Komentarz do artykułu Cosmas Mutuku Kyeva zwycięzcą oraz rekordzistą 19. PKO Poznań Maratonu!

Informacje o nowych biegach, wrażenia, przemyślenia, poszukiwanie towarzystwa i inne startowe duperele.
Awatar użytkownika
jarjan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1665
Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56

Nieprzeczytany post

Arti pisze:
jarjan pisze:Z trzech pejsów na 3h30 tylko jeden tj. Mezo ;) dobiegł na czas, ale on akurat nie miał flagi. ;)
Mam nadzieję,że to nie jest entuzjazm ...
Entuzjazm wynika z faktu, że Mezo to stary znajomy ( i obiekt analiz ) na tym forum ;) , ... a brak flagi mógł być dezorientujący dla biegnących na ten czas, po 30k percepcja biegacza jest już mocno przymulona.
Biegam, więc jestem. :)

pozdrawiam
Jarosław
PKO
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Zgadza się. Pozdrawiam ;)
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2037
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To ja zapytam o inną rzecz - czy nie da się wyeliminować z biegu zawodników choć raz przyłapanych na dopingu (tegoroczny triumfator)? Prestiż imprezy nie ucierpi jeśli zwycięzca przybiegnie w 2:12 zamiast 2:11, a lepsze wrażenie robi czas zrobiony przez zawodnika z czystą przeszłością dopingową. Może organizatorzy największych biegów w Polsce by się jakoś zorganizowali i po prostu trzepali przez jakiś czas regularnie czołówkę (powiedzmy pierwsza szóstka) i wtedy udałoby się wyeliminować nieuczciwych. Może poziom sportowy (czasy zwycięzców) by lekko ucierpiał, ale z perspektywy amatora kontrola antydopingowa czołówki (plus może być losowa pula z dalszych miejsc, jak starczy kasy) to lepsze rozwiązanie niż pakowanie tysięcy złotych w nagrody dla niekoniecznie czystych zawodników (skoro ktoś już wpadł na dopingu, to mam do kogoś takiego ograniczone zaufanie). Z największymi biegami i tak nie ma konkurencji jeśli chodzi o poziom sportowy, a może lepiej niech nagrodę (nawet niższą niż obecnie) zgarnie ktoś na 100 % czysty.

Za przykład niech posłuży półmaraton w Siedlcach:
VIII. KONTROLA ANTYDOPINGOWA I WYNIKI

Nieoficjalne wyniki biegu zostaną zamieszczone na stronie www.biegjacka.pl – bezpośrednio po biegu.
Wyniki oficjalne biegu zostaną zamieszczone na stronie www.biegjacka.pl w terminie do 30 dni po uzyskaniu ostatecznego protokołu Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Kontroli antydopingowej (w tym EPO) zostaną poddani losowo wybrani biegacze – z pierwszej szóstki w kategorii generalnej kobiet i mężczyzn w biegu na 5 km i półmaratonie. W przypadku stwierdzenia obecności środków dopingowych zabronionych zgodnie z listą WADA w próbce „A”, zawodnik zostaje poinformowany o możliwości badania próbki „B” na własny koszt. O szczegółach procedury odwoławczej Organizator poinformuje zawodnika.
Organizator zastrzega sobie dodatkowo możliwość przeprowadzenie kontroli antydopingowej wśród losowo wybranych zawodników.
Na liście startowej nie ma zaciągu z Benedek Team, zawodników ze wschodu (nie chcę piętnować Ukraińców czy Białorusinów, bo wiem, że przyjeżdżają też czyści i to jest bardzo fajne, że im się chce pokonać 200-300 km, żeby pobiec w takim Białymstoku w zawodach z nagrodą w postaci pamiątkowego pucharu), którzy regularnie meldują się na podium w innych lokalnych biegach w okolicy (gdzie nagrody są mniejsze, więc w Siedlcach to nie słaba kasa ich zniechęca).
Awatar użytkownika
jarjan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1665
Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56

Nieprzeczytany post

kkkrzysiek pisze:To ja zapytam o inną rzecz ...
Mieszasz dwie rzeczy:
1) Bieżącą kontrolę antydopingową, którą jest w największych biegach, a w Poznaniu jest szczególnie ostra (łącznie z EPO), musimy zatem cierpliwie poczekać na jej tegoroczne wyniki,
2) Uniemożliwienie startu raz przyłapanemu biegaczowi, który jednak odbył swoją karę - taki zapis w regulaminie byłby ryzykowny prawnie, twierdzę, że wręcz niemożliwy.
Biegam, więc jestem. :)

pozdrawiam
Jarosław
Awatar użytkownika
alex.portnoy
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 21
Rejestracja: 18 lip 2015, 15:06
Życiówka na 10k: 45:55
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Arti pisze:
jarjan pisze:Z trzech pejsów na 3h30 tylko jeden tj. Mezo ;) dobiegł na czas, ale on akurat nie miał flagi. ;)
Mam nadzieję,że to nie jest entuzjazm z tego,że koledzy (którym jest teraz przykro) mieli kłopoty zdrowotne - jeden miał zawroty głowy a drugi doznał kontuzji?
Dodam, że przy takiej reakcji gdy biegacze poświęcają swój start by pomóc innym doznając czasami kontuzji podczas pacemakerowania stwierdzają,że już więcej nie pobiegną w roli pacemakera zatem należy im się uważam szacunek i podziękowanie na walkę bo czas na jaki prowadzą to ich lajtowe wybieganie i są przygotowani a kłopoty zdrowotne zdarzają się biegaczom nawet na 5km / 10km / czy w półmaratonie.
czy pacemakerzy nie dostają wynagrodzenia za swój bieg, że nazywamy ich pracę poświęceniem swojego startu dla dobra innych?
10km - 45:55 (10.03.19)
HM - 1:42:49 (14.04.19)
Awatar użytkownika
jarjan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1665
Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56

Nieprzeczytany post

Arti pisze:Tak rozmawiałem. To nie jest tak,że kończą po czasie bo nie byli przygotowani. ...
Poświęciłem chwilę czasu i wyszukałem w enduhub (nr startowy / nazwisko z wyników / enduhub) osiągnięcia obu pejsów na 3h30 - tj. nr 4426 i 4427 - i z całym przekonaniem stwierdzam, że nie spełniali wymogów na 3h30.
4426 - to był dla niego dopiero 3. albo 4. maraton (niejasności w enduhub), i tylko raz, rok temu zszedł poniżej 3h30 (3h10:xx), od tamtego czasu nie biegał maratonów i nie potwierdził poziomu.
4427 - to już kompletna pomyłka, facet przed wieloma laty (!) biegał wprawdzie kilka razy poniżej 3h10, teraz w ciągu ostatnich 2 lat ledwo łamał 3h30 (najlepszy wynik to z września tego roku: 3h25 - Wrocław - rozumiem, że w trupa, a po 4 tygodniach lajtowo 3h30? :) ).
Wystarczyły trochę trudniejsze warunki ( jak wczoraj) + trochę bardziej wymagająca trasa i obaj popłynęli.
Biegam, więc jestem. :)

pozdrawiam
Jarosław
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

alex.portnoy pisze:
Arti pisze:
jarjan pisze:Z trzech pejsów na 3h30 tylko jeden tj. Mezo ;) dobiegł na czas, ale on akurat nie miał flagi. ;)
Mam nadzieję,że to nie jest entuzjazm z tego,że koledzy (którym jest teraz przykro) mieli kłopoty zdrowotne - jeden miał zawroty głowy a drugi doznał kontuzji?
Dodam, że przy takiej reakcji gdy biegacze poświęcają swój start by pomóc innym doznając czasami kontuzji podczas pacemakerowania stwierdzają,że już więcej nie pobiegną w roli pacemakera zatem należy im się uważam szacunek i podziękowanie na walkę bo czas na jaki prowadzą to ich lajtowe wybieganie i są przygotowani a kłopoty zdrowotne zdarzają się biegaczom nawet na 5km / 10km / czy w półmaratonie.
czy pacemakerzy nie dostają wynagrodzenia za swój bieg, że nazywamy ich pracę poświęceniem swojego startu dla dobra innych?
Tak poświęcenie ponieważ wynagrodzenie otrzymują zazwyczaj pacemakerzy dla zawodowców na np wynik 2:10 i niżej.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

jarjan pisze:
Arti pisze:Tak rozmawiałem. To nie jest tak,że kończą po czasie bo nie byli przygotowani. ...
Poświęciłem chwilę czasu i wyszukałem w enduhub (nr startowy / nazwisko z wyników / enduhub) osiągnięcia obu pejsów na 3h30 - tj. nr 4426 i 4427 - i z całym przekonaniem stwierdzam, że nie spełniali wymogów na 3h30.
4426 - to był dla niego dopiero 3. albo 4. maraton (niejasności w enduhub), i tylko raz, rok temu zszedł poniżej 3h30 (3h10:xx), od tamtego czasu nie biegał maratonów i nie potwierdził poziomu.
4427 - to już kompletna pomyłka, facet przed wieloma laty (!) biegał wprawdzie kilka razy poniżej 3h10, teraz w ciągu ostatnich 2 lat ledwo łamał 3h30 (najlepszy wynik to z września tego roku: 3h25 - Wrocław - rozumiem, że w trupa, a po 4 tygodniach lajtowo 3h30? :) ).
Wystarczyły trochę trudniejsze warunki ( jak wczoraj) + trochę bardziej wymagająca trasa i obaj popłynęli.
4426 - 3:10 to wystarczający czas (20 minut zapasu) a co najważniejsze 3 tygodnie przed maratonem na potwierdzenie obecnej formy otrzymałem raport 33 km w tempie narastającym jakie było zakładane na maratonie negativem więc tak jak powinno być dla pacemakera był to wysiłek treningowy realizowany bez problemu. Wielu miało kłopoty zdrowotne wywołane niewielkim ale jednak skutecznym słońcem jak pokazały wyniki wielu biegaczy.
Dodatkowo znałem go wcześniej, sprawdził się w pacemakerowaniu w półmaratonie, regularne bieganie 1:25-1:27, również pozwalało sądzić,że ma duży zapas. Przede wszystkim raport z treningu potwierdzał bardzo dobre przygotowanie w tempie negative 5:05-4:55.

4427 - z życiówką 3:06, z dużym doświadczeniem w maratonach i pamiętajmy ,że Endu nie pokazuje tego czy ktoś pacemakerował w innych biegach, prowadził kogoś prywatnie na dany czas itp.

Co najważniejsze każdą z tych osób znam zanim powierzono im rolę pacemakerowania, do tej pory nie zawiodły i sprawdzana była ich forma. To, że tego dnia wielu miało problemy zdrowotne w tym ci pacemakerzy nie umniejsza ich predyspozycji i zaangażowania.

Mam przykład wielu pacemakerów ,którzy regularnie biegają prowadząc jako oficjalny pacemaker lub nieoficjalnie bliską osobę i kiedy robią to np. przez ostatnie kilka lat w momencie gdy postronna osoba sprawdza np w Endu wydaje się,że osoba ta ledwo łamie w ostatnim czasie dany czas. Już to przerabiałem i wiem,że większą wartość ma znajomość pacemakera, jego predyspozycje i obecna forma do poprowadzenia grupy.
Tego dnia wymienieni tutaj niestety dołączyli do grona, które miały duże problemy z warunkami na trasie (sam otrzymałem kilkanaście wiadomości od znajomych, których ta aura pogodowa powaliła nie mówiąc już o pogromie na trasie jaki widziałem - tłumy idących ludzi).
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Właśnie odczytałem kolejną relację znajomego z maratonu i kolejny motyw który się przewija - kłopoty żołądkowe a następnie totalna odmowa. Co ciekawe tych osób już jest ponad 15 i nie przewija się opis typu - nogi siadły, za szybkie tempo, braki treningowe lecz ciągle przewija się motyw żołądkowy. Możliwe ,że to reakcja niektórych na czynnik isotonika i wyższej temperatury co zdarza się.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
kon
Wyga
Wyga
Posty: 110
Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

to akurat żadna nowość, że ludzie w pierwszej kolejności szukają przyczyn swoich porażek w czynnikach zewnętrznych.
szymar
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 168
Rejestracja: 05 lip 2011, 14:57
Życiówka na 10k: 45
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Witam.
To ja też dorzucę od siebie kilka zdań. Biegłem z grupą na 3.30 prowadzoną równym tempem. Z flagą biegł Zając, który prowadził taką grupę również rok temu. Z tegorocznych zdjęć widzę, że dobiegł na czas ok 3:39min, rok temu był idealnie w punkt, więc nie mówmy, że to była osoba, która nie miała papierów na prowadzenie biegu na taki czas.
Ja niestety od tej grupy odpadłem ok 30km i do mety dotarłem 13 minut po planowanym czasie. Ale do tego momenty grupa prowadzona była idealnie w planowanym tempie, co kilometr mieliśmy informację jak stoimy względem czasu 3h30min na mecie. Co kawałek dostawaliśmy informację na temat tego co nas czeka na trasie, czy będzie podbieg, zakręt czy z górki. Pamiętajmy, że to jest maraton, kawał drogi do pokonania i nawet jeżeli jest się idealnie przygotowanym to coś może w danym dni nie zagrać albo może przydarzyć się pech i kontuzja (wystarczy źle nogę postawić na szynie tramwajowej). Nie chcę nikogo obrazić ani wytykać błędów ale nie można polegać tylko na Zającu w jakimkolwiek biegu. Każdy ma zegarek i powinien być gotowy na utrzymanie zakładanego tempa do końca biegu nawet jeżeli trzeba tego tempa pilnować samodzielnie (w końcu na treningach też musimy radzić sobie sami). Jak nie poszło to trudno, szukajmy błędów w swoich przygotowaniach, może faktycznie pogoda swoje dołożyła, może komuś nie podejść izotonik (ale tu akurat sprawdza się złota zasada, żeby nie pić i nie jeść na trasie niczego co wcześniej nie było wypróbowane na treningu). Rozumiem sytuację, że Zającowi nie idzie trzymanie tempa i bieg przez to jest szarpany i finalnie komuś zabraknie sił (ale tutaj też można wcześniej zareagować i biec swoje), ale kiedy tempo jest idealne do momentu kontuzji czy problemów wynikających z dyspozycji danego dnia (w tym przypadku do około 35kM) to naprawdę nie możemy się czepiać i marudzić. Tak jak było napisane wyżej, ktoś poświęca swój czas żeby pomóc całej grupie obcych mu biegaczy, być może poświęca w ten sposób swoje zdrowie czy formę a w zamian dostaje narzekania i hejty.
Poza tym został na trasie jeszcze Mezo, który mimo że od początku cierpliwie odpowiadał na każde pytanie i zabawiał rozmową to dał radę doprowadzić grupę w planowanym czasie, a doświadczenia w "pejsowaniu" chyba nie miał wcześniej żadnego.

Pozdrawiam i do zobaczenia na trasach biegowych!
Biegacz, kolarz, "kulturysta", sportowy świr
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4996
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

szymar pisze:Poza tym został na trasie jeszcze Mezo, który mimo że od początku cierpliwie odpowiadał na każde pytanie i zabawiał rozmową to dał radę doprowadzić grupę w planowanym czasie, a doświadczenia w "pejsowaniu" chyba nie miał wcześniej żadnego.
No bo on, to akurat mial chyba potezny zapas predkosci. Jaka on ma zyciowke?
Moim zdaniem paceowanie ma sens pod warunkiem, ze dla pacera bedzie to lekki bieg z duuuzym zapasem.
Takim, ze nawet ciezkie warunki pogodowe czy naprawde slaba dyspozycja danego dnia nie spowoduje opoznienia.

Tak czy owak, uwazam ze pacemakerzy sa w sumie zbedni.
Ale to tylko moja osobista, subiektywna opinia.
Keri
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1627
Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
Życiówka w maratonie: 2:59:50

Nieprzeczytany post

Bycie zającem to wcale nie jest łatwe zadanie. Ten wie to najlepiej, kto choć raz podjął się tego zadania.
Niestety nawet odpowiednia życiówka i dobre przygotowania nie musi zagwarantować „dowiezienia” planowanego wyniku. Bardzo często świeży pejs nie bierze pod uwagę dodatkowego stresu oraz wpływ np. prowadzenia rozmów, czy innych podejmowanych przez niego działań. Nawet baloniki potrafią sprawiać problemy, by o fladze nie wspomnieć. Miałem okazję kilkakrotnie doświadczyć jak współ-zając właśnie z takich powodów odpada podczas maratonu i to pomimo (zdawałoby się) dobrej formy.
Niezmiernie istotnym jest zachowanie chłodnej głowy i to niezależnie, czy jest się pejsem, czy „tylko” biegnący. I wygrywa ten, któremu się to uda.
Keri
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1627
Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
Życiówka w maratonie: 2:59:50

Nieprzeczytany post

Sikor pisze:
szymar pisze:[...] Tak czy owak, uwazam ze pacemakerzy sa w sumie zbedni.
Ale to tylko moja osobista, subiektywna opinia.
Tak z ciekawości, korzystałeś kiedyś i się zawiodłeś, czy po prostu biegasz PS bądź NS i taki pejs Ci kompletnie nie pasuje?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13409
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kilkanaście lat temu zgodziłem się prowadzić w Poznaniu grupę na 3:15. Zapas wtedy miałem spory, bo w tym samym roku potwierdziłem formę na poziomie 2:48. Nie zdecydowałbym się jednak poprowadzić grupy na 3:00. Uważam, że nawet na 3:30 jest już trudno kogoś znaleźć, kto ma wystarczające kompetencje, bo sama życiówka to jeszcze mało. Pamiętam jak Szpot wynajął sobie kiedyś Michała Bartoszaka na prywatnego pejsa w Berlinie. Chciał wtedy złamać 3h. Ruszyli od razu w tempie 4 minut/k i dopiero po kilku kilometrach zwolnili do 4:15, ale to wystarczyło, żeby położyć cały bieg. Wtedy nie mieli garminów. Dziś każdy może sobie ustawić własnego pejsa, dlatego pejsowanie na 3:30 zaczyna trącać myszką. Co innego jakiś czelendż na 2:30. Wtedy istotnie zaczyna być już raźniej z pejsem, który wystawiony jest na przykład przez organizatora dla kobiecej czołówki.
Nie ma co ujadać, na kogoś, komu nie udaje się utrzymać śmiesznego tempa, dla jeszcze śmieszniejszego wyczynu. 5 minut/k to jest trucht koleżeński i miłe spędzanie czasu. A jak ktoś sobie nie radzi to jego sprawa, że odpada z towarzystwa.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ