Redakcja Bieganie.pl
Kilka dni temu zdarzyło mi się zagłębić w dyskusję ideologiczną.
Przypomniałem sobie to wspaniałe uczucie jakie zawsze towarzyszyło mi gdy
dyskusja stawała się akademicka i dotykała pryncypiów. Co za wspaniałe odejście
od szarości i nudy zwykłych, codziennych, żeby nie powiedzieć przyziemnych
tematów, czyli kiedy wybrać się na zakupy, jak zaplanować gruntowne sprzątanie
mieszkania, odwiedziny rodziny i tak dalej. Rzecz poszła o wolność osobistą.
Koniec roku to okres kiedy zaczynam planować starty w następnym sezonie.
Maraton na wiosnę i na jesieni to dwa podstawowe starty. Spędzam więc trochę
czasu szukając w internecie ciekawych maratonów w zachodniej Europie. Znajduję
stronę maratonu w Paryżu. Choć do maratonu zraził mnie reportaż który czytałem
kilka miesięcy temu na jednej z niemieckich stron internetowych, myślę sobie że
to jednak duży maraton, piękne miasto i że może warto tam się wybrać. Czytam
warunki uczestnictwa. I tu dochodzę do szokującego (mnie) odkrycia.
Otóż, aby zostać dopuszczonym do startu w tym maratonie, trzeba przedłożyć
zaświadczenie lekarskie o "braku przeciwwskazań zdrowotnych…". Treść jest
dokładnie następująca:
"na mocy artykułu 99-223 ustawy o ochronie zdrowia sportowców, wszyscy
biegacze, zarówno francuscy, jak i cudzoziemcy, zobowiązani są do przedstawienia
dowodu potwierdzającego ich fizyczną zdolność do wzięcia udziału w zawodach
biegowych. Dowód taki musi mieć formę zaświadczenia wystawionego przez lekarza
po przeprowadzeniu badania lekarskiego".
Moje zaskoczenie spowodowane było tym, że nigdy nie uważałem Francji za
państwo policyjne. A tu proszę, dorosły człowiek nie może na własne ryzyko
wystartować sobie w zawodach sportowych. Nawet w Polsce, którą nie jest krajem o
szerokich swobodach obywatelskich, przymus legitymowania się zaświadczeniami
lekarskimi w nowej ustawie o kulturze fizycznej został zniesiony.
Okazuje się, że we Francji człowiek któremu pośrednio daje się prawo do
decydowania o użyciu broni jądrowej (bo poprzez wybory parlamentarne ma wpływ na
skład rządu i osobę ministra obrony, a w wyborach prezydenckich ma wpływ na to
jaki człowiek zostanie prezydentem), traktowany jest jak dziecko które mogłoby
sobie przez nieprzemyślany start w maratonie zaszkodzić. Lub ujmując relacje
trochę inaczej, jest traktowany jak własność państwa, które może decydować co
jego obywatel może robić, a czego mu nie wolno.
Pomyślałem sobie że może nie mam racji, że może taki przepis jest rozsądny,
że może są inne argumenty poza tymi które od lat słychać w Polsce przy okazji
dyskusji o dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych. Argument ten mianowicie, że
dzięki podobnemu przepisowi maleją wydatki na państwową służbę zdrowia.
Pomyślałem sobie że warto poruszyć ten temat w środowisku biegaczy za
oceanem. Dlaczego właśnie ich? Dlatego, że ciekaw byłem opinii zwykłych ludzi ze
społeczeństwa które jest bardzo wyczulone na punkcie wolności osobistej.
Wiadomość zostawiłem na popularnym forum biegaczy w internecie i czekałem na
odpowiedź.
Nie przyszło mi czekać zbyt długo i w ciągu dwu dni miałem kilka odpowiedzi
których treść przedstawiam poniżej:
Cóż, ze strony Amerykanów spodziewałem się raczej odpowiedzi w tonie: "w
Stanach faszyzm nie przejdzie", a większość z nich widzi po prostu aspekt
odpowiedzialności prawnej organizatorów. W gruncie rzeczy nie należy im się
dziwić. Żyją w końcu w kraju, gdzie można zaskarżyć i wygrać proces o
odszkodowanie z firmą produkującą kuchenki mikrofalowe za spowodowanie śmierci
psa, którego nabywca takiej kuchenki próbował w niej wysuszyć. Tak, taki
przypadek miał miejsce. Sąd orzekł, że producent kuchenki powinien był umieścić
w instrukcji obsługi wzmiankę, że nie należy w niej suszyć zwierząt i zasądził –
jeśli dobrze pamiętam – odszkodowanie rzędu 2 milionów dolarów za straty moralne
związane z utratą psa.
W Polsce ten problem nie istnieje i chyba nigdy nie zaistnieje. Szacunek
naszych ustawodawców dla dóbr osobistych i cierpień najlepiej obrazuje przypadek
sprawy sądowej, w której zasądzono 10 tysięcy złotych na rzecz osoby, która po
operacji jamy brzusznej przez kilka miesięcy cierpiała, zanim nie stwierdzono,
że przez cały ten okres nosiła w brzuchu nożyczki i chustę operacyjną.
Gratulacje dla naszego systemu prawnego (i lekarzy).
Russellm żartował, opowiadając anegdotę o nadopiekuńczych ciotkach. Ale
obawiam się, że rzeczywistość jest bardzo podobna. Państwo po prostu rości sobie
prawo do większej od ciebie wiedzy o tym, co jest dla ciebie dobre.
Starsi biegacze pamiętają jeszcze czasy, kiedy w Polsce, żeby zgłosić się do
imprezy biegowej, trzeba było pokazać bumagę od doktora. Przepis ten też był
fikcją i wszyscy pamiętamy, jak łatwo było go obejść. Czasy te, miejmy nadzieję,
bezpowrotnie minęły, choć jeszcze teraz zdarzają się nadgorliwi organizatorzy,
którym zmiany przepisów umknęły – i utrudniają biegaczom życie.
Mój sposób myślenia nie jest na szczęście odosobniony. Warto zapoznać się z poglądami
podobnie myślących biegaczy.
Wracając do maratonu w Paryżu, miałem wyższe mniemanie o poziomie ochrony
wolności osobistej we Francji. Mam też nadzieję, że nasi eurofile w pogoni za
dostosowaniem prawa polskiego do prawa UE, z powrotem obowiązkowych badań
lekarskich nie wprowadzą.
I na koniec jeszcze jedna refleksja. Kwintesencją sportu nie jest dla mnie
walka z przeciwnikami, ale z ograniczeniami własnego ciała. Przebiegnięcie
maratonu dla większości z nas to dowód chwilowego chociaż triumfu ducha nad
ciałem. Chwilowego, bo przecież nasze ciało nie jest nieśmiertelne. Gdy piszę te
słowa przed oczyma mam obraz zniszczonego przez chorobę Freda Lebowa,
długoletniego dyrektora maratonu w Nowym Jorku, który staje na starcie tego
maratonu. Jego zdrowie było wtedy naprawdę w bardzo złym stanie – widać to było
po jego twarzy i ruchach. Dopadł go nowotwór, przeszedł silną chemoterapię, a
mimo to wystartował i ukończył maraton (nowotwór zabił Freda dwa lata później).
W Paryżu nie zostałby nawet dopuszczony do startu.
Oryginalna treść była następująca:
Under the provisions of the Law n°
99-223 on protecting the health of sportsmen, all French or non-French runners
are required to produce proof of their fitness to participate in running
competitions. Such proof must be in the form of a medical certificate issued by
a doctor following a medical examination.