ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

katekate pisze:nie chcę nikogo oceniać....ale wpuszczanie/zostawianie dzieciaków w okolicy w której jest czarny punkt oraz przy widniejącej czerwonej fladze, to niezbyt dobry pomysł :lalala: wszczęto śledztwo, bo jest dużo niewiadomych :chlip:
Niby tak, ale ja zawsze w takiej sytuacji mówię: przypomnijmy sobie, jak to było, gdy mieliśmy 14 lat.
Ja nie mogę powiedzieć, żeby rodzice się mną i rodzeństwem nie zajmowali - wręcz przeciwnie, byli wręcz nadopiekuńczy. Ale mając 14 lat ganiałam z koleżankami po różnych podejrzanych miejscach, np. nad tory kolejowe - ulubione miejsce zabaw :lalala: ... Nawet nie chcę o tym myśleć, co mogło się wydarzyć. Gdybym mieszkała nad morzem, to pewnie tam bym chodziła w różne dziwne, zakazane miejsca, bo to jednak kusi. Każdy z nas na coś tam się w dzieciństwie narażał. Dzieci nie da się przywiązać do siebie i nawet nie należy, czasem chwila nieuwagi wystarczy aby wydarzyła się tragedia. A te dzieci nie były znad morza, więc pewnie nie były świadome zagrożeń. Miały po prostu strasznego pecha. A śledztwo ... niewiele tu zmieni, to po prostu bardzo nieszczęśliwy wypadek.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Beata, generalnie się zgadzam, sama robiłam dziwne rzeczy jako nastolatka i też uważam, że to wypadek, najzwyklejszy
ale
ludzi nie powinno być w tej części plaży, fakt- nie jest ona zamknięta, tylko oznaczona
kurde, wchodzę z dziećmi na plażę-rozglądam się-jak wół stoją znaki-zakaz przebywania, zakaz wchodzenia-staję i czytam na głos dzieciom i wybieram inne miejsce, tak samo jak zwalniamy, kiedy widzimy na drodze światła, czarne punkty, czy oznakowanie przy przebudowach

zauważ Beata, że ci co mieszkają nad morzem raczej nie ulegają takim absurdalnym wypadkom, a może ja nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat :ojoj: rówieśnicy moich dzieci raczej nie traktują niebezpiecznych miejsc tj.plaży podczas sztormu jako placu zabaw, mało tego-dzieciaki sa na tyle znudzone, że namówić ich na plażowanie graniczy z cudem raczej ;-)
do czego zmierzam...abstrahując już od tego konkretnego wypadku-czy ktokolwiek z nas w szkole przeszedł szkolenie nt tego, jak się zachowywać nad wodą? czy nasze dzieci mają taką wiedzę? np. ze szkoły??
to samo zachowanie na drogach, czy jazda rowerem i wiedza na temat podstawowych przepisów..nie wiem, jak w innych szkołach-u nas zdawanie na kartę rowerową a w tym i opanowanie przepisów było i jest nieobowiązkowe, wiem, nie można wszystkiego zwalać na program szkolny, wiem, że cały trud przekazania wiedzy i tak spoczywa w rodzicach...ale jak widze, ile czasu spędzają dzieci na kolorowaniu obrazków z religii, to mnie szlag trafia jasny (być może się tu narażę części katolickiej, ale trudno)

i serio, dlatego ja się boję jeździć na rowerze w miejscach, gdzie są turyści, można by książkę pisać i mnożyć przykłady zachowań ludzi, co w większości wypływa z braku elementarnej wiedzy...
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

katekate pisze:zauważ Beata, że ci co mieszkają nad morzem raczej nie ulegają takim absurdalnym wypadkom, a może ja nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat :ojoj: rówieśnicy moich dzieci raczej nie traktują niebezpiecznych miejsc tj.plaży podczas sztormu jako placu zabaw, mało tego-dzieciaki sa na tyle znudzone, że namówić ich na plażowanie graniczy z cudem raczej ;-)
Tak, z tym się zgadzam w zupełności, dlatego napisałam, że te dzieci nie były znad morza, tak samo ich matka, więc nie wiedziały, czym jest w ogóle morze i jakie stwarza zagrożenia.
i serio, dlatego ja się boję jeździć na rowerze w miejscach, gdzie są turyści, można by książkę pisać i mnożyć przykłady zachowań ludzi, co w większości wypływa z braku elementarnej wiedzy...
Tak, ja też tak mam, i nie dotyczy to tylko turystów, ale zwykłych "weekendowiczów", można by książkę napisać na temat zachowań ludzi na rowerach ... a prawie każdy ma dziś prawo jazdy.
Bezpieczniej czuję się ostatnio a ulicy, niż na ścieżkach rowerowych.
Nie wiem czy to brak wiedzy, czy raczej brak świadomości tego, że na drodze - nawet rowerowej - jest się współodpowiedzialnym za bezpieczeństwo swoje i innych też.
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Morze to zywiol i trzeba byc nieźle z nim obeznanym, by przy duzej fali wchodzic do wody. Czesc ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, sami nie raz ratowalismy ludzi wyciagajac ich z wody. Ale jesli rzeczywiscie tamci weszli do wody przy falochronie portowym, przy kamieniach, to nawet trudno to komentowac, zrozumieć nie sposób.
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej Beata, mam pytanie. Znajomi pilnie poszukują sprzęt na via ferratę. Mogłabyś może polecić jakąś wypożyczalnię, najlepiej internetową? W piątek wyjeżdżają na PTL, okazuje się, że część trasy będzie poszczona takimi odcinkami.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

rubin pisze:Hej Beata, mam pytanie. Znajomi pilnie poszukują sprzęt na via ferratę. Mogłabyś może polecić jakąś wypożyczalnię, najlepiej internetową? W piątek wyjeżdżają na PTL, okazuje się, że część trasy będzie poszczona takimi odcinkami.
Hmm, nawet nie wiem, czy takie wypożyczalnie istnieją ...
Wiem tylko, że mój kolega z Olkusza/W-wy coś tam czasem wypożycza, ale właśnie wyjechał na urlop do Słowenii.

Pytanie, jaka ta via ferrata jest, bo jeśli dość prosta, to wg mnie nic poza kaskiem nie jest potrzebne, a w kask to akurat warto zainwestować.
Ja nie mam lonży do via ferraty, nie używam. Ale mam do sprzedania, jakby co, jedną prawie nową uprząż, a drugą starą mogę nawet oddać ;).
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To jest fragment trasy na PTL (najdłuższy z wyścigów w ramach UTMB). Sprzęt obowiązkowy od: de Val Veny do Lac Combal. W opisie: smycz typu ferrata (2 ramiona z systemem absorpcji + 2 karabinki z systemem blokowania) + kask. Nie znam się na tym sprzęcie - ale z opisu widzę, że chyba uprząż chyba nie jest tu wymagana. Ale dzięki! :) Poszukamy wypożyczalni.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Nie no, uprząż jest tu podstawą, bo to na tym właśnie polega, że ową "smycz" - absorber - wpina się do uprzęży ... Więc uprząż jest nawet ważniejsza, bo od biedy można sobie zrobić taką "smycz" - lonżę z taśmy czy repa, albo lepiej - z dwóch taśm, no i z karabinka. Ale trzeba jakoś móc połączyć się ową lonżą ze stalówką od via ferraty, więc trzeba mieć na sobie uprząż wspinaczkową ...
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No to faktycznie ładnie się znam :hahaha: , Beata dzięki! Jakby co - dam znać, czy byśmy wzięli tę starą uprząż.
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

beata pisze:Ech, macie zdrowie z tymi budowami domów i ich urządzaniem ;). Nawet, gdybym wygrała fortunę w totolotka, to nic by mnie nie skłoniło do budowy domu ani urządzania czegokolwiek, jest tyle innych, ciekawych zajęć ;). Sklepów i remontów nienawidzę.
rubin pisze:Olejowany. Co kilka kilka tygodni trzeba podłogę pokrywać pielęgnacyjną warstwą olejowosku, ale to jest szybkie i łatwe, za pomocą mops.
Podłogę też mam olejowaną, starą, ale cyklinowaną 6 lat temu. Pielęgnuje się jednak sama i nie zauważyłam, żeby jakoś straciła na wyglądzie ;). Raz w roku umyję mydłem pielęgnacyjnym i przetrę olejem lnianym, na tyle mi jeszcze energii wystarczy ;). A koty dobrze ją polerują ;).

Wróciłam z Alp, łatwo nie było - ani fizycznie, ani psychicznie, ale wszyscy żyją - co najważniejsze, i nawet strat w sprzęcie niewiele.
Koty mieszkania nie zdemolowały, choć wczorajsze sprzątanie zmęczyło mnie bardziej, niż 16-dniowy wyjazd ... Opalenizna jest, ale otarcia na nogach i rękach jednak pokazują dobitnie, że nie byłam na plaży :hahaha: .
Dom to fajna rzecz - jest więcej miejsca, a wieczorem można wyjść i napić się spokojnie kawy itd [WINKING FACE]
No i świadomość, że jest się u siebie - teraz bardzo doceniam też brak sąsiadów - Hania śpi w w nocy, a mnie najlepiej ogarnąć większość zajęć też w nocy, jak śpi [WINKING FACE]
Właśnie skończyłam, wzięłam prysznic i zbieram się spać, bo koło 4-4:30 pobudka [WINKING FACE]
rubin pisze:Olejowany. Lakier nie wchodzi w grę w pomieszczeniach wilgotnych, a chciałam mieć wszędzie jednolitą podłogę bez progów. Jedynie co to w łazience i wc klepki są kładzione na sylikonowych fugach. Co kilka kilka tygodni trzeba podłogę pokrywać pielęgnacyjną warstwą olejowosku, ale to jest szybkie i łatwe, za pomocą mops.
Teraz wypadało by zrobić gruntowniejszą konserwację, bo już są przetarcia.
Też taki w przyszłości planuję, ale nie do łazienki, a salon+kuchnia+jadalnia, ale to dopiero jak zrobimy dół - za co najmniej kilka lat...
Ale teraz mam olejowany blat w kuchni ;)

Wysłane z Tapatalka
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

A tak w ogóle, to się pochwalę [WINKING FACE]
Nowy Hankowóz ;)
Obrazek

Na razie spacery, Hani się podoba dużo bardziej niż w normalnym wózku ;)
A niedługo wizyta u gin, czy już mogę, i później powoli jakiś tuchcik będzie ;)
O ile wykombinuję co z biustem zrobić, żeby Hania nie dostała mleka które będzie wstrząśnięte niemieszane :bum:

Wysłane z Tapatalka
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6509
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

charm pisze:[Dom to fajna rzecz - jest więcej miejsca, a wieczorem można wyjść i napić się spokojnie kawy itd [WINKING FACE]
No i świadomość, że jest się u siebie - teraz bardzo doceniam też brak sąsiadów
Wiesz, to wszystko "zależy". Ja jestem minimalistką i obecnie uważam, że u siebie mam za dużo miejsca ...
Wypić kawę mogę na balkonie - ogród na balkonie, ogród pod nim, ludzi praktycznie z balkonu nie widzę, widzę za to krzewy, duże drzewa i kawałek bloku z naprzeciwka, ale to trochę dalej. No a sąsiadów to praktycznie jakbym nie miała. Może to zaleta starego budownictwa, i - starszych sąsiadów, ale ja nic nie słyszę.
Podobnie jest u moich rodziców, a ogród wokół balkonu mają jeszcze większy i tam to naprawdę nic poza ogrodem z balkonu nie widać.
Dom natomiast trudniej zostawić i wyjechać na dłużej, nie wyobrażam sobie też sprzątania, ogrzewania, remontów itp. Inna sprawa, że ja robót domowych po prostu nie lubię i przy moim trybie życia nie mam na to kompletnie sił. Więc - zależy, kto co lubi ;).
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Charm, fajny wozek. Mlekiem po bieganiu sie nie przejmuj, nie ma wplywu. Ale lepiej tylko maszerowac przez kilka miesiecy, niz biegac. Chodzi o stawy, podczas ciazy wszystko sie 'rozluźnia' i kilka miesiecy wraca do normy, az sie hormony uspokoja. Nawet Paula Radcliffe dostala kontuzji po zbyt szybkim powrocie do biegania. A szybkie marsze moga rownie dobrze budowac kondycję.

Ja od wczoraj mam duzo czasu...
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

mam identyczne spostrzeżenia ja beata dot domu :hahaha:
owszem, mam dom, ale mieszka w nim mój były mąż, a ja sobie chwalę mieszkanie w bloku-gdzie nie muszę remontować dachów, płotu, elewacji, ocieplać, odśnieżać, kosić trawy, usuwać chwastów, wąchać dymu z grilla sąsiada, i oczywiście martwić się o 30 letni kredyt :ojoj: -zaoszczędzony czas mogę spożytkować na wycieczce rowerowej nad morze i wypicie kawy z termosu wprost na samej plaży.
małe mieszkanie wymusza posiadanie małej ilości przedmiotów, po przeprowadzce mnie to stresowało-teraz doceniam :hejhej:
a za miesiąc mogę mieszkać np w górach :oczko:

charm, nie wiedziałam, że takie maluszki można wozić w takiej pozycji w takich wózkach :jatylko:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Macie dziewczyny racje, jest takie cos jak prawo malejacego dochodu, ktore oznacza, ze im mniej sie ma, tym bardziej sie czlowiek cieszy z tego co ma. I ostatecznie, paradoksalnie, bogacz jedzacy homary moze byc bardzo nieszczesliwy, bo za goraco, halas i homar nie do konca dobrze przyzadzony, a zwykly, biedny czlowiek moze byc mega szczesliwy jedzac zwykly obiad, czy wrecz chleb z maslem.
ODPOWIEDZ