Z najlepszymi zawodnikami w 47. Nationale Nederlanden Maratonie Warszawskim rozmawiał nasz redaktor Bartłomiej Falkowski. Pełne wyniki rywalizacji w maratonie opisaliśmy w tym artykule. W tym natomiast, zapraszamy Was do krótkiego wywiadu z Arkadiuszem Gardzielewskim – złotym medalistą Mistrzostw Polski w maratonie, który zdobył ten tytuł z czasem 2:17:37.
Bartłomiej Falkowski: Mistrz Polski w maratonie 2025 – Arek Gardzielewski. Jak smakuje powrót na trasę maratonu po dłuższej przerwie?
Arkadiusz Gardzielewski: Było ciekawie, dużo się działo. Tak naprawdę był to dla mnie bardzo trudny maraton ze względu na to, że tak naprawdę na piętnastym kilometrze zając zszedł i tak naprawdę zostałem sam. I od połowy dystansu tak naprawdę walczyłem z urazem, który doskwiera mi w ostatnich tygodniach – czyli biodro, mięsień prosty uda i tak naprawdę biegłem na jednej nodze, często się oglądając, po prostu kontrolując sytuację jak to wygląda żeby dowieść to do mety, bo nie było to pewne, a wiadomo, że mi zależało na tym żeby po prostu zostać dzisiaj Mistrzem Polski.
Mówisz, że zając zszedł dosyć szybko na piętnastym kilometrze, widziałem w wynikach i na telebimie, że biegłeś z Duńczykiem i reprezentantem Izraela. Była tam jakakolwiek współpraca czy bez szans na to?
Nie, nie było współpracy. Jak zając skończył, zszedł z trasy, próbowałem chłopaków zmobilizować, ale niestety raczej nie byli zbyt chętni, więc brałem na siebie ciężar trzymania tempa i to tak naprawdę mi się udawało. Połówkę mieliśmy w czasie 1:06:27. Było troszeczkę wolniej niż założenia ze względu na to, że tak naprawdę ten pierwszy zając zwolnił. Potem biegłem sam, ale udało się skomunikować z organizatorem dzięki czemu drugi zając pierwszej grupy przez chwilę nam prowadził, ale też zwalniał tempo, więc tak naprawdę po chwili go znów wyprzedziłem. Było dużo przez to szarpania, no ale do połówki jeszcze udawało się trzymać to tempo w ryzach i mniej więcej w tym tempie, na którym mi zależało, ale potem już chłopaki nawet odpadli, wspomniany Duńczyk i Izraelczyk i zostałem sam tak naprawdę w walce sam z sobą i z bólem.
A propos bólu, mam nadzieję, że szybko wyleczysz biodro. Czy to oznacza, że Arek wraca na mocne ściganie? Bo za Tobą jest dosyć długa przerwa od maratonu. Czy jak wyleczysz biodro, to mamy się spodziewać Ciebie w kolejnych startach maratońskich?
Ciężko powiedzieć. Tak naprawdę wróciłem, no wiadomo wynik jakby definiuje wszystko, definiuje przygotowania. Nikogo nie interesuje co się działo po drodze, co się działo na trasie. Mamy wynik na mecie, który mocno odbiega od mojego rekordu życiowego. Jeśli chodzi o przygotowania to one pozwalają na to, żeby myśleć, że byłem przygotowany na to żeby pobiec 2:12:00 czyli ten wynik, w który celowałem, ale tak naprawdę mówię, mamy dzisiaj 2:17:37 – całe szczęście, że wystarczyło do tego żeby zdobyć tytuł Mistrza Polski. Jeżeli chodzi o mnie, to motywację cały czas mam jak widać. Traktuję to jako formę ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że to też zaowocuje jeszcze wynikami, bo tak naprawdę te wyniki dodają skrzydeł i najbardziej motywują do tego żeby dalej ciężko pracować, wyjeżdżać poza dom i wtedy mamy do czynienia z dużym czasem rozłąki, która nie jest zbyt przyjemna jeżeli ma się już rodzinkę i tak naprawdę to jest chyba najtrudniejszy element tego, więc decyzja nie jest tylko moja. Decyzja należy także do rodziny czyli do moich chłopaków i do mojej żony i tego czy oni jeszcze są w stanie to wytrzymać, bo to nie jest takie oczywiste.
Gratki jeszcze raz i dużo zdrowia z bioderkiem!