Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)
Moderator: infernal
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
+9 km
Budzik młodszy - 4:35, budzik starszy - 5:00, więc o 5:20 udało się wyjść (strasznie się grzebałem...) ogólnie wydolność powoli wraca, szybciej niż siła nóg, więc biega się miło, ale nielekko, więc staram się pilnować luzu w zadzie i porządnego ustawiania stóp wieczorem muszę się porozciągać, żeby nie zrobić sobie kuku.
Poprzednio jelonek z sarną, dziś małe stadko dzików 10m od ścieżki. Okazuje się, że dzik który patrzy na ciebie wprost z 10 metrów, po czym jednocześnie ostro kwiknie i zabuksuje racicami jest w stanie wygenerować start z miejsca na poziomie nieosiągalnym dla Usaina Bolta nawet jak nie masz formy. I nie ma znaczenia, że finalnie to ten dzik rusza OD ciebie, a nie DO ciebie
Zdjęcie nieostre, bo robione DOKŁADNIE w chwili, kiedy dzik ruszył
Budzik młodszy - 4:35, budzik starszy - 5:00, więc o 5:20 udało się wyjść (strasznie się grzebałem...) ogólnie wydolność powoli wraca, szybciej niż siła nóg, więc biega się miło, ale nielekko, więc staram się pilnować luzu w zadzie i porządnego ustawiania stóp wieczorem muszę się porozciągać, żeby nie zrobić sobie kuku.
Poprzednio jelonek z sarną, dziś małe stadko dzików 10m od ścieżki. Okazuje się, że dzik który patrzy na ciebie wprost z 10 metrów, po czym jednocześnie ostro kwiknie i zabuksuje racicami jest w stanie wygenerować start z miejsca na poziomie nieosiągalnym dla Usaina Bolta nawet jak nie masz formy. I nie ma znaczenia, że finalnie to ten dzik rusza OD ciebie, a nie DO ciebie
Zdjęcie nieostre, bo robione DOKŁADNIE w chwili, kiedy dzik ruszył
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Sobota i niedziela wypadły ze względów rodzinnych (no ok, w sobotę zrobiłem prawie 3h spaceru z moją dwójką (4-5 km), mocno przeceniając siły młodego, nawet w sytuacji, w której ma dostawkę do wózka, i skończyło się to tym, że jedną ręką pchałem wózek z małą, a drugą trzymałem młodego na barana. 2 km... więc siła i core zrobione ).
Za to poniedziałek dzień wolnego, więc bonanza i robię "longa". Czyli dychę. Poleciałem do lasu, żeby namiastka krosa była Zacząłem 5:45 ale potem jakoś zeszło niżej, cały czas w strefie komfortu. Ciepło, słonecznie i duszno, więc postanowiłem sprawdzić, jak organizm wytrzyma dyszkę w 55 minut w takich warunkach. Ogólnie dało radę, na zawodach bym ze 2-3 minuty ściął już dziś, Jak utrzymam regularność biegania to na Piotrkowskiej znów może sub-50 zaatakuję, choć lekko nie będzie, tym bardziej że 3 ostatnie razy pogoda była plażowa, a nie biegowa.
No niemniej w maju brakuje mi już tylko 1 wyjścia, żeby wyrównać łączną liczbę treningów za luty, marzec i kwiecień czyli sześć
No i fajnie
Za to poniedziałek dzień wolnego, więc bonanza i robię "longa". Czyli dychę. Poleciałem do lasu, żeby namiastka krosa była Zacząłem 5:45 ale potem jakoś zeszło niżej, cały czas w strefie komfortu. Ciepło, słonecznie i duszno, więc postanowiłem sprawdzić, jak organizm wytrzyma dyszkę w 55 minut w takich warunkach. Ogólnie dało radę, na zawodach bym ze 2-3 minuty ściął już dziś, Jak utrzymam regularność biegania to na Piotrkowskiej znów może sub-50 zaatakuję, choć lekko nie będzie, tym bardziej że 3 ostatnie razy pogoda była plażowa, a nie biegowa.
No niemniej w maju brakuje mi już tylko 1 wyjścia, żeby wyrównać łączną liczbę treningów za luty, marzec i kwiecień czyli sześć
No i fajnie
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
17.05 środa - 7 km
Dziś takie to bieganie znienacka-nieznienacka
Bo o ile cały wczorajszy dzień planowałem i miałem wszystko naszykowane na rano, to są pewne rzeczy 1,5 miesięczne które plany często modyfikują, tak więc zamiast jak zamierzałem przed 23 zasnąłem o 00:30, więc idąc spać zdroworozsądkowo przestawiłem budzik z 5 na 6.15 i postanowiłem choć trochę się zbliżyć do docelowych 6h. Ale tu po raz kolejny młoda zmieniła plan żądając paszy o 5.15, więc jak już ją przebrałem i dostawiłem do dystrybutora to byłem w 100% obudzony i żal było nie wyjść. To wyszedłem 5:53 , chociaż na te 7 km BSa. Miło, przyjemnie, i trochę dziwnie bo o 6 rano spotkałem drugi raz dwóch biegaczuff w moim lasku, co się nieczęsto zdarzało wcześniej
Muszę wieczorem poświęcić trochę czasu na rozciąganie i rolowanie, bo prawa łydka żąda uwagi. I SPRÓBOWAĆ się wyspać, bo dziś 4h45 to trochę mało dla regeneracji, a jutro w planie kolejny trening poranny.
Dziś takie to bieganie znienacka-nieznienacka
Bo o ile cały wczorajszy dzień planowałem i miałem wszystko naszykowane na rano, to są pewne rzeczy 1,5 miesięczne które plany często modyfikują, tak więc zamiast jak zamierzałem przed 23 zasnąłem o 00:30, więc idąc spać zdroworozsądkowo przestawiłem budzik z 5 na 6.15 i postanowiłem choć trochę się zbliżyć do docelowych 6h. Ale tu po raz kolejny młoda zmieniła plan żądając paszy o 5.15, więc jak już ją przebrałem i dostawiłem do dystrybutora to byłem w 100% obudzony i żal było nie wyjść. To wyszedłem 5:53 , chociaż na te 7 km BSa. Miło, przyjemnie, i trochę dziwnie bo o 6 rano spotkałem drugi raz dwóch biegaczuff w moim lasku, co się nieczęsto zdarzało wcześniej
Muszę wieczorem poświęcić trochę czasu na rozciąganie i rolowanie, bo prawa łydka żąda uwagi. I SPRÓBOWAĆ się wyspać, bo dziś 4h45 to trochę mało dla regeneracji, a jutro w planie kolejny trening poranny.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Kurde, dawno mnie nie było, to trochę uaktualnień zrobię
Przede wszystkim, zacząłem biegać w miarę regularnie. Ale to głównie zasługa młodej, któa się usystematyzowała i zaczęła chodzić spać o ludzkich porach (20-21), zostawiając trochę czasu na życie, dom i wreszcie bieganie. Bo jak spojrzę, że w kwietniu zrobiłem 30 km w 4 wyjściach, w maju prawie 60 w ośmiu, to czerwiec zamknąłem objętością 85 w 11 wyjściach. Co ważne, wychodzę regularnie. Na razie to są wyjścia tylko na 7-8 km, ale z dwóch powodów - jestem kontuzjogenny, wiec nie chcę przeginać, ale przede wszystkim, jeszcze ciężko się zebrać do łóżka przed 23, co implikuje ciężkie/niemożliwe wstawanie o 4:55 (tak mam budzik).
W maju poleciałem sobie jedne zawody, w sumie z niczego, a do tego po 10 dniach niebiegania. Plan był na 53 minuty, żeby coś jednak poczuć, ale się nie zajechać, tym bardziej, że nie chodziło o życiówkę, tylko o 5 z rzędu występ w mojej głównej imprezie sezonu tym razem pierwszy raz od 4 lat pogoda była znośna jak na koniec maja, i kto chciał to mógł pocisnąć, bo trasa praktycznie prosta z jedną nawrotką 180. No może nie do końca, bo kilometry 7 i 9 to nieduży ale ciągły podbieg. Więc o ile ja lecąc delikatnie z górki pierwszą połówkę leciałem <5:15 to tam oddałem chyba z nawiązką, bo siły w nogach zero, bo i z czego? Ostatecznie 53:17 i w sumie tyle co można napisać. Fajny bieg, kto nie był, zapraszam do Łodzi
Sprawiłem sobie tez nowe buty. Bo moje stare Nike Zoom Elite chyba ubiłem (muszę im się przyjrzeć, ale coś jak ostatnio założyłem to średnio mi się biegało jakby jakieś krzywe były w środku), Duramo mimo że mają dużo pod stopą i trzeba było się do nich przyzwyczaić są całkiem ok, to chciałem coś lekkiego, do szybszego biegania z mniejszą ilością amortyzacji, stabilizacji, itp. Polowałem od dawna na Brooks Pure Flow, ale nie ma w rozsądnej cenie, a ja mam alergię do wydawania dużej kasy na buty sportowe. A że miałem bon do GoSportu, to któregoś dnia zajrzałem z głupia frant. I akurat na wyprzedaży były Reebok Sublite XT w moim rozmiarze. Przymierzyłem, lekkie, dobrze leżą, moja noga je polubiła, więc wziąłem (za 170 ). Są po pierwszym bieganiu, całkiem całkiem, trochę kapciowate z przodu, ale to nie przeszkadza, dogadujemy się, tylko jeszcze łydki muszą w 100% zaakceptować nowy nabytek, ale to po kolei, na razie będę 1/4 treningi w nich biegał.
Przede wszystkim, zacząłem biegać w miarę regularnie. Ale to głównie zasługa młodej, któa się usystematyzowała i zaczęła chodzić spać o ludzkich porach (20-21), zostawiając trochę czasu na życie, dom i wreszcie bieganie. Bo jak spojrzę, że w kwietniu zrobiłem 30 km w 4 wyjściach, w maju prawie 60 w ośmiu, to czerwiec zamknąłem objętością 85 w 11 wyjściach. Co ważne, wychodzę regularnie. Na razie to są wyjścia tylko na 7-8 km, ale z dwóch powodów - jestem kontuzjogenny, wiec nie chcę przeginać, ale przede wszystkim, jeszcze ciężko się zebrać do łóżka przed 23, co implikuje ciężkie/niemożliwe wstawanie o 4:55 (tak mam budzik).
W maju poleciałem sobie jedne zawody, w sumie z niczego, a do tego po 10 dniach niebiegania. Plan był na 53 minuty, żeby coś jednak poczuć, ale się nie zajechać, tym bardziej, że nie chodziło o życiówkę, tylko o 5 z rzędu występ w mojej głównej imprezie sezonu tym razem pierwszy raz od 4 lat pogoda była znośna jak na koniec maja, i kto chciał to mógł pocisnąć, bo trasa praktycznie prosta z jedną nawrotką 180. No może nie do końca, bo kilometry 7 i 9 to nieduży ale ciągły podbieg. Więc o ile ja lecąc delikatnie z górki pierwszą połówkę leciałem <5:15 to tam oddałem chyba z nawiązką, bo siły w nogach zero, bo i z czego? Ostatecznie 53:17 i w sumie tyle co można napisać. Fajny bieg, kto nie był, zapraszam do Łodzi
Sprawiłem sobie tez nowe buty. Bo moje stare Nike Zoom Elite chyba ubiłem (muszę im się przyjrzeć, ale coś jak ostatnio założyłem to średnio mi się biegało jakby jakieś krzywe były w środku), Duramo mimo że mają dużo pod stopą i trzeba było się do nich przyzwyczaić są całkiem ok, to chciałem coś lekkiego, do szybszego biegania z mniejszą ilością amortyzacji, stabilizacji, itp. Polowałem od dawna na Brooks Pure Flow, ale nie ma w rozsądnej cenie, a ja mam alergię do wydawania dużej kasy na buty sportowe. A że miałem bon do GoSportu, to któregoś dnia zajrzałem z głupia frant. I akurat na wyprzedaży były Reebok Sublite XT w moim rozmiarze. Przymierzyłem, lekkie, dobrze leżą, moja noga je polubiła, więc wziąłem (za 170 ). Są po pierwszym bieganiu, całkiem całkiem, trochę kapciowate z przodu, ale to nie przeszkadza, dogadujemy się, tylko jeszcze łydki muszą w 100% zaakceptować nowy nabytek, ale to po kolei, na razie będę 1/4 treningi w nich biegał.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
No dobra, miałem nie biegać w nowych butach częściej niż co czwarty trening, ale tak się do mnie uśmiechnęły rano, że założyłem je i poleciałem. budżet czasowy to 45-50 minut, więc poleciałem do "lasu", gdzie spotkałem sarnę i jelonka, a dalej zająca. Pierwszy kilometr niby 6:05, ale na bank szybciej, bo ostatnio GPS przekłamuje na początku (wysokość mu się pierdzieli). Wyszło mini-BNP od 5:45 do 5:25 z przyciśnięciem na koniec.
Łącznie:
Trening: 8,4
Tydzień: 13,9
Miesiąc: 13,9
Waga 80,4
Łącznie:
Trening: 8,4
Tydzień: 13,9
Miesiąc: 13,9
Waga 80,4
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Podsumowania tygodnia 3-9.07
4 treningi, szybsze niż BS, ale krótsze, z dość szybkim jak na moją aktualną dyspozycję BNP na koniec. 3x rolowanie, bo piszczel się zaczęła (dzięki Kate ) odzywać.
Przebieg:
Tydzień - 29,47 km
----------------------------------------------------
Tydzień 10-16.07
1 trening - BSik. Założyłem nowe buty, staram się dbać o technikę i analizować lądowanie na bieżąco. A te nowe buty są fajne Ogólnie jeśli przez najbliższe 200-300 km mi nie podpadną, to kupuję na zapas drugie A z dzisiejszego pamiętnika zoologa: O, ten pieniek wygląda jak dzik. KWIIIIIIIK. Następnie co najmniej dwa duże pieńkodziki z co najmniej trzema małymi pniaczkami przemieściły się w niedoszłym kierunku mojego biegania, a ja zrobiłem w tył na lewo i poleciałem inną trasą, co doskonale widać na Endo na 4 km
Przebieg:
1 Trening - 8,17 km
Tydzień - 8,17 km
Miesiąc - 37,63 km
Waga 80,9
Buty: Reebok Sublite XT
4 treningi, szybsze niż BS, ale krótsze, z dość szybkim jak na moją aktualną dyspozycję BNP na koniec. 3x rolowanie, bo piszczel się zaczęła (dzięki Kate ) odzywać.
Przebieg:
Tydzień - 29,47 km
----------------------------------------------------
Tydzień 10-16.07
1 trening - BSik. Założyłem nowe buty, staram się dbać o technikę i analizować lądowanie na bieżąco. A te nowe buty są fajne Ogólnie jeśli przez najbliższe 200-300 km mi nie podpadną, to kupuję na zapas drugie A z dzisiejszego pamiętnika zoologa: O, ten pieniek wygląda jak dzik. KWIIIIIIIK. Następnie co najmniej dwa duże pieńkodziki z co najmniej trzema małymi pniaczkami przemieściły się w niedoszłym kierunku mojego biegania, a ja zrobiłem w tył na lewo i poleciałem inną trasą, co doskonale widać na Endo na 4 km
Przebieg:
1 Trening - 8,17 km
Tydzień - 8,17 km
Miesiąc - 37,63 km
Waga 80,9
Buty: Reebok Sublite XT
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Tydzień 10-16.07 2/4
2 trening - BSik +. Wczoraj z powodów organizacyjnych wypadło mi rolowanie, co doskonale czuję dziś w nogach, więc muszę nadrobić, a do tego 48h przerwy dobrze powinno zrobić moim łydkom. Wczoraj położyłem się 23.45, więc rozsądnie budzik 5.20, żeby te 5,5h złapać. Ale co z tego, skoro budzik starszy postanowił 5.05 zawołać o wodę więc wstałem lekko nieprzytomny, dziękując mu w duchu, że mnie obudził i MUSIAŁEM do niego wstać, bo samopobudka byłaby ciężka i pokusa męczenia przycisku SNOOZE byłaby nie do odparcia. A tak, zrobiwszy mu mleko z dolewką o 5:35 wybiegłem. Trochę chłodniej niż wczoraj, ale cały czas wilgotno. Jedna pętla po okolicy, obok lotniska przez drogę przebiegła mi sarna, tak z 5-6 metrów przede mną. W sumie dobrze, że nie dzik
Na koniec 200m w 3:37 średnio, żeby trenować końcówkę Jutro przerwa i jednostka treningowa 6,5h snu
Przebieg:
2 Trening - 8,2 km
Tydzień - 16,37 km
Miesiąc - 45,83 km
Waga 80,4
Buty: Adidas Duramo 7
2 trening - BSik +. Wczoraj z powodów organizacyjnych wypadło mi rolowanie, co doskonale czuję dziś w nogach, więc muszę nadrobić, a do tego 48h przerwy dobrze powinno zrobić moim łydkom. Wczoraj położyłem się 23.45, więc rozsądnie budzik 5.20, żeby te 5,5h złapać. Ale co z tego, skoro budzik starszy postanowił 5.05 zawołać o wodę więc wstałem lekko nieprzytomny, dziękując mu w duchu, że mnie obudził i MUSIAŁEM do niego wstać, bo samopobudka byłaby ciężka i pokusa męczenia przycisku SNOOZE byłaby nie do odparcia. A tak, zrobiwszy mu mleko z dolewką o 5:35 wybiegłem. Trochę chłodniej niż wczoraj, ale cały czas wilgotno. Jedna pętla po okolicy, obok lotniska przez drogę przebiegła mi sarna, tak z 5-6 metrów przede mną. W sumie dobrze, że nie dzik
Na koniec 200m w 3:37 średnio, żeby trenować końcówkę Jutro przerwa i jednostka treningowa 6,5h snu
Przebieg:
2 Trening - 8,2 km
Tydzień - 16,37 km
Miesiąc - 45,83 km
Waga 80,4
Buty: Adidas Duramo 7
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Tydzień 10-16.07 3/4
3 trening - BSik +. Trening trzeci. BSik, ciut szybszy znów, ale w strefie komfortu, więc nie ma co zamulać nóg. Trochę inna trasa, chodniki (nowe, wyremontowane ) i trochę asfaltu.
Późne pójście spać zaowocowało ciężkim wstaniem, ale udało się i 5:45 wyszedłem (co prawda cel jest wychodzić o 5:00, ale nie można mieć wszystkiego. Mimo słoneczka dość chłodno, więc założyłem rękawki z Deca (fajna sprawa, podpatrzona u Marcina/Grześka (nie pamiętam już który z Was, niemniej dzięki za hinta). Biegło się dość ciężko pod kątem kopytnym, wydolność wraca i tętno dość niskie, co cieszy, ale wytrzymałości jeszcze brak, bo widać ja dryfuje. Przyjdzie z czasem.
Przebieg:
3 Trening - 7,33 km
Tydzień - 23,7 km
Miesiąc - 54,16 km
Waga 80,3 (wczoraj 79,8 po dwóch dniach treningowych, dziś powrót nad granicę 80)
Buty: Adidas Duramo 7
3 trening - BSik +. Trening trzeci. BSik, ciut szybszy znów, ale w strefie komfortu, więc nie ma co zamulać nóg. Trochę inna trasa, chodniki (nowe, wyremontowane ) i trochę asfaltu.
Późne pójście spać zaowocowało ciężkim wstaniem, ale udało się i 5:45 wyszedłem (co prawda cel jest wychodzić o 5:00, ale nie można mieć wszystkiego. Mimo słoneczka dość chłodno, więc założyłem rękawki z Deca (fajna sprawa, podpatrzona u Marcina/Grześka (nie pamiętam już który z Was, niemniej dzięki za hinta). Biegło się dość ciężko pod kątem kopytnym, wydolność wraca i tętno dość niskie, co cieszy, ale wytrzymałości jeszcze brak, bo widać ja dryfuje. Przyjdzie z czasem.
Przebieg:
3 Trening - 7,33 km
Tydzień - 23,7 km
Miesiąc - 54,16 km
Waga 80,3 (wczoraj 79,8 po dwóch dniach treningowych, dziś powrót nad granicę 80)
Buty: Adidas Duramo 7
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Tydzień 10-16.07 4/4
Dziś mocniej (jak na moją aktualną dyspozycję + warunki zrobiły swoją robotę). Trochę (jeszcze) inna trasa, chodniki (nowe, wyremontowane ) i trochę asfaltu.
Dzień wcześniej urodziny koleżanki, 2 browarki i ciut gorzałki, bez dramatu, ale trochę żarcia wpadło, choć starałem się oszczędzać. Rano nie wyszedłem, bo po powrocie z imprezy młodzian postanowił dostać 38.4 stopnia gorączki, więc ranek to było ogarnianie trzody. Ale jak padł po południu, to stwierdziłem, że jak chory, to śpi, a jak śpi (on i młoda) to ja lecę. 23 stopnie. Lampa. "Po co mi woda, to tylko dycha". No z perspektywy czasu to jednak stwierdzam, że wodę mogłem wziąć
Poleciałem inną trasą, żeby sobie zmienić - nie wziąłem pod uwagę, że 95% czasu w słońcu. Ogólnie znów mi się jakiś "prztyczek" przełączył i noga postanowiła pokręcić, a że byłem po 50h odpoczynku i naładowany węglami to puściłem. I generalnie całość szła 5:30-5:35, bez spiny, na rozsądnym poziomie obciążenia, mimo lampy.
Drugi tydzień z rzędu 4 wyjścia, cel zrealizowany. Trochę szybszego biegania bez zamulania, rolowanie porządne (3/4), piszczel prawie nie boli, więc idzie w dobrym kierunku. Czuję, że coraz lepiej mi się biega, zaczyna mi spadać puls, lepiej znoszę wyższe tempa. No forma powoli idzie i się rozwija bez spiny co najważniejsze.
Przebieg:
4 Trening - 10,03 km
Tydzień - 33,73 km (+13% w stosunku do poprzedniego)
Miesiąc - 64,19 km
Waga 81 (sobota 80.3, poniedziałek 80.5)
Buty: Adidas Duramo 7
Dziś mocniej (jak na moją aktualną dyspozycję + warunki zrobiły swoją robotę). Trochę (jeszcze) inna trasa, chodniki (nowe, wyremontowane ) i trochę asfaltu.
Dzień wcześniej urodziny koleżanki, 2 browarki i ciut gorzałki, bez dramatu, ale trochę żarcia wpadło, choć starałem się oszczędzać. Rano nie wyszedłem, bo po powrocie z imprezy młodzian postanowił dostać 38.4 stopnia gorączki, więc ranek to było ogarnianie trzody. Ale jak padł po południu, to stwierdziłem, że jak chory, to śpi, a jak śpi (on i młoda) to ja lecę. 23 stopnie. Lampa. "Po co mi woda, to tylko dycha". No z perspektywy czasu to jednak stwierdzam, że wodę mogłem wziąć
Poleciałem inną trasą, żeby sobie zmienić - nie wziąłem pod uwagę, że 95% czasu w słońcu. Ogólnie znów mi się jakiś "prztyczek" przełączył i noga postanowiła pokręcić, a że byłem po 50h odpoczynku i naładowany węglami to puściłem. I generalnie całość szła 5:30-5:35, bez spiny, na rozsądnym poziomie obciążenia, mimo lampy.
Drugi tydzień z rzędu 4 wyjścia, cel zrealizowany. Trochę szybszego biegania bez zamulania, rolowanie porządne (3/4), piszczel prawie nie boli, więc idzie w dobrym kierunku. Czuję, że coraz lepiej mi się biega, zaczyna mi spadać puls, lepiej znoszę wyższe tempa. No forma powoli idzie i się rozwija bez spiny co najważniejsze.
Przebieg:
4 Trening - 10,03 km
Tydzień - 33,73 km (+13% w stosunku do poprzedniego)
Miesiąc - 64,19 km
Waga 81 (sobota 80.3, poniedziałek 80.5)
Buty: Adidas Duramo 7
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Tydzień 17-23.07 1/4
7,5 km z szybkim finiszem
Nabijania kilometrów i budowania nawyków ciąg dalszy. Cel na lipiec niezmienny - 4x w tygodniu biegać i wyrobić w sobie ponownie nawyk biegania rano (czyli de facto chodzenia spać maks o 23).
Młodzianowi ta gorączka od piątek wyrzynających się weszła, więc wczoraj jak już nie miał, to pod wieczór pojechaliśmy do Casto, celem zakupu elementów do stworzenia przedłużacza, który jest niezbędny żeby ogarnąć plątaninę kabli wokół szafki RTV. Tym bardziej, że doszedł mi Xiaomi TV box i zrobiło się gęsto. A wizyta z młodym w Casto to oprócz "kupimy nową wiertarkę tato?", także wybór śrub, nakrętek i podkładek do jego osobistej skrzynki z narzędziami. Więc trwa ogólnie wszystko późno i żeby nie było za różowo, położyłem się przed północą (padłszy uprzednio na 45 minut przy żonie na kanapie).
Wstanie 5.15 nie należało do najłatwiejszych, ale się udało i 5:35 wyszedłem. Jakoś takie drewniane nogi miałem, ale to zrzucam na karb niewyspania. Ogólnie dość przyjemnie, pogoda idealna.
Przebieg
1 Trening - 7,69 km
Tydzień - 7,69 km
Miesiąc - 71,88 km
Waga 80.5
Buty: Reebok Sublite XT
7,5 km z szybkim finiszem
Nabijania kilometrów i budowania nawyków ciąg dalszy. Cel na lipiec niezmienny - 4x w tygodniu biegać i wyrobić w sobie ponownie nawyk biegania rano (czyli de facto chodzenia spać maks o 23).
Młodzianowi ta gorączka od piątek wyrzynających się weszła, więc wczoraj jak już nie miał, to pod wieczór pojechaliśmy do Casto, celem zakupu elementów do stworzenia przedłużacza, który jest niezbędny żeby ogarnąć plątaninę kabli wokół szafki RTV. Tym bardziej, że doszedł mi Xiaomi TV box i zrobiło się gęsto. A wizyta z młodym w Casto to oprócz "kupimy nową wiertarkę tato?", także wybór śrub, nakrętek i podkładek do jego osobistej skrzynki z narzędziami. Więc trwa ogólnie wszystko późno i żeby nie było za różowo, położyłem się przed północą (padłszy uprzednio na 45 minut przy żonie na kanapie).
Wstanie 5.15 nie należało do najłatwiejszych, ale się udało i 5:35 wyszedłem. Jakoś takie drewniane nogi miałem, ale to zrzucam na karb niewyspania. Ogólnie dość przyjemnie, pogoda idealna.
Przebieg
1 Trening - 7,69 km
Tydzień - 7,69 km
Miesiąc - 71,88 km
Waga 80.5
Buty: Reebok Sublite XT
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Tydzień 17-23.07 2/4
7 km żeby w ogóle pobiegać.
W łóżku 23/45 więc wstanie o 4.55 - NO CAN DO...
Ale udało się wyjść o 5:47 ubijając mentalnie plan "to może poleżę i pobiegam wieczorem). Już miałem zrobić piątkę i do domu, ale przeliczyłem, ze mam czas na 7km (młody w tym tygodniu w domu odpieluchowywany, więc mam więcej czasu rano i wyliczyłem, że do maks 6:30 muszę być w domu. Więc 7 km po moim lesie. Po drodze minąłem jeszcze ułamany konar gałęzi na mojej ścieżce i do domu Dziś sztywno, bo ostatnio pominąłem rolowanie, efekty w łydkach czuć doskonale.
Przebieg
1 Trening - 7,07 km
Tydzień - 14,76 km
Miesiąc - 78,95 km
Waga 79.8
Buty: Adidas Duramo 7
7 km żeby w ogóle pobiegać.
W łóżku 23/45 więc wstanie o 4.55 - NO CAN DO...
Ale udało się wyjść o 5:47 ubijając mentalnie plan "to może poleżę i pobiegam wieczorem). Już miałem zrobić piątkę i do domu, ale przeliczyłem, ze mam czas na 7km (młody w tym tygodniu w domu odpieluchowywany, więc mam więcej czasu rano i wyliczyłem, że do maks 6:30 muszę być w domu. Więc 7 km po moim lesie. Po drodze minąłem jeszcze ułamany konar gałęzi na mojej ścieżce i do domu Dziś sztywno, bo ostatnio pominąłem rolowanie, efekty w łydkach czuć doskonale.
Przebieg
1 Trening - 7,07 km
Tydzień - 14,76 km
Miesiąc - 78,95 km
Waga 79.8
Buty: Adidas Duramo 7
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Jestem. A nie było mnie długo. Za długo. Bo i biegania nie było, to po co było być i uprawiać biegowy window shopping?
Rok 2017 biegowo był dla mnie dramatyczny. 563 km, tylko raz przekroczyłem 100 km w miesiącu, a od lipca tylko raz 50 km. Dramat. Powody główne dwa - życie rodzinne, które jeszcze by się jakoś dało obejść, ale silent killerem były infekcje. Co chwila coś, a to przeziębionko i tydzień wypadł, a to zapalenie gardła, i znów przeziębionko. I tak dalej. Druga połowa roku to kumulacja.
Owo życie rodzinne to moja młodsza zaczęła się budzić w nocy na jedzenie. Najczęściej 2x (ma spust skubana, co widać po siatkach centylowycch), a wcześniej przesypiała noce od 20 do 7 rano. Jako że ja ogólnie niewiele śpię (5,5-6h, czasem mniej), i mój rytm dobowy jest obliczony na bieganie o 5 rano (wieczorem już nie lubię, a poza tym nie mam czasu, skoro dzieciaki chodzą spać o 20.30, a przydałby się czas na życie i dom) to było to zabójcze dla mojego planu dnia. Bo o ile jestem w stanie te nawet 5,5h snu zaakceptować w regularnym trybie, to jak kładę się p 23.30 i w różnych konfiguracjach wstaję do małej 2x między 1 a 4, to jest to zabójcze. Co widać po kilometrażu. Niemniej trochę się do tego przyzwyczaiłem i postaram się to zniwelować. Plan na to mam, teraz realizacja.
Druga rzecz to infekcje. Tu może być trudniej. Wiem od lat, że mam do korekcji przegrodę, więc w tym roku chyba muszę się za to wziąć. Bo inaczej może być to samo. To takie postanowienie na tegoroczne 35 urodziny.
Niemniej jako nieprzesądny typ wyszedłem wczoraj (1.01) biegać, bo podobno "jaki Nowy Rok, taki cały rok", więc tego będę się trzymał
1/2018
5,27 km, tempo 6:42, średnie tętno 154.
Przez pierwsze 15 minut moje nogi nie mogły wyjść z szoku i przypomnieć sobie cóż to za dziwną czynność wykonują i dopiero w połowie załapały, że ja BIEGNĘ. I to w sumie tyle co można powiedzieć. Wydolnościowo bez dramatu, ale przy 6.45 to nie sztuka nie mieć zadyszki, niemniej to pokazuje gdzie jestem. Więc z pokorą muszę co najmniej wrócić w miejsce w którym już byłem, żeby iść w kierunku miejsc w jakich chciałbym być.
Pozdrowienia i najlepsze życzenia noworoczne dla wszystkich którzy czytają, pewnie ktoś jeszcze został.
Rok 2017 biegowo był dla mnie dramatyczny. 563 km, tylko raz przekroczyłem 100 km w miesiącu, a od lipca tylko raz 50 km. Dramat. Powody główne dwa - życie rodzinne, które jeszcze by się jakoś dało obejść, ale silent killerem były infekcje. Co chwila coś, a to przeziębionko i tydzień wypadł, a to zapalenie gardła, i znów przeziębionko. I tak dalej. Druga połowa roku to kumulacja.
Owo życie rodzinne to moja młodsza zaczęła się budzić w nocy na jedzenie. Najczęściej 2x (ma spust skubana, co widać po siatkach centylowycch), a wcześniej przesypiała noce od 20 do 7 rano. Jako że ja ogólnie niewiele śpię (5,5-6h, czasem mniej), i mój rytm dobowy jest obliczony na bieganie o 5 rano (wieczorem już nie lubię, a poza tym nie mam czasu, skoro dzieciaki chodzą spać o 20.30, a przydałby się czas na życie i dom) to było to zabójcze dla mojego planu dnia. Bo o ile jestem w stanie te nawet 5,5h snu zaakceptować w regularnym trybie, to jak kładę się p 23.30 i w różnych konfiguracjach wstaję do małej 2x między 1 a 4, to jest to zabójcze. Co widać po kilometrażu. Niemniej trochę się do tego przyzwyczaiłem i postaram się to zniwelować. Plan na to mam, teraz realizacja.
Druga rzecz to infekcje. Tu może być trudniej. Wiem od lat, że mam do korekcji przegrodę, więc w tym roku chyba muszę się za to wziąć. Bo inaczej może być to samo. To takie postanowienie na tegoroczne 35 urodziny.
Niemniej jako nieprzesądny typ wyszedłem wczoraj (1.01) biegać, bo podobno "jaki Nowy Rok, taki cały rok", więc tego będę się trzymał
1/2018
5,27 km, tempo 6:42, średnie tętno 154.
Przez pierwsze 15 minut moje nogi nie mogły wyjść z szoku i przypomnieć sobie cóż to za dziwną czynność wykonują i dopiero w połowie załapały, że ja BIEGNĘ. I to w sumie tyle co można powiedzieć. Wydolnościowo bez dramatu, ale przy 6.45 to nie sztuka nie mieć zadyszki, niemniej to pokazuje gdzie jestem. Więc z pokorą muszę co najmniej wrócić w miejsce w którym już byłem, żeby iść w kierunku miejsc w jakich chciałbym być.
Pozdrowienia i najlepsze życzenia noworoczne dla wszystkich którzy czytają, pewnie ktoś jeszcze został.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
2/2018. Posiałem gdzieś pasek, więc nie ma HR. Szybciej niż poprzednio, na tym samym poziomie intensywności. Przypominam sobie jak się biega. I jak się wstaje o 5.30 żeby biegać
Testuję nowe ciuchy Kalenji (dostałem na imieniny 11.11, 1.01 był debiut...), kurtka ciut za ciepła nawet na 3 stopnie, ale leginsy super. Za jakiś czas może jakieś nowe buty sobie sprawię
Testuję nowe ciuchy Kalenji (dostałem na imieniny 11.11, 1.01 był debiut...), kurtka ciut za ciepła nawet na 3 stopnie, ale leginsy super. Za jakiś czas może jakieś nowe buty sobie sprawię
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
3/2018
Sukces - 3 urodziny młodego zorganizowane w domu w sobotę, a mnie się w niedzielę udało wyjść pobiegać! Pasek od pulsometru dalej zaginiony. Młoda przez ostatnie 3 dni prowadzi regularny tryb życia w nocy. Pasza o 19.30 przed kąpielą i usypianiem (ilość żarcia, jakie niemowlak jest w siebie w stanie wciągnąć mnie przeraża), po czym 1.30 i 4.00. Jakby się budziła na to drugie karmienie o 5 to bym się nawet cieszył :D
Niemniej...
AEŚEWYEBAEM! Note to self: próba przeskoczenia kałuży w terenie ogólnie grząskim i podmokłym, to zły pomysł. Ta sama próba, podjęta z 40-centymetrowego kamienie to pomysł jeszcze gorszy. Najgorsze było lądowanie, na telemark szans nie było, więc punkty za styl odjęte, za to mój telefon przekąpał się w kałuży (jako że miałem go w kieszeni na prawym tył-profilu). Xiaomi to jednak niezłe sprzęty robi, po powrocie do domu wycierałem wodę SPOD baterii, a skubaniec oprócz 1-2h migotania ekranem (tym potłuczonym :D może to od tego) przeżył i ma się dobrze. Muszę sprawdzić, czy toto jakiegoś IP nie ma
Generalnie ciut pobiegałem, nogi pamiętają jak się biega, płuca też, ale ani dystans, ani tempo nie powalają. Ważne za to, ze są. Zobaczymy jak rozwinie się sezon, ale wiem jedno, że maratonu na wiosnę jakbym się nawet cisnął, to nie ma sensu robić, cel to powrót do regularnego biegania, potem zwiększenie kilometrażu i 5/10/21,1 na wiosnę (w Łodzi będzie 1/2 i cały!), a na jesień, jak czas i zdrowie pozwolą, przydałoby się wreszcie PRZEBIEC maraton
Sukces - 3 urodziny młodego zorganizowane w domu w sobotę, a mnie się w niedzielę udało wyjść pobiegać! Pasek od pulsometru dalej zaginiony. Młoda przez ostatnie 3 dni prowadzi regularny tryb życia w nocy. Pasza o 19.30 przed kąpielą i usypianiem (ilość żarcia, jakie niemowlak jest w siebie w stanie wciągnąć mnie przeraża), po czym 1.30 i 4.00. Jakby się budziła na to drugie karmienie o 5 to bym się nawet cieszył :D
Niemniej...
AEŚEWYEBAEM! Note to self: próba przeskoczenia kałuży w terenie ogólnie grząskim i podmokłym, to zły pomysł. Ta sama próba, podjęta z 40-centymetrowego kamienie to pomysł jeszcze gorszy. Najgorsze było lądowanie, na telemark szans nie było, więc punkty za styl odjęte, za to mój telefon przekąpał się w kałuży (jako że miałem go w kieszeni na prawym tył-profilu). Xiaomi to jednak niezłe sprzęty robi, po powrocie do domu wycierałem wodę SPOD baterii, a skubaniec oprócz 1-2h migotania ekranem (tym potłuczonym :D może to od tego) przeżył i ma się dobrze. Muszę sprawdzić, czy toto jakiegoś IP nie ma
Generalnie ciut pobiegałem, nogi pamiętają jak się biega, płuca też, ale ani dystans, ani tempo nie powalają. Ważne za to, ze są. Zobaczymy jak rozwinie się sezon, ale wiem jedno, że maratonu na wiosnę jakbym się nawet cisnął, to nie ma sensu robić, cel to powrót do regularnego biegania, potem zwiększenie kilometrażu i 5/10/21,1 na wiosnę (w Łodzi będzie 1/2 i cały!), a na jesień, jak czas i zdrowie pozwolą, przydałoby się wreszcie PRZEBIEC maraton
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
4/2018
Dzisiejszy dzień sponsoruje wszechświat i jego przewrotność związana z tym cytatem:
00:00 (jak wyrwany ze snu spojrzałem na zegarek na kuchence, to myślałem, że mi prąd wyłączyli i znów włączyli przed chwilą ) - młoda karmienie numer 1. Żeby było śmieszniej, obudził się też młodzian (którym generalnie można rzucać jak śpi i jest nieobudzalny jak ja ), po czym zaczęła się dyskusja i negocjacje: siku, mleczko, łyżeczka miodu, to wodę poproszę, może jednak mleczko? I "już" 00.40 położyłem się spać.
02:45 młoda karmienie numer 2.
05.15 młoda karmienie numer 3... Po tym przebrałem się i poszedłem biegać. Fajnie się biegło, pierwsze bieganie na mrozie, minus 5 jak wychodziłem. 6.20 w domu.
Niemniej - przypominam sobie jak się biega, jest mi z tym dobrze, nie narzekam na brak motywacji, tylko na problemy z wygospodarowaniem czasu, co jest łatwiejsze do ogarnięcia. Więc - so far, so good.
Pozdro dla czytających.
P.S. Znalazłem pasek od pulsometru... W worku z gratami biegowymi w który moja żonka podgarnęła mój majdan biegowy w łazience. Najśmieszniejsze jest to, że 2x w nim szukałem, wyciągając całość na zewnątrz. Ale jak widać, do 3x sztuka
Dzisiejszy dzień sponsoruje wszechświat i jego przewrotność związana z tym cytatem:
Wczoraj położyłem się o 23.25 - plan na pobudkę 5.15. I tak kolejno:sochers pisze:Jakby się budziła na to drugie karmienie o 5 to bym się nawet cieszył :D
00:00 (jak wyrwany ze snu spojrzałem na zegarek na kuchence, to myślałem, że mi prąd wyłączyli i znów włączyli przed chwilą ) - młoda karmienie numer 1. Żeby było śmieszniej, obudził się też młodzian (którym generalnie można rzucać jak śpi i jest nieobudzalny jak ja ), po czym zaczęła się dyskusja i negocjacje: siku, mleczko, łyżeczka miodu, to wodę poproszę, może jednak mleczko? I "już" 00.40 położyłem się spać.
02:45 młoda karmienie numer 2.
05.15 młoda karmienie numer 3... Po tym przebrałem się i poszedłem biegać. Fajnie się biegło, pierwsze bieganie na mrozie, minus 5 jak wychodziłem. 6.20 w domu.
Niemniej - przypominam sobie jak się biega, jest mi z tym dobrze, nie narzekam na brak motywacji, tylko na problemy z wygospodarowaniem czasu, co jest łatwiejsze do ogarnięcia. Więc - so far, so good.
Pozdro dla czytających.
P.S. Znalazłem pasek od pulsometru... W worku z gratami biegowymi w który moja żonka podgarnęła mój majdan biegowy w łazience. Najśmieszniejsze jest to, że 2x w nim szukałem, wyciągając całość na zewnątrz. Ale jak widać, do 3x sztuka
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12