
Jak podaje katowicki dziennik „Sport”, na 4 lata po hucznym ogłoszeniu wielkiego sukcesu, jakim miały być prawa do organizacji 30. Mistrzostw Europy W Lekkiej Atletyce Silesia 2028, Polsce odebrano prawa do tej imprezy. European Athletics (EA) tłumaczy tę bulwersującą decyzję „wzrostem kosztów związanych z pandemią i inflacją, a także potrzebą nowych gwarancji rządowych”. Polska ponownie wystartuje w walce o organizację tych zawodów, zapowiadając gwarancje finansowe w kwocie 140 mln złotych na organizację mistrzostw. Głównym rywalem w wyścigu o czempionat Europy ma być Belgrad, który także bardzo poważnie podchodzi do tej rywalizacji. Gospodarza ME 2028 poznamy podczas posiedzenia Rady European Athletics w dniach 24–25 kwietnia 2026 r. w Birmingham. Polska jeszcze nigdy nie była gospodarzem imprezy tej rangi na stadionie.
PZLA aplikowało już o organizację mistrzostw Europy w 2024, jednak pod koniec 2020 r. wiedzieliśmy, że prawa do tej imprezy otrzymał Rzym. Nasi działacze od razu zadeklarowali, że dalej będą starać się o tę imprezę. Szczęśliwą dla nas wiadomość ogłoszono 30 maja 2021 r., tuż przed rozpoczęciem rywalizacji drugiego dnia Drużynowych Mistrzostw Europy (Polska zajęła na nich drugie miejsce, a prawa organizacji dostała w ostatniej chwili od Mińska). Podczas specjalnie zwołanej na Stadionie Śląskim konferencji prasowej pełniący obowiązki prezesa EA, Bułgar Dobromir Karamarinov niespodziewanie ogłosił, że Polska (po raz pierwszy w historii) będzie gospodarzem mistrzostw Europy w 2028 r. i podpisano w tej sprawie list intencyjny z władzami regionu, które reprezentował marszałek województwa śląskiego –Jakub Chełstowski i ówczesny prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki – Henryk Olszewski.

– Stadion Śląski jako gospodarz Drużynowych Mistrzostw Europy stanął na wysokości zadania i udowodnił, że jest godnym zaufania partnerem do organizacji tego typu imprez. Jestem przekonany, że doskonale sprawdzi się również w nowej roli. Ten obiekt ma ogromny potencjał, który należy dobrze wykorzystać – deklarował Karamarinov.
– Chciałbym serdecznie podziękować przedstawicielom europejskiej federacji za zaufanie, jakim po raz kolejny nas obdarzyli, przyznając organizację tak prestiżowych zawodów – cieszył się Chełstowski.
– Jestem wzruszony, bo okazało się, że marzenia, jeśli się do nich dąży, potrafią się spełniać. Najpierw osiągaliśmy świetne wyniki sportowe, a teraz dorównał im poziom organizacyjny – mówił przy tej okazji Olszewski.
Karamarinov pełnił funkcję tymczasowego prezesa Europejskiej Federacji Lekkiej Atletyki najpierw po udarze w marcu 2020 r., a następnie po tragicznej śmierci 20 czerwca 2020 r. swojego poprzednika – Sveina Arne Hansena. Na 27. Kongresie EA w Lozannie w Szwajcarii w październiku 2021 r. został już pełnoprawnym prezesem i funkcję tę piastuje do dziś.
Polska dostała wtedy niejako „awansem” Mistrzostwa Europy 2028, bo w kuluarach mówiło się, że inni jeszcze nawet nie myśleli o kandydowaniu o ten termin. Przyznanie nam organizacji na 7 lat przed imprezą było tym większą niespodzianką, bo nigdzie nie ogłoszono nawet konkursu na wybór gospodarza tej imprezy. Jako powody tej cieszącej nas decyzji podawano „docenienie starań Polaków, którzy po pandemii zaczęli jako pierwsi ratować kalendarz imprez”, biorąc na swoje barki światowy festiwal sztafet World Relays czy Drużynowe Mistrzostwa Europy, obie imprezy w 2021 r. Na podobny, również niespodziewany ruch zdecydował się wcześniej MKOl, ogłaszając prawa do organizacji dwóch kolejnych igrzysk olimpijskich dla Paryża w 2024 i Los Angeles w 2028.

W 2025 r. okazało się, że Polsce odebrano organizację mistrzostw Starego Kontynentu w 2028, a w staraniach o nie musimy wystartować w ogłoszonym właśnie nowym konkursie. Niestety niepewne są także deklaracje z 2021 r. dotyczące Drużynowych Mistrzostw Europy w 2027 r., które także miały się odbyć na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zawody te miały być wielkim testem organizacyjnym przed (teraz także wciąż niepewnymi dla nas) mistrzostwami Europy w 2028 r. Przedstawiciele zarządu PZLA w rozmowie ze „Sportem” przyznali, że to również była jedynie „deklaracja” przeprowadzenia tej imprezy w Polsce, a lekkoatletyczne DME za 2 lata mogą być częścią czwartej edycji Igrzysk Europejskich w Stambule w Turcji.
– Czekamy na władze europejskie, które zapewne teraz debatują nad udziałem lekkoatletyki w Igrzyskach Europejskich 2027. Ale nikt się już nie nastawia, że to może im nie wypalić. Pytanie tylko, gdzie. Liczymy się z tym, że Drużynowe Mistrzostwa Europy 2027 są już dla nas stracone – mówił już w 2023 r. dla TVP Sport Tomasz Majewski, wiceprezes PZLA.

– Można powiedzieć, że organizację mistrzostw w 2028 przyznano nam bez przeprowadzenia procedury wyboru, jako formę rekompensaty po przegranym wyścigu o edycję 2024. Ale od 2021 roku zmieniły się warunki, na barki organizatora spada zabezpieczenie środków na nagrody dla sportowców, których przed Rzymem nie wypłacano, a to dodatkowe 2–3 miliony euro w budżecie zawodów. Zgłosił się też Belgrad i postanowiono wszcząć ponowną procedurę – przekazał dla „Sportu” wiceprezes PZLA, Marek Plawgo, który przygotowywał aplikację naszego kraju o mistrzostwa Europy w 2024 roku.
Na prawie dwa tygodnie po wysłaniu do Lozanny prośby o uzasadnienie zmiany decyzji o gospodarzu ME 2028, do redakcji „Sportu” wyjaśnienie przesłał Peter Sanderson – rzecznik prasowy European Athletics:
– W 2020 roku Śląsk/Polska nie został wybrany na gospodarza Mistrzostw Europy w Lekkoatletyce 2024, ale jako bardzo solidny kandydat, członkowska federacja i region otrzymała możliwość organizacji edycji 2028 tego samego wydarzenia. Było to jednak uzależnione od pisemnego zobowiązania wraz z aktualizacją planów, budżetu i gwarancji, które potwierdzałyby zamiar zorganizowania Mistrzostw Europy w Lekkoatletyce 2028 w Śląsku/Polska w określonych terminach. Z powodu wzrostu kosztów edycji 2028 przy nowych warunkach, a także pod wpływem pandemii i inflacji, budżet wymagał istotnego przeglądu, co wymagało nowych dyskusji z rządem polskim i regionem Śląska. W związku z tym musiano otworzyć nowy proces ofertowy i obecnie w procedurze uczestniczą dwaj kandydaci: Belgrad w Serbii i Śląsk w Polsce – tłumaczy Sanderson.

O komentarz dotyczący tej sytuacji redakcja „Sportu” wysłała zapytanie do Marszałka Województwa Śląskiego – Wojciecha Saługi. Odpowiedzi udzielił Sławomir Gruszka – rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach:
– Wspólnie z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki, współdziałając z Ministerstwem Sportu i Turystyki, Województwo Śląskie złożyło aplikację o organizację Mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce 2028. Taki kierunek, zgodnie z procedurami, wskazała Europejska Federacja Lekkiej Atletyki. Kwota, którą Województwo Śląskie zabezpieczyło na ten cel jest bez zmian. 80 mln zł jest wpisane w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Temat ewentualnych sponsorów to kwestia przyszłych rozmów po wyborze gospodarza ME 2028 – napisał Gruszka.
Dodatkową pulę na organizację mistrzostw ma dorzucić polski rząd, który planuje przeznaczyć na na ten cel 60 mln zł.
Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce po raz pierwszy odbyły się w 1934 r. w Turynie, a w 2024 r. – także we Włoszech, tym razem w Rzymie. To w 2024 r. po raz pierwszy organizator musiał głębiej sięgnąć do kieszeni, bo na wniosek European Athletics trzeba było wypłacić najlepszej dziesiątce (po 5 kobiet i 5 mężczyzn w każdej grupie konkurencji, szczegóły poniżej) nagrody finansowe. Pula gratyfikacji wyniosła tam pół miliona euro, a sposób przydzielania nagród podzielono na 5 obszarów, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn:
Zwycięzcy każdego z obszarów (najlepsze wyniki na podstawie tabel punktowych World Athletics) otrzymali po 50 000 euro. Nagrody mogą być wyższe podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy w Birmingham (10–16 sierpnia 2026 r.), jak i podczas kolejnych – w 2028 r., których gospodarza jeszcze nie znamy. To ponoć jeden z powodów, by przeprowadzić konkurs na ME 2028. Co ciekawe, Birmingham 2026 zostało wybrane na gospodarzem ME podczas zebrania Rady European Athletics w 2022 r. w Warszawie, a gwarancje finansowe były tam mocno niepewne jeszcze w 2024 r. Organizatorzy zgłaszali wtedy, że brakuje im przeszło 2 mln funtów. Niedługo później pojawiły się zapewnienia, że rząd Wielkiej Brytanii przeznaczy na imprezę dodatkowe nakłady i budżet uda się uzupełnić.

Mimo że w mediach nie pojawiła się żadna informacja na ten temat, okazuje się, że już w lutym tego roku PZLA dostał informację, że organizacja mistrzostw Europy w „Kotle Czarownic” jest niepewna, a nasz kraj będzie musiał zgłosić swój akces w konkursie na organizatora tej imprezy. W maju złożono w tym celu odpowiednie dokumenty, a także odbyła się wizyta delegacji European Athletics.
– Od ostatniej procedury zmieniła się nieco formuła samych mistrzostw, w tym zakres konkurencji oraz sposobów rozgrywania biegów długich i chodów. Natomiast mieliśmy o tyle łatwiej, że znaliśmy dokładnie procedurę, a od czasu pierwotnego wyboru zdobyliśmy na Śląsku sporo organizacyjnego doświadczenia – wyjaśnia dla „Sportu” Marek Plawgo.
– Jesteśmy dobrze przygotowani do przeprowadzenia tych mistrzostw, mamy zdecydowaną przewagę nad Belgradem – deklarował w rozmowie ze „Sportem” kolejny wiceprezes PZLA, Tomasz Majewski.
Gospodarza mistrzostw Europy w 2028 r. poznamy podczas posiedzenia Rady European Athletics, które odbędzie się w dniach 24–25 kwietnia 2026 r. w Birmingham. Polska jak dotąd organizowała już imprezy rangi halowych mistrzostw świata, halowych mistrzostw Europy, mistrzostw świata juniorów (U20), mistrzostw Europy młodzieżowców (U23), mistrzostwa świata w biegach przełajowych i w półmaratonie, Diamentową Ligę, nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet i drużynowe mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce. Mistrzostw Europy i świata jeszcze w naszym kraju nie mieliśmy, a organizacja pierwszej z tych imprez wciąż jest mocno niepewna.
Źródła: