Sub45 w debiucie dla kogoś bez przeszłości sportowej to jest raczej ambitny cel o ile nie wpadł od pierwszego kilometra w sidła "Hej jestem Krzysiek, właśnie skończyłem pierwszy plan z internetu i 30 minutowy bieg ciągły nie ma dla mnie tajemnic, dajcie mi proszę jakiś plan na 10km w 45 minut" Zauważ, że 00:44:59 daje aktualnie top 5-10%, podejrzewam, że kilka lat temu takie wyniki dawałby gorsze miejsca.
Nie jestem natomiast pewien co chciałeś przekazać w pierwszym paragrafie. To że zawodowcy są w stanie dużo poświęcić (to by było lepsze słowo niż ryzyko chyba) to jest oczywiste, że ryzykują podczas startów idąc na 110% to też jasne. Nie ryzykują natomiast realizując nierealistyczne cele treningowe, to jest moim zdaniem jedna z największych różnic między sportem zawodowym a amatorskim (niezależnie od poziomu tego co nazywamy amatorskim).
Jako, że ten temat jest raczej offtopicowy to pozwolę sobie jeszcze na taką dygresję
Dobrym wyjątkiem potwierdzającym powyższą regułę jest niedawny popis Glika, który własną brawurą załatwił się na treningu. Taka sama kontuzja w meczu o stawkę i chłop byłby bohaterem a tak to najlepsze co można napisać, to że nie było to profesjonalne.