proximo pisze:lusiana pisze:hej, hej, ...Biegam (o ile można to tak nazwać) od tygodnia. Męczę się okrutnie, tracę oddech, tempo mam zawrotne (czyli prawie idę), ale postanowiłam się nie poddawać.
Jakis plan bedzie dla Ciebie zdecydowanie najlepszym rozwiazaniem. Prawdopodobnie ten 10 tyg., bo delikatniej wdraza w nawyk biegania, a przeciez jak poczujesz sie na silach to w kazdej chwili mozesz ten plan przerwac i poprostu zaczac biegac po np. 30min. Ja wlasnie tak zrobilem, a pierwszy moj bieg trwal okolo 400m, pozniej musialem przejsc do spacerku, ale sie nie poddalem i teraz mogie sie tylko cieszyc. Pozdrawiam.
a cóż to takiego ten plan? gdzie go szukać? Teraz (dokładnie odbyło się to 4 razy) biegam na stadionie i robię do 10 okrążeń, z tym, że to wolny trucht, taki raczej marszobieg, a nie żaden bieg. Mimo to
postanowiłam się nie poddawać, a to że się tu zalogowałam ma mnie zmotywować jeszcze bardziej
podczytując wątek, widzę jak podtrzymujecie na duchu poczatkujących, a to jest niezwykle ważne, kiedy nie wszystko wychodzi tak, jakby się chciało.
dodam, że moje BMI niebezpiecznie zbliża się do górnej granicy normy, tzn. wynosi 24,6 stąd moja obecność właśnie w tym wątku

No i niestety, póki co żadnego spadku wagi nie zanotowałam
