b@rto szklany biegacz
Moderator: infernal
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Minął prawie miesiąc od ostatniego wpisu - nie biegam. Jeszcze coś tam kleiłem tak do 20. sierpnia - nawet około 40-45 km w tygodniu, ale stwierdziłem, że to nie ma sensu. Codziennie rano boli mnie stopa, potem to przechodzi - przychodzi mi na myśl rozcięgno podeszwowe. Do fizjo jestem umówiony na piątek, może coś się wyjaśni. Kiedyś już z rozcięgnem miałem problem, to dość szybko przeszło masując sobie stopę piłką do tenisa - teraz nie.
Jeżdżę sobie rowerem trochę, trochę też ćwiczę - żeby się nie zastać. Rower niebezpiecznie zaczyna mi się podobać. Boję się jednak myślę ile kg mi dojdzie, bo wpieprzam słodycze jak zły.
Czytam też Wasze wpisy, fajnie tam niektórzy ciskają, widać że forma na jesień będzie u wielu z Was.
Jeżdżę sobie rowerem trochę, trochę też ćwiczę - żeby się nie zastać. Rower niebezpiecznie zaczyna mi się podobać. Boję się jednak myślę ile kg mi dojdzie, bo wpieprzam słodycze jak zły.
Czytam też Wasze wpisy, fajnie tam niektórzy ciskają, widać że forma na jesień będzie u wielu z Was.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Nowy początek
Cześć!
Postanowiłem ten wpis nazwać bardzo górnolotnie "nowym początkiem". Mam ku temu powody - co prawda przerwa spowodowana kontuzją nie była wybitnie długa, ale tak naprawdę trening, który mogę nazwać optymalnym robiłem tylko po połowy marca. Potem choroba, próba "klejenia" formy pod półmaraton w Białymstoku, potem lipiec i sierpień ból (już nawet nie pamiętam co mnie bolało), ograniczenie kilometrażu, bo tylko 3 treningi + rower... Finalnie ból i obawa o ścięgno achillesa i miesiąc bez biegania. Sezon 2019 totalnie stracony.
Mam już pewne pomysły czy marzenia na rok 2020, ale na razie za wcześnie o tym pisać. Mam teraz kilka miesięcy robienia bazy, jest kilka rzeczy które muszę nadrobić. Tydzień #1 za mną.
17.09.2019
Pierwszy trening po przerwie, bolało jak cholera. Mięśnie zesztywniałe, płuca piekły a tempo świńskiego truchtu.
BS 6,19 km / 35:36 / śr. tempo 5:45/km
18.09.2019
Ze strachem trochę wychodziłem na trening. Na szczęście było już dużo lepiej. Wiadomo, nie poezja, ale przynajmniej płuca zaczęły pracować. Powolne zwiększanie kilometrażu.
BS 8,01 km / 44:30 / śr. tempo 5:33/km
20.09.2019
Dalej - BS i kilka przebieżek. Nie zakładałem w tym tygodniu pulsometru, zapewne by mnie hamował. Uznałem, że to nie ma sensu. Na razie jest na tyle krótko, że nawet krótkie wchodzenie w drugi zakres tylko by pomagało. Tak czy owak mięśniowo jestem ograniczony, więc jest jak jest.
BS + R 8,46 km / 44:01 / śr. tempo 5:12/km
21.09.2019
Spokojna dyszka. Cholera, brakowało mi tego. Dalej będzie bez żadnego kombinowania, spokojne bieganie, delikatne zwiększanie kilometrażu i - do cholery - dodanie ćwiczeń.
BS 9,96 km / 52:18 / śr. tempo 5:15/km
Cześć!
Postanowiłem ten wpis nazwać bardzo górnolotnie "nowym początkiem". Mam ku temu powody - co prawda przerwa spowodowana kontuzją nie była wybitnie długa, ale tak naprawdę trening, który mogę nazwać optymalnym robiłem tylko po połowy marca. Potem choroba, próba "klejenia" formy pod półmaraton w Białymstoku, potem lipiec i sierpień ból (już nawet nie pamiętam co mnie bolało), ograniczenie kilometrażu, bo tylko 3 treningi + rower... Finalnie ból i obawa o ścięgno achillesa i miesiąc bez biegania. Sezon 2019 totalnie stracony.
Mam już pewne pomysły czy marzenia na rok 2020, ale na razie za wcześnie o tym pisać. Mam teraz kilka miesięcy robienia bazy, jest kilka rzeczy które muszę nadrobić. Tydzień #1 za mną.
17.09.2019
Pierwszy trening po przerwie, bolało jak cholera. Mięśnie zesztywniałe, płuca piekły a tempo świńskiego truchtu.
BS 6,19 km / 35:36 / śr. tempo 5:45/km
18.09.2019
Ze strachem trochę wychodziłem na trening. Na szczęście było już dużo lepiej. Wiadomo, nie poezja, ale przynajmniej płuca zaczęły pracować. Powolne zwiększanie kilometrażu.
BS 8,01 km / 44:30 / śr. tempo 5:33/km
20.09.2019
Dalej - BS i kilka przebieżek. Nie zakładałem w tym tygodniu pulsometru, zapewne by mnie hamował. Uznałem, że to nie ma sensu. Na razie jest na tyle krótko, że nawet krótkie wchodzenie w drugi zakres tylko by pomagało. Tak czy owak mięśniowo jestem ograniczony, więc jest jak jest.
BS + R 8,46 km / 44:01 / śr. tempo 5:12/km
21.09.2019
Spokojna dyszka. Cholera, brakowało mi tego. Dalej będzie bez żadnego kombinowania, spokojne bieganie, delikatne zwiększanie kilometrażu i - do cholery - dodanie ćwiczeń.
BS 9,96 km / 52:18 / śr. tempo 5:15/km
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Week 2
Dalszy ciąg spokojnego wchodzenia w treningi. Dołożyłem już jedną jednostkę ciut bardziej wymagającą - 2 zakres. Na razie na spokojnie. W tygodniu 2 jednostki ćwiczeń.
24.09.2019
10 km BS. Zaczyna biegać się ciut luźniej.
BS 10,12 km / 53:01 / śr. tempo 5:14/km
25.09.2019
Wspomniany drugi zakres. 6 km, także bez szaleństwa. BSy biega się luźniej, ale aby przyspieszyć tylko trochę to zaczyna się robić wymagająco. Ale spokojnie, wszystko na dobrej drodze.
BS 2 km / 11:01
BC2 6 km / 27:11 / śr. tempo 4:31/km / śr. tętno 178 bpm (88%)
BS 1,08 km / 6:32
27.09.2019
Dyszka na spokojnie. To znaczy większość na spokojnie, bo spotkała mnie ciekawa, a może i niebezpieczna nieco sytuacja. W mojej miejscowości jest tłocznia gazu, często tam biegam i często spotykam w jej okolicy zwierzynę - sarny, zające, lisy. I tym razem lis się pojawił. Tylko że nie uciekał, wręcz starał się do mnie podejść. Jak krzyczałem na niego i świeciłem strobo to się owszem zatrzymywał, ale abym się odwrócił i truchtał, to biegł za mną. Trochę zacząłem się stresować, bo do najbliższych zabudowań z 700 metrów, w zasięgu wzroku nawet żadnej gałęzi (przy drodze do tłoczni posadzone tylko cienkie jarzębiny). Pomału się wycofywałem z kontrolą sytuacji, pojawił się skruszony asfalt - zacząłem nim rzucać w tego lisa, a ten wywalone. Odskakuje ale dalej swoje. No dobra, albo się uda albo nie, przecież nie będę stał tam i czekał co wyjdzie. Jak ma mnie pogryźć, to i tak to zrobi. Sprint i dzida. Lis odpuścił... Uff.
Dobiegłem w żwawym tempie do wsi, chwilę odpocząłem, zrobiłem 6 przebieżek i do domu.
BS + R 9,98 km / 51:01 / śr. tempo 5:07/km
29.09.2019
Niedziela dzień wybiegania. Pobudka przed 8, na spokojnie kawka, bułka, dwójka i do lasu. Fajnie się biegło, las jesienią jest wspaniały. Taka prawdziwa polska jesień.
BS 13,63 km / 1:10:53 / śr. tempo 5:12/km
Przyszły tydzień to najpewniej powtórka 1:1 tego tygodnia, bez zwiększania dystansu. Nie mam na razie pewności, jak weekend będzie wyglądał, mieliśmy jechać na wesele, ale dzisiaj dostaliśmy smutną wiadomość o śmierci ojca pana młodego i najprawdopodobniej wesela nie będzie. Jeśli jednak wyjazd będzie, to treningi wtorek, środa i czwartek, potem dopiero w poniedziałek trening "niedzielny".
Dalszy ciąg spokojnego wchodzenia w treningi. Dołożyłem już jedną jednostkę ciut bardziej wymagającą - 2 zakres. Na razie na spokojnie. W tygodniu 2 jednostki ćwiczeń.
24.09.2019
10 km BS. Zaczyna biegać się ciut luźniej.
BS 10,12 km / 53:01 / śr. tempo 5:14/km
25.09.2019
Wspomniany drugi zakres. 6 km, także bez szaleństwa. BSy biega się luźniej, ale aby przyspieszyć tylko trochę to zaczyna się robić wymagająco. Ale spokojnie, wszystko na dobrej drodze.
BS 2 km / 11:01
BC2 6 km / 27:11 / śr. tempo 4:31/km / śr. tętno 178 bpm (88%)
BS 1,08 km / 6:32
27.09.2019
Dyszka na spokojnie. To znaczy większość na spokojnie, bo spotkała mnie ciekawa, a może i niebezpieczna nieco sytuacja. W mojej miejscowości jest tłocznia gazu, często tam biegam i często spotykam w jej okolicy zwierzynę - sarny, zające, lisy. I tym razem lis się pojawił. Tylko że nie uciekał, wręcz starał się do mnie podejść. Jak krzyczałem na niego i świeciłem strobo to się owszem zatrzymywał, ale abym się odwrócił i truchtał, to biegł za mną. Trochę zacząłem się stresować, bo do najbliższych zabudowań z 700 metrów, w zasięgu wzroku nawet żadnej gałęzi (przy drodze do tłoczni posadzone tylko cienkie jarzębiny). Pomału się wycofywałem z kontrolą sytuacji, pojawił się skruszony asfalt - zacząłem nim rzucać w tego lisa, a ten wywalone. Odskakuje ale dalej swoje. No dobra, albo się uda albo nie, przecież nie będę stał tam i czekał co wyjdzie. Jak ma mnie pogryźć, to i tak to zrobi. Sprint i dzida. Lis odpuścił... Uff.
Dobiegłem w żwawym tempie do wsi, chwilę odpocząłem, zrobiłem 6 przebieżek i do domu.
BS + R 9,98 km / 51:01 / śr. tempo 5:07/km
29.09.2019
Niedziela dzień wybiegania. Pobudka przed 8, na spokojnie kawka, bułka, dwójka i do lasu. Fajnie się biegło, las jesienią jest wspaniały. Taka prawdziwa polska jesień.
BS 13,63 km / 1:10:53 / śr. tempo 5:12/km
Przyszły tydzień to najpewniej powtórka 1:1 tego tygodnia, bez zwiększania dystansu. Nie mam na razie pewności, jak weekend będzie wyglądał, mieliśmy jechać na wesele, ale dzisiaj dostaliśmy smutną wiadomość o śmierci ojca pana młodego i najprawdopodobniej wesela nie będzie. Jeśli jednak wyjazd będzie, to treningi wtorek, środa i czwartek, potem dopiero w poniedziałek trening "niedzielny".
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Week 3
Wesele o którym pisałem jednak się odbyło. Trening czwartkowy nie wypalił, więc tylko 2 treningi w tygodniu - słabo, ale cóż zrobić... Piątek - niedziela bez możliwości biegania.
01.10.2019
9 km BS i 8 przebieżek. Ciąg dalszy spokojnego biegania. Nic nadzwyczajnego.
9,02 km / 46:17 / śr. tempo 5:08/km
02.10.2019
Trasa i dystans identyczne jak wczoraj, ale biegane żwawiej - drugi zakres.
BS 2 km / 10:59
BC2 6 km / 26:34 / śr. tempo 4:25/km / śr. tętno 177 bpm (87%)
BS 1,03 km / 6:34
I następne 4 dni bez biegania, za to z weselem do białego rana.
Week 4
07.10.2019
12 minutówek na przedłużonej przerwie, tzn. 1:30. Totalnie zaburzone odczuwanie tempa - tzn. wydawało mi się, że śmigam jak oszalały a tempo maksymalnie 3:50. To nic, pomału.
Minutówki 12 x 1:00/1:30
11,62 km / 58:50 / śr. tempo 5:04/km
08.10.2019
Tego dnia wpadł "bieg długi" o ile można go tak nazwać. Też nie mogę od razu rypnąć 18-20 km, stopniowo chcę dojść do 45-50 km na tydzień. Biegałem to jakoś około 20 po lesie. Super, latarka ponad 300 lumenów i można biegać. Powiem szczerze, że jak w takiej ciemności zaczynają szumieć korony drzew to człowiek dostaje gęsiej skórki.
BD 14,44 / 1:16:41 / śr. tempo 5:19/km / śr. tętno 158 bpm (78%)
10.10.2019
Na sobotę zaplanowany akcent - zawody crossowe, które chcę pobiec jako mocny ciągły (bez zarzynania, ale coś koło tych 90% niech się trzyma tętno) - a jako że akcent w sobotę, to w czwartek BS i na lekkie pobudzenie przebieżki. Trochę ciężko się biegało - ale przyczynę chyba znam.
BS 8,44 km / 43:42 / śr. tempo 5:11/km
W środę dodatkowo wykonywałem ćwiczenia, dość mocno się skatowałem i to pewnie główny powód lekkiego zamulenia na treningu czwartkowym. Chciałoby się już zacząć morsować...
Wesele o którym pisałem jednak się odbyło. Trening czwartkowy nie wypalił, więc tylko 2 treningi w tygodniu - słabo, ale cóż zrobić... Piątek - niedziela bez możliwości biegania.
01.10.2019
9 km BS i 8 przebieżek. Ciąg dalszy spokojnego biegania. Nic nadzwyczajnego.
9,02 km / 46:17 / śr. tempo 5:08/km
02.10.2019
Trasa i dystans identyczne jak wczoraj, ale biegane żwawiej - drugi zakres.
BS 2 km / 10:59
BC2 6 km / 26:34 / śr. tempo 4:25/km / śr. tętno 177 bpm (87%)
BS 1,03 km / 6:34
I następne 4 dni bez biegania, za to z weselem do białego rana.
Week 4
07.10.2019
12 minutówek na przedłużonej przerwie, tzn. 1:30. Totalnie zaburzone odczuwanie tempa - tzn. wydawało mi się, że śmigam jak oszalały a tempo maksymalnie 3:50. To nic, pomału.
Minutówki 12 x 1:00/1:30
11,62 km / 58:50 / śr. tempo 5:04/km
08.10.2019
Tego dnia wpadł "bieg długi" o ile można go tak nazwać. Też nie mogę od razu rypnąć 18-20 km, stopniowo chcę dojść do 45-50 km na tydzień. Biegałem to jakoś około 20 po lesie. Super, latarka ponad 300 lumenów i można biegać. Powiem szczerze, że jak w takiej ciemności zaczynają szumieć korony drzew to człowiek dostaje gęsiej skórki.
BD 14,44 / 1:16:41 / śr. tempo 5:19/km / śr. tętno 158 bpm (78%)
10.10.2019
Na sobotę zaplanowany akcent - zawody crossowe, które chcę pobiec jako mocny ciągły (bez zarzynania, ale coś koło tych 90% niech się trzyma tętno) - a jako że akcent w sobotę, to w czwartek BS i na lekkie pobudzenie przebieżki. Trochę ciężko się biegało - ale przyczynę chyba znam.
BS 8,44 km / 43:42 / śr. tempo 5:11/km
W środę dodatkowo wykonywałem ćwiczenia, dość mocno się skatowałem i to pewnie główny powód lekkiego zamulenia na treningu czwartkowym. Chciałoby się już zacząć morsować...
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
12.10.2019
Zakończenie tygodnia treningowego bardzo przyjemne. Tak jak pisałem - wybrałem się na zawody, gdzie miałem "pobiec treningowo". Ha, tym razem ten plan nawet wypalił. Zacząłem wolno, gdzieś ze środka stawki, stopniowo mijałem tych co za szybko zaczęli. Tlenowo było dobrze, mięśniowo padłem gdzieś na 4 km. Nie dopowiedziałem - bieg nazywał się Siedlecki Bieg Prawie Górski. Sporo było tych pagórków, dały w kość. I tak jak pisałem - kilka razy puściłem nogi na zbiegach i na 4 km już były zajechane. Odczuwałem to tylko na górkach, bo gdzie jakiś płaski odcinek był, to dało się fajnie pobiec, tzn. tak bliżej 4:00 a nie 4:40.
Niedawno zobaczyłem wyniki - podium w kategorii przegrałem o 14 sekund. To nie tak, że odpuściłem w którymś miejscu, po prostu założenia były takie a nie inne. Zacząć wolno i średnią trzymać koło 4:30. I tak wyszło mniej więcej. Był taki jeden zajebisty podbieg na 4 i 9 km (2 okrążenia) i te 2 kilometry wpadły po 5:05 i 4:48 na drugim kole. Jak na mój etap przygotowań, jestem zadowolony.
Cross
10,22 km / 47:11 / śr. tempo 4:37/km
Zakończenie tygodnia treningowego bardzo przyjemne. Tak jak pisałem - wybrałem się na zawody, gdzie miałem "pobiec treningowo". Ha, tym razem ten plan nawet wypalił. Zacząłem wolno, gdzieś ze środka stawki, stopniowo mijałem tych co za szybko zaczęli. Tlenowo było dobrze, mięśniowo padłem gdzieś na 4 km. Nie dopowiedziałem - bieg nazywał się Siedlecki Bieg Prawie Górski. Sporo było tych pagórków, dały w kość. I tak jak pisałem - kilka razy puściłem nogi na zbiegach i na 4 km już były zajechane. Odczuwałem to tylko na górkach, bo gdzie jakiś płaski odcinek był, to dało się fajnie pobiec, tzn. tak bliżej 4:00 a nie 4:40.
Niedawno zobaczyłem wyniki - podium w kategorii przegrałem o 14 sekund. To nie tak, że odpuściłem w którymś miejscu, po prostu założenia były takie a nie inne. Zacząć wolno i średnią trzymać koło 4:30. I tak wyszło mniej więcej. Był taki jeden zajebisty podbieg na 4 i 9 km (2 okrążenia) i te 2 kilometry wpadły po 5:05 i 4:48 na drugim kole. Jak na mój etap przygotowań, jestem zadowolony.
Cross
10,22 km / 47:11 / śr. tempo 4:37/km
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Week 5
14.10.2019
Po opisanych wcześniej zawodach doszedłem do wniosku, że należy wprowadzić trochę treningów "szybkościowych", jeśli tak mogę je nazwać. Żeby się nie rozdrabniać, weszły w grę krótkie interwały, takie po 2 minuty ale dość mocno (okolice 3:45/km). Zrobiłem takich powtórzeń 8. Kończąc wiedziałem, że to był mocny trening. Heh, robiło się 8 powtórzeń po 1 km w takim tempie...
BS 2,49 km / 15:57 rozgrzewka
8x2' (3:45-3:50/km), p. 2'
BS 2,34 km / 13:16 schłodzenie
15.10.2019
Zestaw ćwiczeń, całość zajmuje około 50 minut.
16.10.2019
Dłuższy BS. Po akcencie i ćwiczeniach czuć w mięśniach zmęczenie. Mimo wszystko biegając to na samopoczucie wyszło całkiem przyzwoite tempo.
BS 14,51 km / 1:13:01 / śr. tempo 5:02/km
18.10.2019
Nic nadzwyczajnego - BS krótki z przebieżkami.
BS + pb / 9,44 km / 46:51 / śr. tempo 4:58/km
20.10.2019
Akcent - 30 minut tempo run, czyli 88-90% HRmax. Trening dość ciężki, bo całkiem ciepło się zrobiło. Słonko przypiekało, aż w pewnym momencie pomyślałem, że trzeba było wziąć koszulkę na ramiączkach. Tempo przed akcentem szacowałem na jakieś 4:10, ale wyszło 4:15/km.
BS 3,11 km / 19:23 rozgrzewka
Tempo Run 7,07 km / 30:00 / śr. tempo 4:15/km / śr. tętno 183 bpm (90%)
BS 1,64 km / 10:16 schłodzenie
Tydzień zakończony, całkiem fajnie zaczęło to wyglądać ale też i fajnie zacząłem się czuć - noga nie dokucza. Nie wiem, może te ćwiczenia trochę pomogły, trochę też się roluję. Pomału zaczynam coś planować na wiosnę.
_____________________________
Week 6
22.10.2019
BS z przebieżkami - tyle w temacie. Znowu spotkałem się z lisem, o którym pisałem i znowu skurczybyk był zainteresowany. Przyspieszyłem, odpuścił.
BS + pb / 9,89 km / 49:35 / śr. tempo 5:01/km
23.10.2019
Powtórzenie treningu z 14. października - tym razem nieco zwolniłem. Zamiast po 3:45, biegałem po 3:50/km. 2 ostatnie powtórzenia mocniej, tzn. wróciłem do tych 3:45. :P Nie ma sensu teraz cisnąć na takich jednostkach, ale końcówkę można. :D
BS 2,12 km / 13:38 rozgrzewka
8x2' (3:50/km), p. 2'
BS 1,97 km / 11:12 schłodzenie
I tu nastąpiło 3 dni przerwy... Miałem w sobotę jechać na zawody, wygrałem nawet darmowy pakiet... W piątek jednak wykonałem bardzo mocną jednostkę treningową, tzn. imprezowe wudjitsu. No i tego. Spałem do 13, bieg niby o 19 ale dajcie spokój.
27.10.2019
Niby BS miał być, ale dwie sprawy - 3 dni przerwy i kac odszedł. Noga nosiła, wiedziałem że biegnę to ciut za mocno ale pies ganiał. Fajna pogoda, słonecznie i chłodno. Tip top pogoda.
BS 16,76 km / 1:22:31 / śr. tempo 4:55/km
I tak oto kolejny tydzień zleciał. Trochę mi wstyd za opuszczony trening, no ale... Życie.
14.10.2019
Po opisanych wcześniej zawodach doszedłem do wniosku, że należy wprowadzić trochę treningów "szybkościowych", jeśli tak mogę je nazwać. Żeby się nie rozdrabniać, weszły w grę krótkie interwały, takie po 2 minuty ale dość mocno (okolice 3:45/km). Zrobiłem takich powtórzeń 8. Kończąc wiedziałem, że to był mocny trening. Heh, robiło się 8 powtórzeń po 1 km w takim tempie...
BS 2,49 km / 15:57 rozgrzewka
8x2' (3:45-3:50/km), p. 2'
BS 2,34 km / 13:16 schłodzenie
15.10.2019
Zestaw ćwiczeń, całość zajmuje około 50 minut.
16.10.2019
Dłuższy BS. Po akcencie i ćwiczeniach czuć w mięśniach zmęczenie. Mimo wszystko biegając to na samopoczucie wyszło całkiem przyzwoite tempo.
BS 14,51 km / 1:13:01 / śr. tempo 5:02/km
18.10.2019
Nic nadzwyczajnego - BS krótki z przebieżkami.
BS + pb / 9,44 km / 46:51 / śr. tempo 4:58/km
20.10.2019
Akcent - 30 minut tempo run, czyli 88-90% HRmax. Trening dość ciężki, bo całkiem ciepło się zrobiło. Słonko przypiekało, aż w pewnym momencie pomyślałem, że trzeba było wziąć koszulkę na ramiączkach. Tempo przed akcentem szacowałem na jakieś 4:10, ale wyszło 4:15/km.
BS 3,11 km / 19:23 rozgrzewka
Tempo Run 7,07 km / 30:00 / śr. tempo 4:15/km / śr. tętno 183 bpm (90%)
BS 1,64 km / 10:16 schłodzenie
Tydzień zakończony, całkiem fajnie zaczęło to wyglądać ale też i fajnie zacząłem się czuć - noga nie dokucza. Nie wiem, może te ćwiczenia trochę pomogły, trochę też się roluję. Pomału zaczynam coś planować na wiosnę.
_____________________________
Week 6
22.10.2019
BS z przebieżkami - tyle w temacie. Znowu spotkałem się z lisem, o którym pisałem i znowu skurczybyk był zainteresowany. Przyspieszyłem, odpuścił.
BS + pb / 9,89 km / 49:35 / śr. tempo 5:01/km
23.10.2019
Powtórzenie treningu z 14. października - tym razem nieco zwolniłem. Zamiast po 3:45, biegałem po 3:50/km. 2 ostatnie powtórzenia mocniej, tzn. wróciłem do tych 3:45. :P Nie ma sensu teraz cisnąć na takich jednostkach, ale końcówkę można. :D
BS 2,12 km / 13:38 rozgrzewka
8x2' (3:50/km), p. 2'
BS 1,97 km / 11:12 schłodzenie
I tu nastąpiło 3 dni przerwy... Miałem w sobotę jechać na zawody, wygrałem nawet darmowy pakiet... W piątek jednak wykonałem bardzo mocną jednostkę treningową, tzn. imprezowe wudjitsu. No i tego. Spałem do 13, bieg niby o 19 ale dajcie spokój.
27.10.2019
Niby BS miał być, ale dwie sprawy - 3 dni przerwy i kac odszedł. Noga nosiła, wiedziałem że biegnę to ciut za mocno ale pies ganiał. Fajna pogoda, słonecznie i chłodno. Tip top pogoda.
BS 16,76 km / 1:22:31 / śr. tempo 4:55/km
I tak oto kolejny tydzień zleciał. Trochę mi wstyd za opuszczony trening, no ale... Życie.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Week 7
28.10.2019
Zestaw ćwiczeń - unoszenie bioder, odwodzenie nogi z taśmą, wspięcia na łydki, przysiad bułgarski i jedno takie ćwiczenie od Siedlaka, ale nie wiem jak się ono nazywa. Przydałoby się robić jeszcze nordic hamstring, ale nie bardzo mam za co nogi zaczepić.
29.10.2019
BS i przebieżki. Nie ma sensu po ćwiczeniach robić akcentu.
BS + pb / 8,32 km / 42:16 / śr. tempo 5:05/km
30.10.2019
Heh, tu się nieco sponiewierałem. Chyba za mocno jednak jest zrobić w niedzielę longa, w poniedziałek ćwiczenia, wtorek BS (mimo, że lekki) i w środę robić akcent. Muszę jeszcze pomyśleć, jak to jakoś sensownie połączyć wszystko. No mniejsza, trening zaplanowany tak: Rozgrzewka / 4x6' @ 4:00, p. 1:30 / schłodzenie. Jak teraz to piszę, to widzę, że to fciul mocno było jak na moje obecne położenie. Robiłem interwały po 3:50, ale one trwały 2 minuty. Jakieś 10 sekund wolniej powinienem to biegać, albo przynajmniej 3 minuty przerwy. Jakoś to domknąłem.
BS 2,6 km / 16:24 / rozgrzewka
4x6' @ 4:00/km, p. 1:30
BS 2,05 km / 11:35 / schłodzenie
02.11.2019
Ciągły w drugim zakresie po lesie. A w moim lesie nie jest płasko. Biegłem to tak na czuja.
BS 2,00 km / 10:39 / rozgrzewka
BC2 8,00 km / 35:59 / śr. tempo 4:29/km / śr. tętno 177 bpm (87%)
BS 0,83 km / 4:33 / schłodzenie
03.11.2019
Long. Wolniutko, z kagańcem w postaci paska hr. W miłych i przyjemnych okolicznościach przyrody.
BS 19,69 km / 1:46:25 / śr. tempo 5:24/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
Jak sobie teraz ten tydzień przeanalizowałem, to widzę, że był bardzo mocny. Interwały za mocno, ciągły dość mocny, long już z tych długich i jeszcze ćwiczenia siłowe na początku tygodnia. Przyznaję się, treningi układam praktycznie z dnia na dzień na zasadzie "aaa dzisiaj coś by szybciej pobiegał, ale w tlenie to 4x6 minut będzie git. Tak 4/km będzie chyba dobrze" No a teraz patrzę i troszkę przesadziłem. Na szczęście to jeden taki tydzień, a nie 4 z kolei. I szczęśliwie, że praktycznie 3 dni wolne, gdzie wpadło sporo snu.
Co mi chodzi po głowie na późną zimę i wiosnę... Może już się pochwalę, jakie wspaniałe pomysły mi wpadły. Wiązowna 23.02.2020 5 km sub 18, 19. kwietnia 2020 dyszka w Łodzi z zamiarem zrobienia sub 38 i może w maju półmaraton w Warszawie, nocna edycja, może jeszcze nie przygrzeje bardzo. A cel nadrzędny - nie rozbić się jak to bywało z moimi szklanymi nóżkami.
28.10.2019
Zestaw ćwiczeń - unoszenie bioder, odwodzenie nogi z taśmą, wspięcia na łydki, przysiad bułgarski i jedno takie ćwiczenie od Siedlaka, ale nie wiem jak się ono nazywa. Przydałoby się robić jeszcze nordic hamstring, ale nie bardzo mam za co nogi zaczepić.
29.10.2019
BS i przebieżki. Nie ma sensu po ćwiczeniach robić akcentu.
BS + pb / 8,32 km / 42:16 / śr. tempo 5:05/km
30.10.2019
Heh, tu się nieco sponiewierałem. Chyba za mocno jednak jest zrobić w niedzielę longa, w poniedziałek ćwiczenia, wtorek BS (mimo, że lekki) i w środę robić akcent. Muszę jeszcze pomyśleć, jak to jakoś sensownie połączyć wszystko. No mniejsza, trening zaplanowany tak: Rozgrzewka / 4x6' @ 4:00, p. 1:30 / schłodzenie. Jak teraz to piszę, to widzę, że to fciul mocno było jak na moje obecne położenie. Robiłem interwały po 3:50, ale one trwały 2 minuty. Jakieś 10 sekund wolniej powinienem to biegać, albo przynajmniej 3 minuty przerwy. Jakoś to domknąłem.
BS 2,6 km / 16:24 / rozgrzewka
4x6' @ 4:00/km, p. 1:30
BS 2,05 km / 11:35 / schłodzenie
02.11.2019
Ciągły w drugim zakresie po lesie. A w moim lesie nie jest płasko. Biegłem to tak na czuja.
BS 2,00 km / 10:39 / rozgrzewka
BC2 8,00 km / 35:59 / śr. tempo 4:29/km / śr. tętno 177 bpm (87%)
BS 0,83 km / 4:33 / schłodzenie
03.11.2019
Long. Wolniutko, z kagańcem w postaci paska hr. W miłych i przyjemnych okolicznościach przyrody.
BS 19,69 km / 1:46:25 / śr. tempo 5:24/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
Jak sobie teraz ten tydzień przeanalizowałem, to widzę, że był bardzo mocny. Interwały za mocno, ciągły dość mocny, long już z tych długich i jeszcze ćwiczenia siłowe na początku tygodnia. Przyznaję się, treningi układam praktycznie z dnia na dzień na zasadzie "aaa dzisiaj coś by szybciej pobiegał, ale w tlenie to 4x6 minut będzie git. Tak 4/km będzie chyba dobrze" No a teraz patrzę i troszkę przesadziłem. Na szczęście to jeden taki tydzień, a nie 4 z kolei. I szczęśliwie, że praktycznie 3 dni wolne, gdzie wpadło sporo snu.
Co mi chodzi po głowie na późną zimę i wiosnę... Może już się pochwalę, jakie wspaniałe pomysły mi wpadły. Wiązowna 23.02.2020 5 km sub 18, 19. kwietnia 2020 dyszka w Łodzi z zamiarem zrobienia sub 38 i może w maju półmaraton w Warszawie, nocna edycja, może jeszcze nie przygrzeje bardzo. A cel nadrzędny - nie rozbić się jak to bywało z moimi szklanymi nóżkami.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Nie będę numerował już tygodni, zero sensu. :P
05.11.2019
BS + 15x30"/p. 1'.
Tego wieczora miałem 2 sprawy - wyjąć paczkę z paczkomatu i zrobić trening. No to biegiem do paczkomatu i dwie pieczenie na jednym ogniu.
Luźniutko mi się to biegło. Skarpetki miałem niebiegowe i na tych przyspieszeniach czułem, jakby mi miało je ze stóp ściągnąć. Niekomfortowe uczucie.
BS + 15x30"/p. 1'. // 11,06 km / 55:15 / śr. tempo 5:00/km
06.11.2019
BeeSik na spokojnie. Nic więcej do dodania.
BS // 9,81 km / 50:42 / śr. tempo 5:10/km
08.11.2019
BS + 5x30" + 5x1' + 5x30" /p.1'
Pierwsze "30" na tempach 3:40, minutówki 3:40-3:45, kończące "30" 3:20-3:25.
BS + 5x30" + 5x1' + 5x30" /p.1' // 11,71 km / 1:00:34 / śr. tempo 5:10/km
10.11.2019
Bieg długi. Od rana deszcz. Serio miałem myśli, żeby przenieść to na poniedziałek, ale jakiś wewnętrzny motywator mi się odezwał. Oczywiście przemokłem do suchej nitki, trasę zmieniłem na asfaltową (początkowo miało to być w terenie, ale mógłbym się poślizgnąć na błocie na przykład) i wio. Finalnie wyszło bardzo fajnie. Tempo jak na mnie zacne, bez odczuwalnego zmęczenia, no może jedynie koło 20 km zaczęło mi się chcieć jeść.
Godzinę później pojechałem na otwarcie sezonu morsowego. 2 minuty w zimnej wodzie i jak nowo narodzony.
BD // 22,37 km / 1:50:58 / śr. tempo 4:58/km
Tydzień zamknięty z przebiegiem prawie 55 km. To już fajnie. Niestety nie było kiedy zrobić ćwiczeń.
05.11.2019
BS + 15x30"/p. 1'.
Tego wieczora miałem 2 sprawy - wyjąć paczkę z paczkomatu i zrobić trening. No to biegiem do paczkomatu i dwie pieczenie na jednym ogniu.
Luźniutko mi się to biegło. Skarpetki miałem niebiegowe i na tych przyspieszeniach czułem, jakby mi miało je ze stóp ściągnąć. Niekomfortowe uczucie.
BS + 15x30"/p. 1'. // 11,06 km / 55:15 / śr. tempo 5:00/km
06.11.2019
BeeSik na spokojnie. Nic więcej do dodania.
BS // 9,81 km / 50:42 / śr. tempo 5:10/km
08.11.2019
BS + 5x30" + 5x1' + 5x30" /p.1'
Pierwsze "30" na tempach 3:40, minutówki 3:40-3:45, kończące "30" 3:20-3:25.
BS + 5x30" + 5x1' + 5x30" /p.1' // 11,71 km / 1:00:34 / śr. tempo 5:10/km
10.11.2019
Bieg długi. Od rana deszcz. Serio miałem myśli, żeby przenieść to na poniedziałek, ale jakiś wewnętrzny motywator mi się odezwał. Oczywiście przemokłem do suchej nitki, trasę zmieniłem na asfaltową (początkowo miało to być w terenie, ale mógłbym się poślizgnąć na błocie na przykład) i wio. Finalnie wyszło bardzo fajnie. Tempo jak na mnie zacne, bez odczuwalnego zmęczenia, no może jedynie koło 20 km zaczęło mi się chcieć jeść.
Godzinę później pojechałem na otwarcie sezonu morsowego. 2 minuty w zimnej wodzie i jak nowo narodzony.
BD // 22,37 km / 1:50:58 / śr. tempo 4:58/km
Tydzień zamknięty z przebiegiem prawie 55 km. To już fajnie. Niestety nie było kiedy zrobić ćwiczeń.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
12.11.2019
Zestaw ćwiczeń. Postanowienie mam takie, żeby robić mniej serii ale częściej w tygodniu. Może po którymś BSie uda się jeszcze wpleść. W tym tygodniu niestety tylko raz wykonałem ćwiczenia.
13.11.2019
BS + 6 sprintów pod górkę. Wykonane w formie BS + spg + BS. Biegałem w Reebokach, na mokrym asfalcie przy sprintach zero przyczepności. Dosłownie jak na łyżwach. Jeszcze przy wolnym tempie może być, ale już coś szybciej... bez komentarza.
Sprinty po 8 sekund, a po sprintach spacer na miejsce startu, zajmowało mi to około 1:20 - startowałem wypoczęty.
BS + spg // 9,02 km / 50:55 / śr. tempo 5:39
14.11.2019
BS. Czułem się ciężko, bez mocy. Wydaje mi się to możliwe, po dwóch dniach z elementami siłowymi.
BS // 10,26 km / 51:34 / śr. tempo 5:02
16.11.2019
BS + przebieżki w formie 5x1' + 5x30" + 5x1'. Wszystko na przerwach 1'. Luźniutko szło, noga podawała. Pierwszy zestaw minutówek wychodził wolno - w tempie ~3:55/km, potem weszły krótsze odcinki po około 3:15 i końcowe odcinki już 3:40-3:38-3:36-3:31-3:30. Nieświadomie mi wyszło, że każda szybciej.
BS + 5x1' + 5x30" + 5x1' /p.1' // 11,63 km / 58:40 / śr. tempo 5:03/km
17.11.2019
I na koniec tygodnia bieg długi. Po wczorajszym treningu żadnych negatywnych efektów ubocznych - bardzo fajnie od początku mi się biegło. Dzisiaj przeczytałem artykuł o węglowodanach na portalu - grupa bez śniadania i z podanymi węglami najlepsze wyniki... No to ciekawe, bo ja właśnie dzisiaj bez śniadania (chociaż wieczorem solidna micha makaronu) i testowo z musami (chociaż nazwane żel energetyczny) z lidla od Dr. Witt. I może coś w tym jest, bo po 20 km nie miałem większego problemu przyspieszyć 3 kilometry z tempa spokojnego do około 4:40-4:30 i ostatni kilometr jeszcze po 4:15. Nie powiem, przestało być super komfortowo, ale do zniesienia.
PS. Te żele super, rzadkie, smaczne, nie zasładzają mocno, łatwo przełknąć, łatwo otworzyć, można zjeść pół i zakręcić. Do tego super cena i jakimś cudem ponad 210 kcal (coś koło 57g węgli? (już nie pamiętam)).
BD // 24,04 km / 2:00:03 / śr. tempo 5:00/km
Ciekawe - poprzedni tydzień 54,95 km, ten tydzień ... 54,95 km.
Na przyszły tydzień mam zaplanowane bardzo ambitne zadanie. Urodziny mam niedługo i postanowiłem sobie przebiec po trasie Ultramaratonu Nadbużańskiego - oczywiście nie po trasie 66 km ale 36 - czyli to, co chciałem pobiec a w czym przeszkodziła kontuzja. Po tym tygodniu zrobię lekkie zluzowanie, żeby nie przedobrzyć.
Zestaw ćwiczeń. Postanowienie mam takie, żeby robić mniej serii ale częściej w tygodniu. Może po którymś BSie uda się jeszcze wpleść. W tym tygodniu niestety tylko raz wykonałem ćwiczenia.
13.11.2019
BS + 6 sprintów pod górkę. Wykonane w formie BS + spg + BS. Biegałem w Reebokach, na mokrym asfalcie przy sprintach zero przyczepności. Dosłownie jak na łyżwach. Jeszcze przy wolnym tempie może być, ale już coś szybciej... bez komentarza.
Sprinty po 8 sekund, a po sprintach spacer na miejsce startu, zajmowało mi to około 1:20 - startowałem wypoczęty.
BS + spg // 9,02 km / 50:55 / śr. tempo 5:39
14.11.2019
BS. Czułem się ciężko, bez mocy. Wydaje mi się to możliwe, po dwóch dniach z elementami siłowymi.
BS // 10,26 km / 51:34 / śr. tempo 5:02
16.11.2019
BS + przebieżki w formie 5x1' + 5x30" + 5x1'. Wszystko na przerwach 1'. Luźniutko szło, noga podawała. Pierwszy zestaw minutówek wychodził wolno - w tempie ~3:55/km, potem weszły krótsze odcinki po około 3:15 i końcowe odcinki już 3:40-3:38-3:36-3:31-3:30. Nieświadomie mi wyszło, że każda szybciej.
BS + 5x1' + 5x30" + 5x1' /p.1' // 11,63 km / 58:40 / śr. tempo 5:03/km
17.11.2019
I na koniec tygodnia bieg długi. Po wczorajszym treningu żadnych negatywnych efektów ubocznych - bardzo fajnie od początku mi się biegło. Dzisiaj przeczytałem artykuł o węglowodanach na portalu - grupa bez śniadania i z podanymi węglami najlepsze wyniki... No to ciekawe, bo ja właśnie dzisiaj bez śniadania (chociaż wieczorem solidna micha makaronu) i testowo z musami (chociaż nazwane żel energetyczny) z lidla od Dr. Witt. I może coś w tym jest, bo po 20 km nie miałem większego problemu przyspieszyć 3 kilometry z tempa spokojnego do około 4:40-4:30 i ostatni kilometr jeszcze po 4:15. Nie powiem, przestało być super komfortowo, ale do zniesienia.
PS. Te żele super, rzadkie, smaczne, nie zasładzają mocno, łatwo przełknąć, łatwo otworzyć, można zjeść pół i zakręcić. Do tego super cena i jakimś cudem ponad 210 kcal (coś koło 57g węgli? (już nie pamiętam)).
BD // 24,04 km / 2:00:03 / śr. tempo 5:00/km
Ciekawe - poprzedni tydzień 54,95 km, ten tydzień ... 54,95 km.
Na przyszły tydzień mam zaplanowane bardzo ambitne zadanie. Urodziny mam niedługo i postanowiłem sobie przebiec po trasie Ultramaratonu Nadbużańskiego - oczywiście nie po trasie 66 km ale 36 - czyli to, co chciałem pobiec a w czym przeszkodziła kontuzja. Po tym tygodniu zrobię lekkie zluzowanie, żeby nie przedobrzyć.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
20.11.2019
BS + 7 sprintów pod górkę. Pomału dodaję powtórzenia do tego rodzaju treningu.
BS + spg // 9,42 km / 52:39 / śr. tempo 5:35
21.11.2019
Miał być BS, ale z racji zakupu nowych butów - Pegasus 36 - trzeba było dać im trochę poważniejsze zadanie. Wpadł ciągły w drugim zakresie. Buty bardzo przyjemne, naprawdę. Śmiesznie wygląda porównanie tempa na każdym kilometrze - połowę biegłem pod wiatr, połowę z wiatrem. Pod wiatr to dosłownie stawiało w miejscu i było w zakresie 4:30-4:50. Z wiatrem 4:13-4:20-4:07. :D
BS // 2 km / 10:29 rozgrzewka
BC2 // 7 km / 31:16 / śr. tempo 4:28/km / śr. tętno 173 bpm (85%)
BS // 1,1 km / 5:55 schłodzenie
23.11.2019
Prościutki trening - 20x20" na minutowej przerwie. Z każdym powtórzeniem biegło się lepiej, wyraźnie się dogrzewałem. Ponownie w Najkach - do tego też te buty się nadają. Bieganie w nich 3:00-3:10 to żaden problem, buty wręcz pomagają.
BS + 20x20"/p. 1' // 10,11 km / 50:17 / śr. tempo 4:58/km
24.11.2019
A na zakończenie tygodnia mała poniewierka. We wrześniu w mojej okolicy był Ultramaraton Nadbużański. Chciałem tam biec dystans 35 km, niestety kontuzja pokrzyżowała plany. Nie odpuściłem i zaplanowałem sobie przedurodzinowy prezent i przelot po trasie wspomnianego biegu.
Pobudka 6:10, wyjazd 7:10. Pogoda średnia - byłoby super, gdyby nie wiatr. Mocny, hamujący i wręcz przeszywający. Woda z bukłaka po kilku kilometrach była już mroźna (muszę coś na to wymyślić - wiem, że są ocieplacze ale szkoda mi $$ na to). Wiatr najbardziej dał się we znaki w końcówce. Bardzo było mi już zimno w twarz.
Od samego początku nie kontrolowałem tempa - nawet nie mogłem. Non stop miałem włączoną mapę na zegarku. Bez tego byłby piźdz..., trasa dość trudna i serio trzeba było pilnować tracka na pierwszych 6-7 kilometrach. Potem około 15 km prostszych odcinków (w sensie że trasa nie pokręcona) bo jeśli chodzi o trudność to było odwrotnie. Początek w miarę płaski, potem zaczynają się górki. Dosłownie taka zemsta "mapowego" - podbiegasz (zazwyczaj były to długie podbiegi), kawałek płasko, zbiegasz, dobiegasz do skrzyżowania, skręt i znowu pod górę. A niech to! Kilometrowy podbieg koło kopalni kredy też wysysa siły. Okazało się, że mimo to tempo wychodziło całkiem przyzwoite - pierwsze 5 km po 5:06, potem poniżej 5:00. Od 20 do 30 wolniej - 20-25 km góra, dół, góra, dół, do tego zbieg po takich drewnianych, wąskich i śliskich schodkach - musiałem po prostu po nich zejść, bo było spore ryzyko gleby. Weszło po 5:19. 25-30 km to bieg po jakimś lasku, gdzie ścieżki są pokręcone jak jasna cholera. Zgubiłem się, dodałem prawie kilometr i ogólnie musiałem skorzystać dodatkowo z telefonu (Locus + wgrany track przyjacielem twym). Ta piątka weszła w 29:59. Kilometry 30-35 wpadły w średnim 4:52. Ciężko już mi się to biegło, ale mimo zmęczenia udało się utrzymać poniżej 5/km. Zważywszy na treningową formę tego biegu i brak "napinki" to całkiem fajnie.
Całość wyszła mi równe 36 km. Dodałem jakieś 600-800 metrów po lesie - znajomym liczyło około 35,2 - 35,4.
Po drodze zjadłem 3 żele z Lidla - Dr Witt. Polecam wszystkim, bardzo udany produkt.
Teraz pisząc jestem jebitnie obolały, cały dzień najchętniej bym przespał (a niestety nie mogłem). Przydałoby się morsowanko...
Na zakończenie tylko wrzucę to: https://www.youtube.com/watch?v=4NPr0Dr0j9Q
Przyszły tydzień będzie baaaaaardzo luźny, max 3 treningi, do tego raczej krótkie - około 25 km w tygodniu.
BD // 36,00 km / 3:05:31 / śr. tempo 5:09/km / up 420m down 420m
BS + 7 sprintów pod górkę. Pomału dodaję powtórzenia do tego rodzaju treningu.
BS + spg // 9,42 km / 52:39 / śr. tempo 5:35
21.11.2019
Miał być BS, ale z racji zakupu nowych butów - Pegasus 36 - trzeba było dać im trochę poważniejsze zadanie. Wpadł ciągły w drugim zakresie. Buty bardzo przyjemne, naprawdę. Śmiesznie wygląda porównanie tempa na każdym kilometrze - połowę biegłem pod wiatr, połowę z wiatrem. Pod wiatr to dosłownie stawiało w miejscu i było w zakresie 4:30-4:50. Z wiatrem 4:13-4:20-4:07. :D
BS // 2 km / 10:29 rozgrzewka
BC2 // 7 km / 31:16 / śr. tempo 4:28/km / śr. tętno 173 bpm (85%)
BS // 1,1 km / 5:55 schłodzenie
23.11.2019
Prościutki trening - 20x20" na minutowej przerwie. Z każdym powtórzeniem biegło się lepiej, wyraźnie się dogrzewałem. Ponownie w Najkach - do tego też te buty się nadają. Bieganie w nich 3:00-3:10 to żaden problem, buty wręcz pomagają.
BS + 20x20"/p. 1' // 10,11 km / 50:17 / śr. tempo 4:58/km
24.11.2019
A na zakończenie tygodnia mała poniewierka. We wrześniu w mojej okolicy był Ultramaraton Nadbużański. Chciałem tam biec dystans 35 km, niestety kontuzja pokrzyżowała plany. Nie odpuściłem i zaplanowałem sobie przedurodzinowy prezent i przelot po trasie wspomnianego biegu.
Pobudka 6:10, wyjazd 7:10. Pogoda średnia - byłoby super, gdyby nie wiatr. Mocny, hamujący i wręcz przeszywający. Woda z bukłaka po kilku kilometrach była już mroźna (muszę coś na to wymyślić - wiem, że są ocieplacze ale szkoda mi $$ na to). Wiatr najbardziej dał się we znaki w końcówce. Bardzo było mi już zimno w twarz.
Od samego początku nie kontrolowałem tempa - nawet nie mogłem. Non stop miałem włączoną mapę na zegarku. Bez tego byłby piźdz..., trasa dość trudna i serio trzeba było pilnować tracka na pierwszych 6-7 kilometrach. Potem około 15 km prostszych odcinków (w sensie że trasa nie pokręcona) bo jeśli chodzi o trudność to było odwrotnie. Początek w miarę płaski, potem zaczynają się górki. Dosłownie taka zemsta "mapowego" - podbiegasz (zazwyczaj były to długie podbiegi), kawałek płasko, zbiegasz, dobiegasz do skrzyżowania, skręt i znowu pod górę. A niech to! Kilometrowy podbieg koło kopalni kredy też wysysa siły. Okazało się, że mimo to tempo wychodziło całkiem przyzwoite - pierwsze 5 km po 5:06, potem poniżej 5:00. Od 20 do 30 wolniej - 20-25 km góra, dół, góra, dół, do tego zbieg po takich drewnianych, wąskich i śliskich schodkach - musiałem po prostu po nich zejść, bo było spore ryzyko gleby. Weszło po 5:19. 25-30 km to bieg po jakimś lasku, gdzie ścieżki są pokręcone jak jasna cholera. Zgubiłem się, dodałem prawie kilometr i ogólnie musiałem skorzystać dodatkowo z telefonu (Locus + wgrany track przyjacielem twym). Ta piątka weszła w 29:59. Kilometry 30-35 wpadły w średnim 4:52. Ciężko już mi się to biegło, ale mimo zmęczenia udało się utrzymać poniżej 5/km. Zważywszy na treningową formę tego biegu i brak "napinki" to całkiem fajnie.
Całość wyszła mi równe 36 km. Dodałem jakieś 600-800 metrów po lesie - znajomym liczyło około 35,2 - 35,4.
Po drodze zjadłem 3 żele z Lidla - Dr Witt. Polecam wszystkim, bardzo udany produkt.
Teraz pisząc jestem jebitnie obolały, cały dzień najchętniej bym przespał (a niestety nie mogłem). Przydałoby się morsowanko...
Na zakończenie tylko wrzucę to: https://www.youtube.com/watch?v=4NPr0Dr0j9Q
Przyszły tydzień będzie baaaaaardzo luźny, max 3 treningi, do tego raczej krótkie - około 25 km w tygodniu.
BD // 36,00 km / 3:05:31 / śr. tempo 5:09/km / up 420m down 420m
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tak jak pisałem - tydzień wybitnie luźny pod względem biegowym. W pracy trochę więcej zmęczenia.
27.11.2019
Baaaaardzo luźne 8 kilometrów, na baaaaaardzo niskim jak na mnie tętnie. Zadanie jedno - rozruszać się trochę, bo cały czas czułem się obolały po niedzieli. Mięśnie jako tako, dziwny ból w okolicach stawów skokowych.
BS // 8,16 km / 43:31 / śr. tempo 5:20/km / śr. tętno 145 bpm (71%)
29.11.2019
Ciągły w drugim zakresie, ale też na "skróconym" dystansie. Normalnie to koło 8-9 powinienem zrobić, zrobiłem 7. Tak jak teraz podliczałem sobie tętno i tempo to zauważyłem, że wyszła już całkiem przyzwoita korelacja jednego do drugiego.
BS // 2 km / 10:53 rozgrzewka
BC2 // 7 km / 30:10 / śr. tempo 4:18/km / śr. tętno 174 bpm (86%)
BS // 1,1 km / 7:12 schłodzenie
01.12.2019
I na zakończenie tygodnia BS po lesie.
BD // 16,52 km / 1:22:31 / śr. tempo 5:00/km
27.11.2019
Baaaaardzo luźne 8 kilometrów, na baaaaaardzo niskim jak na mnie tętnie. Zadanie jedno - rozruszać się trochę, bo cały czas czułem się obolały po niedzieli. Mięśnie jako tako, dziwny ból w okolicach stawów skokowych.
BS // 8,16 km / 43:31 / śr. tempo 5:20/km / śr. tętno 145 bpm (71%)
29.11.2019
Ciągły w drugim zakresie, ale też na "skróconym" dystansie. Normalnie to koło 8-9 powinienem zrobić, zrobiłem 7. Tak jak teraz podliczałem sobie tętno i tempo to zauważyłem, że wyszła już całkiem przyzwoita korelacja jednego do drugiego.
BS // 2 km / 10:53 rozgrzewka
BC2 // 7 km / 30:10 / śr. tempo 4:18/km / śr. tętno 174 bpm (86%)
BS // 1,1 km / 7:12 schłodzenie
01.12.2019
I na zakończenie tygodnia BS po lesie.
BD // 16,52 km / 1:22:31 / śr. tempo 5:00/km
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Kolejny tydzień biegowy za mną. Nawet fajnie to się zaczyna układać - tylko czekać, jak coś zacznie boleć. Postaram się jednak zrobić co mogę, żeby było wszystko cacy. Na koniec pewna ciekawostka.
PS. W międzyczasie zakupiłem nowego Garmina - padło na 245. Noszę na co dzień, całkiem fajnie się sprawdza. Próbowałem wcześniej mi banda nosić, ale jakoś mi nie podchodził. Ten za to przynajmniej wygląda jak zegarek. Biegowo - jeszcze do kilku rzeczy muszę się przyzwyczaić.
04.12.2019
Po dwóch dniach przerwy tydzień zaczynam akcentem - 4x6'/p.2' + 5x20". Przyspieszenia w zakresie 3:58-4:06. Raczej wiedziałem, że będzie bliżej tej dolnej granicy. I tu wyszła pierwsza durnota nowych technologii - zaczynając wgrany trening trzeba wyłączać autolap. Stara 910 robiła to sama, tu mam wszystko poszatkowane. :D Wychodziło +- 4:02-4:04/km. Ogólnie to weszło raczej spokojnie.
BS + 4x6'@4:02/km/p.2' + 5x20" rytmy + BS
12,71 km / 1:05:20 / śr. tempo 5:09/km
05.12.2019
BS - nic więcej. Tak patrzę teraz, że w bardzo świńskim truchcie, ale czemu aż tak zamulałem to nawet nie pamiętam.
Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że ja muszę biegać aż tak wolno, żeby się w tych widełkach tętna łapać - tzn. o BSy głównie mi chodzi. Nawet jak formę miałem, to wielkim wydarzeniem było jak 4:59/km przy 75% robiłem. A akcenty już w miarę normalnie. Na moje szczęście, nie jest to dla mnie aż tak wielkim problemem - nie rozkminiam tego nadmiernie.
BS // 9,77 km / 51:45 / śr. tempo 5:18/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
07.12.2019
Trening interwałowy - cały czas to raczej delikatne "smyranie" tego środka treningowego. Znając życie, jak będzie potrzeba już pobiegać serio na solidnych tempach i dystansach to będzie piździć, śnieżyć i mrozić jak na Syberii.
Trening to 8x2'/p. 2' - w założeniu alert ustawiłem sobie od 3:44 do 3:52. Spory rozstrzał, ale to raczej na wypadek, gdybym już na pierwszym czuł że 3:50 to max i tego mniej więcej mam się trzymać. 1,2,3 - z wiatrem, wyszły 3:47, 3:46, 3:48 i było to na luzaku. 4,5,6 pod wiatr - 3:49, 3:49, 3:51 i tu już sobie myślałem, że jeszcze 2 powtórzenia a ja wyglądam kiepsko. 7 powtórzenie to kombo - pod wiatr i z mocnym podbiegiem - wyszło 3:54.
Myślałem sobie wtedy, że jeszcze jedno ale z wiatrem z boku. Jak i to tak kiepsko pójdzie, to znaczy że całkiem przestrzeliłem założenia, te pierwsze 3 za mocno i trzeba było po 3:50-3:55 biegać na razie. 3:45 - dobrze. Można zrzucić na warunki.
BS 2,77 km / 17:49 rozgrzewka
I 8x2'(@3:50/km)/p. 2' // 6,04 km
BS 1,2 km / 6:17 schłodzenie
08.12.2019
Bieg długi. Oj poskładało mnie fest i nie do końca wiem, co tego przyczyną. Na pewno nie brak glikogenu, bo wczorajszy obiad i kolacja składał się głównie z makaronu. Możliwe, że wczorajszy trening jeszcze siedział w nogach i za krótka regeneracja. Tętno od samego początku było za wysokie i nie to, że zegarek tylko tak pokazywał, tylko serio czułem, że jest za mocno. Tak do 10 km jeszcze jakoś się biegło ale już dalej to 5:20 i wolniej nawet.
Przy okazji porównałem sobie jak wygląda wykres tempa z 910 i 245. Ten i zeszłotygodniowy trening niedzielny był biegany w tym samym terenie - nie 100% tak samo, ale dużo się pokrywa. Wykres z 910 jest duuużo równiejszy. Owszem, są "zęby" ale nie skacze jak pojebany 6:15-3:40 non stop. Na razie 910 nie sprzedaję, na razie nie mam pewności czy nowsze znaczy lepsze.
BD // 21,26 km / 1:52:43 / śr. tempo 5:18/km / śr. tętno 159 bpm (78%)
Po biegu szybki prysznic i siup na morsowanie. I tu będzie ciekawostka: wrzucam wykres "stresu" jaki namierzył mi zegarek. Widać tam późną pobudkę, trening biegowy między 10 a 12 i około 13:30 morsowanie. Potem praktycznie do 21 miałem namierzony jakiś tam poziom stresu. A dzisiaj to już wybitnie uprawiałem nicnierobienie. Leżałem, spałem, oglądałem z narzeczoną TV - robiłem kompletnie nic.
Ciekawe czy powodem tego jest długi bieg czy raczej morsowanie dało taki bodziec dla organizmu, że ma pracować na zwiększonych obrotach.
PS. W międzyczasie zakupiłem nowego Garmina - padło na 245. Noszę na co dzień, całkiem fajnie się sprawdza. Próbowałem wcześniej mi banda nosić, ale jakoś mi nie podchodził. Ten za to przynajmniej wygląda jak zegarek. Biegowo - jeszcze do kilku rzeczy muszę się przyzwyczaić.
04.12.2019
Po dwóch dniach przerwy tydzień zaczynam akcentem - 4x6'/p.2' + 5x20". Przyspieszenia w zakresie 3:58-4:06. Raczej wiedziałem, że będzie bliżej tej dolnej granicy. I tu wyszła pierwsza durnota nowych technologii - zaczynając wgrany trening trzeba wyłączać autolap. Stara 910 robiła to sama, tu mam wszystko poszatkowane. :D Wychodziło +- 4:02-4:04/km. Ogólnie to weszło raczej spokojnie.
BS + 4x6'@4:02/km/p.2' + 5x20" rytmy + BS
12,71 km / 1:05:20 / śr. tempo 5:09/km
05.12.2019
BS - nic więcej. Tak patrzę teraz, że w bardzo świńskim truchcie, ale czemu aż tak zamulałem to nawet nie pamiętam.
Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że ja muszę biegać aż tak wolno, żeby się w tych widełkach tętna łapać - tzn. o BSy głównie mi chodzi. Nawet jak formę miałem, to wielkim wydarzeniem było jak 4:59/km przy 75% robiłem. A akcenty już w miarę normalnie. Na moje szczęście, nie jest to dla mnie aż tak wielkim problemem - nie rozkminiam tego nadmiernie.
BS // 9,77 km / 51:45 / śr. tempo 5:18/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
07.12.2019
Trening interwałowy - cały czas to raczej delikatne "smyranie" tego środka treningowego. Znając życie, jak będzie potrzeba już pobiegać serio na solidnych tempach i dystansach to będzie piździć, śnieżyć i mrozić jak na Syberii.
Trening to 8x2'/p. 2' - w założeniu alert ustawiłem sobie od 3:44 do 3:52. Spory rozstrzał, ale to raczej na wypadek, gdybym już na pierwszym czuł że 3:50 to max i tego mniej więcej mam się trzymać. 1,2,3 - z wiatrem, wyszły 3:47, 3:46, 3:48 i było to na luzaku. 4,5,6 pod wiatr - 3:49, 3:49, 3:51 i tu już sobie myślałem, że jeszcze 2 powtórzenia a ja wyglądam kiepsko. 7 powtórzenie to kombo - pod wiatr i z mocnym podbiegiem - wyszło 3:54.
Myślałem sobie wtedy, że jeszcze jedno ale z wiatrem z boku. Jak i to tak kiepsko pójdzie, to znaczy że całkiem przestrzeliłem założenia, te pierwsze 3 za mocno i trzeba było po 3:50-3:55 biegać na razie. 3:45 - dobrze. Można zrzucić na warunki.
BS 2,77 km / 17:49 rozgrzewka
I 8x2'(@3:50/km)/p. 2' // 6,04 km
BS 1,2 km / 6:17 schłodzenie
08.12.2019
Bieg długi. Oj poskładało mnie fest i nie do końca wiem, co tego przyczyną. Na pewno nie brak glikogenu, bo wczorajszy obiad i kolacja składał się głównie z makaronu. Możliwe, że wczorajszy trening jeszcze siedział w nogach i za krótka regeneracja. Tętno od samego początku było za wysokie i nie to, że zegarek tylko tak pokazywał, tylko serio czułem, że jest za mocno. Tak do 10 km jeszcze jakoś się biegło ale już dalej to 5:20 i wolniej nawet.
Przy okazji porównałem sobie jak wygląda wykres tempa z 910 i 245. Ten i zeszłotygodniowy trening niedzielny był biegany w tym samym terenie - nie 100% tak samo, ale dużo się pokrywa. Wykres z 910 jest duuużo równiejszy. Owszem, są "zęby" ale nie skacze jak pojebany 6:15-3:40 non stop. Na razie 910 nie sprzedaję, na razie nie mam pewności czy nowsze znaczy lepsze.
BD // 21,26 km / 1:52:43 / śr. tempo 5:18/km / śr. tętno 159 bpm (78%)
Po biegu szybki prysznic i siup na morsowanie. I tu będzie ciekawostka: wrzucam wykres "stresu" jaki namierzył mi zegarek. Widać tam późną pobudkę, trening biegowy między 10 a 12 i około 13:30 morsowanie. Potem praktycznie do 21 miałem namierzony jakiś tam poziom stresu. A dzisiaj to już wybitnie uprawiałem nicnierobienie. Leżałem, spałem, oglądałem z narzeczoną TV - robiłem kompletnie nic.
Ciekawe czy powodem tego jest długi bieg czy raczej morsowanie dało taki bodziec dla organizmu, że ma pracować na zwiększonych obrotach.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
10.12.2019
BS ze sprintami pod górkę. Wybrałem najbardziej stromą górkę jaką mam w okolicy. 7x8" z przerwą w marszu. Wychodziło około 65" przerwy.
Tak czytam sobie opisy niektórych, że podbiegi weszły tak bardzo, że nogi palą. Kurde, mnie nie palą. Raz mnie tylko czwórki bolały, jak przed podbiegami zrobiłem kilka powtórzeń po 50-60 metrów skip A i wieloskoków to potem pod prysznicem musiałem stopy na siedząco myć. :P
Nie ma sensu podawać jakiegoś średniego tempa czy tętna, bo wiadomo że na przerwach tempo leciało a optyczny pomiar tętna nie ogarnia takich powtórzeń.
BS + spg / 9,3 km / 51:09
11.12.2019
Bieg ciągły. 9 km w tempie ... nie wiedziałem w jakim tempie. Myślałem, że koło 4:25-4:30 będzie wychodziło, ale jak się okazało - forma skoczyła w górę a ja sam jestem zaskoczony.
BS 2 km / 11:30 rozgrzewka
BC2 // 9 km / 38:01 / śr. tempo 4:13 / śr. tętno 171 bpm (84%)
BS 1,02 km / 6:44 schłodzenie
13.12.2019
Wpadł trening, który wydawał mi się lekki i do zrobienia na luzaku. Jak zacząłem, to sam sobie zrobiłem, żeby bolało... 30x30" z przerwą ... 30". Zacząłem to biegać po, około, 3:30 i tak po 12-13 powtórzeniu zaczęło brakować przerwy. Przemordowałem to do końca, ale niezbyt jestem zadowolony z wykonania.
BS + 30x30"/p. 30" + BS
12,48 km / 1:04:05 / śr. tempo 5:08/km
16.12.2019
Niestety wypadł mi niedzielny bieg długi. Zdecydowałem zrobić trening w poniedziałek, nie taki długi, ale za to troszkę mocniej. W założeniu 1 km rozgrzewkowy, 7 km ~4:40/km (czyli takie lżejsze BC2, około 80%), 1 km przerwy, 7 km BC2. Wykonanie w porządku. Niestety w połowie drugiego powtórzenia miałem przymusową przerwę. Nie wiem który już raz w tym roku podkręcam kostkę na dziurze/krawężniku/nierówności... Musiałem dobre kilka minut siedzieć i czekać czy przestanie boleć na tyle, żeby dało się biec. Ponownie obyło się bez strat w ludziach na szczęście. No tylko trening rozbity - średnie tętno z drugiego odcinka nic nie warte, bo musiałem się kilka razy zatrzymać a zanim wróciło do poprawnego poziomu, to się trening kończył.
BS 1 km / 5:16 rozgrzewka
BC2 7 km / 32:25 / śr. tempo 4:37/km / śr. tętno 168 (83%)
BS 1 km / 5:36 przerwa
BC2 7 km / 31:49 / śr. tempo 4:32/km / śr. tętno 156 (77%)
BS 0,3 km schłodzenie
18.12.2019
BS + 7 sprintów pod górę, po 8". Noting szpecial.
Jedno co szpecjal - przestałem zamulać na "BS"-ach, okazało się, że tętno wcale nie skacze w kosmos.
BS + 7x8" spg // 11,16 km / 56:52
19.12.2019
Cruise intervals - 3x8' po około 4:02-4:05. Pierwsze za wolno i już czułem, że będzie ciężko. Trochę to porzeźbiłem. Po powtórzeniach miałem zrobić jeszcze 5 przebieżek, ale zwyczajnie nie dałem rady - odpuściłem.
BS 2,33 km / 11:35 rozgrzewka
Th 1,94 km / 8:00 / śr. tempo 4:08 / śr. tętno 167 (82%) / max tętno 189 (93%)
p. 2:00
Th 1,98 km / 8:00 / śr. tempo 4:03 / śr. tętno 161 (79%) / max tętno 179 (88%)
p. 2:00
Th 1,98 km / 8:00 / śr. tempo 4:02 / śr. tętno 158 (78%) / max tętno 174 (86%)
p. 2:00
BS 10:36 schłodzenie
PS. Klasyczny przykład nieporadności czujnika optycznego - ja trzecie powtórzenie to robiłem na ostatnich nogach, a maksymalne tętno wg zegarka... Chciałbym. W tym momencie postanowiłem na takich treningach korzystać z pasa. Aż zacząłem się zastanawiać, czy poprzednie treningi to rzeczywiście lepsza forma czy błąd pomiaru.
21.12.2019
BS z przebieżkami i pasem na klatce dla sprawdzenia. Jest ok. Tętno było wyższe tylko pod górkę i w trakcie przebieżek, tak to 150-154 uderzenia. Przydałoby się jeszcze zrobić porównanie z dwoma zegarkami, ale chyba aż tak mi nie zależy.
BS + przebieżki / 8,39 km / 41:50 / śr. tempo 4:59/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
22.12.2019
Krótko - bo i tak ten post już piszę ze 40 minut - miało być 5x3' po 3:45, dodałem od siebie jedno bo dobrze się czułem. Przerwa 3 minuty. Tempo na powtórzeniach 3:48, 3:46, 3:48, 3:47, 3:43, 3:41.
BS 2,77 km / 19:01 rozgrzewka
I 6x3' @ 3:45/km, p. 3'
BS 1,49 km / 8:26 schłodzenie
Dobry tydzień, optymistyczny. Chciałbym, jeśli pogoda pozwoli i czas, 12. stycznia spróbować się na dystansie 5 km i zobaczyć gdzie ja jestem z treningiem. Szkoda, że 1. stycznia do Bielska Podlaskiego nie będę mógł - znajomi zaprosili na sylwestra no i ... sami wiecie.
BS ze sprintami pod górkę. Wybrałem najbardziej stromą górkę jaką mam w okolicy. 7x8" z przerwą w marszu. Wychodziło około 65" przerwy.
Tak czytam sobie opisy niektórych, że podbiegi weszły tak bardzo, że nogi palą. Kurde, mnie nie palą. Raz mnie tylko czwórki bolały, jak przed podbiegami zrobiłem kilka powtórzeń po 50-60 metrów skip A i wieloskoków to potem pod prysznicem musiałem stopy na siedząco myć. :P
Nie ma sensu podawać jakiegoś średniego tempa czy tętna, bo wiadomo że na przerwach tempo leciało a optyczny pomiar tętna nie ogarnia takich powtórzeń.
BS + spg / 9,3 km / 51:09
11.12.2019
Bieg ciągły. 9 km w tempie ... nie wiedziałem w jakim tempie. Myślałem, że koło 4:25-4:30 będzie wychodziło, ale jak się okazało - forma skoczyła w górę a ja sam jestem zaskoczony.
BS 2 km / 11:30 rozgrzewka
BC2 // 9 km / 38:01 / śr. tempo 4:13 / śr. tętno 171 bpm (84%)
BS 1,02 km / 6:44 schłodzenie
13.12.2019
Wpadł trening, który wydawał mi się lekki i do zrobienia na luzaku. Jak zacząłem, to sam sobie zrobiłem, żeby bolało... 30x30" z przerwą ... 30". Zacząłem to biegać po, około, 3:30 i tak po 12-13 powtórzeniu zaczęło brakować przerwy. Przemordowałem to do końca, ale niezbyt jestem zadowolony z wykonania.
BS + 30x30"/p. 30" + BS
12,48 km / 1:04:05 / śr. tempo 5:08/km
16.12.2019
Niestety wypadł mi niedzielny bieg długi. Zdecydowałem zrobić trening w poniedziałek, nie taki długi, ale za to troszkę mocniej. W założeniu 1 km rozgrzewkowy, 7 km ~4:40/km (czyli takie lżejsze BC2, około 80%), 1 km przerwy, 7 km BC2. Wykonanie w porządku. Niestety w połowie drugiego powtórzenia miałem przymusową przerwę. Nie wiem który już raz w tym roku podkręcam kostkę na dziurze/krawężniku/nierówności... Musiałem dobre kilka minut siedzieć i czekać czy przestanie boleć na tyle, żeby dało się biec. Ponownie obyło się bez strat w ludziach na szczęście. No tylko trening rozbity - średnie tętno z drugiego odcinka nic nie warte, bo musiałem się kilka razy zatrzymać a zanim wróciło do poprawnego poziomu, to się trening kończył.
BS 1 km / 5:16 rozgrzewka
BC2 7 km / 32:25 / śr. tempo 4:37/km / śr. tętno 168 (83%)
BS 1 km / 5:36 przerwa
BC2 7 km / 31:49 / śr. tempo 4:32/km / śr. tętno 156 (77%)
BS 0,3 km schłodzenie
18.12.2019
BS + 7 sprintów pod górę, po 8". Noting szpecial.
Jedno co szpecjal - przestałem zamulać na "BS"-ach, okazało się, że tętno wcale nie skacze w kosmos.
BS + 7x8" spg // 11,16 km / 56:52
19.12.2019
Cruise intervals - 3x8' po około 4:02-4:05. Pierwsze za wolno i już czułem, że będzie ciężko. Trochę to porzeźbiłem. Po powtórzeniach miałem zrobić jeszcze 5 przebieżek, ale zwyczajnie nie dałem rady - odpuściłem.
BS 2,33 km / 11:35 rozgrzewka
Th 1,94 km / 8:00 / śr. tempo 4:08 / śr. tętno 167 (82%) / max tętno 189 (93%)
p. 2:00
Th 1,98 km / 8:00 / śr. tempo 4:03 / śr. tętno 161 (79%) / max tętno 179 (88%)
p. 2:00
Th 1,98 km / 8:00 / śr. tempo 4:02 / śr. tętno 158 (78%) / max tętno 174 (86%)
p. 2:00
BS 10:36 schłodzenie
PS. Klasyczny przykład nieporadności czujnika optycznego - ja trzecie powtórzenie to robiłem na ostatnich nogach, a maksymalne tętno wg zegarka... Chciałbym. W tym momencie postanowiłem na takich treningach korzystać z pasa. Aż zacząłem się zastanawiać, czy poprzednie treningi to rzeczywiście lepsza forma czy błąd pomiaru.
21.12.2019
BS z przebieżkami i pasem na klatce dla sprawdzenia. Jest ok. Tętno było wyższe tylko pod górkę i w trakcie przebieżek, tak to 150-154 uderzenia. Przydałoby się jeszcze zrobić porównanie z dwoma zegarkami, ale chyba aż tak mi nie zależy.
BS + przebieżki / 8,39 km / 41:50 / śr. tempo 4:59/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
22.12.2019
Krótko - bo i tak ten post już piszę ze 40 minut - miało być 5x3' po 3:45, dodałem od siebie jedno bo dobrze się czułem. Przerwa 3 minuty. Tempo na powtórzeniach 3:48, 3:46, 3:48, 3:47, 3:43, 3:41.
BS 2,77 km / 19:01 rozgrzewka
I 6x3' @ 3:45/km, p. 3'
BS 1,49 km / 8:26 schłodzenie
Dobry tydzień, optymistyczny. Chciałbym, jeśli pogoda pozwoli i czas, 12. stycznia spróbować się na dystansie 5 km i zobaczyć gdzie ja jestem z treningiem. Szkoda, że 1. stycznia do Bielska Podlaskiego nie będę mógł - znajomi zaprosili na sylwestra no i ... sami wiecie.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
25.12.2019
Wyszedłem na ten trening o 7:30, cisza, spokój tylko jeden ja durny. Chodziło po głowie po lesie się przebiec, ale praktycznie 23-24. grudnia cały czas padało, więc w lesie pewnie błoto. Odpuściłem sobie las, na spokoju przez wioskę.
BS 10,05 km / 49:04 / śr. tempo 4:53/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
26.12.2019
Długi bieg - tym razem po lesie. Pobawiłem się trochę z prowadzeniem po trasie. Tu muszę pochwalić nowy zegarek - dużo lepiej to wygląda niż w 910. Tak o kilka poziomów przeskok.
Zbyt lekko to mi się tego nie biegło - odczuwalnie to było coś w stylu "a weź rusz tę kolubrynę". Chciał nie chciał, trzeba wreszcie wziąć się za te moje obżarstwo, bo to woła o pomstę do nieba. Nie ważę się, ale widzę w lustrze, że przybywa kilogramów. Jednym słowem - koniec żarcia jak świnia!
BD 19,90 km / 1:37:44 / śr. tempo 4:55/km / śr. tętno 159 bpm (78%)
Kontuzja #1
Jest opcja, że treningi świąteczne były ostatnimi w tym roku. W połowie grudnia byłem na charytatywnym turnieju futsalowym. Wykonując pseudo wślizg chyba przypieprzyłem kolanem w podłogę - mówię chyba, bo jakoś wtedy tego nie odczułem. Zgadza mi się jedynie miejsce, w którym miałem obtarcie na kolanie z miejscem występowania bólu. Pobolewało lekko, ale już pod koniec zeszłego tygodnia początek treningu to było 200-300 metrów kuśtykania i dopiero wtedy przestawało boleć. Po ostatnim treningu zaczęło boleć trochę bardziej - stwierdziłem, że nie ma sensu dalej naginać rzeczywistość, że jest dobrze tylko po prostu parę dni odpuścić.
Co zabawne, boli jak prostuję nogę podczas chodzenia - jak mam cały czas lekko zgiętą w kolanie to nie boli.
Zobaczymy jutro jak będzie. Wczoraj cały dzień odczuwałem, dzisiaj już dużo lepiej.
Takie to życie szklanego biegacza.
Wyszedłem na ten trening o 7:30, cisza, spokój tylko jeden ja durny. Chodziło po głowie po lesie się przebiec, ale praktycznie 23-24. grudnia cały czas padało, więc w lesie pewnie błoto. Odpuściłem sobie las, na spokoju przez wioskę.
BS 10,05 km / 49:04 / śr. tempo 4:53/km / śr. tętno 153 bpm (75%)
26.12.2019
Długi bieg - tym razem po lesie. Pobawiłem się trochę z prowadzeniem po trasie. Tu muszę pochwalić nowy zegarek - dużo lepiej to wygląda niż w 910. Tak o kilka poziomów przeskok.
Zbyt lekko to mi się tego nie biegło - odczuwalnie to było coś w stylu "a weź rusz tę kolubrynę". Chciał nie chciał, trzeba wreszcie wziąć się za te moje obżarstwo, bo to woła o pomstę do nieba. Nie ważę się, ale widzę w lustrze, że przybywa kilogramów. Jednym słowem - koniec żarcia jak świnia!
BD 19,90 km / 1:37:44 / śr. tempo 4:55/km / śr. tętno 159 bpm (78%)
Kontuzja #1
Jest opcja, że treningi świąteczne były ostatnimi w tym roku. W połowie grudnia byłem na charytatywnym turnieju futsalowym. Wykonując pseudo wślizg chyba przypieprzyłem kolanem w podłogę - mówię chyba, bo jakoś wtedy tego nie odczułem. Zgadza mi się jedynie miejsce, w którym miałem obtarcie na kolanie z miejscem występowania bólu. Pobolewało lekko, ale już pod koniec zeszłego tygodnia początek treningu to było 200-300 metrów kuśtykania i dopiero wtedy przestawało boleć. Po ostatnim treningu zaczęło boleć trochę bardziej - stwierdziłem, że nie ma sensu dalej naginać rzeczywistość, że jest dobrze tylko po prostu parę dni odpuścić.
Co zabawne, boli jak prostuję nogę podczas chodzenia - jak mam cały czas lekko zgiętą w kolanie to nie boli.
Zobaczymy jutro jak będzie. Wczoraj cały dzień odczuwałem, dzisiaj już dużo lepiej.
Takie to życie szklanego biegacza.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
No to zdrowy.
2019 rok - 1915 km biegiem... Tragedia, z roku na rok coraz mniej biegam. Niestety nie jest tak, że mniej znaczy lepiej bo z takim bieganiem jak moje nie dało się zrobić wyniku. Przynajmniej ja nie umiałem. Rowerem trochę podratowałem, bo ponad 700 km - przynajmniej tyle robiłem jak moje szklane zdrowie nie dawało biegać.
Pod koniec roku w końcu zapisałem się na dyszkę w Łodzi. Kurczę, żeby udało się potrenować jak człowiek...
04.01.2020
Zaczynam nowy rok na spokojnie - BeeSikiem, bo przecież trzeba było zobaczyć jak kolano zareaguje. Jest ok.
BS 7,74 km / 37:41 / śr. tempo 4:52/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
05.01.2020
Nic wielkiego, kolejny BS. Dodałem 6 przebieżek.
BS 8,42 km / 42:26 / śr. tempo 5:02/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
06.01.2020
Triduum treningowe. Wiedziałem, że we wtorek będę zajęty wieczorem (niedawno wróciłem ) więc po dwóch lekkich dniach dobrze było zrobić coś mocniejszego. Wymyśliłem sobie bieg z narastającą prędkością. Trasa 16,4 km, podzieliłem ją na odcinki 5-4-3-2-1 i reszta schłodzenie. Ciekawiło mnie tętno i chciałem je zmierzyć dokładnie - no więc pasek na klatkę. I teraz opcje są dwie: albo moja forma jest taka, że biegam po 4:20 przy tętnie 190 (94%) albo ten czujnik po prostu już nie wyrabia.
Założenia były takie: 5 km luźno (do 160 bpm, 78%), 4 km 4:35-4:45, 3 km 4:20-4:30, 2 km 4:03-4:13, 1 km 3:44-3:52.
I teraz tak, BS wg wskazań musiałem wręcz truchtać bo te 5 km po 5:30 wyszło a gdy tylko przyspieszyłem tętno, a raczej jego pomiar wskoczył na 180 uderzeń (to już jest 89%), dalej 190 i nawet 195. Hah, po prostu parodia na całego.
Dobra - odczuciowo: te 7 km szybciej na kontroli, można tak biec i biec. 2 km nie poszło poniżej 4:13 - pierwszy kilometr po 4:10, drugi był na wzniesieniu, wyszło wolniej, no i końcowy kilometr po 3:50 gdzie już rzeczywiście ciężko mi było. Ale jak może być lekko jak to ostatni kilometr a chwilę wcześniej wtoczyłem się na zajebisty podbieg.
Ogólnie to dałem tym treningiem w palnik dobrze. Z żarciem też nie było książkowo - jak sobie przeanalizowałem, to mało węgli, oj mało. Jeszcze na przyczepkę to kiepsko mi się w nocy spało, dzisiaj lekko nie było.
BNP 16,34 km / 1:21:34 / śr. tempo 5:00
2019 rok - 1915 km biegiem... Tragedia, z roku na rok coraz mniej biegam. Niestety nie jest tak, że mniej znaczy lepiej bo z takim bieganiem jak moje nie dało się zrobić wyniku. Przynajmniej ja nie umiałem. Rowerem trochę podratowałem, bo ponad 700 km - przynajmniej tyle robiłem jak moje szklane zdrowie nie dawało biegać.
Pod koniec roku w końcu zapisałem się na dyszkę w Łodzi. Kurczę, żeby udało się potrenować jak człowiek...
04.01.2020
Zaczynam nowy rok na spokojnie - BeeSikiem, bo przecież trzeba było zobaczyć jak kolano zareaguje. Jest ok.
BS 7,74 km / 37:41 / śr. tempo 4:52/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
05.01.2020
Nic wielkiego, kolejny BS. Dodałem 6 przebieżek.
BS 8,42 km / 42:26 / śr. tempo 5:02/km / śr. tętno 154 bpm (76%)
06.01.2020
Triduum treningowe. Wiedziałem, że we wtorek będę zajęty wieczorem (niedawno wróciłem ) więc po dwóch lekkich dniach dobrze było zrobić coś mocniejszego. Wymyśliłem sobie bieg z narastającą prędkością. Trasa 16,4 km, podzieliłem ją na odcinki 5-4-3-2-1 i reszta schłodzenie. Ciekawiło mnie tętno i chciałem je zmierzyć dokładnie - no więc pasek na klatkę. I teraz opcje są dwie: albo moja forma jest taka, że biegam po 4:20 przy tętnie 190 (94%) albo ten czujnik po prostu już nie wyrabia.
Założenia były takie: 5 km luźno (do 160 bpm, 78%), 4 km 4:35-4:45, 3 km 4:20-4:30, 2 km 4:03-4:13, 1 km 3:44-3:52.
I teraz tak, BS wg wskazań musiałem wręcz truchtać bo te 5 km po 5:30 wyszło a gdy tylko przyspieszyłem tętno, a raczej jego pomiar wskoczył na 180 uderzeń (to już jest 89%), dalej 190 i nawet 195. Hah, po prostu parodia na całego.
Dobra - odczuciowo: te 7 km szybciej na kontroli, można tak biec i biec. 2 km nie poszło poniżej 4:13 - pierwszy kilometr po 4:10, drugi był na wzniesieniu, wyszło wolniej, no i końcowy kilometr po 3:50 gdzie już rzeczywiście ciężko mi było. Ale jak może być lekko jak to ostatni kilometr a chwilę wcześniej wtoczyłem się na zajebisty podbieg.
Ogólnie to dałem tym treningiem w palnik dobrze. Z żarciem też nie było książkowo - jak sobie przeanalizowałem, to mało węgli, oj mało. Jeszcze na przyczepkę to kiepsko mi się w nocy spało, dzisiaj lekko nie było.
BNP 16,34 km / 1:21:34 / śr. tempo 5:00