Jeszcze na początku marca Krzysztof Różnicki w wywiadzie dla bieganie.pl był pełen nadziei, że uda mu się powalczyć w tym sezonie o wysokie cele. Niestety w opublikowanym dzisiaj na Instagramie oświadczeniu przyznał, że nie powalczy o kwalifikację na mistrzostwa Europy U23 w Bergen czy mistrzostwa świata w Tokio. Powodem jest kontuzja – złamanie zmęczeniowe kości piszczelowej. Nasz utalentowany średniodystansowiec wciąż wierzy w swój powrót do biegania na wysokim poziomie i nie poddaje się w walce o powrót zdrowia.
– Po ponad trzyletniej walce o zdrowego Achillesa myślałem, że wszystko, co złe, mam już za sobą – napisał Różnicki na Instagramie. – Powrót do biegania nie wyglądał jednak tak, jak sobie to wyobrażałem. Mimo że zacząłem biegać coraz szybciej i pojawiała się coraz większa pewność siebie, problemy zdrowotne mnie nie opuściły. Ból, który towarzyszył mi w przygotowaniach, okazał się być złamaniem zmęczeniowym kości piszczelowej.
– Niestety, oznacza to dla mnie koniec marzeń o Mistrzostwach Europy i Świata. Żal i smutek to emocje, które towarzyszą mi każdego dnia. Choć nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje, nie chcę się poddać ani rezygnować z marzeń. Bo to przecież marzenia nadają życiu sens nawet, jeśli czasem przynoszą więcej smutku niż radości – przyznał rekordzista Polski juniorów na dystansie 800 m (1:44,51).
Krzysztof przeprosił też za to, że nie pojawi się na bieżni i nie odwdzięczy się w ten sposób swoim kibicom za okazaną pomoc. Pod jego emocjonalnym wpisem pojawiły się liczne komentarze, w których znajdziemy słowa wsparcia od kolegów z reprezentacji Polski i kibiców.
– Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy przyczynili się do mojego powrotu do zdrowia po operacji. Bardzo wierzyłem, że będę mógł się Wam odwdzięczyć na bieżni i dać choć trochę uśmiechu.
„Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż nasiąknięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata – ciężko wtedy wstać i znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja Ci mówię: wstań i walcz” – napisał.
Jeszcze w marcu, podczas naszego wywiadu Krzysztof Różnicki był pełen nadziei odnośnie nadchodzącego sezonu 2025. Mówił wtedy:
– Bardzo bym się ucieszył, gdyby udało się zacząć ten sezon tak, jak inni, w tym samym okresie, aczkolwiek też biorę pod uwagę scenariusz, że może skończyć się na tym, że na przykład wystartuję drugą połowę sezonu. Bardzo mi na tym zależy, żeby pokazać się przede wszystkim kibicom i ludziom, którzy przyczynili się do tego, że w ogóle mogę biegać. Chciałbym się pokazać, móc im się chociaż w taki sposób odwdzięczyć udowadniając, że powalczyłem, żeby wrócić. To jest mój cel. Na pewno cały czas pracuję po to, żeby pojechać na mistrzostwa Europy U23, ale zobaczymy, co będzie z tym zdrowiem.
Całą rozmowę z Krzysztofem Różnickim: „Nie można zapominać, dlaczego pokochało się sport i dlaczego się w ogóle zaczęło”.
Czy jest realnym pisać że on mógł po 3 latach nie będąc w reżimie treningu biegowego liczyć na MŚ czy ME? Mając obecnie na starcie sezonu 6 chłopa co biega 1:46 (Borkowski, Ostrowski, Kitliński, Rak, Lewalski, Sieradzki) a może tylko 3 może jechać ? Chyba że chodzi o podbicie wejść to dobre sformułowanie.