10 maja 2014 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Swobodne rozważania z teorii biegania – zwalnianie w ultra


To jest tak naprawdę tekst zawierający więcej pytań niż odpowiedzi. Chodzi o granice ludzkich możliwości, w tych biegowych rejonach, w których jeszcze ich nie znamy, a raczej znamy słabiej niż biegi na dystansach od 100 m do maratonu.

1.jpg

Krzywa zwalniania, wytrenowanego, biegającego homo sapiens jest dobrze wymodelowana do dystansu maratonu. (tutaj więcej >>>) Mamy mnóstwo danych, oczywiście najwięcej na najwyższym poziomie, bo najlepsi zawodnicy podlegają stałemu monitoringowi świata lekkoatletycznego. Ale co dzieje się dalej? A raczej co mogło by się dziać dalej, gdyby biegi na dystansie 50, 80 czy 100 km były równie konkurencyjne co maraton?

Jak zmierzyć konkurencyjność ?

To, że konkurencja podnosi poprzeczkę to sprawa oczywista. Dotyczy to świata sportu, biznesu, sztuki. W sporcie widać to w sposób najbardziej mierzalny. Im więcej zawodników tym większa szansa na pojawienie się wśród nich zawodników wybitnych a zatem tym większa szansa na wybitny wynik. Bieganie będąc sportem tak prostym i tak masowym jest jednocześnie sportem bez wątpienia najbardziej konkurencyjnym na świecie.

Chyba tylko w bieganiu mamy całe nacje wyspecjalizowane w osiąganiu wyników z najwyższego poziomu, myślę o zawodnikach z Kenii i Etiopii. Liczba zawodników uprawiających daną dyscyplinę jest chyba najlepszą miarą jej konkurencyjności. Tylko biegacze mają to szczęście (lub nieszczęście), że konkurują z ludźmi, którzy nie maja nic do stracenia. Bieda panująca w Kenii czy Etiopii wśród ogromnej grupy tamtego społeczeństwa i brak perspektyw na poprawę sytuacji sprawiają, że ich sytuacja jest zerojedynkowa. Popularny model wygląda tak, że jeśli jednemu z nich się udaje, to od razu zamieszkuje u niego jakiś kolega który nie ma absolutnie nic, poza jakimiś butami do biegania, koszulką spodenkami. Żyje na koszt swojego kolegi. Posiada zero dóbr materialnych. Nie ma pracy, nie ma zobowiązań. Ale może zaangażować się w trening maksymalnie, licząc, że zarobi pieniądze na zawodach za granicą. On nie musi zastanawiać się: “A może powinienem poszukać jakiejś pracy,nie myśli, że powinien się uczyć. Nie ma do stracenia absolutnie nic, jak kolega go wyrzuci, to zamieszka pewnie u innego, je mało.

Z takim podejściem bardzo trudno jest konkurować, to jest jazda po bandzie. Wyobraźcie sobie o ile wzrosłyby czasy okrążeń, gdyby ludzie o podobnym nastawieniu do życia co Kenijczycy pojawili się w F1 lub innych równie konkurencyjnych dyscyplinach?

Są też pewne biegowe konkurencje zawierające czynnik techniczny (płotki, przeszkody). Analizując wyniki osiągane w zawodach w tych konkurencjach można dosyć łatwo zauważyć, że w tych konkurencjach, konkurencyjność jest znacznie niższa.

Wracając do meritum. Konkurencyjność biegów ultra jest niewspółmiernie niska w stosunku do choćby maratonu bo biega tam znacznie mniej zawodników.

Specyfika ultra

W zawodach na dystansie 42 kilometrów, co roku startuje pewnie kilka lub kilkanaście milionów osób a w zawodach na 50 km (zaledwie 8 km więcej) już tylko kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy. To jest jak wielki uskok tektoniczny. Na przestrzeni 8 km konkurencyjność (mierzona liczbą zawodników startujących na zawodach) spada o dwa, trzy rzędy wielkości.

Biegi Ultra to taki biegowy zakątek pozwalający jednym uciec od masowości, innym od bycia słabo rozpoznawanym, jeszcze innym od czegoś innego. Uciekalnia. Te ucieczki stają się szczególnie ciekawe, kiedy ucieka zawodnik, którego wyniki na dystansach krótszych, są zmierzone, przeanalizowane, pasują do krzywej zwalniania. Wiadomo, że ta krzywa zwalniania kończy się na maratonie. Dalej nie ma po prostu takiej dużej liczby zawodników, aby dało się przeprowadzić jakąś sensowną, wiarygodną analizę.

Analizowanie wyników czołowych zawodników dowodzi, że w którymś miejscu coś się z tą krzywą dzieje.

g history photo05Japończyk Takahiro Sunada w latach 1995 -1996 biegał maraton na poziomie 2h12-2h15. W 1998 roku przebiegł 100 km w 6h13, ustanawiając rekord świata. W 1999 roku pobiegł znowu maraton, tym razem w 2h11 a rok później w 2h10. Gdyby stosując standardowe zasady działania krzywej zwalniania i chcąc policzyć ile pobiec powinien te 100 km bazując na jego wynikach z maratonu to byłoby to około 5h25 (dla 2h10) i 5h40 (dla 2:15). Tymczasem pobiegł 6h13, ponad 30 minut wolniej od najsłabszego z tych wyników. Dlaczego? Był źle przygotowany? Była mała konkurencja? Czy może w jakimś momencie krzywa zwalniania zaczyna opadać w dół? A jeśli tak to kiedy to się staje ? Oczywiście pytam się w odniesieniu do zawodników dobrze wytrenowanych do pokonywania 100 km.

Z drugiej strony, może Sunada rzeczywiście był nieodpowiednio wytrenowany, w dodatku pewnie biegł wg japońskiej strategii “banzai” umierając pod koniec. Ale co to jest odpowiedni trening w przypadku ultra? Dużo biegania? Dużo siły? Czy wiadomo, jaki trening jest w przypadku ultra najlepszy?

Wytrzymałość czy siła?

W przypadku wytrenowanego, doświadczonego zawodnika, w biegu ultra, intensywność biegu to intensywność jaką potrafimy wykonywać w nieskończoność*. Braki energetyczne nie są problemem, zresztą przy tak niskiej intensywności potrafimy w biegu przyswajać jakąś część dostarczanego pożywienia. Jeśli jednak jakiś doświadczony zawodnik w biegu ultra, już w połowie dystansu wlecze się noga za noga właśnie ze względu na braki energetyczne, to prawdopodobnie przeszacował swoje bieżące możliwości i zaczął zbyt ambitnie. Czasami kiedy startuje grupa, trudno jest powstrzymać się przed nieco tylko szybszym biegiem, myślimy, że w końcu to tylko “trucht”.

* Tą “nieskończoność” trzeba oczywiście potraktować umownie.

Sekretna broń

Z drugiej strony pojawiają się urazy mięśni, które po jakimś czasie przeradzają się w istotnie odczuwalne bóle, skurcze. W przypadku braków energetycznych możemy pomóc sobie szybko przyswajalnym żelem, w przypadku bólu mięśnia pewnie niczym, choć wiem, że są ludzie stosujący środki przeciwbólowe, ale to jest już balansowanie na granicy zdrowego rozsądku, a raczej jej przekroczenie. Czy opóźnienie pojawienia się bóli można osiągnąć odpowiednim treningiem siłowym? Mam wrażenie, że właśnie trening siłowy jest w biegach ultra często sekretną bronią danego zawodnika.

Ultra często wiążą się z zawodami w górach. Są myślę dowody na to, że wielogodzinne wędrówki górskie potrafią przygotować do startu w zawodach ultra znacznie lepiej niż 30-50 km na płaskim.

W tym wszystkim pomijam kwestie umysłu, który w biegach ultra odgrywa chyba większe znaczenie niż w biegach krótszych. Ale trening umysłu to już wyższa szkoła jazdy.

To wszystko są pytania, do których być może część z was potrafi się jakoś odnieść? Bo dzisiejsze "rozważania na temat biegania” są stricte teoretyczne, bo ultra znam tylko z obserwacji.

ketemalemawork
Lemawork Ketema, zwycięzca WingsForLife WorldRun

Nie wiem czy kiedykolwiek uda się osiągnąć stan, w którym w biegach ultra startować będzie na tyle dużo zawodników, że będziemy w stanie wyznaczyć model zwalniania dla wytrenowanego zawodnika ultra. A może zwycięstwo Etiopczyka (raczej nie znanego w świecie ultra, w ogóle mało znanego) w biegu WingsForLife WorldRun to znak, że za chwilę biegi ultra także będą przez nich obstawione i przez pewien czas, to znacznie podniesie konkurencję?  Bo gdyby krzywa zwalniania nie opadała tak stromo jak wydaje się opadać, to jest tam jeszcze mnóstwo miejsca na poprawę.

Możliwość komentowania została wyłączona.