14 września 2007 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Związywanie Kontra Zaciskanie … nie w Sado-Maso


A189_524.jpg


Nikt
dzisiaj wyczynowo raczej nie próbuje biegać boso, jak olimpijski mistrz maratonu
Etiopijczyk Abebe Bikila w Rzymie w 1960 roku.

O
sznurowaniu są książki i artykuły (Jak wiązać
buty
). O butach biegowych jest znacznie
więcej, ale o samym zawiązywaniu (nie sznurowaniu) … nic.


Triathlon – Bezpunktowy Sport Techniczny

Wyczynowi
sportowcy triathlonu oprócz wytrzymałościowych igrzysk w pływaniu, kolarstwie i
bieganiu, muszą pokonywać dwa problemy: zasznurowanie i rozsznurowanie butów. Zasznurowanie
2 razy, rozsznurowanie 1 raz. Czyli dokładniej mówiąc wskoczenie do rowerowych
butów (zawiązanie), wysunięcie z
rowerowych butów (rozwiązanie), i założenie
biegowych (zawiązanie).

Triathlon
to jedyny sport w którym przebieranie jest bezpośrednią częścią konkurencji.

Liczy
się tylko czas! A jednak, kiedy nawet długodystansowe biegi kończą się decyzją
fotofiniszu, podwójne zawiązanie (30 do 45 sekund) i pojedyncze rozwiązanie (15
do 30 sekund) na dwóch zmianach to grubo ponad minuta i może zaważyć na
ostatecznym rezultacie.

W etapie
kolarskim, problem jest wyeliminowany, bo buty są w większości na rzepy, ale na
etapie biegowym nie do końca. Są buty bez sznurowadeł. Nie są to wybitne
rozwiązania, bo stopa puchnie podczas biegu i buty po nawet małym przebiegu
rozciągają się.


Wejście Zaciskaczy

Po
raz pierwszy zaciskacze widziałem na studiach w Laurentian University w
Kanadzie, kiedy średniodystansowcy, nawet sprinterzy, biegali w jesiennym sezonie
cross-country z drużyną triathlonu.

Wspaniałe
rowery, śliskie aerodynamiczne ubranie i elektronika przyćmiła prozaiczne zaciskacze.
Wtedy jeszcze nie zwróciłem uwagi na eliminacje zbyt długich sznurowadeł.

Lekkoatleci w kolcach czy butach biegowych wiążą podwójnie albo wciskają z powrotem
pod sznurowadła. W lekkiej, przebieranie nie jest bezpośrednią częścią
konkurencji.


Potrzeba Własna

Efektywność
zaciskaczy powróciła do mnie przypadkowo, z potrzeby i długo po lekkoatletycznej
przygodzie wyczynowej. Przetestowałem te proste maszynki maszerując po górach
(nie wspinaczka, bardziej hiking) i ulicach (zdecydowanie nie parkour i chodziarstwo).
Mój sport ekstremalny uprawiają faceci pracujący w pozornie wyluzowanych środowiskach
i żyjąc z wyzwolonymi kobietami. Ten sport jest na luzie. Są to zakupy i noszenia
siat pod wpływem feministycznego równouprawnienia.

Mam
świetne półbuty na zakupy, ale sznurowadła musiałem wiązać – nawet podwójnie supłać
i ciągle poprawiać na co nie mam czasu ani ochoty.

Więc
kupiłem parę zaciskaczy. Założyłem je na sznurowadła i zacisnąłem. Potem związałem
obydwa końce razem na około 8 centymetrów aby przy rozluźnieniu zaciski nie zsunęły
się ze sznurowadeł. Na koniec odciąłem około 30 cm sznurowadeł poza supłem.


Rezultat końcowy:
około metr sznurowadeł mniej, włożenie i zaciśnięcie
buta zajmuje od 3 do 5 sekund (nie 30 do 45 sekund), zero rozwiązań i potrzeby
supłania, mimo, że nie grozi mi finisz z Tesfaye Jiarem w nowojorskim maratonie. Uciążliwości podwójnego supłania i rozsupłania oraz
niebezpieczne rozsupłanie zostały kompletnie wyeliminowane.

Oszczędność
czasu jest niebanalna: ponad 5 godzin na rok. Jest również Kompletna kompatybilność
ze sznurowaniem Lydiarda nie wyginającym łuku stopy oraz pozbycie się około zbędnego
metra sznurowadła. Po zużyciu butów, zaciskacze można przerzucić na nowe.

To
przykład kiedy rozwiązania wyczynowe są tak dobre, że migrują do życia codziennego
i szerszej grupy poza wyczynowcami.


Werdykt
– zaciskacze górą!


Rekomendacja

Rozwiązanie
zaciskaczy jest zdecydowanie wartościowsze do sportu extremalnego jak chodzenie po
zakupy czy do biegania długich dystansów.

Możliwość komentowania została wyłączona.