iNFERNAL @2021 for SUB18 ☐ & SUB39 ☑

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Po 4.07 odpoczywałem. Nie miałem za bardzo ochoty zrobić BSa, a jak już była możliwość, wyszedł basen/koszykówka.

9.07.2018r.
Piłka nożna. Nogi dostały popalić, a czworogłowy bolał. Przyznam szczerze - nie zamieniłbym tego treningu na jakiś lekki bieg. Zdecydowanie więcej frajdy mi to sprawiało.
Minus taki, że porobiłby mi się okropne odciski, skóra poschodziła w kilku miejscach na stopie. Musze zakupić jakieś lepsze skarpety, bo zwykłe za bardzo mi się ślizgają w korkach - swoją drogą, przy bieganiu nie ma czegoś takiego.

Obrazek
11.07.2018r.
Wtorek odpoczynek, zaś w środę przyszedł czas na bieganie już normalne i ciężki trening. Odczuwam dyskomfort w tym samym miejscu co kiedyś - unoszenie stopy do góry. Mam nadzieję że przejdzie...

3,2km BS + 4 x 1200m I ( 4:08, 4:13, 4:14, 4:11 ) / 3min. truchtu + 2km BS
Dystans: 11,27 km
Czas: 58m:29s
Średnie tempo: 05:11 min/km
Średnie tętno: 155
Maks. tętno: 181

Z tego miejsca mogę stwierdzić ponownie, że zegarek nie spełnia moich oczekiwań. Jeszcze pół roku temu dawał radę, tak teraz częste opóźnienia w odczycie tempa powodują że nie jestem w stanie na "większych" prędkościach kontrolować dobrze tempa. Już pomijam brak możliwości zrobienia kilku segmentu jeśli chodzi o trening. A z słuchania muzyki - nie korzystam w ogóle. Tomtom3... Dobry był ale chyba tylko na początek?
A może ja miałem gorszy dzień? Sam już nie wiem. Ale patrząc na wykres w danym odcinku jestem przekonany 'święcie' że leciałem mocniej, zaś tutaj wychodzi że 25:56-27:04 rozpędziłem się dopiero do ~4:30min/km. Nie wydaje mi się bym po pierwszym odcinku, gdzie czułem mniej więcej tempo nagle biegł tak wolno gdy usłyszałem "pik pik czas na 1,200m". Tym bardziej że potem widać że biegne w miarę równo, oprócz delikatnego spadku podyktowany skrętem.
Obrazek

Kolejny ciężki akcent już dziś. Raz za razem.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
12.07.2018r.
Przyszedł kolejny dzień na ciężki trening.

3,2km BS + 1600m P(4:31) + 2min. przerwa + 3,200m P(4:31) + 1min. przerwa + 1600m P(4:27) + 4x200m/200m + 2km BS
Dystans: 13,49 km
Czas: 1g:08m:46s
Średnie tempo: 05:06 min/km
Średnie tętno: 159
Maks. tętno: 187

Początek wydawał się lekki, zwłaszcza że nie było to 4:10, a 4:30min/km. Te 20s naprawdę robi różnice. Jeszcze 2minuty przerwy, mówię sobie hoho... tyle że Daniels wiedział co robi. Następnie było 3,2km i potem 1min odpoczynku. Ciężko, ale trening udany koniec końców. Odcinki weszły w miarę równo. Przebieżki weszły szybko i mocno. :taktak:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
13.07.2018r.
Bieg regeneracyjny

45min. BS
Dystans: 8,09 km
Czas: 45m:36s
Średnie tempo: 05:38 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 165

Bez przebieżek ani innych urozmaiceń. Weekend to odpoczynek.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
16.07.2018r.

45min BS + 10 PB
Dystans: 10,07 km
Czas: 53m:55s
Średnie tempo: 05:21 min/km
Średnie tętno: 162
Maks. tętno: 194 :szok:

Niby weekend, ale nie czułem się jakoś wypoczęty.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

17.07.2018r.
rest

Obrazek
18.07.2018r.
Wiedziałem że będzie ciężko. Z drugiej strony, środa zawsze jest ciężka.

3,2km BS + 5x1000m I (4:07,3:57,4:06,4:03,4:05) / 400m trucht + 2km BS
Dystans: 12,00 km
Czas: 1g:01m:50s
Średnie tempo: 05:21 min/km
Średnie tętno: 149
Maks. tętno: 175

Z najłatwiejszego powtórzenia mogę powiedzieć że było to 4. Nie było zadyszki ani ciężkich nóg w trakcie, jak i po zakończeniu tego powtórzenia. Czy mogła to być kwestia techniki? Ciekawe.. Pot zostawiłem na asfalcie, płuca chyba też.
Momentami wiatr wiał niemiłosiernie, mimo wszystko udało się wykonać zgodnie z założeniami. Nawet trochę ponad.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
19.07.2018r.
Zmęczenie.

3,2km BS + 4,8 P (4:29min/km) + 4x 200m R / 200m trucht + 1,8km BS
Dystans: 11,40 km
Czas: 58m:41s
Średnie tempo: 05:09 min/km
Średnie tętno: 149
Maks. tętno: 175

Początek P to typowo nastawienie się psychiczne. Serio, to już prawie moja prędkość startowa i biegł ciągły niecałe 5k nie należało do przyjemnych. Następnie jeszcze przebieżki. Dobiłem się...
Wróciłem z biegania byłem padnięty. Ledwo coś do jedzenia sobie zrobiłem. O 20 byłem już w łóżku. Mam nadzieję że to zwykłe osłabienie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

20.07.2018r.
Rest - sauna

21.07.2018r.
Obrazek
I Kaliski Nocny Półmaraton "Bursztynowa Hellena"
Czas oficjalny: 1:44:57
Czas nieoficjalny: 1:44:35
Średnie tempo: 5:01 min/km
Miejsce open: 179
Średnie tętno: 166


Wstep
Nie pisałem o tym wcześniej, bo nie bardzo wiedziałem jak z tym wyjdzie. Wyszło tak, że wziąłem udział. Do biegu nie chciałem się zgłaszać ponieważ nie trenuje za bardzo dalszych dystansów, brak w nim wybiegań - bałem się że nie podołam.
Pojawiła się jednak opcja na pacemakera. Pomyślałem: "Hej, rodzinne miasto. Jeszcze nigdy oficjalnie nie byłeś królikiem. Dlaczego by nie? Wspieranie ludzi, krzyczenie by zagrzać do kibicowania". Wysłałem wiadomość. Były 1:30,1:45,2:00 oraz 2:15. Zgłosiłem się na 1:45. Nie chciałem wolniej biec. Mówię, albo polecę jako pacemaker albo będę pierwszy raz od kiedy biegam w formie kibica - no regrets.
Dostałem się.

Z odbiorem pakietu nie było żadnego problemu. Ręcznik - nie jakiś super, jak to po biegach dawają (słabo wsiąkając wode) aczkolwiek z fajnym wzorem, nadrukiem. Prócz tego piwo, jakieś słodkości czy oranżada. Wszystko w stylowej torbie. Wpisowe wynosiło 60 zł - choć mnie ta opłata ominęła. Czy warto czy nie. Nie mnie już oceniać. Jak na pierwsza edycję to i tak bardzo dobrze jeśli chodzi o pakiet przy dystansie HM - gdzie dochodzi większa ilość punktów z wodą, kostkami cukru czy czekolady.

A teraz sama kwestia biegu i przygotowań.
W tygodniu, co zresztą widać po wpisach nie zrezygnowałem z dwóch ciężkich akcentów. Moje przygotowania idą pełną parą na nowe, lepsze 10k aczkolwiek co z tego wyjdzie to dopiero czas pokaże. W sobotę stawiłem się już o 19:00, czyli ponad dwie godziny wcześniej mimo że miałem 10minut na miejsce. Rzekomo o tej godzinie miało być spotkanie organizacyjne, wspólne zdjęcie etc. Okazało się że nic nie było. Teraz niedawno zobaczyłem że ominął mnie pomniejszy post informujący że spotkanie przesunięte jest na godzinę 20:00. Słabo trochę z tym wyszło, ale już mniejsza o to. Odebrałem dumnie balony, spotkałem parę znajomych twarzy, pogadałem ale nie tylko(!). Podchodzi do mnie ludzi z pytaniem jak wygląda mój plan biegowy. Odpowiadałem że planuje biec równo, ok. 5:00min/km a ewentualnie te dwie sekundy pozwolić nadrobić co lepszym. Natomiast dużo zależy też od drugiego pacemakera, a jeszcze więcej od samej grupy. Nie zamierzałem opuszczać ludzi którzy się faktycznie podłączą i będą chcieli biec mniej więcej na ten wynik. Rozbawiło mnie że ktoś pytał jaki mam czas rekordowy - odrzekłem że z tego roku HM 1:36 więc mam trochę zapasu, powinno być dobrze. Usłyszałem powrotnie "To pewnie 10km biegasz w okolicach 40min" :bum: Marzenia... Stwierdzam, że 10k biegam rekordowo mam 44min więc bez szaleństw. Skupiam się aktualnie na poprawię tego wyniku, ale póki co taki PB mnie obowiązuje na tym dystansie. Biegacz był dalej troszkę zdziwiony, ale powiedział że widzimy się na trasie.
Chwilę później zauważyłem i zagadałem do drugiego pacemakera 1:45, tj. Szymona. Okazał się naprawdę w porządku gościem. Obgadaliśmy taktykę - książkowo równo. Jedynie gdy ma być jeden mocniejszy podbieg wtedy powiem że albo lecimy szybciej delikatnie ludzią, a następnie później na nawrocie zwolnimy tak by nikt nie został w tyle. Chwile rozmowy i mówię ze lecę się rozgrzać.
Rozgrzewka to już jakieś 2km niecałe zrobione. Patrzę, za 15minut start. Zmierzam ku startowy, ale wpierw WC i nagle przypominam sobie...nie mam chipa przy bucie. Zapomniałem. ZAPOMNIAŁEM ŻE CZIP NIE JEST W NUMERZE STARTOWYM. Usain Bolt mi się załączył w tym momencie. Do domu jak wspomniałem miałem blisko więc szybko wleciałem, szybkie wyciągniecie sznurkowki założenie chipa i powrót. Za 8 minut się zaczyna. Przypominam baloniki do pasa na numer/żele. Jeszcze szybko do toalety bo z tego wszystkiego nie byłem. Baloniki mi wystawaja z toalety :hahaha: Wychodzę, 3 minuty do startu. Wyliczone, wyliczone :bum:
Przechodzę między ludzi i staje obok drugiego PM. Wita się ze mną jakaś kolejna osoba. Miło :hejhej: Starter puff. Tempo nie stanowiła jakiegoś wielkie wyzwania na początku. Byłem w stanie rozmawiać, chłonąć atmosferę i w sumie tak wyszło. Szczerze - sam się zdziwiłem, pewnie adrenalina. Chęć wypadnięcia jak najlepiej. Nie tyle by nie zawieść innych, co nie zawieść samego siebie. Więc po 1 km już rzucam tekstem do grupki która leciała z Nami (ok. 10-15 osób?) "ZOSTAŁO WAM 20KM". U jednych śmiech, inni pełni skupienie a inni pewnie chcieli mnie w tym momencie zabić. A ja? A ja od ucha do ucha uśmiech i lecę swoje. Kilometry leciały na początku jeden za drugim. Rozmawiam z Szymonem o jego startach, jak to wyszło, czy pierwszy raz jest królikiem(tak) etc. Ustaliśmy że osoba z której strony będzie woda, bierze wodę drugiemu również. Ok. 9km przyjąłem żel, niestety miałem tylko jedną tubkę - tu błąd. Chciałem potem umieścić ponownie do pasa ale przez to dużą część mi wyleciała. Łapy się pokleiły etc. Całe szczęście później na trasie była kurtyna wodna więc przemyłem ręcę. Niestety zacząłem mieć obawy co jak braknie mi energii, cukru. W końcu brak trochę wyćwiczenia a aktualnym okresie przygotowawczym etc. Oczyszczam umysł z tych myśli. Lecimy dalej, zagrzewam ekipe. Krzyczę na przemian z Szymonem czas jaki uzyskaliśmy na danym km. Kibiców jak na moje miasto o dziwo było sporo. Odnośnie trasy mogę napisać że dramatu nie było, ale do płaskich do ona nie zależy za bardzo :oczko: W moim mieście nawet Ptolemeusz 10k, jest dwukrotnie z dość dużym mocnym podbiegiem. Ale to taki offtop. Przebiegam między owe grupki kibiców też krzyczym na przemian z PM "GRUPA 1:45, brawo BRAWO". "KALISZ ŻYJEMY". Z górki, ustaliliśmy wraz z Naszą grupą biegową że delikatnie nogą damy więcej luzu - wyszło 4:44 (w ramach przypomnienia powinno być książkowo 4:58). Lecimy następne 3km i wróciliśmy ale teraz mamy tą górkę. Grupa Nasza jednak ciągle nacierała od razu za nami i wyszło 4:59 min/km więc bardzo dobrze! Następne kilometry leciały znów jeden za drugim i znów niektórzy zaczęli rozmawiać. Naprawdę dużą część dystansu była miło przegadana. I nagle... zaczynam czuć problemy żołądkowe. 17km, jestem po podbiegu lwią część pokonałem, prowadzimy ludzi i zaczyna mnie ściskać. Ani mi się waż. Walczę, walczę psychicznie ze sobą. Potem walka z bólem. Poziom - był zbliżony do tego co we Wrocku miałem "przygodę". Mówię sobie - tym razem nie ma opcji, NIE MA MOŻLIWOŚCI że się zatrzymam. A jednak, mija 18km znów o tym myślę. Nie, nie dam się. Zaczynam znów krzyczeć, motywować ludzi że już naprawdę blisko. Że to już mnie niż parkrun. Wieczorowy parkrun. "HALO KALISZ". "TO JUŻ PRAWIE FINISZ". Po drodze mijam balony na 1:30. Facet ponoć doznał kontuzji, ale sam bieg ukończył 1:48 z tego co doszły mnie słuchy. Lecimy dalej. 19, 20km. Mówimy "TO JEST TEN MOMENT BY POWOLI PRZYSPIESZYĆ. JUŻ I TAK ZŁAMACIE ALE MOŻECIE WIĘCEJ. RÓWNO I SPOKOJNIE. BRAWO". Wyprzedzają mnie oraz Szymona parę osób. Nie wiem ile. Uśmiecham się od ucha do ucha. Przebiegam przez metę patrząc na zegar 1:44:57.
Zbijam piątki z Szymonem. Mówimy że za rok koniecznie to powtórzmy jeśli będzie możliwość, nawet z takim czasem by podtrzymać "tradycje". Odbieram medal. Prosty, okrągły ale ma napis "Kalisz".

Zegarek:
Obrazek

Podsumowanie:
Jestem zadowolony. To był wymarzony debiut dla mnie jeśli chodzi o zostanie Pacemakerem. Wspaniale było móc dopingować, wspierać i zagrzewać do walki innych biegaczy. I tak, nie był to łatwy dla mnie bieg. Zwłaszcza ta końcówka, ale tym bardziej zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. Dużo by opowiadać i tekst nie oddaje w pełni tego wszystkiego. Zwłaszcza, że piszę to dopiero dziś (25.07). A tak w ogóle... Balony fruwają jeszcze w pokoju... :hej:

Zdjęcie:

Na koniec zdjęcie. Czerwona koszulka z Orlenu to ja :lalala: :jatylko:
Obrazek
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
22.07.2018r.
Rest

Obrazek
23.07.2018r.
Regeneracyjnie. Bez przebieżek

45min BS
Dystans: 8,05 km
Czas: 47m:05s
Średnie tempo: 05:51 min/km
Średnie tętno: 152
Maks. tętno: 174

24.07.2018r.
Rest

Obrazek
25.07.2018r.
Nogi jeszcze w pełni do siebie nie doszły, ale środa zobowiązuje trzeba zrobić swoje.

3,2km BS + 6x 3min. bieg trudny I / 2min. trucht + 2km BS
Dystans: 11,29 km
Czas: 58m:54s
Średnie tempo: 05:13 min/km
Średnie tętno: 160
Maks. tętno: 189

Nogi w BSie na początku ruszył za mocno(zbliżeniowio do 5:00min/km), jakby jeszcze pamiętał bieg z soboty :oczko: Zwolniłem. Lekka rozgrzewka i zaczynam ciężka stronę biegu. Myślałem że zleci raz dwa, w końcu to nie tysiączki. No nie do końca, ale lekko nie było. Zwłaszcza ilość powtórzeń dawała o sobie znać. 5te powtórzenie było już naprawdę ciężkie. Ostatni 6ty... BSem do domu jakoś dotarłem. Nie umieram jak po ostatnim czwartku ale zobaczymy co przyniesie kolejny ciężki akcent dziś...
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
26.07.2018r.
Czwartek, kolejny dzień ciężkiego akcentu. Ostatni w III fazie Danielsa, tygodnia szóstego.

3,2km BS + 5x 1600m P / 1min. reg + 6 PB + 1,6 km BS
Dystans: 14,35 km
Czas: 1g:13m:23s
Średnie tempo: 05:07 min/km
Średnie tętno: 156
Maks. tętno: 189

Każde powtórzenie nie należało do najlżejszych. Pogoda, 25 C robiła również swoje mimo że było już mocno po 18:30. Głównie jednak mam wrażenie że gdyby była potrzeba mógł mocniej polecieć te odcinki - kwestia psychiki znów. Zmęczenie nie było AŻ tak mocne po wczorajszym ciężkim treningu.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

27.07.2018r.
Wolne - sauna.

Obrazek
28.07.2018r.
Ostatnio mam zajawkę na jazdę na rowerze. Baa, nawet w planach jest zakup własnego. Bieganie nie zejdzie na boczny plan - co to, to nie. Natomiast myślę że jeden dzień w tygodniu jako urozmaicenie treningu why not. A plus tego, zawsze gdzieś jakaś wycieczkę czy rekreacyjnie pojeździć.

W sobotę weszło więc jakieś 13km rowerem popołudniem. Następnie bieganie, późnym wieczorem

45min BS + 10 PB
Dystans: 10,04 km
Czas: 51m:37s
Średnie tempo: 05:08 min/km
Średnie tętno: 150
Maks. tętno: 178

29.07.2018r.
Rest. Rekreacyjna jazda na rowerku.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
30.07.2018r.
Ciężko mi się oddychało. Nie wiem czy to kwestia pogody.


45min BS + 10 PB
Dystans: 10,04 km
Czas: 53m:01s
Średnie tempo: 05:17 min/km
Średnie tętno: 155
Maks. tętno: 178

Generalnie powinienem zacząć IV faze Danielsa, ale zrobię w tym tygodniu jeszcze cięższe treningi a od następnego już zacznę luzować przed startem który za 2 tygodnie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

31.07.2018r.
Rest

Lipiec 2018
Obrazek
190km
17 treningów


Ależ ten czas leci. Każda środa oraz czwartki były mocne akcenty. Aktualnie już schodzę powoli na IV faze Danielsa i będę próbował coś ukręcić aczkolwiek nie oszukuje się - warunków do walki na nowe PB nie ma. Ciągle mam wrażenie że progress jest nijaki, mimo solidnych treningów. Do tego zabijając pogoda nie ważne czy biega się o 6 rano czy 21 wieczorem. Zobaczymy zobaczymy...
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
1.08.2018r.
Środa. Postawiłem na ciężki akcent.

3,2km BS + 5x 800m I / 400m tr. + ~2km BS
Dystans: 11,12 km
Czas: 57m:30s
Średnie tempo: 05:10 min/km
Średnie tętno: 153
Maks. tętno: 177

Pierwsze 2 powtórzenia weszły gładko, dopiero następne zaczęły wymagać już większe skupienia. Pogoda też dawała o sobie znać, a ja bez płynów szybko zacząłem czuć w gardle susze.
Ten tydzień może jeszcze zrobię jakiś cięższy trening lub w weekend zrobię jakiś test na 3-5km. Postaram się zmobilizować i sprawdzić jak się mają moje nogi, płuca po przepracowanym Danielsie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

2-5.08.2018r.
Pisałem że może zrobię cięższe treningi... Niestety a może tak miało być że wyszło jednak inaczej. Nie biegałem już więcej, doszedłem jedynie jakiś rower.
A więc rozpoczynam IV faze Danielsa. 1 ciężki akcent który i tak jest okrojony z ilości powtórzeń w tygodniu, a weekend start. Teraz wyjdzie czy poprawiłem się choć trochę. Nie nastawiam się natomiast. Warunki pogodowe robią swoje.

Obrazek
6.08.2018r.
Jednakże rozpocząć tydzień BSem z przebieżkami należałoby.

45 min. BS + 10 PB
Dystans: 10,05 km
Czas: 52m:51s
Średnie tempo: 05:16 min/km
Średnie tętno: 160
Maks. tętno: 188
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

7.08.2018r.
Rest

Obrazek
8.08.2018r.
Środa i pierwszy raz trochę luźniejszy trening od ponad 6 tygodni.

3,2km BS + 3x 1600m P / 2min. reg + 2km BS
Dystans: 10,30 km
Czas: 53m:40s
Średnie tempo: 05:13 min/km
Średnie tętno: 155
Maks. tętno: 189

Tylko 3 powtórzenia ale nie czułem się jakoś mega lekko czy swobodnie. 29 C robiło swoje. Na dodatek w pewnym momencie biegłem blisko krawędzi przez co stopa mi się ześlizgnęła. Raczej skręcenia nie ma, ale dla pewności dzisiaj bieganie odpuszczę. Na domiar złego, w czasie biegania jeszcze moja "kulka bólu" wyszła na nodze przez co mocno uciskała mięsień na prawej nodze... Ehh...
Jeśli pogoda się choć trochę nie pogorszy, w sobotę nie ma sensu nawet walczyć o PB na 10k.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
ODPOWIEDZ