axe pisze:
Co do diety, to moim zdaniem robisz jeden błąd: niepotrzebnie się głodzisz powodując reakcję "obronną" organizmu (czyli magazynowanie)...nie jedzenie niczego po 15tej to po prostu głupota...nie wiem o której się kładziesz, ale nawet jeśli to jest 21:00, to jest to za długo (dodaj 8h snu i masz 14h, gdzie organizm jest głodny -> w reakcji na to cialo gromadzi w ciągu dnia zapasy na ten czas, tak to z grubsza działa)...ogolnie jest to bezsensowny mit z tym nie jedzeniem po jakiejś godzinie...idea polega na nie jedzeniu (a wlaściwie nie jedzeniu nczego dużego) na 2,5-3h przed spaniem po to, by nie obciążać organizmu na noc, ale to nie jest żadna konkretne godzina! Jeśli kladziesz się spać o 22:00, to ostatni posiłek powineneś jeść koło 19-19:30, ale jeśli o 20:30 zjesz coś niewielkiego (owoc) to też nic się nie stanie. Organizm głodzony reaguje magazynowaniem kalorii w ciągu dnia na okresy głodu, poza tym rozregulowuje się metabolizm. Powinno się jeść częściej, a mniej, dostarczając "paliwa" przez cały dzień (oczywiście w ilości mniejszej niż łączne zapotrzebowanie energetyczne)...wtedy jest szansa, że organizm nie będzie niepotrzebnie chomikował.
Axe
O nie jedzeniu po piętnastej pisał kolega "Nikonem"
Moja dieta to MŻ, czyli "mniej żreć"
A tak na poważnie wprowadziłem drobne zmiany do swojej diety bo nigdy nie wydawało mi się że odżywiam się źle.
Jadam częściej ale mniej, od zawsze lubiłem warzywa dlatego staram się ich jadać więcej niż do tej pory.
Zrezygnowałem tylko z ciężkich zawiesistych sosów do mies, więcej drobiu, nabiału, mniej smażonego, kotletów w panierce itp.
Ale najważniejszą zmianą była rezygnacja z cukru i alkoholu - z którymi miałem największy problem, strasznie dużo podjadałem między posiłkami i to był problem.
Śniadanie - normalne, a później dwie drożdżówy, herbata słodzona 3 łyżeczki, kawa 4, cola do tego, czekolada, a po tym wiadomo od razu chce się jeść.
wieczorem piwo, paluszki do tego, później po piwie głód i znowu lodówka.
I z tym walczę gorzka herbata, gorzka kawa, zero słodzonych napojów, przez parę dni pisałem co zjadam i ile to kalorii, dlatego teraz mam jako taką kontrolę.
Około 2600 - 2800 Kcal dziennie, zero alkoholu lub niewielką ilość naprawdę raz na dwa trzy tygodnie, i waga po mału spada - nic na siłę.
I do przodu.
PS.
Kryzys wieku średniego - żona się śmieje i narzeka że znowu musi mi kupić nową koszulkę lub pasek bo stary za duży!
Tylko patrzeć jak zacznę się rozglądać za sportową furą oczywiście czerwoną.
A co do siły biegowej, tak mi podpowiadała moja zaprzyjaźniona fizjoterapeutka, brzuch i mięśnie kręgosłupa codziennie, nogi i reszta co drugi dzień.
Dlatego biegam i ćwiczę w jeden dzień żeby na drugi się regenerować.
Chociaż mówiła żeby jeden bieg w tygodniu odpuścić i w tym dniu zrobić zamiast niego dłuższy trening siłowy.