Bukowiecka przyznaje, że po pierwszym sprawdzianie podczas 7. Memoriału Ireny Szewińskiej, na razie wszystko idzie w porządku i dobrze jej się biega. Trenuje mniej, ale cały czas nie schodzi jeszcze z obciążeń treningowych do startów. Zwycięski bieg podsumowała ,,Dobrze mi się dzisiaj biegło chociaż liczyłam na lepszy rezultat, bo warunki były naprawdę dobre. Jednak podkreśla, że trzeba się cieszyć z aktualnej formy i tego, że biega coraz szybciej.”
Natalia Bukowiecka: – Bardzo lubię startować w Polsce, bardzo lubię spotykać się z kibicami. Wiem, że oni tutaj przychodzą po prostu dla mnie i uważam, że to jest bardzo ważne, żeby budować tę społeczność, tę relację. Wierzę, że kibice będą się odwdzięczać i przychodzić na te starty – mówi z entuzjazmem.
Nie ukrywa też, że starty w hali nie należą do jej ulubionych. – Nie nadaję się do hali, wiem, że ciężko znoszę te biegi i trudno mi się tam biega. Muszę się z tym oswoić. Wiadomo, że chciałabym zdobyć medal, ale też nie mogę oczekiwać, że osiągnę tam takie rezultaty jak na stadionie. Mam jednak nadzieję, że z czasem będzie lepiej – dodaje z optymizmem.
Zaufanie do trenera to dla niej podstawa. – Panu trenerowi po prostu wierzę w to, że przygotował plan i wszystko jest w notesiku zapisane. Może ulegnie pewnym zmianom, ale generalnie zarys jest. Wydaje mi się, że trenuję dużo lżej i mam nadzieję, że dzięki temu będę gotowa do tych startów, będę zdrowa i też jak złapiemy większy luz i zacznę troszkę lżej trenować, to też po prostu te wyniki na zawodach będą inne.
Chociaż triumfowała w Memoriale Ireny Szewińskiej, pozostaje wobec siebie wymagająca. – To są dobre wyniki, ale do mojego rekordu życiowego brakuje jeszcze 1,5 sekundy. W porównaniu z zeszłym rokiem to nadal nie jest ten sam poziom. I tak naprawdę te 1,5 sekundy czy nawet sekunda do 49,5 s, to jest jednak spora różnica.
Wydaje mi się, że jestem teraz już na trochę innym poziomie i też ruszam z innego pułapu. – podsumowuje zawodniczka z nadzieją na kolejne mocne biegi.