łącznie z dożywotnim zakazem biegania. Więc jak mnie to kolano zabolało i spuchło 8 lipca, to do dzisiaj, uczciwie się przyznaję,
nie przebiegłam nawet kilku metrów. Parę okazji było, np. uciekający autobus ale machnęłam nie raz ręką, kolanko ważniejsze

Też myślałam, że kontuzja to nie mnie

Tym bardziej, że sporo w zeszłym sezonie jeździłam siłowo na rowerze, na forum rowerowym też przestrzegano przed takim jeżdżeniem grubasów,
a mimo to nic mnie nie dopadło wówczas.
No ale bieganie to bieganie - większość biegaczy musi to przejść
