Redakcja Bieganie.pl
On mówi, że spokojnie, nie ma co się emocjonować, na to się zanosiło. Nie ma złudzeń, że w takich warunkach, jakie stworzono, musiał paść taki wynik. Wskazywały na to wszystkie znaki na niebie i ziemi. Filozofowie to wyśnili, naukowcy zaprognozowali. Poza tym kto wie, ach, kto wie (retoryczne), czy to wszystko nie było ustawione od startu do mety, od początku samego do końca, który jest zresztą ponownym początkiem tego samego cyklu. Ma mówiąc to fatalistyczną satysfakcję i uśmiecha się pokazując, że to go nie obchodzi.
A jemu się nie chce nadal wierzyć. Odświeża ekran komórki i komputera. Czeka na oficjalne potwierdzenie rezultatu. Aż wstaje i przechadza się nerwowo po pokoju nie mogą znaleźć miejsca dla siebie i swoich myśli. Porównuje i przelicza – no nie, to się nie może zgadzać! A jednak cyfry nie kłamią. Szok, to nie może być jawa, jak wtedy, gdy się za wcześnie wstanie z wygodnego fotela i krew nie zdąży dotrzeć do mózgu. Zaraz ten stan przejdzie w inny – w próbę obłaskawienia rzeczywistości, redukcja dysonansu poznawczego, czy jakoś tak.
A ten się cieszy, że idzie ku lepszemu, biegnie raczej w tym tempie wspaniałym na kolejny rekord. Można było to na żywo śledzić i jest teraz okazja na dłuższe świętowanie. Przecież i on się do tego przyczynił – kibicując, nie przeszkadzając. I choć czuje, że to na niego do końca nie wpływa, bo takie rzeczy tak naprawdę opływają wszystkich bokiem – to koniec końców jest wygranym. Wreszcie i jego ktoś doceni, warto było cierpliwie czekać.
No i ten, który prześlizguje się wzrokiem po wiadomościach. Jak czytający gazetę Pan Cogito – ignoruje wielkie krzyczące cyfry, przecież „120 poległych daremnie szukać na mapie”. Ale zaraz dłużej patrzy w telefon, że o, znana postać była na treningu i się zmęczyła, i pokazuje błoto, i opisuje ze szczegółami trud oraz osiągnięcie, dzięki któremu jest lepsza niż wczoraj, a gorsza niż jutro.
Będą pewnie jeszcze inne strategie radzenia sobie – po ostatnim weekendzie – w nowej codzienności. Kto wie, czy się podzielimy, czy połączymy jakoś do kupy, czy pogadamy i o czym na następnym rozbieganiu. Inspiracja będzie się zmagać ze zniechęceniem. Różne będą formy świętowania tych, co byli za; odreagowania tych, co nie uczestniczyli; żałoby tych, którzy byli przeciw. Ja tam radzę: Trzeba się jakoś odnaleźć w nowej-starej sytuacji i przyjąć do wiadomości (Nie, no co Wy?!, nie chodzi oczywiście o to, że Kipchoge złamał dwie godziny): Polska Reprezentacja W Piłce Nożnej Wygrała Z Macedonią Północną 2:0 I Wywalczyła Awans Na Mistrzostwa Europy.
____________________