Redakcja Bieganie.pl
Czasami słyszymy, że: „Chciałbym biegać, ale bieganie jest nudne”. Zazwyczaj mówią to osoby bardzo młode. Wtedy mówię, że „do biegania trzeba dorosnąć”. To może być czasem potraktowane jako niegrzeczna odzywka, ale faktem jest, że starsi takich pytań nie zadają. Drugi sposób, to znajdź sobie jakis rozpraszacz uwagi, może być muzyka, może być zegarek. Ale trzeci, najbardziej biegowy i długofalowy – to cel biegowy.
Wielokrotnie słyszałem
zdanie, że bieganie jest nudne. Dobrze to rozumiem. Męczenie się i trzęsienie
przez kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, kiedy z nikim się nie
rozmawia i właściwie nic się nie dzieje. Ale z drugiej strony o zdrowotnych
zaletach biegania wiadomo powszechnie, więc trudno to lekceważyć. Jak jednak poradzić
sobie z nudą?
Każdy
z nas zaczynając biegać robi to w jakimś celu. Żeby schudnąć, żeby oddychać świeżym
powietrzem, żeby obcować z przyrodą, żeby rozruszać psa, żeby zrobić
przyjemność narzeczonemu lub tak bez celu, bo akurat nie mamy co robić, a
słyszeliśmy, że to zdrowe. Jednak takie biegi są pewnie sporadyczne, bo
zaczynamy się szybko nudzić. Męczymy się i myślimy: „Czy spaliłem już chociaż
500 kcal, czy już mogę wracać do domu?”, „Może nie muszę robić pięciu kilometrów,
a wystarczą dwa?”.
Takie
myśli, będziemy mieć prawie zawsze. Chyba, że znajdziemy cel biegowy. Nie
pomoże on każdemu, ale na 95% społeczeństwa zadziała.
Ale
co to jest cel biegowy? Cel nie związany z myśleniem o chudnięciu, zdrowiu,
psie, ale z bieganiem.
– Wystartować
w biegu na 10 km!
– Być
w stanie szybciej przebiec znany nam dystans!
– Przebiec
półmaraton!
– A
może przygotować się do maratonu?
Te
cele automatycznie zmuszą nas do przygotowania planu działania, co w bieganiu
nazywa się Planem Treningowym. Nie idziemy pobiegać, ale na trening. Nie
idziemy wymęczyć się dla narzeczonego, ale zrobić drugi zakres. Taki
Plan systematyzuje nasze działania i
dzięki niemu koncentrujemy się na głównym celu biegowym i pomniejszych,
pośrednich celach. To, że zmęczyć się trzeba, to jest oczywiste, ale teraz
męczymy się planowo. W trakcie biegu kontrolujemy na pulsometrze tętno lub
na GPS tempo, jeśli biegamy po oznaczonej trasie.
Usystematyzowanie
naszych działań sprawia, że mimochodem realizujemy wszystkie te nie biegowe cele,
dla których kiedyś wychodziliśmy biegać, a nie nudzimy się, bo koncentrujemy się
choćby na monitorowaniu realizacji zadań treningowych (tętno, tempo).
Kiedy
zaczynałem biegać (bo wyższa waga i kiepska forma) wydawało mi się, że wystarczy mi przebiec co kilka dni trzy kilometrowy odcinek, potem próbowałem biegać trochę więcej, ale kiedy tylko
zbliżałem się do dystansu 5 km
to po głowie zaczynała mi chodzić myśl „A może już wystarczy?”, a kiedy „na
liczniku” było 6 km
zdecydowanie stwierdzałem, że już pora kończyć. „No bo po co właściwie mam biec
więcej?” Wszystko zmieniło się kiedy postanowiłem przebiec maraton. Wówczas
każdy trening miał swój cel, realizowałem zadanie, które mnie pochłaniało i nie
myślałem że jest nudno.
Dzisiaj,
po kilku latach biegania, nie potrzebuję już celów biegowych. Bieganie jest
celem samym w sobie i nie wydaje mi się nudne, choć im dłuższy bieg tym
oczywiście przyjemniej jest biec w towarzystwie. Ale każdego początkującego
biegacza namawiam – „Znajdź sobie biegowy cel”.