Pustki na trybunach. Dlaczego Polacy nie przychodzą na lekkoatletykę? [Felieton]
Ostatnie mistrzostwa Polski rozgrywane w Bydgoszczy obchodziły swój wielki jubileusz. Po raz setny lekkoatleci (panie rozpoczęły rywalizację kilka lat później) walczyli o medale mistrzostw kraju, jednak tegoroczny czempionat nie wyróżniał się niczym szczególnym w porównaniu do poprzednich. Lekkoatleci walczyli o igrzyska olimpijskie, startowały największe gwiazdy, a na trybunach (po raz kolejny w tym roku) frekwencja była na żenująco niskim poziomie. Dlaczego – mimo dość sporej popularności naszej dyscypliny – stadiony na takich zawodach świecą pustkami? Przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku.
Lekkoatletyka od wielu lat zmaga się z odpływem zainteresowania kibiców. Światowe władze próbują wymyślać nowy format zawodów, organizatorzy starają się skompensować mityngi do 2–3 godzin, by dobrze sprzedawały się w transmisji telewizyjnej, wprowadzać różne innowacje, robić show. I trzeba przyznać, że na dużych imprezach (zarówno igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata czy nawet dużych mityngach) z frekwencją nie jest najgorzej. Oglądając regularnie mityngi Diamentowej Ligi czy nawet niektóre mniejsze zawody na świecie zwykle widzimy trybuny wypełnione do ostatniego miejsca. Sam miałem przyjemność startować w wielu miejscach, czy to w Europie, czy na świecie, ale to właśnie w Polsce zainteresowanie kibiców było najgorsze.
Kiedy zapytacie lekkoatletów czy kibiców, którzy jeżdżą na zagraniczne mityngi lekkoatletyczne, praktycznie każdy przyzna, że całe miasta żyją tam takim wydarzeniem. Ludzie malują twarze, śpiewają, przeżywają to, co się dzieje na stadionie i po prostu dobrze się bawią. Same zawody to jedno wielkie show – z muzyką, czasem fajerwerkami, grą świateł, zabawą na trybunach, konkursami, dobrą „wyżerką”. Polska wypada na tym tle fatalnie, co widać było nie tylko na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, ale też Memoriale Kusocińskiego i Memoriale Szewińskiej w ubiegłym miesiącu. Podobnie było w tamtym roku na Drużynowych Mistrzostwach Europy w ramach Igrzysk Europejskich, gdzie na trybunach Stadionu Śląskiego próżno było szukać większych grup kibiców…
Nawet dla mnie, wielkiego fana lekkiej atletyki, na Stadionie Zawiszy im. Zdzisława Krzyszkowiaka wiało nudą. Bywały długie przestoje, spiker nie zawsze nadążał z prezentacją tego, co się dzieje. Bydgoski stadion, mogący pomieścić jakieś 20-tysięcy ludzi, nie zapełnił się nawet w jednej czwartej. A problemem na pewno nie jest niskie zainteresowanie Polaków sportem. W trakcie mistrzostw Polski w l.a. odbywały się mecze finałowe Ligi Narodów siatkarzy w Łodzi, mecze sparingowe Polaków w koszykówkę na Śląsku, mecze żużlowe, różne strefy kibica na piłkarskie EURO i wiele innych wydarzeń. Wszędzie było pełno kibiców. Tylko nie w Bydgoszczy. A warto dodać, że na żywo zwykle o wiele lepiej ogląda się takie zawody. Widać wszystkie próby w konkurencjach technicznych, całą rywalizację w biegach, co w telewizji bywa często pomijane, bo nie da się pokazać tego wszystkiego.
W kwietniu tego roku padł rekord frekwencji na meczu ligowym piłkarskiej PKO Ekstraklasy. Podczas spotkania Ruchu Chorzów z Widzewem (czyli zespołów: ostatniego w tabeli i będącego gdzieś pośrodku) na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło 50 0087 osób, co stanowiło zdecydowany rekord w ostatnich latach. W lekkiej atletyce nawet darmowe wejście nie było w stanie skłonić kibiców do wypełnienia Stadionu Śląskiego, nie mówiąc już o mniejszych obiektach.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że są w Polsce zawody lekkoatletyczne, które cieszą się dobrą frekwencją. Halowy Mityng Copernicus Cup w Toruniu, Diamentowa Liga na Memoriale Kamili Skolimowskiej w Chorzowie czy mityngi w mniejszych miejscowościach ściągają tłumy kibiców. Są to jednak wyjątki zaburzające obraz całości, bo w większości przypadków jest tylko gorzej.
Myślę, że problemem nie są też ceny wejściówek. Bilety na „Kusego” czy Mistrzostwa Polski (a nawet Diamentową Ligę) zaczynają się od 10–20 zł. Są więc one nieporównywalnie niższe niż na siatkówkę, skoki narciarskie, żużel, koszykówkę czy piłkę nożną. Uważam też, że wejście nie powinno być darmowe, bo organizatorzy ponoszą koszty i powinni w tym aspekcie liczyć na jakiekolwiek zyski. A do tego, płacąc za coś, podchodzimy do tego bardziej poważnie. Porównajcie sobie koncerty na „dni miasta” z ich biletowanymi wersjami, nawet tych samych zespołów. Jakość takiego wydarzenia jest zupełnie inna. Jest to też forma docenienia naszych ulubieńców, którzy przecież starają się dla nas.
Jednym z problemów imprez typu mistrzostwa Polski czy właśnie Memoriał Kusocińskiego jest to, że są organizowane przez PZLA. Marketing takich imprez wciąż jest w powijakach i można by wymieniać wiele rzeczy, które powinno się zrobić lepiej. Od ułożenia programu minutowego, przez zorganizowanie dodatkowych atrakcji, aż do promocji (ale nie: gdziekolwiek i jakiejkolwiek). Zresztą wiceprezes PZLA – Tomasz Majewski w przypadku Memoriału Kusocińskiego sam przyznał, że związek postanowił w tym roku ogóle go nie promować, bo w poprzednich latach promowano, a ludzie i tak nie przyszli. W tym roku można było więc te pieniądze zaoszczędzić. W Bydgoszczy działacze bawili się dobrze w specjalnie zagrodzonej strefie VIP na trybunach, z kolei kibice mieli do kupienia kiełbaskę w jednym jedynym punkcie gastronomicznym na cały obiekt…
– Jestem zasmucona i zażenowana frekwencją na trybunach – mówiła dla TVP Sport Ewa Swoboda po ubiegłorocznym Memoriale Kusocińskiego, kiedy osiągnęła najlepszy wynik w życiu. 50-tysięczny stadion, mimo gwiazdorskiej obsady i wielu wspaniałych wyników, kolejny raz przyciągnął tylko garstkę kibiców. Polacy nie przychodzą kibicować lekkoatletom na żywo, a przynajmniej jest ich coraz mniej. Bez żadnych działań coraz trudniej będzie tę tendencję odwrócić, a zawodnicy niedługo będą mieli za wsparcie tylko hulający po trybunach wiatr…
Problemem są media i to co promuję. Natalia Kaczmarek biła rekord Szewińskiej, a głównym newsem ogólnopolskich serwisów była wygrana kadry narodowej w gównosparingu z Turcją – coś co nie miało żadnego znaczenia bo nasi piłkarze byli na wakacjach kiedy piłkarze tureccy grali w ćwierćfinale Euro… Ekstraklasa pomimo żałosnego poziomu sportowego przyciąga tłumy bo generuje emocje, a one są podsycane przez media. W lekkoatletyce tego zupełnie nie ma.
Wojtek
4 miesięcy temu
Kiedyś, wiele lat temu, jeden trener powiedział, że lekka to jest sport dla elit, a takie tam kopanie piłki to zabawa dla plebsu. Wtedy tego nie rozumiałem, ale po wielu latach, zaczynam odnosić wrażenie, że jest w tym dużo racji. Oczywiście generalizowanie też nie jest zdrowe, ale obserwując i wyciągając wnioski profil kibica jest trochę odbiciem poziomu kultury narodu.
masz rację, na lekką chodzi głównie profesura i ludzie kultury
bart
4 miesięcy temu
Takie czasy. Media gonią za sensacją, liczą się kliknięcia. To się samo napędza. Zainteresowanie piłką przekłada się na większe zainteresowanie mediów, co napędza sponsorów, pieniądze, a to napędza zainteresowanie piłką i tak w kółko. Lekkoatletyka wypadła z obiegu i ciężko wrócić do mainstreamu. Kiedyś była misja, teraz liczy się tylko zarobek. Pocieszające jest, ze nowe pokolenie też się odwraca od piłki nożnej.
Piotr
4 miesięcy temu
W Polsce wszystkie wydarzenia sportowe mają problem z frekwencją na stadionach/halach. Piszecie o piłce, ale na Ekstraklasę chodzi mniej osób niż w Anglii na 3 ligę.
Zbigniew
4 miesięcy temu
Zgadzam się z moimi przedmówcami, że LA to sport dla elit, że to wina mediów, że chodzi o klikalność, że brak reklam itp. Dodam tylko to co mnie najbardziej razi w przekazach telewizyjnych i w ogóle w Polsce. Na całym świecie solą wszelkich mityngów są biegi, czy to sprinty czy biegi średnie albo długie . Transmisje są tak ustawiane, że idą biegi za biegami, a w konkurencjach technicznych są odtwarzane tylko najlepsze próby ! To powoduje, że emocje są co chwilę. W Polsce transmisja polega na pokazywaniu całego konkursu rzutu młotem lub pchnięcia kulą, pokazują nawet jak miotacze odpoczywają, co zajmuje 2 godziny a w tym czasie jest tylko kilka przerywników w postaci biegu płotkarskiego lub sprintu.Nudy na pudy !!!! Biegi są całkowicie ignorowane, prawie nie ma ich w programie a nawet na mistrzostwach Polski nie pokazuje się biegów długich i to jest skandal !!!! W ten sposób obniża się rangę biegów, a co za tym idzie zawodnicy tracą motywację do ciężkiego treningu i koło się zamyka !!!!!! Kto chce oglądać taką lekkoatletykę ???? NIKT !!!!!!! Dochodzi do tego polskie dziennikarstwo. Na wszelkich portalach na 10 wiadomości sportowych 10 dotyczy piłki nożnej albo 5 piłki a drugie 5 Igi Świątek . Gdzie LA, gdzie kolarstwo, gdzie inne sporty ????
Tvp pokazuje rzuty, bo w tych konkurencjach Polacy to czołówka
światowa. A kogo mamy w biegach dlugich? Nikogo
Adam
4 miesięcy temu
Temat istotny ale autor nie dowozi obietnicy „Przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku.”. W momencie gdy zaczynają być podawane przyczyny problemu „ Jednym z problemów [..] jest to, że są organizowane przez PZLA.” artykuł się kończy. I to ma być poważne potraktowanie tematu? Tak samo są więc traktowane te imprezy.
To nie artykuł, ale felieton, który ma tylko skłonić do dyskusji, a na większe analizy przyjdzie jeszcze czas. O samym organizowaniu imprez przez związek jest jeden akapit. Piszę jeszcze o: kwestiach finansowych, braku atrakcji, słabym prowadzeniu wydarzenia, porównania do innych krajów, rywalizacji z innymi sportami w Polsce, rekordach, nieudolnej promocji, braku atmosfery. Zresztą i tak się rozgadałem, jak na felieton. 🙂
Zbyszek St.
4 miesięcy temu
Jak przyjdą kibice skoro się nie znają na LA? Problem rozpoczyna się na lekcjach WF w szkole podstawowej. Trzeba stworzyć ligę LA dla dzieciaków, w mieście, gminie, województwie i wreszcie na poziomie ogólnopolskim. Dzieciaki lubią współzawodnictwo i taka liga napędzałaby zainteresowanie LA zarówno dzieci jak ich rodziców, a to prowadzi do większego zainteresowania. Pomijam fakt, że z pewnością znajdą się na takich imprezach talenty na miarę przyszłych mistrzów. Istnieją co prawda czwartki lekkoatletyczne, ale to zdecydowanie za mało. Innym problem to wielkość stadionów do LA. Kibice chcieliby być blisko, niejako uczestniczyć w wydarzeniach, poczuć bliskość rywalizacji, słyszeć oddech zawodników, a nie siedzieć na molochu typu stadion Śląski czy stadion Zawiszy w Bydgoszczy gdzie przez dziury w trybunach hula wiatr. Tylko na małych kameralnych stadionach kibice mogą być w centum wydarzeń. Cały świat LA poszedł do przodu, niestety Polska nie, a szkoda ponieważ historia i tradycja ogromna.
1 na rok w Łodzi i drugi zimą w hali. I tak jak inni pisali problemem są media, które często piszą o wydarzeniu a już jest po nim…A imprezy na stadionie są ustawiane po TV i w niej reklamę
Zulus
4 miesięcy temu
Jakie społeczeństwo taka oglądalność królowej sportu. Ludzie wolą przyjść na wiece bandytów polityków i potem wybrać tych samych.
Krzysztof
4 miesięcy temu
Moim zdaniem poza organizatorami dużą rolę w promocji mają także zawodnicy.
Na zachodzie mamy bardzo barwne i ciekawe postacie np. Noah Lyles, który się przebiera i robisz show.
U nas?
Wszyscy zachowują się tak samo, każdy (celowa generalizacja) się wstydzi powiedzieć jaki wynik chce uzyskać i paradoksalnie gburowaty Fajdek przyciąga sporo uwagi, bo wzbudza kontrowersje i generuje dyskusje.
Po drugiej stronie jest Nowicki – wspaniały zawodnik, ale co o nim wiemy?? 🙂
W jaki sposób mamy oczekiwać aby ktoś inny zainteresował odbiorców skoro sami nie potrafimy wygenerować tego poprzez:
Tworzenie ciekawego/wartościowego contentu w social mediach (tutaj ukłon np. do Zabaw Biegowych)
Obcowanie z kibicami nie tylko w trakcie sezonu, ale też poza nim – u nas są starty i wpisy na ig: uzyskałem wynik XXX, jedziemy dalej… potem jest zima i wpisy: trenujemy, sezon tuż tuż
Tłumaczenie co się dzieje na bieżni
Pokazywaniem treningów, dzielenie się codziennością
Powyższe punkty spełnia garstka zawodników/zawodniczek (np. Anna Kiełbasińska, Anastazja Kuś, Piotr Lisek).
Przy okazji nie widzę jaki to jest problem aby PZLA zaczęło prowadzić swój kanał w social mediach, który posłużyłby promocji lekkiej. Nie musi być zapewniony super sprzęt, wystarczy zaprosić 10 zawodników i zrobić dzień z nimi, dać ich poznać. No, ale to marzenie ściętej głowy. Kontakt z zawodnikami jest mizerny, a co dopiero z widzami i mediami.
W piłce nożnej może poziom jest niski, ale tam jest pełno analiz, ujęć z kamer, zawodnicy są dostępni na youtube, instagramie, facebooku i to wszystko jest bardzo ładnie opakowane.
Powtórzę jeszcze raz, u nas w lekkiej liczba osób, które robią analizy i prowadzą socjal media to garstka.
Mariusz
4 miesięcy temu
Myślę,że z jednej strony kiedy promuje się patologiczne sporty(Famę MMA itp), to nie ma co się dziwić, tym,że zainteresowanie LA spada…drugą sprawą, odpowiedź jest w samym artykule, brak atrakcji związanych z danym wydarzeniem to główna przyczyną brał zainteresowania, nikomu się nie chce siedzieć i patrzeć na każdą konkurencję, brakuje czegoś poza samą bieżnią. Byłem ostatnio na KSW i przyznam,że do momentu głównej walki, połowa widzów była poza trybunami, brała udział w eventach prowadzone np przez znanych influ.
Vipy robią to samo a zwykli kibice Kiełba, popkorn i cola i do domu.
jerzy
4 miesięcy temu
Swoboda musi wystartowac na 100 m z pilkarzami i to oczy otworzy
Właśnie, a kiedyś zapowiadany był wyścig Armand Dupantis vs Sha Carri Richardson… Może u nas Lisek vs Ewa lub Natalia 🤣🤣🤣
P R
4 miesięcy temu
Tylko komu kibicować na zawodach lekkoatletycznych? Mecz piłkarski to namiastka wojny w czasie pokoju. Stają przeciwko sobie dwie armie – nasza i wróg. Na mecz jedzie się jak na bitwę. Można wrzeszczeć, bluzgać, a clou spotkania jest mordobicie z wrogiem. A co można robić na lekkoatletyce? Siedzieć spokojnie, czasem poklaskać, lekki okrzyk; więcej nie wypada. Elitarne zawody dla pasjonatów i stoików. Na mecze piłkarskie chodzą osoby obce piłkarzom i sobie, głównie takie, które w ogóle nie uprawiają sportu, a jest ich jak mrówek. Natomiast na zawodach lekkoatletycznych to w zasadzie rodzina sportowców i ciekawscy amatorzy uprawiający jakąś konkurencję (głównie biegacze), innych kibiców, szczególnie tych nie związanych z lekkoatletyką, jest garstka. Żadne promocje ani darmowe wejściówki nie pomogą jeżeli mitingi nikogo nie interesują. Jako przykład mogę podać wielu z moich znajomych biegaczy, którzy nigdy nie byli na mitingu, ale na mecze (lub skoki narciarskie) jeżdżą kilka razy w roku. Nie żeby ich to jakoś interesowało, po prostu mogą się zabawić, napić i wyszumieć.
Baltazar
4 miesięcy temu
Jak się ten artykuł ma do zdjeć uśmiechniętej młodzieży przybyłej dla naszych gwiazd i zbierających autografy od Liska czy Natalii Kaczmarek ?
Problemów jest wiele. Zacznijmy od tego, że ludzie nie utożsamiają się z lekkoatletami, bo nigdy nie uprawiali większości dyscyplin. Mało kto biegał na 100, 200, czy 400 metrów na stadionie – nie mówiąc już o konkurencjach technicznych.
Dużo większą popularnością cieszą się biegi długie, które według mnie są marginalizowane przez PZLA, bo jest moda na ich uprawianie. Każdy z nas może porównać swój czas do najlepszych i wtedy w naszych głowach oni są herosami. Efekt jest taki, że na uliczne imprezy komercyjne przychodzą tłumy (i to niekoniecznie wspierające „swoich” zawodników), a na stadion jednostki.
No i jest też błędne koło finansowe. W polskiej lekkiej atletyce pieniądze są stosunkowo niewielkie. Przeciętny piłkarz z trzeciej ligi będzie wyciągał więcej, niż lekkoatleta z czołówki, więc rodzice zachęcają swoje dzieci raczej tam, gdzie są lepsze perspektywy, a co za tym idzie, potencjalnie świetni lekkoatleci trafiają do okręgówki, w „lekkiej” zostają jednostki, co przekłada się na wyniki na arenie międzynarodowej, słabe rezultaty nie powodują wzrostu zainteresowania, więc finansowanie jest niewielkie, nie ma pieniędzy na rozwijanie infrastruktury i marketing, więc nie ma chętnych do uprawiania i tak dalej, i tak dalej… Zresztą, to dotyczy nie tylko lekkiej atletyki, ale też np. pływania.
Zgoda z powyższym. Dodam jednak, że istnieją dyscypliny, których również większość nie próbowała a jednak są popularne i ludzie to śledzą. Na moim przykładzie tenis i snooker. Kłaniają się transmisje na eurosporcie. Gdyby lekką jednak częściej pokazywać w tv, oczywiście w atrakcyjniejszym opakowaniu, część osób zaczęłaby oglądać moim zdaniem.
Moze ludzie nie przychodza, bo to nadzwyczaj nudne jest?
Sport jest do uprawiania, a nie do patrzenia.
Jak kogos moze ekscytowac fakt, ze ktos 25 razy spaceruje dookola biezni (tzw. chód na 10000 m), badz rzuca mlotkiem?
Rozumiem, ze jest to wazne dla operatora mlotka, bo dzieki temu ma fikcyjny etat w wojsku i wczesniejsza emeryture, ale normalny czlowiek stuknie sie na taki pomysl w glowe, i w tym czasie pojdzie na rower, pobiegac badz poplywac.
tym młotkiem to powinieneś ty się stuknąc bo głupoty piszesz
Last edited 4 miesięcy temu by Baltazar
Byłam tam
4 miesięcy temu
Pamiętam memoriał Kusocińskiego w Szczecinie jakieś.. 12 lat temu? Stadion nie za duży, ale był pełny. Ogromne bilbordy w całym mieście, sklep bodajże Netto był sponsorem i było dużo atrakcji dla kibiców, gadżety do kibicowania, super oprawa spikerska i muzyczna. Więc się da, tylko trzeba się trochę bardziej postarać.
W Bydgoszczy byłam. Kto przyjdzie na bieg w sobotę o 8:00?🫣 Albo w czwartek popołudniu. Totalnie nie trafiony program. W mieście jakieś malutkie plakaty na przystankach, ale w tych czasach to każdy w telefonie siedzi, raczej nikt nie czyta, więc reklama bardziej medialna powinna być.
Szkoda, bo to jednak 100 mistrzostwa, a pusto i smutno jakby bez znaczenia 🙁
Bartosz
4 miesięcy temu
Od kiedy sięgam pamięcią to na imprezach lekkoatletycznych kibicow było jak na lekarstwo. Na trybunach zazwyczaj siedzieli jedynie trenerzy, zawodnicy, najbliżsi startujących oraz garstka kibiców składająca się głównie z byłych zawodników czy to zawodowych czy amatorów. Smutne.
A co w tym smutnego?
Naturalne jest, ze poza samymi uczestnikami i ich rodzinami, malo kogo to interesuje, bo biegi sa zasadniczo bardzo nudne do ogladania.
Emocje zblizone do zawodow wedkarskich, czyli przychodza jedynie hobbysci. Tez uwazasz, ze smutne jest, bo brakuje tlumu kibicow patrzacych na grupe ludzi usilujacych wyciagnac jak najwiekszego karpia ze stawu?
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
Problemem są media i to co promuję. Natalia Kaczmarek biła rekord Szewińskiej, a głównym newsem ogólnopolskich serwisów była wygrana kadry narodowej w gównosparingu z Turcją – coś co nie miało żadnego znaczenia bo nasi piłkarze byli na wakacjach kiedy piłkarze tureccy grali w ćwierćfinale Euro… Ekstraklasa pomimo żałosnego poziomu sportowego przyciąga tłumy bo generuje emocje, a one są podsycane przez media. W lekkoatletyce tego zupełnie nie ma.
Kiedyś, wiele lat temu, jeden trener powiedział, że lekka to jest sport dla elit, a takie tam kopanie piłki to zabawa dla plebsu. Wtedy tego nie rozumiałem, ale po wielu latach, zaczynam odnosić wrażenie, że jest w tym dużo racji. Oczywiście generalizowanie też nie jest zdrowe, ale obserwując i wyciągając wnioski profil kibica jest trochę odbiciem poziomu kultury narodu.
masz rację, na lekką chodzi głównie profesura i ludzie kultury
Takie czasy. Media gonią za sensacją, liczą się kliknięcia. To się samo napędza. Zainteresowanie piłką przekłada się na większe zainteresowanie mediów, co napędza sponsorów, pieniądze, a to napędza zainteresowanie piłką i tak w kółko. Lekkoatletyka wypadła z obiegu i ciężko wrócić do mainstreamu. Kiedyś była misja, teraz liczy się tylko zarobek. Pocieszające jest, ze nowe pokolenie też się odwraca od piłki nożnej.
W Polsce wszystkie wydarzenia sportowe mają problem z frekwencją na stadionach/halach. Piszecie o piłce, ale na Ekstraklasę chodzi mniej osób niż w Anglii na 3 ligę.
Zgadzam się z moimi przedmówcami, że LA to sport dla elit, że to wina mediów, że chodzi o klikalność, że brak reklam itp. Dodam tylko to co mnie najbardziej razi w przekazach telewizyjnych i w ogóle w Polsce. Na całym świecie solą wszelkich mityngów są biegi, czy to sprinty czy biegi średnie albo długie . Transmisje są tak ustawiane, że idą biegi za biegami, a w konkurencjach technicznych są odtwarzane tylko najlepsze próby ! To powoduje, że emocje są co chwilę. W Polsce transmisja polega na pokazywaniu całego konkursu rzutu młotem lub pchnięcia kulą, pokazują nawet jak miotacze odpoczywają, co zajmuje 2 godziny a w tym czasie jest tylko kilka przerywników w postaci biegu płotkarskiego lub sprintu.Nudy na pudy !!!! Biegi są całkowicie ignorowane, prawie nie ma ich w programie a nawet na mistrzostwach Polski nie pokazuje się biegów długich i to jest skandal !!!! W ten sposób obniża się rangę biegów, a co za tym idzie zawodnicy tracą motywację do ciężkiego treningu i koło się zamyka !!!!!! Kto chce oglądać taką lekkoatletykę ???? NIKT !!!!!!! Dochodzi do tego polskie dziennikarstwo. Na wszelkich portalach na 10 wiadomości sportowych 10 dotyczy piłki nożnej albo 5 piłki a drugie 5 Igi Świątek . Gdzie LA, gdzie kolarstwo, gdzie inne sporty ????
Tvp pokazuje rzuty, bo w tych konkurencjach Polacy to czołówka
światowa. A kogo mamy w biegach dlugich? Nikogo
Temat istotny ale autor nie dowozi obietnicy „Przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku.”. W momencie gdy zaczynają być podawane przyczyny problemu „ Jednym z problemów [..] jest to, że są organizowane przez PZLA.” artykuł się kończy. I to ma być poważne potraktowanie tematu? Tak samo są więc traktowane te imprezy.
To nie artykuł, ale felieton, który ma tylko skłonić do dyskusji, a na większe analizy przyjdzie jeszcze czas. O samym organizowaniu imprez przez związek jest jeden akapit. Piszę jeszcze o: kwestiach finansowych, braku atrakcji, słabym prowadzeniu wydarzenia, porównania do innych krajów, rywalizacji z innymi sportami w Polsce, rekordach, nieudolnej promocji, braku atmosfery. Zresztą i tak się rozgadałem, jak na felieton. 🙂
Jak przyjdą kibice skoro się nie znają na LA? Problem rozpoczyna się na lekcjach WF w szkole podstawowej. Trzeba stworzyć ligę LA dla dzieciaków, w mieście, gminie, województwie i wreszcie na poziomie ogólnopolskim. Dzieciaki lubią współzawodnictwo i taka liga napędzałaby zainteresowanie LA zarówno dzieci jak ich rodziców, a to prowadzi do większego zainteresowania. Pomijam fakt, że z pewnością znajdą się na takich imprezach talenty na miarę przyszłych mistrzów. Istnieją co prawda czwartki lekkoatletyczne, ale to zdecydowanie za mało. Innym problem to wielkość stadionów do LA. Kibice chcieliby być blisko, niejako uczestniczyć w wydarzeniach, poczuć bliskość rywalizacji, słyszeć oddech zawodników, a nie siedzieć na molochu typu stadion Śląski czy stadion Zawiszy w Bydgoszczy gdzie przez dziury w trybunach hula wiatr. Tylko na małych kameralnych stadionach kibice mogą być w centum wydarzeń. Cały świat LA poszedł do przodu, niestety Polska nie, a szkoda ponieważ historia i tradycja ogromna.
przecież są czwartki lekkoatletyczne w skali całego kraju wraz z wielkim finałem
1 na rok w Łodzi i drugi zimą w hali. I tak jak inni pisali problemem są media, które często piszą o wydarzeniu a już jest po nim…A imprezy na stadionie są ustawiane po TV i w niej reklamę
Jakie społeczeństwo taka oglądalność królowej sportu. Ludzie wolą przyjść na wiece bandytów polityków i potem wybrać tych samych.
Moim zdaniem poza organizatorami dużą rolę w promocji mają także zawodnicy.
Na zachodzie mamy bardzo barwne i ciekawe postacie np. Noah Lyles, który się przebiera i robisz show.
U nas?
Wszyscy zachowują się tak samo, każdy (celowa generalizacja) się wstydzi powiedzieć jaki wynik chce uzyskać i paradoksalnie gburowaty Fajdek przyciąga sporo uwagi, bo wzbudza kontrowersje i generuje dyskusje.
Po drugiej stronie jest Nowicki – wspaniały zawodnik, ale co o nim wiemy?? 🙂
W jaki sposób mamy oczekiwać aby ktoś inny zainteresował odbiorców skoro sami nie potrafimy wygenerować tego poprzez:
Powyższe punkty spełnia garstka zawodników/zawodniczek (np. Anna Kiełbasińska, Anastazja Kuś, Piotr Lisek).
Przy okazji nie widzę jaki to jest problem aby PZLA zaczęło prowadzić swój kanał w social mediach, który posłużyłby promocji lekkiej. Nie musi być zapewniony super sprzęt, wystarczy zaprosić 10 zawodników i zrobić dzień z nimi, dać ich poznać. No, ale to marzenie ściętej głowy. Kontakt z zawodnikami jest mizerny, a co dopiero z widzami i mediami.
W piłce nożnej może poziom jest niski, ale tam jest pełno analiz, ujęć z kamer, zawodnicy są dostępni na youtube, instagramie, facebooku i to wszystko jest bardzo ładnie opakowane.
Powtórzę jeszcze raz, u nas w lekkiej liczba osób, które robią analizy i prowadzą socjal media to garstka.
Myślę,że z jednej strony kiedy promuje się patologiczne sporty(Famę MMA itp), to nie ma co się dziwić, tym,że zainteresowanie LA spada…drugą sprawą, odpowiedź jest w samym artykule, brak atrakcji związanych z danym wydarzeniem to główna przyczyną brał zainteresowania, nikomu się nie chce siedzieć i patrzeć na każdą konkurencję, brakuje czegoś poza samą bieżnią. Byłem ostatnio na KSW i przyznam,że do momentu głównej walki, połowa widzów była poza trybunami, brała udział w eventach prowadzone np przez znanych influ.
Vipy robią to samo a zwykli kibice Kiełba, popkorn i cola i do domu.
Swoboda musi wystartowac na 100 m z pilkarzami i to oczy otworzy
Właśnie, a kiedyś zapowiadany był wyścig Armand Dupantis vs Sha Carri Richardson… Może u nas Lisek vs Ewa lub Natalia 🤣🤣🤣
Tylko komu kibicować na zawodach lekkoatletycznych? Mecz piłkarski to namiastka wojny w czasie pokoju. Stają przeciwko sobie dwie armie – nasza i wróg. Na mecz jedzie się jak na bitwę. Można wrzeszczeć, bluzgać, a clou spotkania jest mordobicie z wrogiem. A co można robić na lekkoatletyce? Siedzieć spokojnie, czasem poklaskać, lekki okrzyk; więcej nie wypada. Elitarne zawody dla pasjonatów i stoików. Na mecze piłkarskie chodzą osoby obce piłkarzom i sobie, głównie takie, które w ogóle nie uprawiają sportu, a jest ich jak mrówek. Natomiast na zawodach lekkoatletycznych to w zasadzie rodzina sportowców i ciekawscy amatorzy uprawiający jakąś konkurencję (głównie biegacze), innych kibiców, szczególnie tych nie związanych z lekkoatletyką, jest garstka. Żadne promocje ani darmowe wejściówki nie pomogą jeżeli mitingi nikogo nie interesują. Jako przykład mogę podać wielu z moich znajomych biegaczy, którzy nigdy nie byli na mitingu, ale na mecze (lub skoki narciarskie) jeżdżą kilka razy w roku. Nie żeby ich to jakoś interesowało, po prostu mogą się zabawić, napić i wyszumieć.
Jak się ten artykuł ma do zdjeć uśmiechniętej młodzieży przybyłej dla naszych gwiazd i zbierających autografy od Liska czy Natalii Kaczmarek ?
Nie ma to związku z frekwencją.
Problemów jest wiele. Zacznijmy od tego, że ludzie nie utożsamiają się z lekkoatletami, bo nigdy nie uprawiali większości dyscyplin. Mało kto biegał na 100, 200, czy 400 metrów na stadionie – nie mówiąc już o konkurencjach technicznych.
Dużo większą popularnością cieszą się biegi długie, które według mnie są marginalizowane przez PZLA, bo jest moda na ich uprawianie. Każdy z nas może porównać swój czas do najlepszych i wtedy w naszych głowach oni są herosami. Efekt jest taki, że na uliczne imprezy komercyjne przychodzą tłumy (i to niekoniecznie wspierające „swoich” zawodników), a na stadion jednostki.
No i jest też błędne koło finansowe. W polskiej lekkiej atletyce pieniądze są stosunkowo niewielkie. Przeciętny piłkarz z trzeciej ligi będzie wyciągał więcej, niż lekkoatleta z czołówki, więc rodzice zachęcają swoje dzieci raczej tam, gdzie są lepsze perspektywy, a co za tym idzie, potencjalnie świetni lekkoatleci trafiają do okręgówki, w „lekkiej” zostają jednostki, co przekłada się na wyniki na arenie międzynarodowej, słabe rezultaty nie powodują wzrostu zainteresowania, więc finansowanie jest niewielkie, nie ma pieniędzy na rozwijanie infrastruktury i marketing, więc nie ma chętnych do uprawiania i tak dalej, i tak dalej… Zresztą, to dotyczy nie tylko lekkiej atletyki, ale też np. pływania.
Zgoda z powyższym. Dodam jednak, że istnieją dyscypliny, których również większość nie próbowała a jednak są popularne i ludzie to śledzą. Na moim przykładzie tenis i snooker. Kłaniają się transmisje na eurosporcie. Gdyby lekką jednak częściej pokazywać w tv, oczywiście w atrakcyjniejszym opakowaniu, część osób zaczęłaby oglądać moim zdaniem.
zbigniewkrzysiek7@gmail.com
Moze ludzie nie przychodza, bo to nadzwyczaj nudne jest?
Sport jest do uprawiania, a nie do patrzenia.
Jak kogos moze ekscytowac fakt, ze ktos 25 razy spaceruje dookola biezni (tzw. chód na 10000 m), badz rzuca mlotkiem?
Rozumiem, ze jest to wazne dla operatora mlotka, bo dzieki temu ma fikcyjny etat w wojsku i wczesniejsza emeryture, ale normalny czlowiek stuknie sie na taki pomysl w glowe, i w tym czasie pojdzie na rower, pobiegac badz poplywac.
tym młotkiem to powinieneś ty się stuknąc bo głupoty piszesz
Pamiętam memoriał Kusocińskiego w Szczecinie jakieś.. 12 lat temu? Stadion nie za duży, ale był pełny. Ogromne bilbordy w całym mieście, sklep bodajże Netto był sponsorem i było dużo atrakcji dla kibiców, gadżety do kibicowania, super oprawa spikerska i muzyczna. Więc się da, tylko trzeba się trochę bardziej postarać.
W Bydgoszczy byłam. Kto przyjdzie na bieg w sobotę o 8:00?🫣 Albo w czwartek popołudniu. Totalnie nie trafiony program. W mieście jakieś malutkie plakaty na przystankach, ale w tych czasach to każdy w telefonie siedzi, raczej nikt nie czyta, więc reklama bardziej medialna powinna być.
Szkoda, bo to jednak 100 mistrzostwa, a pusto i smutno jakby bez znaczenia 🙁
Od kiedy sięgam pamięcią to na imprezach lekkoatletycznych kibicow było jak na lekarstwo. Na trybunach zazwyczaj siedzieli jedynie trenerzy, zawodnicy, najbliżsi startujących oraz garstka kibiców składająca się głównie z byłych zawodników czy to zawodowych czy amatorów. Smutne.
A co w tym smutnego?
Naturalne jest, ze poza samymi uczestnikami i ich rodzinami, malo kogo to interesuje, bo biegi sa zasadniczo bardzo nudne do ogladania.
Emocje zblizone do zawodow wedkarskich, czyli przychodza jedynie hobbysci. Tez uwazasz, ze smutne jest, bo brakuje tlumu kibicow patrzacych na grupe ludzi usilujacych wyciagnac jak najwiekszego karpia ze stawu?