29.04.2019 - Pierwsza szarża
W niedzielę pogoda nie dopisała - było wietrznie, zimno itp. Po pracy (i porannej siłowni) zdecydowanie nie chciało mi się ruszyć tyłka żeby biegać (no ale powiedzmy, że była to regeneracja

). W poniedziałek przyszedł więc czas na kolejny trening- tym razem dla takiego "kotleta" jak ja duuże wyzwanie

czyli 6x 4:00B/1:00M. Początek był więcej niż dobry,powiedziałbym nawet że bardzo dobry, jednakże popełniłem błąd już przed treningiem bo... nie wziąłem leków na moje nieszczęsne oskrzela, przez co (w połączeniu z dużym wysiłkiem) zaczęło mnie nieco zatykać, choć nie był to stan walki o życie

Przez chwilę zastanawiałem się nawet przy nie zmienić interwału, ale ostatecznie zwyczajnie zwolniłem i biegłem luźnym tempem już do końca - patrząc na podsumowanie doskonale widać kiedy miałem kryzys

Cóż, kolejna nauczka, że nie ma co szaleć

Niewiele zabrakło do złamania kolejnej granicy, ale bardziej cieszę się z kolejnego odbytego treningu, niż jestem zły za ten zryw

Po bieganiu jeszcze lekkie FBW i do domu na kolację

Zobaczymy co przyniosą kolejne dni..
Czas: 30:00
Dystans: 4,29 km
Średnie tempo: 7:00 min/km
Srednie tętno: 156 bmp (max 171 bmp)
Tempo na poszczególnych kilometrach:
1 - 6:43 min/km
2 - 6:41 min/km
3 - 7:23 min/km
4 - 7:02 min/km
5 - 7:35 min/km (290 metrów)
PS. nie mogę trafić na słuchawki idealne- pchełki bezprzewodowe wypadają, w dużych uszy się gotują - polecicie coś taniego ?