Komentarz do Felietonów Aleksandry Brzezińskiej
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Odsiałabyś ten gorszy sort, hihi hi
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł idea sportu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 392
- Rejestracja: 16 sie 2016, 21:04
- Życiówka na 10k: 31:49
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Bez przychrzaniania się. Nic odkrywczego, trochę brzmi jak na siłę. A ta idea która rozpoczyna drogę zawodowca... W Afryce szczególnie... Oni tam nie mają wentyla bezpieczeństwa, że każdy może zostać lekarzem, makretingowcem, nauczycielem, etc. Taki mały Abel patrzy że wujek biega to on też chce tak zarabiać. Bo jak rodziców nie stać na szkołę to całe życie będzie krowy wypasał.
5000 15:18,65 2020
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Chyba powinno być: "w jedzeniu ugali"Czy fenomen tkwi po prostu w byciu Afrykańczykiem i jedzeniem ugali?
A kwestia obsadzania maksymalnej możliwej liczby biegów w jeden weekend dotyczy nie tylko Afrykańczyków, ale też, do niedawna często u nas startujących, a teraz widywanych trochę rzadziej, Ukraińców i Białorusinów.
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
- Życiówka na 10k: 38:07
- Życiówka w maratonie: brak
Zgadzam się z Pączkiem.
"Nasuwa się też pytanie, dlaczego zawodników tych nie widzimy na imprezach rangi Mistrzostw Świata, Igrzysk Olimpijskich. Myślę, że kwalifikacje zrobiliby bez problemu."
Tutaj parsknąłem śmiechem. Niestety ale to jest kolejne "samozaoranie" nawiązując do poprzedniego felietonu Pani Aleksandry. Właśnie o to chodzi, że ci zawodnicy są za słabi na Igrzyska ale niestety wystarczająco dobrzy by pokonać naszych "zawodowców". No i dlatego przyjeżdżają do nas bo wiedzą, że można dość łatwo sobie zarobić na chleb. Mam wrażenie, że niektórzy nasi czołowi nie widzą i nie chcą widzieć tego w jakim miejscu są. Europa nam odjechała co niestety było widać na ostatnich Mistrzostwach Europy gdzie za sukces uznano 5 miejsce (w drużynie!). Teoretycznie nie można mieć do nich pretensji bo to oni są najlepsi wśród tej szarzyzny. Należałoby jednak wymagać trochę pokory. Niestety ale krytykowanie kogoś, że biega tylko dla pieniędzy jest wynikiem bezradności. Mimo, że oni biegają ponoć tylko dla pieniędzy a nie dla wyniku czy miejsc to mimo wszystko to na naszych biegach wystarcza. Generalnie możnaby czepiać się co drugie zdanie w tym artykule bo niestety jest to w większości moralizowanie co kto powinien robić "bo ja tak uważam". Gdy człowiek zaczyna czytać felieton to jest podekscytowany bo chce poznać zdanie kogoś z elity. Niestety często w trakcie czytania powietrze schodzi z człowieka, a pod koniec opadają już ręce...
"Nasuwa się też pytanie, dlaczego zawodników tych nie widzimy na imprezach rangi Mistrzostw Świata, Igrzysk Olimpijskich. Myślę, że kwalifikacje zrobiliby bez problemu."
Tutaj parsknąłem śmiechem. Niestety ale to jest kolejne "samozaoranie" nawiązując do poprzedniego felietonu Pani Aleksandry. Właśnie o to chodzi, że ci zawodnicy są za słabi na Igrzyska ale niestety wystarczająco dobrzy by pokonać naszych "zawodowców". No i dlatego przyjeżdżają do nas bo wiedzą, że można dość łatwo sobie zarobić na chleb. Mam wrażenie, że niektórzy nasi czołowi nie widzą i nie chcą widzieć tego w jakim miejscu są. Europa nam odjechała co niestety było widać na ostatnich Mistrzostwach Europy gdzie za sukces uznano 5 miejsce (w drużynie!). Teoretycznie nie można mieć do nich pretensji bo to oni są najlepsi wśród tej szarzyzny. Należałoby jednak wymagać trochę pokory. Niestety ale krytykowanie kogoś, że biega tylko dla pieniędzy jest wynikiem bezradności. Mimo, że oni biegają ponoć tylko dla pieniędzy a nie dla wyniku czy miejsc to mimo wszystko to na naszych biegach wystarcza. Generalnie możnaby czepiać się co drugie zdanie w tym artykule bo niestety jest to w większości moralizowanie co kto powinien robić "bo ja tak uważam". Gdy człowiek zaczyna czytać felieton to jest podekscytowany bo chce poznać zdanie kogoś z elity. Niestety często w trakcie czytania powietrze schodzi z człowieka, a pod koniec opadają już ręce...
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12926
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Przeczytałem, a właściwie dobrnąłem. Dziewczyno, ogarnij się zanim zaczniesz prawić morały i pouczać ludzi zaprzęgniętych we współczesną formę niewolnictwa. Kenijczycy pojawiający się na naszych biegach, to niewolnicy. System sprzyja tym praktykom. Nierzadko jest tak, że zostaje im kilkadziesiąt dolców po powrocie do domu, bo za wszystko muszą zapłacić. Igrzyska i inne ideały nie mają znaczenia, gdy brakuje jedzenia, butów i perspektyw. Łatwo jest dobrze radzić z pozycji sytego Europejczyka.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 19 cze 2017, 13:35
- Życiówka na 10k: 35:28
- Życiówka w maratonie: brak
Pani Aleksandro - drugi felieton i po raz drugi niestety prezentuje nam Pani świat marzeń i fantazji, co już niektórzy niżej zdążyli wypunktować.
1.) Odkrywa Pani ze zdumieniem, że biegacze afrykańscy (od siebie dodam też, że zza wschodniej granicy) przyjeżdżają do Polski po to by (uwaga!) zarabiać pieniądze. Gratuluję wybudzenia z pięknego snu - zarówno Afrykanie jak i Białorusini, Ukraińcy traktują bieganie i startowanie w biegach ulicznych jako zawód, na którym zarabiają na utrzymanie swoje i swoich rodzin. Tak jak Polacy w Anglii pracują w pocie czoła, biorą nadgodziny czym denerwują Anglików, którym taka postawa Polaków zawyża na przykład normy na magazynach, tak i Kenijczycy, Ukraińcy startują tyle ile się da, jakby mogli startowaliby także w tygodniu z bardzo prostego powodu - aby jak najwięcej zarobić i wrócić do domu z pieniędzmi! brutalna prawda stara jak świat - to nie są pasjonaci biegania, mają gdzieś wrzucanie fotek z treningów na instagram, facebook z dodatkowym opisem, że kochają te endorfinki i są "krejzi". Biegają, bo nie mają innego równie dobrze wyuczonego/wytrenowanego fachu w ręku, Kenijczyków dodatkowo ogranicza wiza (np trenują kilka miesięcy po to, żeby wyjechać do Europy, a w konsulacie przyznają im wizę na strefę Schengen tylko na 4 tygodnie, a nie tak jak wnioskowali na 3 miesiące, no to wiadomo, że chcą na maxa te 4 tygodnie wykorzystać i jakby mogli to by startowali rano + wieczór tyle ile się da by z tych 4 tygodni wyciągnąć maxa). Czas zrozumieć Pani Aleksandro, że to są dwa różne światy - Państwo, jako polska elita biegów, którzy macie życie poza bieganiem, nierzadko wykształcenie, pomysł na życie po okresie zawodowego biegania, dbacie o zdrowie, kalkulujecie, a taki Kenijczyk nierzadko ma jeden strzał w życiu, lub na przestrzeni kilku lat na zarobek właśnie te wspomniane kilka tygodni żeby zarobić cokolwiek sensownego i nie jest pewien, czy kiedykolwiek w życiu znów taka szansa wyjazdu do Europy mu się pojawi (zdobycie wizy to tez nie jeste formalność + to są koszty które sam musi pokryć pożyczając pieniądze od najbliższych, potem musza te długi oddać). To są dwa różne sposoby myślenia - Kenijczycy biegający zawodowo na przykład nie rozumieją ludzi w biegach masowych, którzy przybiegają na metę na odległych miejscach lub biegną w przebraniu, bo on zna tylko bieganie od strony możliwości zarobku. Tego samego dnia, kiedy przestaje biegać na poziomie pozwalającym na zarobek, kończy z bieganiem i wtedy liczy się dla niego ile udało mu się uzbierać przez ten krótki okres w życiu gdzie miał możliwość dobrze płatnych startów. Żeby zobrazować to Pani jeszcze lepiej - wspomniała Pani, że udziela korepetycji z języka angielskiego. Założmy hipotetyczną sytuację, że tak jak teraz kończy się rok szkolny, a Pani by zmaksymalizować możliwość zarobku przed sezonem ogórkowym, czyli wakacjami bierze korepetycji tyle ile się da, od bladego świtu do nocy. Koleżanka korepetytorka pracująca za to od godziny 8 do 15 pisze na swoim blogu, iż to chore co prezentuje Aleksandra Brzezińska, bo tracić zdrowie, faszerować się napojami energetycznymi, nie wysypiać się po to żeby więcej pracować i zarabiać to po prostu niezrozumiałe i szkodliwe dla obrazu środowiska nauczycieli. Powinna na spokojnie z uśmiechem na twarzy pracować te 7-8 godzin jak wszyscy i mieć normalne życie, bo pieniążki są ważne, ale przecież nie za wszelką cenę.
2.) Wspomniała Pani, że Kenijczycy biegający w Polsce spokojnie zrobiliby minimum na MŚ czy Igrzyska Olimpijskie. Jeśli napisała to Pani na poważnie, to z przykrością muszę przyznać, że świadczy to o totalnym braku znajomości realiów świata biegowego i poziomu wyników na listach światowych na poszczególnych dystansach. W przypadku reprezentantów Kenii mamy chyba do czynienia z najwyższym poziomem kwalifikacyjnym na świecie. Żeby pojechać na MŚ czy igrzyska trzeba biegać w okolicach: 5000 m poniżej 13 minut, 10.000 m w okolicach poniżej 27 minut, półmaraton na pewno poniżej 60 minut chociaż tam konkurencja jest po prostu kosmiczna i maraton w granicach 2:04 (pomijamy Eliuda Kipchoge który gra w zupełnie innej lidze). Dla Kenijczyków biegających w Polsce takie czasy to po prostu abstrakcja, oni w Kenii są czwartą albo piątą ligą i do biegaczy z poziomu Kipchoge, Kamworora nie mają nawet podjazdu. Biegają sobie te 1:04 półmaraton, 30 minut dyszkę, okazyjnie tuż poniżej 30 minut i to jest ich max. To że wygrywają tu masowo nie świadczy o ich geniuszu biegowym, tylko o tym że konkurencja tu dla nich jest żadna i czasem pobiegną nawet 32 minuty dyche lub 1:10 półmaraton i wygrają, co nie jest dla nich katorżniczym wysiłkiem. Można było w Tarnowie Podgórnym pobiec w przypadku mężczyzn w granicach 1:03 i wygrać z konkretną przewagą. Pani naprawdę uważa, że to że chłopaki z Kenii pokonują u nas Polaków to oznacza, że oni są poziomem światowym zdolnym rywalizować o medale wielkich imprez? Czas obudzić się z tego pięknego snu, lub spojrzeć wstecz gdzie na przykład jak Szymon Kulka był w dobrej formie to spokojnie z chłopakami z Benedek Team wygrywał, lub Adam Nowicki, Tomek Grycko, Artur Kozłowski. Felietony, które Pani tu zamieszcza świadczą trochę o tym, że żyje Pani w bańce mydlanej pełnej wyobrażeń o wielkości polskich biegaczy. Tylko potem wpada do polski taki Sondre Moen, staje na przeciwko polskiej absolutnej czołówki (uwaga Pani Aleksandro to nie Kenijczyk! to biały człowiek!) i robi pogrom po solowym biegu.
Pozdrawiam
1.) Odkrywa Pani ze zdumieniem, że biegacze afrykańscy (od siebie dodam też, że zza wschodniej granicy) przyjeżdżają do Polski po to by (uwaga!) zarabiać pieniądze. Gratuluję wybudzenia z pięknego snu - zarówno Afrykanie jak i Białorusini, Ukraińcy traktują bieganie i startowanie w biegach ulicznych jako zawód, na którym zarabiają na utrzymanie swoje i swoich rodzin. Tak jak Polacy w Anglii pracują w pocie czoła, biorą nadgodziny czym denerwują Anglików, którym taka postawa Polaków zawyża na przykład normy na magazynach, tak i Kenijczycy, Ukraińcy startują tyle ile się da, jakby mogli startowaliby także w tygodniu z bardzo prostego powodu - aby jak najwięcej zarobić i wrócić do domu z pieniędzmi! brutalna prawda stara jak świat - to nie są pasjonaci biegania, mają gdzieś wrzucanie fotek z treningów na instagram, facebook z dodatkowym opisem, że kochają te endorfinki i są "krejzi". Biegają, bo nie mają innego równie dobrze wyuczonego/wytrenowanego fachu w ręku, Kenijczyków dodatkowo ogranicza wiza (np trenują kilka miesięcy po to, żeby wyjechać do Europy, a w konsulacie przyznają im wizę na strefę Schengen tylko na 4 tygodnie, a nie tak jak wnioskowali na 3 miesiące, no to wiadomo, że chcą na maxa te 4 tygodnie wykorzystać i jakby mogli to by startowali rano + wieczór tyle ile się da by z tych 4 tygodni wyciągnąć maxa). Czas zrozumieć Pani Aleksandro, że to są dwa różne światy - Państwo, jako polska elita biegów, którzy macie życie poza bieganiem, nierzadko wykształcenie, pomysł na życie po okresie zawodowego biegania, dbacie o zdrowie, kalkulujecie, a taki Kenijczyk nierzadko ma jeden strzał w życiu, lub na przestrzeni kilku lat na zarobek właśnie te wspomniane kilka tygodni żeby zarobić cokolwiek sensownego i nie jest pewien, czy kiedykolwiek w życiu znów taka szansa wyjazdu do Europy mu się pojawi (zdobycie wizy to tez nie jeste formalność + to są koszty które sam musi pokryć pożyczając pieniądze od najbliższych, potem musza te długi oddać). To są dwa różne sposoby myślenia - Kenijczycy biegający zawodowo na przykład nie rozumieją ludzi w biegach masowych, którzy przybiegają na metę na odległych miejscach lub biegną w przebraniu, bo on zna tylko bieganie od strony możliwości zarobku. Tego samego dnia, kiedy przestaje biegać na poziomie pozwalającym na zarobek, kończy z bieganiem i wtedy liczy się dla niego ile udało mu się uzbierać przez ten krótki okres w życiu gdzie miał możliwość dobrze płatnych startów. Żeby zobrazować to Pani jeszcze lepiej - wspomniała Pani, że udziela korepetycji z języka angielskiego. Założmy hipotetyczną sytuację, że tak jak teraz kończy się rok szkolny, a Pani by zmaksymalizować możliwość zarobku przed sezonem ogórkowym, czyli wakacjami bierze korepetycji tyle ile się da, od bladego świtu do nocy. Koleżanka korepetytorka pracująca za to od godziny 8 do 15 pisze na swoim blogu, iż to chore co prezentuje Aleksandra Brzezińska, bo tracić zdrowie, faszerować się napojami energetycznymi, nie wysypiać się po to żeby więcej pracować i zarabiać to po prostu niezrozumiałe i szkodliwe dla obrazu środowiska nauczycieli. Powinna na spokojnie z uśmiechem na twarzy pracować te 7-8 godzin jak wszyscy i mieć normalne życie, bo pieniążki są ważne, ale przecież nie za wszelką cenę.
2.) Wspomniała Pani, że Kenijczycy biegający w Polsce spokojnie zrobiliby minimum na MŚ czy Igrzyska Olimpijskie. Jeśli napisała to Pani na poważnie, to z przykrością muszę przyznać, że świadczy to o totalnym braku znajomości realiów świata biegowego i poziomu wyników na listach światowych na poszczególnych dystansach. W przypadku reprezentantów Kenii mamy chyba do czynienia z najwyższym poziomem kwalifikacyjnym na świecie. Żeby pojechać na MŚ czy igrzyska trzeba biegać w okolicach: 5000 m poniżej 13 minut, 10.000 m w okolicach poniżej 27 minut, półmaraton na pewno poniżej 60 minut chociaż tam konkurencja jest po prostu kosmiczna i maraton w granicach 2:04 (pomijamy Eliuda Kipchoge który gra w zupełnie innej lidze). Dla Kenijczyków biegających w Polsce takie czasy to po prostu abstrakcja, oni w Kenii są czwartą albo piątą ligą i do biegaczy z poziomu Kipchoge, Kamworora nie mają nawet podjazdu. Biegają sobie te 1:04 półmaraton, 30 minut dyszkę, okazyjnie tuż poniżej 30 minut i to jest ich max. To że wygrywają tu masowo nie świadczy o ich geniuszu biegowym, tylko o tym że konkurencja tu dla nich jest żadna i czasem pobiegną nawet 32 minuty dyche lub 1:10 półmaraton i wygrają, co nie jest dla nich katorżniczym wysiłkiem. Można było w Tarnowie Podgórnym pobiec w przypadku mężczyzn w granicach 1:03 i wygrać z konkretną przewagą. Pani naprawdę uważa, że to że chłopaki z Kenii pokonują u nas Polaków to oznacza, że oni są poziomem światowym zdolnym rywalizować o medale wielkich imprez? Czas obudzić się z tego pięknego snu, lub spojrzeć wstecz gdzie na przykład jak Szymon Kulka był w dobrej formie to spokojnie z chłopakami z Benedek Team wygrywał, lub Adam Nowicki, Tomek Grycko, Artur Kozłowski. Felietony, które Pani tu zamieszcza świadczą trochę o tym, że żyje Pani w bańce mydlanej pełnej wyobrażeń o wielkości polskich biegaczy. Tylko potem wpada do polski taki Sondre Moen, staje na przeciwko polskiej absolutnej czołówki (uwaga Pani Aleksandro to nie Kenijczyk! to biały człowiek!) i robi pogrom po solowym biegu.
Pozdrawiam
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Obserwuję na instagramie pewne zawodniczki, które po tym weekendzie były mocno zbulwersowane, że grupa kenijska zgarnęła 35tysi za występy.
Ogromny żal, że dla Polaków nic nie zostało, nawet złotówki, że nie wspiera się Polaków. Temat wraca jak bumerang, bo tak jak yacool pisze - system w tym pomaga. Nie rozumiem tylko ciągłego żalu do najszybszych zawodników, to ich praca, jeśli warunki sprzyjają, jadą tam, gdzie mogą wygrać. Nasza "elita" może przecież biegać dla idei, startować w weekendy, a pracować jak zwykły szary człowiek w fabrykach, korporacjach, dlaczego niby tylko Kenijczykow ma obowiązywać "idea"?
Ogromny żal, że dla Polaków nic nie zostało, nawet złotówki, że nie wspiera się Polaków. Temat wraca jak bumerang, bo tak jak yacool pisze - system w tym pomaga. Nie rozumiem tylko ciągłego żalu do najszybszych zawodników, to ich praca, jeśli warunki sprzyjają, jadą tam, gdzie mogą wygrać. Nasza "elita" może przecież biegać dla idei, startować w weekendy, a pracować jak zwykły szary człowiek w fabrykach, korporacjach, dlaczego niby tylko Kenijczykow ma obowiązywać "idea"?
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Jest dużo racji w tym co piszecie, jest tylko jeszcze kwestia niedozwolonego wspomagania. Ten wątek często się pojawia. Oczywiście to nie jest wina zawodników z Kenii bądź Wschodu, że nie ma badań. Jednak w tym aspekcie nasi zawodnicy, którzy startują również w imprezach mistrzowskich (z miernymi zazwyczaj rezultatami), są niejako "poszkodowani" czy też gra jest nie fair. Niezależnie od wszystkiego problem nie dotyczy tylko Polski i na przykład w Czechach też się z nim mierzą, nie zapraszając na część biegów RunCzech zawodników z Afryki. A to, że poziom naszych zawodników jest delikatnie mówiąc średni, to już zupełnie inna bajka. Chociaż w przypadku autorki felietonu i startu w Tarnowie Podgórnym to przepaści wynikowej między nią a zawodniczkami z Afryki nie było.
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Odnosząc się do zgarnięcia puli zwycięztw przez czarnych, przynam że we mnie większy niesmak budzą nierzakie sytuacje gdy zatrudnieni w armii reprezentanci polski wygrywają jakieś małe lokalne biegi na np na 10km, dystansując totalnie amatorskich rywali tempem treningowym.
Chwały toto nie przynosi.
Chwały toto nie przynosi.
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4205
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
ja słowa nie powiem w temacie felietonu, chciałem się tylko zapytać czy ktoś ma widelec, esperal muszę wydlubac...
Ostatnio zmieniony 22 maja 2019, 12:37 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12926
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Felieton to nie powód, żeby się targać na swoją wszywkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 355
- Rejestracja: 08 maja 2010, 14:51
- Życiówka na 10k: 32:30
- Życiówka w maratonie: 2:27:16
- Lokalizacja: Wrocław
z tego prosty wniosek, że dla nich nie jest to ekstremalny wysiłek.fizjologia człowieka po prostu nie pozwala na tak ekstremalne wysiłki w ciągu doby, tydzień po tygodniu.
#WrocławskieIten
HM: 1:11:11
M: 2:27:16
HM: 1:11:11
M: 2:27:16
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Kilka wątków. Przyznam, że się trochę pogubiłem.
1. Pani Aleksandra jest amatorką, czy biegaczką zawodową? Jeśli tą pierwszą, to jakie ma dla niej znaczenie kto wygrał (w Tarnowie Podgórnym była piąta za trzema Kenijkami i Izabelą Trzaskalską). A jeśli zawodowcem, to rozumiem, że to nie halo przegrać z amatorkami z Kenii.
2. Żeby zgłębić temat poświęciłem 15 minut na zebranie danych. Szczerze, jakiś kosmicznie rewelacyjnych wyników to ja tu nie widzę:
1. Pani Aleksandra jest amatorką, czy biegaczką zawodową? Jeśli tą pierwszą, to jakie ma dla niej znaczenie kto wygrał (w Tarnowie Podgórnym była piąta za trzema Kenijkami i Izabelą Trzaskalską). A jeśli zawodowcem, to rozumiem, że to nie halo przegrać z amatorkami z Kenii.
2. Żeby zgłębić temat poświęciłem 15 minut na zebranie danych. Szczerze, jakiś kosmicznie rewelacyjnych wyników to ja tu nie widzę:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 718
- Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20
- Życiówka na 10k: 35:42
- Życiówka w maratonie: 2:47:03
Pani Aleksandra chyba faktycznie trochę oderwana od rzeczywistości. Daniel_1990 nieźle to wypunktował.
A co do tego, że "zarabiający" Kenijczycy mogliby zrobić minima na Igrzyska - no pewnie by mogli zrobić polskie minima. Na przykład w 2018 roku w maratonie 2:11:30 lub lepiej pobiegło... 119, a w 2017 roku... 126 Kenijczyków. Jakieś pytania?
I to chyba też przynajmniej po części prawda. Przypuszczam, że każdy regularnie trenujący amator zdaje sobie sprawę z tego, że pobiegnięcie dychy o 1.5-2 minuty wolniej od aktualnego maksa to po prostu mocniejszy trening...grzechu_wroc pisze:z tego prosty wniosek, że dla nich nie jest to ekstremalny wysiłek.
A co do tego, że "zarabiający" Kenijczycy mogliby zrobić minima na Igrzyska - no pewnie by mogli zrobić polskie minima. Na przykład w 2018 roku w maratonie 2:11:30 lub lepiej pobiegło... 119, a w 2017 roku... 126 Kenijczyków. Jakieś pytania?
10k: 35:42 | M: 2:47:03