Co do statsów - przed połówką i po przetruchtałem w sumie 4 km i pokręciłem trochę na rowerze. Aha, zapomniałem dodać, że ważyłem się przed startem - 62 kg - to dwa i pół kilo więcej niż przeważnie moja docelowa waga startowa. Więc tym dziwniej, że tak dobrze mi poszło. A może właśnie taka waga mi pasuje?
4x bieganie - 54 km
8x siła i stabilizacja
rower - 30 km
4 tygodni do Maratonu
poniedziałek - 26.03.
wolne
wtorek - 27.03.
8,60 km - 46:30 (5:18/km) - HR 133
Recovery po starcie. Uda dość spięte, całe nogi zresztą, ale uda w szczególności. Płuca bardzo świeże - nie dziwota, w końcu dobrze je przewietrzyłem Taki naturalny stan po starcie Super uczucie!
środa - 28.03.
10,30 km - 55:59 (5:23/km) - HR 142
1,5 h rozciągania i rolowania
Trochę wysokie HR, zmęczony jakoś.
czwartek - 29.03.
wolne
piątek - 30.03.
4 km Easy
14,30 km - 1:01:51 (4:19/km) - HR 165 - Threshold 3x4k 3:57/km (800m breaks)
3,4 km Easy
Suma: 21,70 km
Tempa weszły: 15:43 (3:55/km), 15:50 (3:57/km), 15:50 (3:57/km). Mój najdłuższy i najlepszy trening Threshold w życiu Bardzo solidnie i równo, gdy schodziłem poniżej 3:55/km, czułem już że jest za mocno i tutaj widziałbym obecnie mój próg. Na ostatnim powtórzeniu było już mi ciężko utrzymać równie tempo - nie dlatego, że tempo było ciężkie, bo było cały czas comfortably hard, ale jednak 12 kilometrów progu jest ekstensywnie męczące. Dlatego też na tym odcinku tempo mi się wahało, docisnąłem mocno na ostatnich 400-600 metrach, wychodząc zdecydowanie poza próg, żeby sprawdzić, czy dam radę mocno pocisnąć finisz i to wyszło bardzo dobrze.
Na przyszłość jednak będę robił próg 3x3km, 2x5km, czwórek raczej nie ma sensu - nie pamiętam, co Daniels pisał o sumie kilometrów na treningu progowym, ale wychodzenie poza 10 jest moim zdaniem nadmiernym męczeniem materiału. No a czwórki się tutaj nijak nie dodają - 2x4km jest łatwe, 3x4km za długie, a hybrydy typu 2x4km + 2km robię tylko wtedy, gdy z przyczyn słabości organizmu nie jestem w stanie dopiąć ostatniego powtórzenia. Niemniej z tego treningu jestem bardzo zadowolony
Z ciekawostek - biegałem wokół kanałku przy Agrykoli na GPS i każde powtórzenie (4 km progu plus 800 m truchtu) to były dokładnie 4 kółka Niby wiem, że pętla ma prawie równo 1200 m, ale śmiesznie było zaczynać kolejne powtórzenie dokładnie w tym samym miejscu
sobota - 31.03.
wolne
niedziela - 01.04.
30,00 km - 2:25:55 (4:51/km) - Long Run
Ostatnia trzydziestka przed Maratonem. Pogoda idealna. Nie wziąłem paska HR, ale było bardzo luźno. Biegłem w Beskidzie Niskim na wysokości 450-500 m. Chciałem wybrać najbardziej płaską trasę z możliwych (oczywiście tylko asfalt) i prawie mi wyszło Upatrzyłem sobie pętlę z Gładyszowa do Uścia Gorlickiego i tam faktycznie jest względnie płasko, ale niepotrzebnie w Kwiatoniu skręciłem na Regietów zrobić kółko, bo jest tam 3,25 km podbieg 3% oraz dalej podobny zbieg tyle że dochodzący do 8%. W sumie na 30 km wyszło około 200 m pod górę.
Początkowo planowałem zrobić BNP po całości. Pierwsze 10 km wchodziło na dużej lekkości, musiałem się hamować, bo było ciut z górki, a ja schodziłem poniżej 4:50/km. Niestety przy 13-14 km zacząłem odczuwać ciągnienie w stopach od dołu (pozostałość progowego treningu sprzed dwóch dni), uda z przodu też zacząłem czuć, więc spodziewałem się, że nie będzie łatwo. Postanowiłem przyspieszyć do 4:30/km i zobaczyć, co się stanie. 15-24 km pobiegłem średnio po 4:30/km, niektóre kilometry wchodziły już po 4:24/km i to tempo nie było jakieś wymagające, ale stopy już bardzo bolały, uda zaczęły rwać, a na domiar złego było lekko pod górkę. Postanowiłem tego nie męczyć i dotruchtać do 30 km po 5:05/km.
Wyszedł z tego dobry trening, straciłem 3 kg w trakcie, więc organizm mocno odczuł. Generalnie zmęczył mnie bardzo, znacznie bardziej niż poprzednie trzydziestki. Zrzucam to na karb życiówkowego półmaratonu tydzień wcześniej i ekstensywnego treningu progowego dwa dni wcześniej. Dzień przed treningiem wypiłem cztery piwa, więc one również nie pomogły, ale piłem je również ekstensywnie, bo pięć godzin Podczas tej trzydziestki nic nie jadłem i nie piłem.
Zostały trzy tygodnie do Maratonu, więc będzie już lżej (vide plan).
4x bieganie - 75 km
1x siła i stabilizacja
rower - 30 km
nestork - wiosna 2017 - 1:25 (21k), 3:05 (42k)
Moderator: infernal
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
3 tygodnie do Maratonu
poniedziałek - 02.04.
wolne
wtorek - 03.04.
wolne
środa - 04.04.
wolne
czwartek - 05.04.
10,70 km - 53:08 (4:56/km) - HR 142
Niestety kombo z poprzedniego tygodnia mocno mnie wymięło. Przez ostatnie trzy dni cały organizm był megazmęczony, nie miałem na nic siły, więc odpuściłem bieganie, za to dobrze jadłem i spałem (od zeszłego tygodnia wprowadziłem do diety buraki w różnej formie). Uczucie również, jakby mnie łapała grypa (bardziej niż przeziębienie), więc wszędzie chodziłem dobrze opatulony, szczególnie głowa, szyja i inne koncówki. Dopiero dziś wyszedłem poszurać i chyba dobrze zrobiłem, że dopiero teraz. Waga 61,5 kg.
piątek - 06.04.
wolne
sobota - 07.04.
3,30 km - 16:00 - HR 145
600 m light ABC drills
12,40 km - 59:12 (4:46/km) - Epic fail 2x5km Threshold
Suma: 16,30 km
Wyszło coś takiego: 3 km w 12:13 (4:04/km), 3k Easy, 3k Uptempo, 1k podbieg, 1k Easy
Kompletnie zawalony trening Miał być długi bieg progowy, ale dziś był zły dzień. Po pierwsze, jeszcze nie odtajałem dobrze po poprzednim tygodniu, żeby porywać się na taki trening (co trochę dziwne, że tak długo mnie trzyma). Po drugie, dziś temperatura skoczyła z kilku stopni wczoraj do 23*C, a ja jestem zimnolubny Już na rozgrzewce czułem, że będzie ciężko. ABC weszły już ciężkawo, choć zrobiłem tylko trzy krótkie serie (przeważnie robię dłuższe). Ruszyłem na bieżni próg, ale już po 3-4 kółkach czułem, że nie dam rady utrzymać tempa. Nogi jak żelki, słabe i rozdygotane (oddech w porządku), tempo strasznie nierówne, więc dobiłem tylko do 3 km (zdecydowanie wolniej od założonego tempa 3:58/km) i zrezygnowany stwierdziłem, że skoro próg nie wchodzi, to trzeba jakoś ten trening uratować, choćby kilometrażem. Odsapnąłem trochę i pobiegłem do domu okrężną drogą wzdłuż Wisły 3 km Easy, potem przeszedłem w 3 km narastającego tempa (progowe HR włączyło mi się przy tempie 4:28... i go nie przekraczałem), a potem wbiegłem żwawym choć chwiejnym krokiem pod Karową.
Takie dni się zdarzają, dobrze że teraz, a nie podczas startu! Ważne, by wyciągnąć odpowiednie wnioski, nie załamywać się i pracować dalej nad formą Teraz będę pił dużo wody, uważał na sen i odżywianie.
niedziela - 08.04.
24,00 km - 1:59:43 (4:59/km) - HR 143 - Zen Run
17*C. Ostatni long przed Maratonem. Bardzo komfortowe Easy, leciutko unosiłem się nad chodnikiem Nadal czuję pozostałości zeszłego tygodnia - lewa stopa lekko przeciążona, takie lekkie shin splints. Na 18 km stało się coś dziwnego - lewy bark zaczął mocno promieniować bólem. Było to na tyle uciążliwe i niemasowalne podczas biegu, że na 20 km zatrzymałem się na minutę. Ból ustąpił, ale po powrocie dobrze to miejsce wymasowałem. Podejrzewam, że musiałem źle spać na lewym boku, oby!
3x bieganie - 51 km
2x siła i stabilizacja
rower - 40 km
Tylko trzy treningi z powodów opisanych wyżej. Nic poważnego się nie dzieje, bo kontuzji większych nie ma, raczej lekkie przeciążenie stopy i ogólne zmęczenie. Forma jest, teraz tylko ją podtrzymać i sunąć po 2h59
Orlen opublikował listę zająców - na trzy godziny będzie dwóch - Jakub Bielecki i Krzysztof Siepioła. Pierwszy jest młodym triathlonistą, pobiegł w PW 1h20, w Maratonie ma dziwnie słabe czasy - podejrzewam, że biegł w nich jako pace. Najlepszy czas ma 2h59 z 2014. Tydzień temu pobiegł Dębno w 3h28. Nie budzi to zaufania. Drugi to starszy zawodnik z życiówką 2h31 i 10. msc w 2000 w Maratonie Pokoju (!), potem miał kilkuletnią przerwę, teraz biega 1h17 w połówce, półtora roku temu 2h53 w Maratonie.
poniedziałek - 02.04.
wolne
wtorek - 03.04.
wolne
środa - 04.04.
wolne
czwartek - 05.04.
10,70 km - 53:08 (4:56/km) - HR 142
Niestety kombo z poprzedniego tygodnia mocno mnie wymięło. Przez ostatnie trzy dni cały organizm był megazmęczony, nie miałem na nic siły, więc odpuściłem bieganie, za to dobrze jadłem i spałem (od zeszłego tygodnia wprowadziłem do diety buraki w różnej formie). Uczucie również, jakby mnie łapała grypa (bardziej niż przeziębienie), więc wszędzie chodziłem dobrze opatulony, szczególnie głowa, szyja i inne koncówki. Dopiero dziś wyszedłem poszurać i chyba dobrze zrobiłem, że dopiero teraz. Waga 61,5 kg.
piątek - 06.04.
wolne
sobota - 07.04.
3,30 km - 16:00 - HR 145
600 m light ABC drills
12,40 km - 59:12 (4:46/km) - Epic fail 2x5km Threshold
Suma: 16,30 km
Wyszło coś takiego: 3 km w 12:13 (4:04/km), 3k Easy, 3k Uptempo, 1k podbieg, 1k Easy
Kompletnie zawalony trening Miał być długi bieg progowy, ale dziś był zły dzień. Po pierwsze, jeszcze nie odtajałem dobrze po poprzednim tygodniu, żeby porywać się na taki trening (co trochę dziwne, że tak długo mnie trzyma). Po drugie, dziś temperatura skoczyła z kilku stopni wczoraj do 23*C, a ja jestem zimnolubny Już na rozgrzewce czułem, że będzie ciężko. ABC weszły już ciężkawo, choć zrobiłem tylko trzy krótkie serie (przeważnie robię dłuższe). Ruszyłem na bieżni próg, ale już po 3-4 kółkach czułem, że nie dam rady utrzymać tempa. Nogi jak żelki, słabe i rozdygotane (oddech w porządku), tempo strasznie nierówne, więc dobiłem tylko do 3 km (zdecydowanie wolniej od założonego tempa 3:58/km) i zrezygnowany stwierdziłem, że skoro próg nie wchodzi, to trzeba jakoś ten trening uratować, choćby kilometrażem. Odsapnąłem trochę i pobiegłem do domu okrężną drogą wzdłuż Wisły 3 km Easy, potem przeszedłem w 3 km narastającego tempa (progowe HR włączyło mi się przy tempie 4:28... i go nie przekraczałem), a potem wbiegłem żwawym choć chwiejnym krokiem pod Karową.
Takie dni się zdarzają, dobrze że teraz, a nie podczas startu! Ważne, by wyciągnąć odpowiednie wnioski, nie załamywać się i pracować dalej nad formą Teraz będę pił dużo wody, uważał na sen i odżywianie.
niedziela - 08.04.
24,00 km - 1:59:43 (4:59/km) - HR 143 - Zen Run
17*C. Ostatni long przed Maratonem. Bardzo komfortowe Easy, leciutko unosiłem się nad chodnikiem Nadal czuję pozostałości zeszłego tygodnia - lewa stopa lekko przeciążona, takie lekkie shin splints. Na 18 km stało się coś dziwnego - lewy bark zaczął mocno promieniować bólem. Było to na tyle uciążliwe i niemasowalne podczas biegu, że na 20 km zatrzymałem się na minutę. Ból ustąpił, ale po powrocie dobrze to miejsce wymasowałem. Podejrzewam, że musiałem źle spać na lewym boku, oby!
3x bieganie - 51 km
2x siła i stabilizacja
rower - 40 km
Tylko trzy treningi z powodów opisanych wyżej. Nic poważnego się nie dzieje, bo kontuzji większych nie ma, raczej lekkie przeciążenie stopy i ogólne zmęczenie. Forma jest, teraz tylko ją podtrzymać i sunąć po 2h59
Orlen opublikował listę zająców - na trzy godziny będzie dwóch - Jakub Bielecki i Krzysztof Siepioła. Pierwszy jest młodym triathlonistą, pobiegł w PW 1h20, w Maratonie ma dziwnie słabe czasy - podejrzewam, że biegł w nich jako pace. Najlepszy czas ma 2h59 z 2014. Tydzień temu pobiegł Dębno w 3h28. Nie budzi to zaufania. Drugi to starszy zawodnik z życiówką 2h31 i 10. msc w 2000 w Maratonie Pokoju (!), potem miał kilkuletnią przerwę, teraz biega 1h17 w połówce, półtora roku temu 2h53 w Maratonie.
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
2 tygodnie do Maratonu
poniedziałek - 09.04.
wolne
wtorek - 10.04.
wolne
środa - 11.04.
Ostatnia kalistenika przed Maratonem (40 min)
Light pushup-squatty warmup & 3 sets:
1. 20 pushups
2. 5 pullups
3. 15 jumping squats
4. Front plank (1:20)
5. 30 side arm raises (5kg)
6. 20 alternate jumping lunges
7. Left side plank (1:00)
8. Right side plank (1:00)
czwartek - 12.04.
16,92 km - 1:18:20 (4:38/km) - HR 149 - w tym 10k MT w 42:30 (4:15/km), HR 162
4 marca analogiczny trening pobiegłem 10k w 43:20 (4:20/km) HR 165. Teraz zdecydowanie szybciej i niższe HR. Wtedy też byłem po siłce, warun był inny (zimno poniżej zera i ślisko). 18 marca nabiegałem 10k w 43:25 (4:20/km) HR 160, tym razem bardzo zimno (-12*C) i silny wiatr. Można więc powiedzieć, że trzymam formę, tempo Maratonu mam z grubsza przetestowane w różnych warunkach.
Na plus: dobre średnie tempo, idealny HR (trochę niżej niż średni maratoński)
Na minus: nie powinienem był robić kalisteniki 12h przed tym treningiem, powinienem był wypić mniej kawy, powinienem był się lepiej wyspać, powinienem był to pobiec na bieżni (a nie na Kanałku)
To miał być spokojny test tempa M, ale z powodu tych zawalonych czynników był nieco utrudniony. Brakowało mi charakterystycznego sprężystego odbicia - nogi miałem spięte ćwiczeniami siłowymi, całe ciało właściwie, również plecy, co dokuczało. Bieg na GPS też nie pomagał - średnie tempo kilometra na zegarku wahało się i rwałem je, niewiedząc ile biegnę. Na bieżni miałbym spokój dzięki kontroli tempa. Przez kawę żołądek trochę protestował. Ale mimo wszystko był to całkiem udany test - celowo utrudniłem sobie zadanie i wyszedłem biegać w środku dnia w pełnym słońcu i temperaturze 17-19*C, powietrze było lekko dusznawe. Wszystkie ww. czynniki sprawiły, że odczułem te 10k jakby to był odcinek 23-33 km Maratonu, co jest dobrym sygnałem. To był ostatni mocny i długi akcent przed Dużym M.
piątek - 13.04.
wolne
sobota - 14.04.
15,10 km - 1:14:55 (4:58/km) - HR 147
1h10min rozciągania i rolowania
Easy, w tym 7 długich przebieżek (200 m po około 3:30/km). 18*C, trochę dusznawo. Przez kibiców Legii musiałem nadłożyć 2 km, bo nielegalnie blokowali ulice. W planie miały być eksperymentalne interwały po 3:50/km na podbicie wydolności, ale spasowałem, bo nie czuję się dobrze na takie eksperymenty, biorąc pod uwagę niedawny mocny start w półmaratonie, przemęczenie organizmu spowodowane nałożeniem treningu progowego i 30k, lekkie przeciążenie lewej goleni oraz podwyższoną temperaturę w ostatnich dniach. Wydłużone Easy z przebieżkami jest mniej inwazyjne, bezpieczniejsze i robi robotę.
niedziela - 15.04.
18,42 km - 1:32:52 (5:03/km) - HR 143 - Medium-Long Run
21-19*C. Lekko dusznawo, nogi trochę zmęczone, ale generalnie ok. Ostatni średnio-dłuższy niedzielny bieg przed Maratonem. Bardzo komfortowe Easy oddechowo.
3x bieganie - 51 km
2x siła i stabilizacja
rower - 30 km
Znów tylko trzy treningi, ale jakoś wolę odpocząć - czuję, że bieganie tych dwóch dodatkowych Easy byłoby na siłę, więc na czucie lepiej mi je odpuścić. Systematycznie sprawdzam pogodę na niedzielę i jest to obecnie moja największa trwoga, bo jest na granicy mojej akceptowalności i się ciągle zmienia. Ostatnie prognozy pokazują pełne słońce i temperaturę rosnącą od 10*C do 15*C w przedziale godzinowym 9.00-12.00. Deszczu ma nie być.
W tym tygodniu bardzo uważałem na jedzenie, waga trochę spadła do 61 kg (z 62 kg), generalnie wysypiam się dobrze (poza tym jednym przypadkiem z czwartku). Śniło mi się, jak biegnę w grupie po asfalcie tempem 4:15/km i był to miły sen, więc nastawienie jest właściwe
poniedziałek - 09.04.
wolne
wtorek - 10.04.
wolne
środa - 11.04.
Ostatnia kalistenika przed Maratonem (40 min)
Light pushup-squatty warmup & 3 sets:
1. 20 pushups
2. 5 pullups
3. 15 jumping squats
4. Front plank (1:20)
5. 30 side arm raises (5kg)
6. 20 alternate jumping lunges
7. Left side plank (1:00)
8. Right side plank (1:00)
czwartek - 12.04.
16,92 km - 1:18:20 (4:38/km) - HR 149 - w tym 10k MT w 42:30 (4:15/km), HR 162
4 marca analogiczny trening pobiegłem 10k w 43:20 (4:20/km) HR 165. Teraz zdecydowanie szybciej i niższe HR. Wtedy też byłem po siłce, warun był inny (zimno poniżej zera i ślisko). 18 marca nabiegałem 10k w 43:25 (4:20/km) HR 160, tym razem bardzo zimno (-12*C) i silny wiatr. Można więc powiedzieć, że trzymam formę, tempo Maratonu mam z grubsza przetestowane w różnych warunkach.
Na plus: dobre średnie tempo, idealny HR (trochę niżej niż średni maratoński)
Na minus: nie powinienem był robić kalisteniki 12h przed tym treningiem, powinienem był wypić mniej kawy, powinienem był się lepiej wyspać, powinienem był to pobiec na bieżni (a nie na Kanałku)
To miał być spokojny test tempa M, ale z powodu tych zawalonych czynników był nieco utrudniony. Brakowało mi charakterystycznego sprężystego odbicia - nogi miałem spięte ćwiczeniami siłowymi, całe ciało właściwie, również plecy, co dokuczało. Bieg na GPS też nie pomagał - średnie tempo kilometra na zegarku wahało się i rwałem je, niewiedząc ile biegnę. Na bieżni miałbym spokój dzięki kontroli tempa. Przez kawę żołądek trochę protestował. Ale mimo wszystko był to całkiem udany test - celowo utrudniłem sobie zadanie i wyszedłem biegać w środku dnia w pełnym słońcu i temperaturze 17-19*C, powietrze było lekko dusznawe. Wszystkie ww. czynniki sprawiły, że odczułem te 10k jakby to był odcinek 23-33 km Maratonu, co jest dobrym sygnałem. To był ostatni mocny i długi akcent przed Dużym M.
piątek - 13.04.
wolne
sobota - 14.04.
15,10 km - 1:14:55 (4:58/km) - HR 147
1h10min rozciągania i rolowania
Easy, w tym 7 długich przebieżek (200 m po około 3:30/km). 18*C, trochę dusznawo. Przez kibiców Legii musiałem nadłożyć 2 km, bo nielegalnie blokowali ulice. W planie miały być eksperymentalne interwały po 3:50/km na podbicie wydolności, ale spasowałem, bo nie czuję się dobrze na takie eksperymenty, biorąc pod uwagę niedawny mocny start w półmaratonie, przemęczenie organizmu spowodowane nałożeniem treningu progowego i 30k, lekkie przeciążenie lewej goleni oraz podwyższoną temperaturę w ostatnich dniach. Wydłużone Easy z przebieżkami jest mniej inwazyjne, bezpieczniejsze i robi robotę.
niedziela - 15.04.
18,42 km - 1:32:52 (5:03/km) - HR 143 - Medium-Long Run
21-19*C. Lekko dusznawo, nogi trochę zmęczone, ale generalnie ok. Ostatni średnio-dłuższy niedzielny bieg przed Maratonem. Bardzo komfortowe Easy oddechowo.
3x bieganie - 51 km
2x siła i stabilizacja
rower - 30 km
Znów tylko trzy treningi, ale jakoś wolę odpocząć - czuję, że bieganie tych dwóch dodatkowych Easy byłoby na siłę, więc na czucie lepiej mi je odpuścić. Systematycznie sprawdzam pogodę na niedzielę i jest to obecnie moja największa trwoga, bo jest na granicy mojej akceptowalności i się ciągle zmienia. Ostatnie prognozy pokazują pełne słońce i temperaturę rosnącą od 10*C do 15*C w przedziale godzinowym 9.00-12.00. Deszczu ma nie być.
W tym tygodniu bardzo uważałem na jedzenie, waga trochę spadła do 61 kg (z 62 kg), generalnie wysypiam się dobrze (poza tym jednym przypadkiem z czwartku). Śniło mi się, jak biegnę w grupie po asfalcie tempem 4:15/km i był to miły sen, więc nastawienie jest właściwe
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
1 tydzień do Maratonu
poniedziałek - 16.04.
wolne
wtorek - 17.04.
10,1 km - 51:33 (5:04/km) - HR 138
45 min rozciągania
Easy z przebieżkami 2x200 m, 12*C, mżawka. Superświeże i sprężyste nogi, luźny oddech - musiałem się hamować z tempem Superkompensacja wjechała na całego, czuję to! Miał być dzisiaj akcencik 4 km TM, a jutro 8 km Easy, ale zamieniłem, więc dziś luźna dyszka, a jutro akcencik, z którego odejmę 2 km Easy.
środa - 18.04.
10,25 km - 48:11 (4:42/km) - HR 148 - w tym 4 km Tempo Maratonu, HR 167
1,5 h rozciągania i rolowania
17*C, trochę duszno i mniej dzisiaj zjadłem, stąd 4 km w 16:47 (4:12/km) weszło nie tak lekko, ale za to trochę mocniej od planu. Biegałem na bieżni, więc miałem dobrą kontrolę tempa. Dużo rozciągania i rolowania wchodzi, żeby niedziela weszła na pełnym luzie
czwartek - 19.04.
8 km rower
1 h masażu u fizjoterapeuty
Kompleksowo, ale niezbyt inwazyjnie przemasowaliśmy nogi. Trochę mocniej potraktowaliśmy gruszkowaty i spięty mięsień pod łopatką. Maszyna przeszła przegląd pozytywnie i jest gotowa do startu
piątek - 20.04.
6,15 km - 31:20 (5:08/km) - HR 131
Rozruch. Bardzo wolno, bardzo niskie tętno, nogi świeże, nawet się nie spociłem
sobota - 21.04.
8 km rower
Strategia na Orlen
Od początku zimy przebiegłem 1500 km w 5 miesięcy - najwięcej w życiu w cyklu przygotowawczym i były to rozsądnie poprowadzone treningi. Obeszło się bez większych przerw i chorób. Po drodze zrobiłem fajne życiówki na 10 km (38:38) i 21 km (1:24:32). Ostatnie trzy tygodnie bardzo luzowałem.
Nastawienie mam takie, że tempo 4:15/km wydaje mi się luzackie. Zdecydowanie bardziej się spinałem na 4:00/km przez 21 km, bo sobie tego nie wyobrażałem - przebiec takim tempem tyle kilometrów. Ponieważ ta bariera pękła z hukiem, pękły też granice w mojej głowie w kwestii szybszego tempa w przyszłości na połówce oraz tempa maratońskiego. Początkowo nawet miałem myśli, że byłbym gotowy na bieg po 4:10/km (2h55), ale bez grupy byłoby to ciężkie, więc odstawiłem takie myśli na półkę. Wiem też doskonale, że dystans maratoński potrafi weryfikować buńczuczne założenia i lepiej szacować konserwatywnie.
Zdecydowałem, że pobiegnę z jednym z pacemakerów (tym starszym). Niestety nie wiem, jaką strategią będzie biegł, ale się dostosuję. I równe tempo, i NS będą ok. Przewaga biegu w grupie jest ogromna i zamierzam ją wykorzystać. Zastanawiałem się, czy przyspieszyć w przypadku, gdy po 32-35 km poczuję, że nadal mam paliwo w nogach. Policzyłem, że nawet gdybym przyspieszył o 10 sek na kilometr, zyskałbym na mecie 1-2 minuty. Obawiam się, że byłoby to zbyt duże ryzyko względem zysku. Przeszarżować, skurczyć nogi i przejść w marsz jest łatwo, a 2h57 czy 2h59 to dla mnie na tym etapie biegania jeden pies tzn. ogromne zwycięstwo! ale teraz po prostu chodzi o złamanie trójki, więc pies jeden. Zatem chyba lepiej schować się za zająca i do końca ciągnąć na 2h59.
Pogoda będzie suboptymalna, ale nie beznadziejna - w tej chwili przewiduje się rosnąca podczas biegu od 10 do 16*C i słońce. Waga około 60,5-61 kg.
Jakby co, mój nr startowy to 5749
http://domtel-sport.pl/OWM2018/
poniedziałek - 16.04.
wolne
wtorek - 17.04.
10,1 km - 51:33 (5:04/km) - HR 138
45 min rozciągania
Easy z przebieżkami 2x200 m, 12*C, mżawka. Superświeże i sprężyste nogi, luźny oddech - musiałem się hamować z tempem Superkompensacja wjechała na całego, czuję to! Miał być dzisiaj akcencik 4 km TM, a jutro 8 km Easy, ale zamieniłem, więc dziś luźna dyszka, a jutro akcencik, z którego odejmę 2 km Easy.
środa - 18.04.
10,25 km - 48:11 (4:42/km) - HR 148 - w tym 4 km Tempo Maratonu, HR 167
1,5 h rozciągania i rolowania
17*C, trochę duszno i mniej dzisiaj zjadłem, stąd 4 km w 16:47 (4:12/km) weszło nie tak lekko, ale za to trochę mocniej od planu. Biegałem na bieżni, więc miałem dobrą kontrolę tempa. Dużo rozciągania i rolowania wchodzi, żeby niedziela weszła na pełnym luzie
czwartek - 19.04.
8 km rower
1 h masażu u fizjoterapeuty
Kompleksowo, ale niezbyt inwazyjnie przemasowaliśmy nogi. Trochę mocniej potraktowaliśmy gruszkowaty i spięty mięsień pod łopatką. Maszyna przeszła przegląd pozytywnie i jest gotowa do startu
piątek - 20.04.
6,15 km - 31:20 (5:08/km) - HR 131
Rozruch. Bardzo wolno, bardzo niskie tętno, nogi świeże, nawet się nie spociłem
sobota - 21.04.
8 km rower
Strategia na Orlen
Od początku zimy przebiegłem 1500 km w 5 miesięcy - najwięcej w życiu w cyklu przygotowawczym i były to rozsądnie poprowadzone treningi. Obeszło się bez większych przerw i chorób. Po drodze zrobiłem fajne życiówki na 10 km (38:38) i 21 km (1:24:32). Ostatnie trzy tygodnie bardzo luzowałem.
Nastawienie mam takie, że tempo 4:15/km wydaje mi się luzackie. Zdecydowanie bardziej się spinałem na 4:00/km przez 21 km, bo sobie tego nie wyobrażałem - przebiec takim tempem tyle kilometrów. Ponieważ ta bariera pękła z hukiem, pękły też granice w mojej głowie w kwestii szybszego tempa w przyszłości na połówce oraz tempa maratońskiego. Początkowo nawet miałem myśli, że byłbym gotowy na bieg po 4:10/km (2h55), ale bez grupy byłoby to ciężkie, więc odstawiłem takie myśli na półkę. Wiem też doskonale, że dystans maratoński potrafi weryfikować buńczuczne założenia i lepiej szacować konserwatywnie.
Zdecydowałem, że pobiegnę z jednym z pacemakerów (tym starszym). Niestety nie wiem, jaką strategią będzie biegł, ale się dostosuję. I równe tempo, i NS będą ok. Przewaga biegu w grupie jest ogromna i zamierzam ją wykorzystać. Zastanawiałem się, czy przyspieszyć w przypadku, gdy po 32-35 km poczuję, że nadal mam paliwo w nogach. Policzyłem, że nawet gdybym przyspieszył o 10 sek na kilometr, zyskałbym na mecie 1-2 minuty. Obawiam się, że byłoby to zbyt duże ryzyko względem zysku. Przeszarżować, skurczyć nogi i przejść w marsz jest łatwo, a 2h57 czy 2h59 to dla mnie na tym etapie biegania jeden pies tzn. ogromne zwycięstwo! ale teraz po prostu chodzi o złamanie trójki, więc pies jeden. Zatem chyba lepiej schować się za zająca i do końca ciągnąć na 2h59.
Pogoda będzie suboptymalna, ale nie beznadziejna - w tej chwili przewiduje się rosnąca podczas biegu od 10 do 16*C i słońce. Waga około 60,5-61 kg.
Jakby co, mój nr startowy to 5749
http://domtel-sport.pl/OWM2018/
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze