Puchar Grand Prix Zwierzyńca
Biuro zawodów, jak zwykle podczas GPZ, na stadionie lekkoatletycznym w Białymstoku. Pakiet odebrałem ok. 9:50, przebrałem się ok. 10:20 i wtedy zacząłem też lekkie rozgrzewanie. Na stadionie dzieciaki rywalizowały na 400 (młodsze) i 800 m (starsze), ja sobie truchtałem i robiłem proste ćwiczenia na dogrzenia rąk i nóg. Ok. 10:55 był start honorowy (na stadionie), po którym, udaliśmy się na właściwe miejsce startu. Ten był zaplanowany na 11:15, ostatecznie wyszło ok. 11:25. Nie było mi to na rękę, bo biegłem w krótkich spodenkach + koszulka termoaktywna z długim rękawem i na niej koszulka z krótkim rękawem, na głowie opaska (przez pierwsze 2,5-3 km miałem na głowie czerwoną czapkę Mikołaja z pakietu startowego), na dłoniach cienkie rękawiczki. Powiem tak, jak stałem w miejscu, to było rześko, żeby nie powiedzieć dosadniej. Co jakiś czas trochę podbiegałem, trochę dogrzewania w miejscu, ale czułem, że mięśnie stygną. W końcu start. Ruszyłem z pierwszego rzędu (a co!) początkowo tempo ~3:50 min/km a ja jestem pierwszy i sobie myślę, że coś jest nie tak. Za sobą słyszę rozmowy i lekko zwalniam, po ok. 1,5 km już nie jestem pierwszy, a 6-7, co mi odpowiada, bo przede mną są osoby mające życiówki o 4-5 minut lepsze ode mnie. Powoli się dogrzewam, moje tempo lekko wzrasta, ale czołówka przyspiesza odrobinę szybciej i robi się między nami przerwa. W końcu tracę do czołówki jakieś 50 m, ale wtedy wbiegamy do Lasu Zwierzynieckiego i jest błoto i trochę niweluję stratę, na koniec błotnego odcinka (~400 m) dochodzę ostatniego zawodnika z czołówki i już na ścieżce rowerowej wyprzedzam go (ok. 3 km), Za to dystans do czołówki się zwiększa - pierwsza dwójka wypracowuje sobie przewagę, później biegnie trójka (dwóch panów i najszybsza zawodniczka), dystans między nami rośnie do jakichś 100 m, mijam znacznik z 4 km (pierwszy na trasie), łapię czas - 15:52 (było więcej niż 4 km), za chwilę jest 5 km i 19:12, dobieg do nawrotki (tam popijam wodę z kubka) i powoli przyspieszam. Najszybsza zawodniczka zostawia dwóch towarzyszy i powoli buduje nad nimi przewagę, ja biegnę w ich tempie do ok. 6 km. Na ok 6,5 km dochodzę uciekinierów, mijam ich i zaczynam systematycznie zwiększać przewagę. Zakręt w prawo, 200 m, zakręt w prawo i znowu błotko, ale słyszę czyjeś kroki niezbyt daleko, więc po błocie nie kluczę, tylko lecę jak dzik (biedne Freedom ISO trochę nabrały błotka), wybiegam z lasu, kładka, kontroluję kto mnie goni - jakieś 50 m za mną jest jeden zawodnik. Tutaj trochę zwalniam, dystans zmniejsza się może do 20 m, 9 km łapię w 33:47, zaraz jest nawrotka i ja lekko przyspieszam, mój rywal robi to samo i dystans się chyba nie zmniejsza. Na ok. 500 m przed metą zakręt w lewo, znowu trochę przyspieszam, dystans lekko rośnie, jakieś 200 m dalej ostatni zakręt w lewo i daję jeszcze trochę gazu, oglądam się, dystans się powiększa, 50 m przed metą kontroluję sytuację, niezagrożona pozycja, lekko zwalniam, wpadam na metę. Czas 37:27 (czas oficjalny 37:28), miejsce 4 Open, miejsce 3 Open M. Kategorii wiekowych nie było. Trasa bez atestu, garmin pokazał 9,93 km, ale raczej było 10 km, było kilka ciasnych nawrotek i gps mógł trochę się tutaj zgubić.
Nie pobiegłem tego na maksa. Raz, że przed startem zmarzłem i początek był zachowawczo, później nie bardzo był sens się zarzynać - nawet jak biegłem 7., to nie było ryzyka, że mnie ktoś wyprzedzi, a później nie było ryzyka, że wskoczę na wyższe miejsce - życiówki pierwszej trójki są dla mnie nieosiągalne. Ostatnie trzy kilometry biegłem na kontroli, żeby za mocno się nie narobić, ale jednak miejsce utrzymać. Średnie tętno 158 bpm, czyli zapas jest.
Nagrody
- Bon na pizzę
- Plecak Kalenji 5L z bukłakiem; biegam maks. z softflaskiem 0,25 l, więc nie jest mi potrzebny, bo ultra nie przewiduję
- Puchar
- Sława i chwała!
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
- Piwo, ale to już nagroda ode mnie dla mnie.
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Wnioski
BSy mnie nie zamuliły.
Akcenty będę robił pod tempo 37:30. Tylko jak ja zrobię 20 x 200 m w 39 sekund, to nie mam pojęcia. I bez dobrze odmierzonej bieżni ani rusz.
Wiosną atakuję <37 min na 10 km.
edit:
Ruszamy:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5A90C865
Nikt nie rwie się do przodu i za chwilę obejmę prowadzenie:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5ACC1A9E
Ok. 1.3 km, tutaj już nie prowadzę (czyli trochę wcześniej oddałem prowadzenie niż myślałem bezpośrednio po biegu), ale biegnę (nr. 15) w czołówce między zawodnikami, którzy zajęli dwa pierwsze miejsca. Po lewej stronie widać zwyciężczynię w kategorii kobiet. Za jakieś 250 m będzie nawrotka, po której zacznę odstawać od czołówki:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5A8D723B