BYU
31 stycznia 2025 Tomasz Koprowski Newsy

„Podnoszący się przypływ podnosi wszystkie łodzie” – wywiad z trenerem BYU


Podczas wizyty na prestiżowych zawodach BU Terrier Invite w Bostonie miałem okazję porozmawiać z Ryanem Waite’em, asystentem trenera biegów średnich i długich na Brigham Young University (BYU). Jego podopieczni to światowa czołówka biegaczy akademickich, a filozofia treningu, którą wyznaje, pozwala im walczyć o kwalifikacje do Mistrzostw NCAA i Igrzysk Olimpijskich. Co sprawia, że amerykański system szkolenia biegaczy jest tak skuteczny? Jakie są kluczowe zasady w drodze do sukcesu? O tym wszystkim rozmawiamy w ekskluzywnym wywiadzie.

Boston – poligon doświadczalny dla przyszłych olimpijczyków

Unknown 2

Tomasz Koprowski (Bieganie.pl): W jakiej formie są pańscy zawodnicy i jakie są cele na najbliższe starty?

Ryan Waite: Jesteśmy tutaj na BU Terrier Invite, gdzie nasi biegacze startują na dystansach od 800 m do 5000 m. Wielu z nich celuje w kwalifikacje do NCAA, co wymaga osiągnięcia naprawdę kosmicznych wyników: 1:46-1:47 na 800 m, 3:54 w biegu na milę, 7:41 na 3000 m oraz około 13:20 na 5000 m. To bardzo wysokie standardy, ale nasi zawodnicy są gotowi, by się z nimi zmierzyć.

Jak oceniasz poziom zawodów na tym etapie sezonu?

Jest niesamowicie wysoki. W dzisiejszych czasach, żeby dostać się do NCAA, trzeba być biegaczem niemal światowej klasy. W rywalizacji na tym poziomie biorą udział zawodnicy, którzy walczą o miejsca na mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich. Współczesna liga akademicka w USA jest bardziej międzynarodowa niż kiedykolwiek, co czyni ją jeszcze bardziej wymagającą.

Na co kładziecie największy nacisk w treningu?

Nasz główny trener, Ed Eyestone, wyznaje bardzo prostą, ale niezwykle skuteczną filozofię: „konsekwencja prowadzi do mistrzostwa”. Nie ma jednej magicznej jednostki treningowej, suplementu czy metody regeneracji, które uczynią cię najlepszym. Kluczem jest powtarzalność, czyli wykonywanie wszystkich elementów – od treningu, przez regenerację, po dietę – na solidnym poziomie przez długi czas.

Przykładem jest Clayton Young – świetny biegacz, który po ukończeniu studiów przez kilka lat zmagał się z przejściem na poziom profesjonalny. Ale nie poddał się. Pozostał konsekwentny, wykonywał swoją pracę dzień po dniu, a w latach 2023-2024 stał się jednym z najlepszych maratończyków na świecie, zajmując miejsce w czołowej dziesiątce olimpijskiej.

W Polsce często biegacze trenują samotnie lub w małych grupach. W USA system jest inny – jaką rolę odgrywa grupa w procesie treningowym?

Nasza grupa to zespół, który wzajemnie się napędza. Wierzymy, że im więcej sukcesów odnoszą nasi zawodnicy, tym bardziej motywuje to pozostałych do ciężkiej pracy. Mówimy, że „podnoszący się przypływ podnosi wszystkie łodzie” – jeśli drużyna idzie w górę, to każdy zawodnik też na tym zyskuje.

Dodatkowo mamy biegaczy o różnych profilach – niektórzy są szybcy, inni mają świetną wytrzymałość. Ci pierwsi pomagają tym drugim poprawić tempo, a ci drudzy uczą sprinterów radzenia sobie z większym kilometrażem. To tworzy zdrową, naturalną rywalizację i sprawia, że wszyscy stają się lepsi. Przede wszystkim jednak stawiamy na poczucie wspólnoty – nasi zawodnicy traktują się jak rodzina i chcą nawzajem swojego sukcesu.

Czy kojarzy pan jakichś polskich zawodników?

Widzę w myślach polskie barwy na podium mistrzostw świata, ale nazwiska nie przychodzą mi od razu do głowy (śmiech).

Może Ewa Swoboda na 100 metrów albo Natalia Kaczmarek na 400?

O, tak! A kto biegał u was na 800 m kilka lat temu?

Adam Kszczot, Marcin Lewandowski.

Tak! Pamiętam, że on był bardzo dobry. Zdobył medal mistrzostw świata. Właśnie ta koszulka biało-czerwona pojawiła mi się przed oczami, ale nie mogłem sobie przypomnieć nazwiska. Przyznaję, że nie jestem ekspertem od międzynarodowej sceny biegowej, ale teraz mam motywację, by lepiej ją śledzić!

Bądź na bieżąco
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments