Z najlepszymi zawodnikami w 47. Nationale Nederlanden Maratonie Warszawskim rozmawiał nasz redaktor Bartłomiej Falkowski. Pełne wyniki rywalizacji w maratonie opisaliśmy w tym artykule. W tym natomiast, zapraszamy Was do krótkiego wywiadu z Patrykiem Pawłowskim – brązowym medalistą Mistrzostw Polski w maratonie, który zdobył ten tytuł z czasem 02:20:44.
Bartłomiej Falkowski: Patryk Pawłowski – zapowiadany jako jeden z faworytów elity 47. Nationale Nederlanden Maratonu Warszawskiego do medalu. Na początek, gratulacje, bo zostałeś ojcem kilka godzin temu, a drugie gratulacje, bo zostałeś brązowym medalistą Mistrzostw Polski w maratonie. Zanim porozmawiamy o biegu, jak myślisz co jest trudniejsze? Bycie tatą czy jednak bieganie?
Patryk Pawłowski: Zdecydowanie bycie ojcem jest trudniejsze i jakoś to bieganie, praca i ojcostwo to jest można powiedzieć jak uprawianie jakiegoś triathlonu. Wszystko jest ciężkie, ale bycie ojcem jest naprawdę bardzo odpowiedzialne. Akurat dzisiaj urodziło mi się dziecko i chciałbym też podziękować mojej Majce, bo o 8:10 zapytałem ją ,,Co ja mam robić?” i powiedziała mi ,,A no to idź biegnij” i w sumie na ostatnią chwilę dotarłem na linię startu bez rozgrzewki, po prostu stwierdziłem, że zaryzykuję.
Zrobiłeś, co miałeś zrobić – 3 miejsce w Mistrzostwach Polski. Jak przebiegała rywalizacja? Zacząłeś chyba swoje, a później doganiałeś rywali?
W sumie chyba do 25 kilometra był bieg prowadzony, także cały czas biegłem w grupie i tam się nikt nie wyrywał, dopiero gdzieś około 30 kilometra oderwaliśmy się lekko od grupy. Gdzieś pod koniec biegu zobaczyliśmy, że jeszcze tam się Kamil Karbowiak oddalił od reszty i właśnie zaczęliśmy go gonić, także troszeczkę zaczęliśmy się nakręcać.
Wiem, że po dobiegnięciu na metę była lekka konsternacja, bo byłeś zgłoszony do Mistrzostw Polski, a się okazało, że na mecie nie byłeś klasyfikowany. Jak to się skończyło i co tam się w ogóle wydarzyło?
Na szczęście jestem klasyfikowany do Mistrzostw Polski, ale przez pomyłkę zostałem wczoraj wykreślony z listy osób startujących, co też bardzo zdziwiło delegatów PZLA, że w ogóle pojawiłem się na starcie, bo raczej nikt tak nie robi, że rezygnuje i przychodzi, ale to musiała być jakaś pomyłka po prostu i na szczęście udało się to sprostować.
Jakie plany na dalszą część sezonu, po tym świetnym maratonie?
Na dzisiaj były troszeczkę inne plany, bo chciałem to pobiec poniżej 02:18:00 – taki był mój plan, bo chciałem jeszcze wyrobić się z wynikiem na Walencję, ale po nocnych przebojach niestety łapałem się grupy i biegłem najlepiej jak się dało. Nie porywałem się na jakieś mordercze tempo i żeby je sobie narzucać tylko spokojnie się łapałem grupy.
Gratulacje po zwycięstwie w Dębnie, teraz przyszedł medal Mistrzostw Polski – jesteś chyba zadowolony.
Z medalu jestem zadowolony, z wyniku nie do końca, ale to jeszcze do poprawy.
Poprawisz, jasne. Gratulacje!