Ultra to sport drużynowy – czyli ekipa supportowa na ultramaratonie
Ultra to nie tylko samotna walka z trasą. W moim pierwszym biegu na 110 km przekonałem się, że sukces to efekt pracy całego zespołu. Kiedy nogi odmawiają posłuszeństwa, bolesne otarcia odbierają chęć do walki i mózg chce się poddać – wtedy w grę wchodzi ekipa supportowa. W tym tekście opowiem, dlaczego w ultra warto grać drużynowo.
Ekipa supportowa vs zawodnik – podwójna perspektywa
Miesiąc temu przebiegłem pierwszą setkę w życiu – 110 km bieg KBL. Był to też pierwszy bieg w który zaangażowałem kilkuosobową ekipę supportową – znajomych i przyjaciół, których zadaniem było wspierać mnie przez te 19,5 godziny wysiłku. Przeprowadzili mnie przez najtrudniejsze momenty i dzięki nim ukończyłem ten bieg z uśmiechem na ustach.
Znajdziesz w tym tekście spojrzenie na rolę supportu od strony zawodnika, czyli mnie, oraz od strony wsparcia – swoim unikalnym doświadczeniem podzielił się z nami Rafał Świtala, “naczelny supporter polskiego narodu”, który pomagał zawodnikom podczas m.in.:
10-krotnego Ironmana
Podwójnej Hardej S*ki
750km wyścigu ultrakolarskiego
Dodatkowo, sam jest świetnym ultramaratończykiem, ultratriatlonistą, ultrapływakiem, a w marcu tego roku wspólnie weszliśmy po schodach na Everest, podczas Everest Run 2025.
Krótkie wyjaśnienie. Przy bardzo długich i wymagających zawodach, wielu zawodników decyduje się zaangażować osoby do pomocy bezpośrednio na trasie. Większość ultrabiegów czy ultratriatlonów gwarantuje na trasie punkty odżywcze, gdzie można zjeść i uzupełnić płyny, lub tzw. przepaki – czyli punkty na których można zostawić przed biegiem worek ze swoimi rzeczami, do których chcielibyśmy mieć dostęp w trakcie wysiłku.
Stąd praktycznie każde oficjalne zawody można ukończyć w pojedynkę, natomiast może się to wiązać z dodatkowymi trudnościami czy niedogodnościami, które support może wyeliminować lub załagodzić. Angażując support, wiemy, że na punkcie będzie czekać na nas znajoma twarz, ulubione jedzenie, zmiana ubrań, czy cokolwiek czego będziemy potrzebowali. Zazwyczaj punkty odżywcze robione są w miejscach w które ekipy mogą dojechać samochodem i pomóc startującemu.
W regulaminie każdego poważnego biegu znajdują się regulacje dotyczące wsparcia z zewnątrz – zazwyczaj pomoc może się odbywać jedynie w obrębie punktu odżywczego, a jeżeli ów punkt znajduje się w trudno dostępnym miejscu czy na obszarze chronionym, to pomoc supportu może być zakazana.
fot. archiwum autora @oficjalnie_macko
Jaka jest najważniejsza rola ekipy supportowej?
“Ja myślę, że takie najważniejsze zadanie jest jedno, nie pozwolić zawodnikowi zejść z trasy.”
I to jest kwintesencja roli supportu. Wszystkie działania przez nich wykonywane dążą to tego żeby doprowadzić zawodnika na metę, w możliwie jak najlepszym stanie.
“Właściwie tutaj każdy rodzaj wsparcia w jakimś stopniu to realizuje. Bo jeżeli zawodnik ma luźną głowę i wie, że totalnie niczym się nie musi przejmować, czy to jedzenie, czy jakieś świeże ubranie, no to to zaprocentuje w tempie, w samopoczuciu i to wszystko spowoduje, że nie wiem, może obudzi się w nim jakaś wola walki. Znajdzie w sobie siły, których sam by pewnie nie znalazł.”
Każde wsparcie jest de facto wsparciem mentalnym – ultra kończy się głową, ponieważ nogi są zmęczone już po 2-3 godzinach wysiłku. Od pewnego momentu to czy dotrzesz na metę zależy tylko od twojego wyboru (z wyjątkiem kontuzji) – czy idziesz dalej, mimo bólu, czy wybierasz komfort. Wtedy każda forma pomocy pozwala ci skupić się tylko na tym żeby przeć do przodu, a o resztę nie musisz się martwić, bo wiesz, że jedzenie, rzeczy na zmianę masz załatwione.
Rafał Świtała podczas supportowania Adriana Kostery; fot. Marcin Drechna
Co cechuje dobrego supportera?
Myślę, że taka najbardziej pożądana cecha to po prostu radzenie sobie w nietypowych sytuacjach. I kiedyś usłyszałem, że ta cecha nazywa się, tutaj cudzysłów, jeszcze nie wiem jak, na razie biegnij, jakoś to ogarniemy. I coś w tym jest, bo często wsparcie zawodnika mocno wykracza poza to, co mamy przygotowane.
I na przykład jedna z sytuacji, którą na szczęście wspominamy z uśmiechem. Środek nocy, jesteśmy totalnie w środku lasu i leci prośba od zawodnika – herbata z miodem. Ma być z miodem? Innej nie wypije? Mamy totalnie wszystko, nawet mamy tiramisu na stanie, ale nie mamy miodu.I dodatkowo było to w kraju, gdzie po 22 nawet nie masz otwartej stacji benzynowej. Więc po dwóch godzinach szukania udało się znaleźć ten miód w jednym z fast foodów. I na szczęście zawodnik wypił tę herbatę, jak już dowieźliśmy ten miód.
A to nie jest takie pewne, bo zawodnicy lubią sobie wybrzydzać.
Sportowcy lubią wybrzydzać i lubią kozaczyć. Na ile ekipa supportowa może wierzyć zawodnikowi, a na ile trzeba podejmować pewne decyzje za niego?
Po swoich doświadczeniach, zarówno jako supporter, no i jako zawodnik, wiem, że to, co mówi zawodnik to przeważnie nie odzwierciedla stanu faktycznego.
W takim sensie, że jest lepiej niż mu czy jej się wydaje.
Do pewnego momentu jako zawodnik zgrywasz twardziela, a z czasem może robisz dobrą minę do złej gry. Niestety, długie dystanse nie wybaczają, i jeżeli na jakimś etapie zaniedba się plan taktyczny, tempo, jedzenie – to w pewnym momencie się to odbije.
I wtedy przychodzą czarne myśli, pojawia się nieopanowana chęć do przerwania wyzwania, a nasz mózg jest w to dobry, i podsuwa powody dla których powinniśmy skończyć.
W końcu po kilku czy kilkunastu, chyba nawet kilkudziesięciu godzinach ruchu, to głowa zaczyna szukać wymówek i każdy taki najmniejszy nawet problem otwiera w głowie taką furtkę z wielkim napisem DNF (“did not finish” – czyli zawodnik zszedł z trasy, przyp. redakcji).
Ekipa supportowa musi być zdecydowana i nieugięta – warto przygotować plan taktyczny, dzięki czemu ograniczy się to pole do pertraktacji na linii support-zawodnik-jego głowa.
Jest tak, że jeżeli zawodnik gdzieś wyczuje tą słabość supportu, to w końcu zacznie to wykorzystywać. A tu jeszcze minutkę sobie posiedzę, a to zaraz pięć minut. Trzeba z tym uważać.
Ekipa supportowa pokonuje ten sam bieg co zawodnik
Będąc supportem trzeba być przygotowanym na to, że widzimy zawodnika w jego zarówno najlepszych, jak i najgorszych momentach. I tam też nauczyłem się, że to jak zachowuje się zawodnik to też odbija się bezpośrednio na całym zespole.
Im dłuższe wyzwanie, tym większe zmęczenie fizyczne i psychiczne. Ścierają się osobowości zawodnika i zespołu, a także wewnątrz ekipy. Od strony supportu ważne jest by zrozumieć stan “podopiecznego” i to, że pewnych jego odzywek, rzuconych w skrajnym wyczerpaniu, nie należy brać do siebie. Z kolei startujący nie powinien tłumaczyć się zmęczeniem i pozostać wdzięcznym, uprzejmym i wyrozumiałym wobec swojego teamu.
I właśnie w tym jest cała sztuka supportu, żeby przerwać tę pętlę. My mamy być dla zawodnika wsparciem, a nie odbiciem lustrzanym jego humoru. Jeżeli on ma jakieś humorki, to my nie mamy też sobie pogarszać swojego humoru, tylko mamy go motywować.
Jak dobrać swój zespół?
Fajnie, żeby to byli przede wszystkim ludzie, których też w jakiś sposób to kręci i którzy są w stanie zrozumieć, po co to wszystko. Bo to jednak nie jest łatwa robota, często trzeba dość mocno wyjść poza swoją strefę komfortu.
Z mojego doświadczenia – weź ludzi którym ufasz na co dzień i nie bój się wrzucić ich na głęboką wodę.
W moim teamie miałem dwóch przyjaciół, którzy z bieganiem nie mają wiele wspólnego. Co z tego? Trudno opisać jak wielką wartość ma znajoma twarz spotkana o drugiej w nocy na punkcie odżywczym. To są ludzie, którzy podadzą ci herbatę i zmuszą do jedzenia, ale przede wszystkim zamienią z tobą parę słów, wesprą, rzucą żartem, okażą trochę współczucia, po to by po paru minutach powiedzieć ci “dobra, zapisałeś się na bieg a nie marsz, czas zasuwać” i siłą wypchną cię z powrotem na trasę.
Do tego nie trzeba “znać się na bieganiu”.
Oczywiście, należy mieć kogoś kto ma pojęcie o długotrwałym wysiłku i będzie dbał o nawodnienie i uzupełnianie kalorii. Jeżeli supportujący sami podejmują podobne wyzwania, będzie im łatwiej podjąć dobre decyzje podczas wspierania.
I myślę też, że takim najlepszym supportem mentalnym oczywiście będzie nasza rodzina. Każdy kto startował z dziećmi, czy z żoną, mężem, chyba nawet teściową, to będzie doskonale wiedział o co chodzi.
fot. Piotr Dymus; DFBG
Ekipa supportowa, czyli grupa wsparcia
Support na ultramaratonie to coś więcej niż techniczna pomoc. To ludzie, którzy wierzą w ciebie, gdy sam zaczynasz wątpić. Którzy potrafią cię zmotywować, gdy każdy krok boli. I którzy wiedzą, kiedy przytulić, a kiedy dosłownie wypchnąć cię na trasę. Jeśli planujesz swoje pierwsze ultra – zadbaj o mocny team. Bo na mecie będą świętować razem z tobą.
Biegam od 3 lat i przez ten czas spróbowałem wszystkiego od szybkiej piątki do 110km ultramaratonu górskiego. Jestem fanem unikalnych wyzwań, sportu amatorskiego i gór. W bieganiu bardziej interesują mnie historie i emocje niż sprzęt i wyniki. Sport odmienił moje życie i teraz na Instagramie Oficjalnie Maćko motywuję innych do ruszania się.