12.08.2015
3,2 km (3'50"/km) / p.5' + 4x 1,6 km (3'50"/km) / p.3'
3,2 km -
12'14" (3'49"/km)
1,6 km -
6'06" (3'49"/km)
1,6 km -
6'07" (3'49"/km)
1,6 km -
6'07" (3'49"/km)
1,6 km -
5'59" (3'44"/km)
Razem: 17,5 km - 1:19'41" (4'33"/km)
Trening z Pawłem (Sosikiem) zaczęty o 4:20.Warunki dobre,bezwietrznie i 20st,jeszcze ciemno.
Przeszkadzała trochę wilgoć,pomimo że biegaliśmy bez koszulek lało się z nas okrutnie.
Po rozgrzewce,rozciąganiu i takich tam duperelach zaczęliśmy Mcmillanowską jednostkę treningową.
Paweł nie biega tempa 3:54,tylko równe jednostki co 5 sek na kilometr i wczoraj zapadła decyzja,że
próbujemy domknąć Mcmillana po 3:50/km.
Ja biegłem cały czas za plecami Pawła,skupiałem się na trzymaniu 2-3 metrów za Nim i poza tym nic
mnie nie interesowało,byłem po prostu prowadzony.
To,że Paweł każde koło zamyka z dokładnością sekundy wiedziałem,nie szarpie tempa,po prostu idealny
pejs.
Pierwsze 2 mile domknięte,nie specjalnie ciężko,ale i nie lekko.Sam jeszcze w życiu na treningu nie przebiegłem
3 km po 3:50.
Nie jestem pewny czy poradziłbym sobie sam z tym odcinkiem w takim tempie.
Od razu po trójeczce przeszliśmy do wolnego truchtu,razem 800m,łyk wody i akurat minęło 5 minut i rozpoczynaliśmy
pierwszy milowy odcinek.
Tu nie było zbyt trudno,400m truchtu i drugi interwał.
Od połowy było ciężko,nawet bardzo......jednak dopięty jak poprzednie po 3:49/km.
Przejście do truchtu(Paweł akurat skoczył w krzaczki
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
)i zaczynaliśmy trzeci odcinek.
Powiem krótko,siłą woli to zmęczyłem,nogi bolały,płuca rozrywało a głowa nie chciała.
Sam nie zmusiłbym się do takiego rzeźbienia.
Po zakończeniu tym razem Paweł sam obiegł bieżnie,ja musiałem stanąć,byłem na pograniczu kolki i
obijało mi się kawą wypitą przed treningiem.
Jednak 3 minuty pozwoliły złapać na tyle świeżości,że ostatni interwał nie był aż tak trudny jak poprzedni.
Na ostatnich 400m Paweł włączył turbo,ja trochę zostałem w tyle i też włączyłem drugie zasilanie ale deko
później,jakieś 250m przed końcem i pomimo,że miałem 20m stratę,to odrobiłem tę odległość i przybiegłem tylko
sekundę za moim zającem.
Ostatnie 1600m po 3:44 a 400m w 1:26 czyli po 3:35/km.
Niespodziewałem się,że drzemią we mnie takie rezerwy.
Potem dokręciliśmy jeszcze 3km i do domu.
Podziękowania dla Pawła,dzięki niemu zaliczyłem najszybszy trening jak do tej pory.
Samemu nie wybiegałbym nawet tych krótkich odcinków w tym tempie.
Jak dla mnie to była treningowa zajezdnia,a dla mojego partnera biegowego ot zwykły akcent.
Jeszcze nie reprezentuję takiego poziomu i oceniam,że dziś dla mnie było za mocno.
Następnym razem tempo startowe o 3-4"/km wolniejsze.
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)