1 kwietnia 2013 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Ten, który nigdy nie szedł – recenzja „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”


„Dżentelmen nie powinien opowiadać na prawo i lewo jak dba o formę.” Japoński pisarz Haruki Murakami nie wilcza siebie w poczet dżentelmenów i nie stosuje się do wymyślonej przez siebie zasady. W książce „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” otwarcie dzieli się z czytelnikami swoimi wspomnieniami obracającymi się wokół biegania. 

Nim zdecydowałem się sięgnąć po tą książkę miałem spore obawy. O bieganiu w wykonaniu literata? Sądziłem, że to nie może się udać. Książka-prezent kurzyła się więc na półce czekając na wciąż oddalającą się w czasie „swoją kolej”. Już trochę o niej zapomniałem, ale trafiły mi w ręce dwie inne książki Murakamiego i zostawiły po sobie tak dobre wrażenie, że postanowiłem dać jej szanse. Nie pożałowałem!

ok adki

Książka przyjmuje postać pamiętnika – zbioru esejów, gdzie wpisy aktualne przeplatają się z retrospekcjami, wszystkie mniej lub bardziej powiązane są z bieganiem autora. „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu.” powstawała w latach 2005-06 (wydana w 2007, w Polsce w 2010) i skupia się na przygotowaniach do przebiegnięcia maratonu nowojorskiego, ale zdecydowanie się do nich nie ogranicza. Nie znajdziemy tu notek z treningów w stylu: „10 km po 5:45/min, a następnego dnia 800 m powtórzenia na 3 minutowych przerwach.”  Dla Murakamiego dużo ważniejsze jest to co dzieje się wokół niego, jego interakcja z przyrodą, otoczeniem, a przede wszystkim jego bogaty świat wewnętrzny.

Poznajemy historie Murakamiego w sporym skrócie, gdyż nie próbował on mieścić dwudziestu kilku lat swojego biegania w niespełna dwustustronicowej książce. Skupił się  na kilku najważniejszych wydarzeniach, kamieniach milowych, które ukształtowały go jako biegacza i jako człowieka.

Zaczynał, jak duża część z nas, zwyczajnie, by zadbać o kondycję i uregulować wagę. Miał wtedy 33 lata. 
Mój oddech, jak u prawdziwego biegacza, stał się bardziej regularny, puls zwolnił. Podstawową sprawą nie była szybkość ani odległość, najważniejsze stało się bieganie każdego dnia bez przerwy. Bieganie, na równi z trzema posiłkami dziennie, snem, sprzątaniem i pracą, weszło na stałe do mojego rozkładu dnia. Gdy stało się czymś naturalnym, przestałem się wstydzić, że biegam. Chodziłem do sklepów sportowych kupować sportowe stroje i porządne obuwie, odpowiednie do tego, co robiłem. Kupiłem także stoper i przeczytałem podręcznik dla początkujących. Właśnie w taki sposób człowiek staje się biegaczem.*

20100116024659 HarukiMurakami
Japoński pisarz Haruki Murakami (fot. wakarimasita, wikipedia.org)

Murakami w swojej pracy sporo podróżuje i zabiera czytelnika z sobą przedstawiając mu kolejne  biegowe miejsca. Obrazowe opisy sprawiają, że z łatwością można poczuć ich klimat. Choć nigdy nie widziałem ich na własne oczy to po przeczytaniu książki potrafię wyobrazić sobie ścieżki wzdłuż rzeki Charles w Cambridge, hawajskie plaże, parki w Tokio i Nowym Jorku czy historyczną trasę z Maratonu do Aten.
Minęło dziesięć lat od mojego poprzedniego pobytu w Cambridge(…) Oddychając rześkim, odświeżającym wczesnoporannym powietrzem, znów czułem radość z biegania w znanej okolicy. Odgłosy mich kroków, oddechu, bijącego serca zlewały się w jedną, wyjątkową polirytmię. Rzeka Charles jest uświęconym torem wioślarskich regat i zawsze ktoś po niej wiosłuje. Lubię ścigać się z wioślarzami. Najczęściej, rzecz jasna, łodzie są szybsze. Ale kiedy po rzece sunie leniwie skif, potrafię dać mu wycisk(…) Ścieżka do joggingu wzdłuż rzeki Charles ciągnie się w nieskończoność i jeśli ma się na to ochotę, można biec godzinami. Problem polega na tym, że jeżdżą po niej rowerzyści, więc trzeba uważać, bo rozpędzeni potrafią wyjechać ze świstem zza placów. W różnych miejscach są też pęknięcia nawierzchni , o które łatwo się potknąć, oraz długo niezmieniające się światła na przejściach dla pieszych, a jeśli się przy nich utknie, łatwo wypaść z rytmu. Pominąwszy te niedogodności ścieżka do joggingu jest cudowna.

Pozwala czytelnikom zajrzeć w głąb siebie, przedstawić co czuje gdy biega, nazwać nienazwane i uchwycić to co jest nieuchwytne i wydaje się zrozumiałe  tylko dla tych, którzy sami tego doświadczyli biegając. Czasami ta sztuka mu się udaje.

O czym dokładnie myślę, kiedy biegnę? Nie mam zielonego pojęcia. Kiedy jest zimno, chyba myślę o tym, że jest mi zimno. I o tym, że jest mi gorąco w gorące dni. Kiedy jestem smutny, myślę trochę o smutku. Kiedy jestem wesół, myślę trochę o radości. Jak już wspomniałem wcześniej, wracają też do mnie przypadkowe wspomnienia.(…) Myśli, które przychodzą mi do głowy, kiedy biegnę, są jak chmury na niebie. Chmury o najrozmaitszych kształtach. Przychodzą i odchodzą, a niebo pozostaje zawsze takie samo. Chmury są gośćmi na niebie, przepływają przez nie i znikają na zawsze, pozostawiając za sobą niebo.
Nie jest to historia biegowego herosa, ani speca od treningu. Opowiada o dość normalnym, przynajmniej w sferze biegania, człowieku, w którego roli wielu z nas niejednokrotnie się znajdowało, ale największe wrażenie pozostawił na mnie opis jego najbardziej ekstremalnego wyczynu – ukończenie biegu na 100 km, któremu poświęcony jest w całości jeden z rozdziałów.
o czym mowie kiedy mowie o bieganiuCo dalej? Mam przed sobą jeszcze czterdzieści kilometrów. Gdy biegłem, zaczęły mnie boleć po kolei różne części ciała. Najpierw rozbolało mnie strasznie prawe udo, potem ból przeniósł się do prawego kolana, później do lewego uda i tak dalej. Wszystkie części ciała mogły teraz stanąć na środku areny i wykrzyczeć swoje skargi. Krzyczały, skarżyły się i biadały z rozpaczy, ostrzegając mnie, ze dłużej tego nie zniosą(…) Nie jestem człowiekiem. Jestem maszyną. Niczego nie czuję. Po prostu zmierzam naprzód. Tak sobie mówiłem. Tylko o tym myślałem i tylko dzięki temu przetrwałem.  Gdybym powiedział sobie, że jestem żyjącą istotą ludzką, człowiekiem z krwi i kości, padłbym z bólu.
Choć na podstawie przytoczonych cytatów mogłoby się tak wydawać, to zdecydowanie nie jest to książka tylko i wyłącznie o bieganiu. W prawie równym stopniu opowiada o procesie twórczym (Murakami znajduje wiele podobieństw między pisarstwem, a biegami długodystansowymi) i o godzeniu się z procesem starzenia. Murakami – doświadczony zarówno człowiek jak i biegacz dzieli się z czytelniami swoimi życiowymi mądrościami. Robi to w sposób subtelny i nienarzucający się. Niczym w tym nie przypomina mieszczącego dziesięć sentencji filozoficznych na stronę Paulo Coelho. 
O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” wpisuje się swoją formą w popularny nurt blogów treningowych. Różnica jednak jest taka, i zauważa się to od razu, że napisał ją prawdziwy mistrz słowa, co roku wymieniany wśród faworytów do literackiej Nagrody Nobla. Tą książkę czyta się bardzo przyjemnie, a przez to że nie fabuła, a emocje są w niej najważniejsze, to można do niej po czasie wracać. Bijąca z tej książki szczerość wzbudza sympatię wobec autora. Tematyka i lekkie pióro Murakamiego sprawią, że będzie to przyjemna pozycja dla większości biegających. Jej lektura jest świetnym motywatorem, potrafiącym przywrócić głód biegania lub zagłuszyć na chwilę uniemożliwiającą trening ulewę za oknem. Czy zaciekawi również niebiegających? Tu odpowiedź nie jest już tak oczywista. Wśród jej recenzji, niezwiązanych zbieganiem,  można znaleźć skrajne opinie. Co ciekawe zazwyczaj opierające się na tym samym argumencie – Ta książka ukazuje normalną, ludzką, nieco zwyczajną twarz niezwykłego autora.

Szczerze polecam!
Haruki Murakami ur. W 1949 r w Kioto. Ukończył Wydział Literatury na Uniwersytecie Waseda w Tokio. W latach 1974-81 prowadził klub jazzowy. Opublikował 11 powieści (8 z nich przetłumaczono na język polski), 4 zbiory opowiadań i 6 zbiorów esejów. Pisarz, meloman, biegacz.

http://www.randomhouse.com/ – oficjalna strona pisarza. 
* wszystkie cytaty pochodzą z jedynego Polskiego wydania książki „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2010

Możliwość komentowania została wyłączona.