No to lekko mnie zaskoczyliście (choć podobne zdanie ma moja żona).

Maraton zawsze był dla mnie priorytetem i oczywiście nie miałbym rozterek, gdybym w Dębnie atakował życiówkę, wtedy wcześniejsza połówka byłaby treningowo TM.
Życiówki w Dębnie jednak nie będzie, ale nadal się waham, bo kolejna złamana trójka w maratonie do portfolio to też fajna sprawa, a taka połówka pobiegnięta na maksa na dwa tygodnie przed maratonem zostawi głęboki ślad i nie zostanie w pełni zregenerowana, nie będzie też raczej możliwości zrobić inne akcenty - te dwa tygodnie do maratonu będą już "puste", regeneracyjne.
Mam też obawy, czy HM i M pobiegnięte na maksa w tak krótkim odstępie czasu nie wpłyną negatywnie na przygotowania do jesiennego maratonu, który jest absolutnym priorytetem w tym roku. Ja naprawdę bardzo długo dochodzę do siebie po maratonie.
Dobrze, że mam jeszcze czas na podjęcie decyzji.