 Rano jak sie obudziłem do szkoly, złapał mnie taki skurcz w łydce... Myślałem, że zaraz odjadę, ruszyć sie do szkoły ruszyłem, ale plany się zmieniły, o bieganiu nie było mowy. Ja ledwo krok robiłem. W poniedziałek dalej to samo, a do tego udo od piątku dalej bolało, znajomy mi napisał, że może to być niedobór potasu i magnezu. Kupiłem więc tabletki, do tego jakaś maść przeciwzapalna na mięśnie i zacząłem się rolować. Najpierw trochę łydka i potem udo, strasznie to bolało... Oj strasznie. W środę już łydka przestała boleć, ale udo dalej czułem. Ruszyłem się na siłownie i trochę poćwiczyłem, jadąc na rowerku nic nie czułem. W piątek znowu pojechałem na siłownie, byłem zadowolony, bo udo juz prawie nie bolało.
 Rano jak sie obudziłem do szkoly, złapał mnie taki skurcz w łydce... Myślałem, że zaraz odjadę, ruszyć sie do szkoły ruszyłem, ale plany się zmieniły, o bieganiu nie było mowy. Ja ledwo krok robiłem. W poniedziałek dalej to samo, a do tego udo od piątku dalej bolało, znajomy mi napisał, że może to być niedobór potasu i magnezu. Kupiłem więc tabletki, do tego jakaś maść przeciwzapalna na mięśnie i zacząłem się rolować. Najpierw trochę łydka i potem udo, strasznie to bolało... Oj strasznie. W środę już łydka przestała boleć, ale udo dalej czułem. Ruszyłem się na siłownie i trochę poćwiczyłem, jadąc na rowerku nic nie czułem. W piątek znowu pojechałem na siłownie, byłem zadowolony, bo udo juz prawie nie bolało.Sobota, 20.01.2018
Parkrun na rozgrzewkę.
5 km - 30:19 ~ 6:03
Udo po 1 kilometrze przestało boleć, więc byłem dobrej myśli. Po parkrunie, w samochód z innymi biegaczami i kierunek dziewicza góra.

Ostatnimi dniami napadało trochę śniegu w Poznaniu, do tego dodatnia temperatura i ślizgawka gotowa. Zgodnie z radą @sebbor ruszyłem powolutku, tempo po 300m oscylowało w okolicach 7:00. Pierwszy podbieg, a ja się ślizgam jak cholera, o wbiegnięciu nie ma mowy, więc skokami jakoś znalazłem się do góry i biegłem dalej, pierwszy zbieg i pierwsza gleba. Na szczęście nic się nie stało, ale zacząłem być ostrożniejszy na zbiegach które i tak strasznie ciągnęły w dól. Pierwsze kółko zamknięte w 36:50 i biegniemy dalej. Zaczęły dawać o sobie znaki zmęczenia, płuca mimo tempa 7:00 i wolniejszego strasznie paliły, no ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Na drugim kółku już częściej podchodziłem niż podbiegałem pod górki, starałem się robić to naprzemiennie, raz podbiegam, raz podchodzę. Na ostatnim zbiegu myślałem, że za chwilę się przewrócę i nie będzie już co ze mnie zbierać, mimo próby hamowania nic to nie dało, w końcu chwyciłem się jakiegoś drzewa i udało mi się wyhamować. Na mecie zameldowałem się w czasie 1:15:52. Pierwsze zetknięcie z górami, szkoda, że na śniegu i lodzie. Niestety na asfaltówkach ciężko było coś więcej robić, kiedy noga sama mi uciekała do tyłu. Osobiście jestem zadowolony i jak będzie okazja, pobiegnę znowu

10 km - 1:15:52 ~ 7:35

 


 Powiedzmy, przy wybieganiu 12 km, robię 10km spokojnie i 2 km po ~5:25.[/quote]
 Powiedzmy, przy wybieganiu 12 km, robię 10km spokojnie i 2 km po ~5:25.[/quote]