37. Mainova Frankfurt Marathon
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Co do miasta, to jako osoba obserwująca zmiany w pewnych odstępach czasu, muszę powiedzieć, że niestety schodzi na psy. Pierwszy raz byłem gdzieś koło 2002 roku jak sobie zarezerwowałem przelot z Lizbony z kilkugodzinną przerwą żeby może raz zobaczyć miasto, w którym się tyle razy przesiadałem. Był grudniowy wieczór, nie sprawdziłem nawet planu miasta, bo naiwnie myślałem, że jak pojadę na dworzec główny, to będę w centrum. Do centrum to się potem przebijałem w przez dzielnicę tureckich burdeli, ale centrum było warte zobaczenia. Następnym razem byłem na maratonie w 2009 i się bardzo zdziwiłem, bo z dzielnicy burdeli zrobiła się całkiem cywilizowana okolica. Potem przyjeżdżałem co rok na maraton i gdzieś tak ze 3 lata temu zaczęło być coraz gorzej. Dawna dzielnica burdeli została opanowana przez ruską mafię, kurwy i handlarzy narkotyków. Raz tam wlazłem i szybkim krokiem uciekłem i od tego czasu nie próbowałem tam zaglądać. W tym roku w centrum i na handlowych ulicach ilość żebraków, meneli i narkomanów jest przerażająca. Berlin w porównaniu to oaza spokoju (przynajmniej w centrum). Najwyraźniej lokalne władze (które zresztą chyba się zmienią) nie radzą sobie. Mimo, że na ulicach mnóstwo policji z długą bronią.
Co do maratonu, to u mnie wynik bez rewelacji, chociaż najlepszy w tym roku. Pogoda była super na regaty żeglarskie a nie bieganie. Tylko temperatura była dla mnie idealna. Organizacyjnie oczywiście bez zarzutu, ale z rejestracją na przyszły rok to raczej poczekam do ostatniej chwili.
Co do maratonu, to u mnie wynik bez rewelacji, chociaż najlepszy w tym roku. Pogoda była super na regaty żeglarskie a nie bieganie. Tylko temperatura była dla mnie idealna. Organizacyjnie oczywiście bez zarzutu, ale z rejestracją na przyszły rok to raczej poczekam do ostatniej chwili.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4955
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
PawelS, lubię czytać twoje posty
Zawsze zwięźle i na temat. To mi się podoba. Do Frankfurtu zwiedzać się już nie wybiorę. Tyle mi wystarczy za recenzję 


viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kiedy tam naprawdę jest co zobaczyć. Został kawałek starego miasta z rynkiem i ratuszem, bardzo urokliwy. W pobliżu świetne knajpki, warto wejść na piwo z wurstem i sałatką ziemniaczaną (zupełnie inną niż nasza). Bulwary nad Menem, świetny teren do biegania, przy nabrzeżach warto zobaczyć śródlądowe wycieczkowce, które pływają po całej Europie. Szczególnie utkwiło mi w pamięci jak kiedyś biegałem wieczorem i przez okna można było zobaczyć dystyngowane towarzystwo przy kolacji lub na dancingu. Średnia wieku 80 lat. Panie w długich sukniach, panowie w smokingach. Ci ludzie naprawdę umieli się bawić. U nas 80-latkowie w większości stoją nad grobem, a tam używają jeszcze życia. Poza tym centrum biznesowe, słusznie zwane Mainhattanem, robi wrażenie. Jak ktoś lubi zakupy, to też nie będzie zawiedziony. Lubię to miasto, a maraton jest chyba lepszy niż w Berlinie. Tylko szlag mnie trafia jak przez poprawność polityczną pewne rzeczy wymykają się spod kontroli. Jak pierwszy raz wylądowałem na dworcu głównym, to byłem zdziwiony, że wszystkie murki w okolicy miały skos, żeby nie można było usiąść, albo miały kolce, podobne jak przeciwko gołębiom, tylko większe. Oczywiście żadnych ławek. Ale też nie było meneli. Teraz w wejściu do metra siedzą gówniarze i palą jakieś gówno na folii przez fifkę i nie jest to marycha, pewnie brown sugar, bo na crack za nędznie wyglądali
Jako jedyny cel turystyczny, to nie polecam, ale przy okazji maratonu, warto zobaczyć 


- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Dodał bym jeszcze cudowna Moguncję i urokliwe Wisbaden dostępne kolejką miejską w 30 minut jazdy. W samym FRA świetna stara Hala Targowa z klimatycznymi knajpkami i sklepikami oraz tłumem miejscowych coś podjadającym i zapijającym lampką wina także tłumnie na zewnątrz- super klimat lokalny i nie żadna tania hipsterka w stylu odpicowanej Hali Koszyki . Katedra przyjemna z niesamowitym zbiorem gotyckich ołtarzy i rzeźb. No i muzea w liczbie hurtowej na Sachsenhausen z konkretnymi zbiorami zwłaszcza malarstwa. Nie przesadzałbym, że tam nie ma co oglądać bo to gruba przesada. To nie jest miasto na jeden dzień bo ono takiego uroku i czaru nie ma. Istotnie samo w sobie i w całokształcie może być odbierane jako dosyć brzydkie ale ja się nauczyłem, że warto gdzieś posiedzieć dłużej bo wtedy zmienia się zupełnie optyka i człowiek łapie klimaty i uroki wymykające się powierzchownym obserwacją.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4996
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Ocenianie Frankfurtu przez pryzmat okolic dworca glownego jest dosc niesprawiedliwe.
Jak sami zauwazyliscie jest tutaj calkiem sporo ciekawych miejsc do odwiedzenia.
I nie zgadzam sie, ze wytarczy 1 dzien. No wlasnie w 1 dzien nie da sie poznac tego miasta, bo jak juz wspomnialem tu nie ma starowki, gdzie wszystko jest w jednym miejscu, tylko wiele miejsc, ktore sa porozrzucane.
Sa piekne muzea, ktorych duza czesc znajduje sie wzdluz wybrzeza Menu + muzeum Zydowskie + Muzeum Historii Naturalnej + Muzeum Dialogu (ciekawe miejsce) itd.
Albo np. odwiedzic ogrod palmowy polaczony z parkiem.
W starym Sachsenhausen jest urokliwa dzielnica malych uliczen pelnych knajpek/barow. Jezeli ma byc roznorano, to mozna sie wybrac na Bergerstrasse, gdzie jest mnostwo roznych kulinarnie ciekawych miesc do odwiedzenia.
Na Kostablerwache 2x w tygodniu jest rynek, gdzie mozna kupic i sprobowac specjalow lokalnych prosto od rolnika/producenta.
Jest rzeczka Nidda (wzdluz ktorej czesto biegam), ktora przeplywa przez Frankfurt i na ktorej mozna np. splawiac sie canoe czy pontonem, a wzdlu ktorej znajduje sie mnostwo parkow.
Mozna tez przyjechac latem w czasie, gdy odbywa sie Mainuferfest lub Mainfest i po obydwu stronach Menu, wzdluz nabrzeza rozkladaja sie setki barow/imbisow/dyskotek, zeby od piatku do niedzieli halasowa/imprezowac w roznych stylach: od rocka prze techno po rytmy latynoskie itd.
Mozna tez odwiedzic to miasto w grudniu i spedzic milo czas na jednym z wiekszych w Niemczech rynkow swiatecznych, gdy cale centrum jest podwietlone (rynek rozklada sie na 4 tygodnie przed Swietami i trwa do Wigilii).
A ze w centrum jest relatywnie sporo zebrzacych? No jest, ale oni sa tam gdzie sie ludziom dobrze zyje.
Ze sa bezdomni? Sa i ich widac, bo ludzi sie tu dobrze traktuje, nie gania z palami. A ci ludzie nikogo nie napastuja, nie nagabuja. Probuja jakos zyc.
W centrum na Zeil-u zawsze rozbrzmiewa muzyka. Kiedys byl nawet Gienek Loska ze swoim bandem (zanim jeszcze stal sie znany) i w zyciu nie slyszalem tak rewelacyjnego wykonania kawalkow Led Zeppelin. Bylo milo jak sie okazalo po wystepie, ze to krajanie
Tak, przyznaje, Frankfurt nie jest nachalnie piekny na pierwszy rzut oka. Nie jest wytapetowana laska nastawiona na pierwsze wow i potem... nic.
Jest raczej jak kobieta, ktorej trzeba poswiecic troche uwagi, "pogadac" i nagle okaze sie duzo bardziej interesujaca. Taka z ktora chce sie spedzic wiecej czasu niz tylko 1 dzien...
No dobra, to z kim sie widzimy za rok 27.10 na maratonie?
Jak sami zauwazyliscie jest tutaj calkiem sporo ciekawych miejsc do odwiedzenia.
I nie zgadzam sie, ze wytarczy 1 dzien. No wlasnie w 1 dzien nie da sie poznac tego miasta, bo jak juz wspomnialem tu nie ma starowki, gdzie wszystko jest w jednym miejscu, tylko wiele miejsc, ktore sa porozrzucane.
Sa piekne muzea, ktorych duza czesc znajduje sie wzdluz wybrzeza Menu + muzeum Zydowskie + Muzeum Historii Naturalnej + Muzeum Dialogu (ciekawe miejsce) itd.
Albo np. odwiedzic ogrod palmowy polaczony z parkiem.
W starym Sachsenhausen jest urokliwa dzielnica malych uliczen pelnych knajpek/barow. Jezeli ma byc roznorano, to mozna sie wybrac na Bergerstrasse, gdzie jest mnostwo roznych kulinarnie ciekawych miesc do odwiedzenia.
Na Kostablerwache 2x w tygodniu jest rynek, gdzie mozna kupic i sprobowac specjalow lokalnych prosto od rolnika/producenta.
Jest rzeczka Nidda (wzdluz ktorej czesto biegam), ktora przeplywa przez Frankfurt i na ktorej mozna np. splawiac sie canoe czy pontonem, a wzdlu ktorej znajduje sie mnostwo parkow.
Mozna tez przyjechac latem w czasie, gdy odbywa sie Mainuferfest lub Mainfest i po obydwu stronach Menu, wzdluz nabrzeza rozkladaja sie setki barow/imbisow/dyskotek, zeby od piatku do niedzieli halasowa/imprezowac w roznych stylach: od rocka prze techno po rytmy latynoskie itd.
Mozna tez odwiedzic to miasto w grudniu i spedzic milo czas na jednym z wiekszych w Niemczech rynkow swiatecznych, gdy cale centrum jest podwietlone (rynek rozklada sie na 4 tygodnie przed Swietami i trwa do Wigilii).
A ze w centrum jest relatywnie sporo zebrzacych? No jest, ale oni sa tam gdzie sie ludziom dobrze zyje.
Ze sa bezdomni? Sa i ich widac, bo ludzi sie tu dobrze traktuje, nie gania z palami. A ci ludzie nikogo nie napastuja, nie nagabuja. Probuja jakos zyc.
W centrum na Zeil-u zawsze rozbrzmiewa muzyka. Kiedys byl nawet Gienek Loska ze swoim bandem (zanim jeszcze stal sie znany) i w zyciu nie slyszalem tak rewelacyjnego wykonania kawalkow Led Zeppelin. Bylo milo jak sie okazalo po wystepie, ze to krajanie

Tak, przyznaje, Frankfurt nie jest nachalnie piekny na pierwszy rzut oka. Nie jest wytapetowana laska nastawiona na pierwsze wow i potem... nic.
Jest raczej jak kobieta, ktorej trzeba poswiecic troche uwagi, "pogadac" i nagle okaze sie duzo bardziej interesujaca. Taka z ktora chce sie spedzic wiecej czasu niz tylko 1 dzien...
No dobra, to z kim sie widzimy za rok 27.10 na maratonie?

- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Kilka słów może oceny samego Frankfurt Maraton bo może warto coś napisać zważywszy na dużą popularność tej imprezy w Polsce.
Kilka moich wrażeń i obserwacji:
1/ To duża impreza. Ponad 14 tysięcy ludzi w jednym biegu to już naprawdę sporo. Biegałem w większych imprezach (Wiedeń, Walencja, Ryga) ale tam duża ilość uczestników rozbijało się na kilka biegów i sam maraton to było jednak mniej uczestników. Taka ilość biegaczy wiąże się z niespecjalnie przyjemnym startem gdy przez kilka kilometrów musimy biec w tłumie biegaczy. To samo przerabiałem w Wiedniu gdzie jest to jeszcze bardziej upierdliwe bo tam biegnie razem połówka i cały, podobnie w Walencji gdzie w strefę na poniżej 3 godziny wchodzi pewnie ze 2-3 tys ludzi (trójkę tam łamie grubo ponad tysiąc) i ten tłum otwiera bieg w stylu macho. We FRA początku trzeba po prostu uważać tak na ludzi jak i na tempo bo jest kręto a trasa pomiędzy wieżowcami komplikuje mocno posiłkowanie się danymi z GPS. Niestety biegnąc w tłumie łatwo przeoczyć oznaczenia kilometrów. Na pierwszych 14km GPS jest mało przydatny, na ostatnich siedmiu takoż.
2/ Organizacja bez zarzutu, wszystko sprawnie i na temat, mają wszystkie sprawy połapane a start z terenów targowych umożliwia bezproblemowe zakwaterowanie bardzo blisko co bym raczej rekomendował gdyż ilość kibli i tojek na taką liczbę startujących zawsze będzie zbyt skromna. Przy imprezie spore targi z dużą ilością sprzętu ale i sporo ludzi co dla mnie osobiście atrakcją raczej nie było.
3/ Trasa jest bardzo szybka i dosyć płaska, może nie tak jak stół co niby sugerują na stronie maratonu. Jest kilka delikatnych podbiegów, dwa niespecjalnie uciążliwe4 mosty, kilka zmarszczek. To w zasadzie można pominąć milczeniem bo straty w wyniku z tego tytułu są niewarte wzmianki. Sama trasa jakoś specjalnie urokliwa nie jest i mi jakoś do gustu w tej kwestii nie przypadła. Nie jest to trasa na bieganie turystyczne i w tej kwestii biegałem, wiele ciekawszych a mógłbym nawet rzec, ze niewiele biegałem mniej ciekawych. Fajne jest bieganie między wieżowcami, jedna stara wieża i budynek opery, reszta to raczej nieciekawa tkanka miejska i podmiejska, z której nic się nie zapamięta. Powiedziałbym, ze to trasa sportowa, nie turystyczna. Dosyć fajna meta w hali ale wiele miejsc daje taką opcję więc mnie to jakoś z butów nie wyrwało. Niemniej może się podobać i ma zapewne swoich wielbicieli. Ja dodam, że kilka finiszów, które zaliczałem w maratonach oceniam zdecydowanie wyżej w kwestii miejsca, emocji, dreszczy czy uroku. Ale to już rzecz indywidualna.
4/ Jeśli ktoś marzy o biegach w wielkich hurtowniach typy Berlin, Londyn czy NY to Frankfurt może być namiastką tego typu imprez i dać klimat uczestniczenia w dużej, sprawnie zorganizowanej imprezie biegowej.
Kilka moich wrażeń i obserwacji:
1/ To duża impreza. Ponad 14 tysięcy ludzi w jednym biegu to już naprawdę sporo. Biegałem w większych imprezach (Wiedeń, Walencja, Ryga) ale tam duża ilość uczestników rozbijało się na kilka biegów i sam maraton to było jednak mniej uczestników. Taka ilość biegaczy wiąże się z niespecjalnie przyjemnym startem gdy przez kilka kilometrów musimy biec w tłumie biegaczy. To samo przerabiałem w Wiedniu gdzie jest to jeszcze bardziej upierdliwe bo tam biegnie razem połówka i cały, podobnie w Walencji gdzie w strefę na poniżej 3 godziny wchodzi pewnie ze 2-3 tys ludzi (trójkę tam łamie grubo ponad tysiąc) i ten tłum otwiera bieg w stylu macho. We FRA początku trzeba po prostu uważać tak na ludzi jak i na tempo bo jest kręto a trasa pomiędzy wieżowcami komplikuje mocno posiłkowanie się danymi z GPS. Niestety biegnąc w tłumie łatwo przeoczyć oznaczenia kilometrów. Na pierwszych 14km GPS jest mało przydatny, na ostatnich siedmiu takoż.
2/ Organizacja bez zarzutu, wszystko sprawnie i na temat, mają wszystkie sprawy połapane a start z terenów targowych umożliwia bezproblemowe zakwaterowanie bardzo blisko co bym raczej rekomendował gdyż ilość kibli i tojek na taką liczbę startujących zawsze będzie zbyt skromna. Przy imprezie spore targi z dużą ilością sprzętu ale i sporo ludzi co dla mnie osobiście atrakcją raczej nie było.
3/ Trasa jest bardzo szybka i dosyć płaska, może nie tak jak stół co niby sugerują na stronie maratonu. Jest kilka delikatnych podbiegów, dwa niespecjalnie uciążliwe4 mosty, kilka zmarszczek. To w zasadzie można pominąć milczeniem bo straty w wyniku z tego tytułu są niewarte wzmianki. Sama trasa jakoś specjalnie urokliwa nie jest i mi jakoś do gustu w tej kwestii nie przypadła. Nie jest to trasa na bieganie turystyczne i w tej kwestii biegałem, wiele ciekawszych a mógłbym nawet rzec, ze niewiele biegałem mniej ciekawych. Fajne jest bieganie między wieżowcami, jedna stara wieża i budynek opery, reszta to raczej nieciekawa tkanka miejska i podmiejska, z której nic się nie zapamięta. Powiedziałbym, ze to trasa sportowa, nie turystyczna. Dosyć fajna meta w hali ale wiele miejsc daje taką opcję więc mnie to jakoś z butów nie wyrwało. Niemniej może się podobać i ma zapewne swoich wielbicieli. Ja dodam, że kilka finiszów, które zaliczałem w maratonach oceniam zdecydowanie wyżej w kwestii miejsca, emocji, dreszczy czy uroku. Ale to już rzecz indywidualna.
4/ Jeśli ktoś marzy o biegach w wielkich hurtowniach typy Berlin, Londyn czy NY to Frankfurt może być namiastką tego typu imprez i dać klimat uczestniczenia w dużej, sprawnie zorganizowanej imprezie biegowej.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2421
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
A tam czasem też nie ma równolegle połówki? Coś mi się tak majaczy, że tak było jak startowałem. Chyba, że mylę miasta 

- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
ziko - obok lecą ludzie ze sztafety maratońskiej ale połówki nie ma.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Wczoraj orgi z Frankfurtu przysłali mojej żonie maila z nagrodą za 2 miejsce w kategorii. Jest to możliwość darmowego udziału w przyszłorocznej imprezie + gratisowa koszulka maratonu 2019 w nim (w pakiecie koszulek nie ma, trzeba je dopłacać, chyba 30 euro). No niby niczego to nie urywa bo miejsce w kat w tak dużym maratonie z taką nagrodą to szału nie ma ale... No właśnie, tu rzecz o nagrodach w bieganiu amatorskim choć to zapewne temat rzeka i to bardziej w temacie melanż i to chyba pt "Jak wszedłem w posiadanie rzeczy niepotrzebnych a czasami żenujących".
Dla przeciwwagi podam, że rok temu za drugie miejsce w kat w Porto była nagroda 150 euro... tyle, ze Portugalczycy nigdy jej nie przesłali, ba nawet nie napisali maila w tej sprawie i takoż nie raczyli odpowiedzieć na naszego maila z zapytaniem o tą nagrodę. To się wpisuje akurat w rozdział nagrody najbardziej żenujące. Innym razem koleżanka nasza wygrała kategorię w Wiedniu za co nie było żadnych nagród poza możliwością wydrukowania sobie w domu dyplomu (grupa brak nagród). Frankfurt wiec wychodzi tu dosyć przyzwoicie i choć nie planujemy tam biegać to opcja jest. Czyli może grupa "Nagrody nieprzydatne". Może jednak nie.
Dla przeciwwagi podam, że rok temu za drugie miejsce w kat w Porto była nagroda 150 euro... tyle, ze Portugalczycy nigdy jej nie przesłali, ba nawet nie napisali maila w tej sprawie i takoż nie raczyli odpowiedzieć na naszego maila z zapytaniem o tą nagrodę. To się wpisuje akurat w rozdział nagrody najbardziej żenujące. Innym razem koleżanka nasza wygrała kategorię w Wiedniu za co nie było żadnych nagród poza możliwością wydrukowania sobie w domu dyplomu (grupa brak nagród). Frankfurt wiec wychodzi tu dosyć przyzwoicie i choć nie planujemy tam biegać to opcja jest. Czyli może grupa "Nagrody nieprzydatne". Może jednak nie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 87
- Rejestracja: 14 paź 2015, 20:11
- Życiówka na 10k: 32:55
- Życiówka w maratonie: 2:39:25
Nagroda mimo wszystko dosyć cenna (ok. 500-600 zł), jednak dla kogoś, kto nie ma zamiaru biec w kolejnej edycji, to tak jakby żadna nagrodamihumor pisze:Wczoraj orgi z Frankfurtu przysłali mojej żonie maila z nagrodą za 2 miejsce w kategorii. Jest to możliwość darmowego udziału w przyszłorocznej imprezie + gratisowa koszulka maratonu 2019 w nim (w pakiecie koszulek nie ma, trzeba je dopłacać, chyba 30 euro). No niby niczego to nie urywa bo miejsce w kat w tak dużym maratonie z taką nagrodą to szału nie ma ale... No właśnie, tu rzecz o nagrodach w bieganiu amatorskim choć to zapewne temat rzeka i to bardziej w temacie melanż i to chyba pt "Jak wszedłem w posiadanie rzeczy niepotrzebnych a czasami żenujących".
Dla przeciwwagi podam, że rok temu za drugie miejsce w kat w Porto była nagroda 150 euro... tyle, ze Portugalczycy nigdy jej nie przesłali, ba nawet nie napisali maila w tej sprawie i takoż nie raczyli odpowiedzieć na naszego maila z zapytaniem o tą nagrodę. To się wpisuje akurat w rozdział nagrody najbardziej żenujące. Innym razem koleżanka nasza wygrała kategorię w Wiedniu za co nie było żadnych nagród poza możliwością wydrukowania sobie w domu dyplomu (grupa brak nagród). Frankfurt wiec wychodzi tu dosyć przyzwoicie i choć nie planujemy tam biegać to opcja jest. Czyli może grupa "Nagrody nieprzydatne". Może jednak nie.

Zwłaszcza dla ludzi zza granicy, którzy preferują bardziej zwiedzanie, niż upieranie się na ten sam maraton co roku
