zacznę może od tego że mam 23 lata, 164cm wzrostu i na liczniku niedawno wybiło mi 70kg. Stwierdziłam, że coś z tym trzeba zrobić, bo z taką wagą źle się czuję. Na karnet na siłownię chwilowo mnie nie stać, Chodakowskiej jakoś nie trawię, no więc... bieganie. No i tak od 3 tygodni sobie truchtam. Moja kondycja okazała się nie taka zła, jak myślałam, bo od pierwszego wyjścia na "trening" jestem w stanie biec non stop przez pół godziny, a nawet i więcej. Moje treningi do tej pory wyglądały tak:5.04 4,38km 34:31
7.04 5,00km 36:24
9.04 6,53km 47:48
12.04 4,57km 33:04
15.04 4,20km 31:40
17.04 5,26km 40:24
19.04 3,42km 23:28
22.04 5,21km 35:29
Wkręciłam się w bieganie, podoba mi się to bardzo i chciałabym jeszcze trochę tak luźno pobiegać, a potem (powiedzmy za jakiś miesiąc) wprowadzić jakiś plan, tyle że nie wiem jaki. Moim celem jest zrzucenie wagi, a jeśli chodzi o bieganie - chciałabym kiedyś przebiec 10km w mniej niż godzinę. Przeglądałam różne plany dla początkujących, ale w większości polegały one na kilku minutach marszu przeplatanych biegiem, a ja jednak już daję radę te 30, 40, czy nawet prawie 50 minut biec non stop.
