich kłopotów zdrowotnych związanych z anemią, która wystąpiła w środkowej części przygotowań. „Były treningi grosze, lepsze, ale ostatni etap przygotowań był bardzo dobry.” Zawodniczka z Terespola wspomniała o tym, że była nawet na etapie, gdzie wątpiła w start w Walencji jednak bardzo duży wkład miał tu jej trener Mariusz Giżyński, który wlał w biegaczkę nadzieję, że ta zdąży się przygotować.
Aleksandra Lisowska zażartowała, że lot przebiegł dobrze, jednak na pokładzie było mało jedzenia. Zapytana, czy dieta przedstartowa oparta o menu linii lotniczych jest odpowiednia skwitowała wszystko zdaniem, że jak się jest w formie to nic nie przeszkadza.
Lisowska i Mach wspólnie spędziły znaczną część przygotowań w Kenii, a następnie w polskiej mekce biegania czyli w Szklarskiej Porębie. Oba zgrupowania przedzielił start w Wojskowych Mistrzostwach Świata w Półmaratonie. Lisowska oceniła tamten start jako dobre zaprezentowanie formy. Mistrzyni Europy zwróciła uwagę na to, że zawodniczki w Szklarskiej Porębie trenowały razem co pomagało fizycznie, jak i mentalnie.
Bernardelli trenowała w USA. Opowiedziała, że obóz w Albuquerque był tak naprawdę wprowadzeniem do treningu po miesięcznej przerwie, która spowodowana była kontuzją. Olimpijka z Rio spędziła w wysokich górach sześć tygodni przyznając, że trening w hipoksji zawsze jest dla niej ciężki.
Brzezińska, Lisowska, Mach i Bernardelli powiedziały nam, że mają zamiar ruszyć w grupie prowadzonej w tempie na 73 minuty na półmetku rywalizacji.
Tym samym lotem podróżował Bartosz Olszewski, który w Walencji startował również rok temu. Plan na niedzielny bieg jest prosty, czyli atak na życiówkę „Pewnie ruszę na 2:24 – 2:23.” Zawodnik zdradził także, że jest zadowolony z przygotowań. Podzielił się z nami wskazówką jak wyglądał jego ostatni mocniejszy trening przed startem. Było to cztery kilometry w tempie maratonu plus pięć odcinków dwustumetrowych.
Również wysłannicy bieganie.pl Dariusz Nożyński i Dariusz Korzeniowski w drodze z lotniska powiedzieli o tym, że do Walencji przyjechali po życiówki. Nożyński, reprezentant Polski na niedawno zakończonych Mistrzostwach Świata w biegu na 50 kilometrów zamierza ostrożnie zacząć pierwszą część maratonu, by w drugiej delikatnie przyspieszyć i złamać dotychczasowy rekord.
Kamil Karbowiak jako kolejny wspominał o problemach zdrowotnych. Jednak ostatnie tygodnie napawają zawodnika optymizmem. „Wykonałem dwa dobre treningi w ostatnim czasie, celem jest życiówka. Chcę ruszyć na 1:05 w połówce.”
Polacy o rekordy życiowe powalczą w niedzielę. Warunki atmosferyczne, trasa i silna obsada będą sprzyjały uzyskaniu dobrych rezultatów. Początek biegu o 8:15.
W dżinsach i koszuli bieganie?🤣🤣😉🤣