31 sierpnia 2003 roku nieznany szerzej 18-letni Kenijczyk wdarł się do światowej elity biegaczy, wygrywając finałowy bieg na dystansie 5000 metrów podczas Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce, rozgrywanych były w Paryżu. Młody biegacz zrobił to z przytupem, pokonując na finiszu wielkich zawodników Hichama El Guerrouja i Kenenisę Bekele.
Bieg na 5000 metrów rozgrywał się ostatniego dnia mistrzostw świata, a faworytami byli 29-letni król biegu na 1500 metrów Marokańczyk El Guerrouj oraz 21-letni Kenenisa Bekele, który kilka dni wcześniej został mistrzem świata na 10000 metrów. Bekele wiedział, że jedyną nadzieją na wygraną będzie niedopuszczenie Marokańczyka do pojedynku na finiszu i nadanie od początku mocnego tempa.
Etiopczyk rzucił się do forsowania tempa. Pierwszy kilometr zawodnicy minęli w 2.31, a trójkę po drodze mijali w 7.45. Wciąż jednak najwięksi rywale biegli obok siebie. Etiopczyk poprosił nawet w trakcie biegu o zmianę, jednak El Guerrouj ani myślał wychodzić na prowadzenie. Gdy wszyscy zaczęli się za sobą oglądać, na dwa okrążenia do mety zawodnik z Maroka przypuścił atak z nadzieją na zgubienie rywali. Na ostatnią prostą ławą wyszło jednak trzech zawodników, z których najszybciej do mety niespodziewanie dotarł nastoletni Eliud Kipchoge. Ostatni kilometr zegar odmierzył w 2.24, a czas zwycięzcy to 12:52.79.
Jak się okazało złoty medal w Paryżu był dla Kipchoge jedynym złotym medalem mistrzostw świata. Potem zdobywał jeszcze srebro na mistrzostwach świata w Osace w 2007 roku, również w biegu na 5000 metrów.
Dziś król maratonu może pochwalić się jedną z najdłuższych karier, bijąc po 19 latach od pierwszego złotego medalu mistrzostw świata na 5000 metrów, rekord świata w maratonie. Za 3 tygodnie Kipchoge podejmie kolejną próbę walki o jak najlepszy wynik podczas maratonu w Berlinie.