kkkrzysiek - Ah sh*t, here we go again

Moderator: infernal

kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

3.12.2017
Puchar Grand Prix Zwierzyńca
Biuro zawodów, jak zwykle podczas GPZ, na stadionie lekkoatletycznym w Białymstoku. Pakiet odebrałem ok. 9:50, przebrałem się ok. 10:20 i wtedy zacząłem też lekkie rozgrzewanie. Na stadionie dzieciaki rywalizowały na 400 (młodsze) i 800 m (starsze), ja sobie truchtałem i robiłem proste ćwiczenia na dogrzenia rąk i nóg. Ok. 10:55 był start honorowy (na stadionie), po którym, udaliśmy się na właściwe miejsce startu. Ten był zaplanowany na 11:15, ostatecznie wyszło ok. 11:25. Nie było mi to na rękę, bo biegłem w krótkich spodenkach + koszulka termoaktywna z długim rękawem i na niej koszulka z krótkim rękawem, na głowie opaska (przez pierwsze 2,5-3 km miałem na głowie czerwoną czapkę Mikołaja z pakietu startowego), na dłoniach cienkie rękawiczki. Powiem tak, jak stałem w miejscu, to było rześko, żeby nie powiedzieć dosadniej. Co jakiś czas trochę podbiegałem, trochę dogrzewania w miejscu, ale czułem, że mięśnie stygną. W końcu start. Ruszyłem z pierwszego rzędu (a co!) początkowo tempo ~3:50 min/km a ja jestem pierwszy i sobie myślę, że coś jest nie tak. Za sobą słyszę rozmowy i lekko zwalniam, po ok. 1,5 km już nie jestem pierwszy, a 6-7, co mi odpowiada, bo przede mną są osoby mające życiówki o 4-5 minut lepsze ode mnie. Powoli się dogrzewam, moje tempo lekko wzrasta, ale czołówka przyspiesza odrobinę szybciej i robi się między nami przerwa. W końcu tracę do czołówki jakieś 50 m, ale wtedy wbiegamy do Lasu Zwierzynieckiego i jest błoto i trochę niweluję stratę, na koniec błotnego odcinka (~400 m) dochodzę ostatniego zawodnika z czołówki i już na ścieżce rowerowej wyprzedzam go (ok. 3 km), Za to dystans do czołówki się zwiększa - pierwsza dwójka wypracowuje sobie przewagę, później biegnie trójka (dwóch panów i najszybsza zawodniczka), dystans między nami rośnie do jakichś 100 m, mijam znacznik z 4 km (pierwszy na trasie), łapię czas - 15:52 (było więcej niż 4 km), za chwilę jest 5 km i 19:12, dobieg do nawrotki (tam popijam wodę z kubka) i powoli przyspieszam. Najszybsza zawodniczka zostawia dwóch towarzyszy i powoli buduje nad nimi przewagę, ja biegnę w ich tempie do ok. 6 km. Na ok 6,5 km dochodzę uciekinierów, mijam ich i zaczynam systematycznie zwiększać przewagę. Zakręt w prawo, 200 m, zakręt w prawo i znowu błotko, ale słyszę czyjeś kroki niezbyt daleko, więc po błocie nie kluczę, tylko lecę jak dzik (biedne Freedom ISO trochę nabrały błotka), wybiegam z lasu, kładka, kontroluję kto mnie goni - jakieś 50 m za mną jest jeden zawodnik. Tutaj trochę zwalniam, dystans zmniejsza się może do 20 m, 9 km łapię w 33:47, zaraz jest nawrotka i ja lekko przyspieszam, mój rywal robi to samo i dystans się chyba nie zmniejsza. Na ok. 500 m przed metą zakręt w lewo, znowu trochę przyspieszam, dystans lekko rośnie, jakieś 200 m dalej ostatni zakręt w lewo i daję jeszcze trochę gazu, oglądam się, dystans się powiększa, 50 m przed metą kontroluję sytuację, niezagrożona pozycja, lekko zwalniam, wpadam na metę. Czas 37:27 (czas oficjalny 37:28), miejsce 4 Open, miejsce 3 Open M. Kategorii wiekowych nie było. Trasa bez atestu, garmin pokazał 9,93 km, ale raczej było 10 km, było kilka ciasnych nawrotek i gps mógł trochę się tutaj zgubić.

Nie pobiegłem tego na maksa. Raz, że przed startem zmarzłem i początek był zachowawczo, później nie bardzo był sens się zarzynać - nawet jak biegłem 7., to nie było ryzyka, że mnie ktoś wyprzedzi, a później nie było ryzyka, że wskoczę na wyższe miejsce - życiówki pierwszej trójki są dla mnie nieosiągalne. Ostatnie trzy kilometry biegłem na kontroli, żeby za mocno się nie narobić, ale jednak miejsce utrzymać. Średnie tętno 158 bpm, czyli zapas jest.

Nagrody
- Bon na pizzę
- Plecak Kalenji 5L z bukłakiem; biegam maks. z softflaskiem 0,25 l, więc nie jest mi potrzebny, bo ultra nie przewiduję
- Puchar
- Sława i chwała! :bum:
- Piwo, ale to już nagroda ode mnie dla mnie. :hahaha:

Wnioski
BSy mnie nie zamuliły.
Akcenty będę robił pod tempo 37:30. Tylko jak ja zrobię 20 x 200 m w 39 sekund, to nie mam pojęcia. I bez dobrze odmierzonej bieżni ani rusz.
Wiosną atakuję <37 min na 10 km.

edit:
Ruszamy:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5A90C865

Nikt nie rwie się do przodu i za chwilę obejmę prowadzenie:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5ACC1A9E

Ok. 1.3 km, tutaj już nie prowadzę (czyli trochę wcześniej oddałem prowadzenie niż myślałem bezpośrednio po biegu), ale biegnę (nr. 15) w czołówce między zawodnikami, którzy zajęli dwa pierwsze miejsca. Po lewej stronie widać zwyciężczynię w kategorii kobiet. Za jakieś 250 m będzie nawrotka, po której zacznę odstawać od czołówki:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5A8D723B
New Balance but biegowy
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

4.12.2017
Chwała przeminęła, pora wracać do szarej codzienności. Dzisiaj BS, taki odrobinę dłuższy, ale w granicach przyzwoitości. Dzisiaj wpadło 16,84 km w 1:18:30, średnio po 4:40 min/km, 16. km w 3:44 min/km. Średni puls 142 bpm. Jednak ważniejsze było coś innego - test zakolcowanych mizuniaków. Test zaliczony, buty spisały się lepiej niż dobrze. Żaden kolec nie wypadł, nie uwierał też w stopę (czyli ich nie wyczuwałem), przyczepność na lodzie zdecydowanie lepsza niż w zwykłych butach. Trochę ślizgania jak lód jest pod grubą warstwą śniegu, ale i tak lepiej niż w butach bez kolców. Na szybkim kilometrze też miałem momentami lód pod butem (moim zdaniem najniebezpieczniejsza sytuacja, bo przyczepność jest różna z każdym krokiem) ale ani razu nie musiałem walczyć o utrzymanie równowagi czy toru biegu. Zastanawiam się czy nie zafundować tej samej terapii riderom, bo wave inspire już są mocno wysłużone i spokojnie mogę nimi nabierać śnieg do środka butów.

Dzisiaj, już po treningu, udało mi się też w końcu oddać krew po półrocznej przerwie (nie było bana, po prostu to ja miałem problem z trafieniem do rckiku). Wyniki znakomite, jak powiedziała pani doktor. Jutro jadę na kilka dni do Poznania, więc będę musiał znaleźć jakieś miejsce na BSy. Z lenistwa chyba zabiorę Freedomy, bo są najczystsze z moich wszystkich butów biegowych poza wykąpanymi żelazkami 1080, ale ich nie chce mi się targać.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5.12.2017
Przyjazd do Poznania i pierwszy błąd, bo od razu zjadłem. Jednak nie chciałem tracić czasu i bez zastanowienia wskoczyłem w biegowe łaszki i wyskoczyłem pobiegać jakieś 20 minut po żarciu. Bez specjalnego sprawdzenia trasy wymyśliłem kierunek Malta i zanim tam dobiegłem miałem na liczniku ponad 5 km, pętla wokół jeziora i powrót. Razem 13,3 km w 1:15:42, średnio po 5:41 min/km, średni puls 135 bpm. Bardzo dużo stania na światłach, normalnie myślałem, że cholera mnie strzeli.

6.12.2017
Znowu BS, znowu kierunek Malta, tym razem dobieg do Jeziora Maltańskiego zajął mi sporo mniej km i czasu (jakoś udało się ominąć najgorsze czerwone) i zaliczyłem dwie pętle wokół jeziora. Praktycznie cały czas deszcz i silny wiatr. Połowa pętli wokół jeziora luźno, druga połowa z wiatrem praktycznie w twarz (o dziwo tę część biegłem mocniej). Całość 17,43 km w 1:27:15, średnio po 5:00 min/km, średni puls 134 bpm.

7.12.2017
Znowu dwa okrążenia wokół Malty. Tym razem trening wykonany z rana, znowu dużo stania na światłach, dwa kółka wokół Malty na luzie, bez deszczu, wiatr stosunkowo łagodny i w końcu przyjrzałem się mapie i dobieg/powrót był najkrótszą trasą. Razem 15,84 km w 1:23:26, średnio po 5:16 min/km, średni puls 137 bpm.

8.12.2017
Wolne.

Do regularnego biegania strasznie monotonna ta trasa wokół jeziora Maltańskiego, jedynym urozmaiceniem był deszcz i wiatr. No i dobieg potrafił mnie strasznie zdenerwować. Wolę las.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

9.12.2017
Powrót do lasu i od razu micha się cieszy. W planie dłuższy BS, ale nogi po wczorajszej podróży ociężałe. Dodatkowo okazało się, że z Poznania przyjechało mnie 3 kg więcej. No nic, śniadanie, spokojne rozruszanie się i ok. 10 wyruszam. Jeden kilometr był niezłą rzeźnią przez las z jednym mocnym zbiegiem i po 30 m ostrym podbiegiem. Kilometr siedemnasty zrobiłem szybciej, w 3:34, później już tylko schłodzenie. Razem wyszło 17,71 km w 1:22:52, średnie tempo 4:41 min/km, średni puls 146. W poniedziałek biegałem w śniegu i po lodzie, dzisiaj jedyne co zostało, to miejscami kałuże i sporadycznie błoto. Jutro w planie bieg długi, czyli pewnie 22-24 km.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.12.2017
W planie bieg długi i takie wykonanie. 18 km dość spokojnie, 19. km w 4:15, 20. w 4:05, 21. w 3:40, na koniec jeszcze w 2 km schłodzenia. Razem 23,14 km w 1:46:31, średnio po 4:36 min/km, średni puls 144 bpm. Nogi dzisiaj lżejsze, widać musiały odpocząć po podróży, pewnie pomogło też wczorajsze wieczorne rollowanie. Dobieg 6 km, i dwie pętle po 7 km i później powrót. W połowie drugiej pętli spotkałem myśliwych na jakimś dużym polowaniu - jak minąłem wszystkich, to po jakichś 100-150 m skręciłem w szeroką leśną drogę (akurat moja pętla tak prowadziła, a ja miałem w nogach 19 km, naprawdę wyglądało, że minąłem już granicę polowania). Po przebiegnięciu kilometra byłem zdziwiony, bo myśliwi byli po lewej i po prawej, więc drugiej pętli nie domknąłem (zabrakło ok. 1 km) i wróciłem krótszą trasą. Może by ktoś powiedział, że tutaj też strzelamy, to bym sobie pobiegł 2 kilometry dalej. Albo jakieś oznaczenie chociaż. Dobrze, że biegam w jaskrawych ciuchach, przynajmniej widać mnie z daleka. Następne treningi w niedziele będę robił o 8 albo całkiem zmienię trasę, bo to to nie jest miłe uczucie, kiedy jakieś 100 m przed sobą widzisz faceta z bronią w rękach. Dobrze, że we mnie nie celował, ale jak go mijałem to jedyna interakcja to palec na usta i "ciiii", widać bał się, że mu jelenie wystraszę.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11.12.2017
BS - 13,61 km w 1:04:26, średnio po 4:44 min/km, średni puls 144 bpm.

12.12.2017
Ostatnie dwie godziny w pracy czułem się dziwnie, wróciłem do domu i miałem uczucie miękkich nóg, i ogólnie miałem samopoczucie jakbym zaliczył dłuższy post, co akurat tego dnia nie miało wiele wspólnego z prawdą. Prosta decyzja - wolne.

13.12.2017
BS - 13,65 km w 1:05:47, średnio po 4:49 min/km, średni puls 142 bpm.



Trochę poczytałem różne wątki na forum, trochę porozmyślałem o moim starcie w półmaratonie i doszedłem do wniosku, że BS biegam jednak trochę za szybko i powinienem zwolnić. Mam tylko taki problem, że jak zrobię 3 lub 4 BSy wolniej, to później rozpiera mnie energia i bieg długi zaliczam w tempie <4:40 min/km, bo mnie nosi. Może rozwiązaniem będzie dorzucenie przebieżek po 4 BSach, zamiast przebieżek/mocnego kilometra 2 razy w tygodniu? Bo nie sądzę, żeby był sens biegania raz w tygodniu biegu progowego, żeby się "wyszaleć". Co prawda podniesie to moją formę, ale obawiam się, że wzrost będzie za szybki i w połowie maja będę już na oparach.

Z rzeczy mniej ciekawych - ostatnio zaliczyłem kilka biegów w zdecydowanie bardziej wymagającym terenie (było też stosunkowo sporo przedzierania się przez chaszcze czy inne krzaczory), co zdecydowanie odbiło się na kondycji moich ulubionych Wave Riderów. Cholewka lewego buta w okolicy małego palca została rozdarta i w najbliższej przyszłości będę musiał się z nimi pożegnać. Tak objawił się główny minus biegania po lesie - cholewki butów dostają mocniej w kość niż na asfalcie. W ten sposób pomysł na przerobienie Riderów na buty zimowe przestał być aktualny. W odwodzie czekają NB Zante v3, które mają szansę przejąć rolę głównych butów treningowych, zadebiutować miały wiosną, ale . Gdzieś czytałem, że są raczej wytrzymałe, zobaczymy. Jak z zantkami się nie polubimy na długich wybieganiach, to pewnie wrócę do sprawdzonych treningówek w postaci kolejnych Riderów. Albo pomyślę nad jakimś modelem od kolejnego producenta.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

14.12.2017
Fatalna pogoda, kiepskie samopoczucie i skończyło się na 8,34 km w 40:31, średnie tempo 4:52. Padający śnieg, śnieg z deszczem i słaba widoczność w ciemności. Dodatkowo co jakiś czas śnieg przyklejał się do szkieł okularów, co jeszcze pogarszało widoczność.

15.12.2017
Firmowa wigilia, brak treningu.

16.12.2017
W planie przedłużony BS. Wyszło 18,27 km w 1:29:33, średnio po 4:54 min/km. GPS nie chciał współpracować przez pierwsze ~8 km i bazując na mojej znajomości terenu, było jakieś 0,5 km więcej niż finalnie pokazał zegarek. Ale to w sumie nie ma znaczenia. Warunki ciężkie, ok. połowa drogi w śniegu ~4-5 cm, reszta po ujeżdżonym śniegu/lodzie lub na odcinkach bardziej odsłoniętych na działanie Słońca lub intensywniej użytkowanych przez leśne służby w błocie, momentami bardzo ciężkim. Kolcowe mizuniaki spisały się świetnie, dawały sobie dobrze radę nawet błocie, wysiadały dopiero w warunkach, które zabiłyby właściwie każde buty trailowe.

17.12.2017
W planie bieg długi, ale wczorajszy trening mocno dał mi się we znaki. Wyszedłem z planem, że zrobię pełny bieg długi, ale nogi były ciężkie, droga jeszcze gorsza - niby śniegu mniej, ale to, co zostało zamieniło się w mokry, ciężki śnieg, przez który biegło się gorzej niż wczoraj. Odcinki "zlodzone" tym razem trudniejsze, bo mizuniaki nie wyschły po wczorajszym i wrzuciłem na nogi 1080 i odczuwalnie gorzej się biegło. Razem wyszło 13,48 km w 1:05:03, średnie tempo 4:50 min/km. Dałoby radę dokręcić nawet i do 23 km, ale poczułem, że nie było sensu. Nogi sztywne, nawet po 5, 10 km nie czułem, żeby się rozluźniły. Może gdybym ruszył ok. 16-17 to nogi już by kręciły normalnie, ale to nie bardzo wchodziło w grę. Na tę porę miałem już plany, no i cały tydzień czekałem na bieganie w naturalnym świetle, więc ruszyłem rano. Jak poczuję, że nogi odpuściły, to może w tym tygodniu zrobię 7 treningów, ale nic na siłę. Zantków jeszcze było mi szkoda pakować w błoto, ale chyba nie będzie innego wyjścia.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

18-24.12.2017
Miało być cudownie i wspaniale, było beznadziejnie. Do czwartku codziennie czułem się fatalnie i nie było mowy o bieganiu, w piątek było już lepiej, ale praca wybiła mi bieganie z głowy. Sobota i niedziela było już ok, ale siedziałem w domu, w niedzielę dodatkowo się obżarłem jak świnia i nawet nie chciałem wychodzić biegać. Tłumaczyłem to sobie tym, że się jeszcze "kuruję", ale raczej przegrała głowa, bo wcześniej biegałem i z gorszym samopoczuciem. Tydzień stracony, ale nie ma co się oglądać, lecę dalej.

25.12.2017
Bieg długi przeniesiony z niedzieli. Wykonanie - 13 km luźno, później 8 km w tempie M, na koniec 2,66 km schłodzenia. Razem 23,66 km. W niedzielę śnieg zniknął, dzisiaj było tylko miejscami błoto, wypróbowałem zantki i dostały niezłą porcję makijażu. Sprawiły się całkiem dobrze i jest szansa, że będą to moje główne treningówki na najbliższe miesiące. Po tygodniu przerwy płuca i nogi chciały biegać, więc wyszło za szybko, niepotrzebnie leciałem te 8 km ~4:10-4:15 min/km, ale jak już wszedłem na to tempo, to trudno był zwolnić. Stary, a głupi.

Zapisałem się na bieg noworoczny na 10 km w Bielsku Podlaskim. Nowy rok i od razu debiut w nowej kategorii wiekowej M30. Ciekawe na co mnie będzie stać. :lalala: W czwartek (cztery dni przed startem) odpalam mój przedstartowy akcent, reszta tygodnia wypełniona biegami spokojnymi. W ten sposób całkowicie rozbiłem danielsowską pierwszą fazę przygotowań do półmaratonu, ale jakoś będę musiał to przeżyć i się zaadoptować. Ciągle też myślę, gdzie by tu pobiec "kontrolny" półmaraton w marcu/kwietniu i na dzisiaj najwięcej przemawia za dwoma opcjami - Warszawa lub rezygnacja z połówki w tym terminie i zastąpienie tego dyszką.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26.12.2017
W planie bieg spokojny. Wyszło całkiem ok, bo 15,04 km w 1:13:27, średnie tempo 4:53 min/km. Pogoda fajna, dość umiarkowany wiatr tylko przez ok. 1 km (wczoraj miałem mocniejszy wiatr centralnie w twarz 2 x 2,5 km na prostej mojej pętelki, ale fajnie się to biegło, szczególnie jak czułem, że momentami mnie "stawia" i trzeba było poćwiczyć głowę), dodatkowo kilometr fajnego krosu, po drodze zobaczyłem też kilka kurek, ale już ich nie zrywałem, bo nie chciało mi się zatrzymywać. Na początku uda betonowe po wczorajszym, ale z biegiem czasu coraz lepiej. Dzisiaj zaaplikuję sobie jeszcze porcję rolowania i może ekstra sesję rozciągania, bo wczorajsza porcja nie załatwiła sprawy.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.12.2017
BS - 15,46 km w 1:13:48, średnio po 4:46 min/km, średni puls 146 bpm. Dodatkowo 3 x PB po ok. 15'' / 45'' przerwy. Przebieżki jako pobudzenie przed akcentem następnego dnia, ilość taka, jaką stosuję na rozruchu przed startem, ale właśnie jako rozruch przed akcentem ten trening potraktowałem, stąd ta liczba.

28.12.2017
3 km BS + 4 x (1,6 km P / 1 min reg) + 0,6km BS + 4 x (0,2 km R / 0,2 km reg). Razem 14,7 km w 1:04:56, średnio po 4:25 min/km, średni puls 155 bpm. Odcinik P w:
- 6:12 3:53 min/km
- 6:08 3:51 min/km
- 6:09 3:51 min/km
- 6:09 3:51 min/km

Tym razem postarałem się, żeby wszystkie powtórzenia pobiec w miarę równo, żeby to było naprawdę 4 x P, a nie 1 < P, 2 x ~P i 1 x > P. Ponieważ pierwsze powtórzenie to głównie orka pod górę, to trening wyszedł wymagający. Na ostatnim powtórzeniu już nie myślałem, żeby szaleć i przyspieszać do tempa <3:50, a żeby po prostu domknąć bez rzeźby. Udało się, ale na dołożenie rytmami już nie miałem ochoty, jednak garmin mnie "wypikał" i po chwili odpoczynku w truchcie zebrałem się 4 razy, żeby biegać w tempie ok. 3:15 min/km. Trening domknięty, ale wszedł trudniej niż podobny trening sprzed ok. miesiąca. Świetne warunki do biegania, ok. 5 stopni, zero wiatru, cisza, spokój, nic tylko biegać.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29.12.2017
W planie BS. No i był BS, ale że pogoda na spółkę z ekipami pracującymi przy wycince lasów spłatały figla, to odcinkami (całkiem długimi) miałem przedzieranie się przez błoto i próby łapania równowagi na śliskiej nawierzchni. I ostatecznie wyszedłem z tej walki przegrany. Jakieś 300 m od domu zaliczyłem "lądowanie" z podparciem o kałużę. Zantki sprawują się fajnie, ale do biegania w terenie to one najlepsze nie są. Jakieś mokre liście, odrobina błota i czuję się jak na lodzie. W ramach przewietrzania płuc trzy podbiegi (~200 - 400 m) w trakcie zrobiłem mocno. Nie łapałem tych odcinków, po prostu dobrze popracowałem, starałem się też nie zapomnieć o rękach i wydaje mi się, że to przyniosło jakiś efekt, przynajmniej subiektywne odczucia miałem bardzo pozytywne. Razem wyszło 14,84 km 1:09:58, średnio po 4:43 min/km, średnie tętno 144 bpm.

30.12.2017
BS - 11,68 km w 56:20, średnio po 4:49 min/km, średni puls 145 bpm. W trakcie trzy mocne podbiegi, te same co wczoraj, weszły podobnie. Dla odmiany warunek fajny - trasa w jakichś 70% taka jak wczoraj (dobra, usunąłem jeden najbardziej błotny odcinek ok. 500 m pod górę), ale biegło się zdecydowanie przyjemniej, właściwie zero problemów z przyczepnością, odrobina zabawy dopiero w miejscu, gdzie dzień wcześniej zaliczyłem spotkanie z kałużą, ale nawet tutaj było znośnie.

31.12.2017
Rozruch przed startem. BS 8,02 km, w tym 3 x PB. Całość w 38:54, średni po 4:51 min/km, średni puls 143 bpm. I znowu aura się ze mną zabawiła - dość ciężkie warunki jak na rozruch, w nocy spadł śnieg, rano zaczął topnieć i właściwie cały czas było ślisko, nogi uciekały na boki, do tyłu, gdzie się dało. Przebieżki na hamulcu, bo było ślisko. Szkoda, że nie założyłem mizuniaków, na pewno pewniej bym się czuł podczas przebieżek.


Rok 2017 wg Garmina:
Aktywności: 220
Dystans: 2,903.90 km
Czas: 230:20:14

Dla porównania 2016, czyli pierwszy, w którym regularnie biegałem przez właściwie cały rok:
Aktywności: 143
Dystans: 1,295.65 km
Czas: 108:47:47
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

III Noworoczny Bieg Tura w Bielsku Podlaskim

Start o 12, chciałem się ustawić w pierwszym rzędzie, ostatecznie byłem w 2/3 rzędzie, ale nie rozpaczałem z tego powodu, gdzieś obok mnie/lekko za mną stał b@rto. Ruszyliśmy (start na 5 i 10 km) i dość szybko utworzyła się czołówka ok. 6-7 biegaczy, ja trafiłem do drugiej grupy ok. 5 biegaczy, garmin pokazywał tempo ok. 3:43, dla mnie trochę za mocno, zwalniam do mojego w miarę komfortowego tempa T10, pojawia się znacznik 1 km wciskam przycisk i 3:26 (wtf?), kontroluję garmina, było jakieś 900 m, więc spokój, moje tempo to ok. 3:50. W trakcie drugiego kilometra zostaję sam, przede mną jakieś 30 m biegnie dwójka biegaczy, ale dystans się nie powiększa. Trzeci kilometr to walka pod wiatr, na początku tego kilometra dochodzę do tej dwójki i wychodzę na prowadzenie małej grupki, doganiamy jeszcze jednego zawodnika, ale on odpada. Pod koniec tego kilometra czuję, że niepotrzebnie szedłem pierwszy przez wiatr (obok mnie większość tego odcinka biegł drugi zawodnik), puszczam dwójkę, zaraz za czwartym kilometrem (nie zauważam znacznika) robimy ok. połowy okrążenia wokół małego boiska. Tutaj jest najgorszy punkt trasy - wąska furtka, 2-3 stopnie i konieczność zawrócenia o 180 stopni. Po jakimś czasie dobiegam do końca pierwszej pętli, czas ok. 18:54, zaczyna się powtórka z rozrywki. Do 7. kilometra w miarę lekko, 8. kilometr to męka, ale pod koniec tego najtrudniejszego odcinka dochodzę jednego zawodnika, robię rundkę wokół boiska, dobiegam do mety, ktoś krzyczy "gazu, gonią cię", oglądam się, a tam pustka. Meta, czas 37:48 (garmin pokazał 37:53, ale zatrzymałem dopiero po dobrej chwili), 5. miejsce open, 1. w M2 (bez dubli z open, normalnie byłbym drugi). Rocznikowo powinienem być chyba w M3, ale co będę się kłócił, w kategorii wiekowej i tak miałbym tę samą pozycję.

Na ostatnim kilometrze spotkałem autobus jadący z naprzeciwka (został wpuszczony na trasę przez osoby pilnujące biegu). Kierowca zachował się o tyle przytomnie, że poczekał aż ja wybiorę tor biegu (odbiłem maksymalnie w moje prawo i zostawiłem kierowcy jego prawy pas, chociaż przez to musiałem nadłożyć pewnie cały metr drogi) i dopiero wtedy ruszył w kierunku przystanku znajdującego się w pobliżu, ale taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Niestety na trasie spotkałem też kilka innych samochodów. Jak biegłem sam, to nie było to niebezpieczne, mam nadzieję, że nie było podobnych zdarzeń w większym tłumie, bo wtedy to może być groźne, tym bardziej, że jeden samochód jechał na moje oko za szybko.

e:
Mogło być odrobinę lepiej, ale okres świąteczno-noworoczny wyszedł mi za dobrze i rano ważyłem 73 kg (normalnie ważę poniżej 70), i do tego spałem dość krótko. Jednak nie ma co narzekać, dobry czas na początek roku, teraz tylko spokojnie budować formę na wiosnę i może być dobrze.

Razem z b@rto gratulujemy sobie udanego biegu:
https://www.facebook.com/63021119383414 ... =3&theater
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2.01.2018
BS - hamulec zaciągnięty i jedziemy z koksem. Miało być spokojnie, żeby w lesie nie straszyć zwierzaków. Wyszło 15,02 km w 1:15:45, średnio po 5:03 min/km, średni puls 135 bpm. Chciało się biec szybciej, ale głowa pilnowała, że mam nie szarżować. Daniels mówi, że na każde 3 km na zawodach powinien przypaść 1 dzień BSów, więc jeszcze jutro i pojutrze powtarzam spokojne bieganie po lesie. Od niedzieli zaczynam fazę drugą, czyli przez sześć tygodni będę regularnie biegał rytmy i progi. Mój ulubiony trening. Aha, polubiłem zantki, może kiedyś zrobię w nich trening progowy i jak dobrze wypadną to dam im też szansę na jakichś zawodach?
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

3.01.2018
Przyszło opamiętanie i po 9 dniach treningowych z rzędu zrobiłem sobie dzień odpoczynku. Co prawda z tego powodu zabraknie mi trochę kilometrów do tygodniowej objętości ~95 km, ale lepiej czasami odpuścić niż przedobrzyć.

4.01.2018
Można powiedzieć, że powtórka z wtorku. 15,12 km w 1:15:42, średnio po 5:00 min/km, średni puls 137 bpm. Kilka razy chciałem przyspieszyć, ale na szczęście szybko przeważał rozsądek i zwalniałem. Nie mogę się doczekać aż zrobię pierwszy trening na stadionie we wtorek lub środę.
kkkrzysiek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2043
Rejestracja: 18 lut 2017, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5.01.2018
Ciemno, buro i ponuro, przede mną BS do zaliczenia. Wykonanie - 15,01 km w 1:13:28, średnio po 4:54 min/km, średni puls 138 bpm.

6.01.2018
Przedłużony BS - 19,01 km w 1:31:28, średnio po 4:49 min/km, średni puls 146 bpm. Zaliczyłem trochę górek i trudniejszego terenu, szczególnie w pierwszej połowie treningu.

Krótkie podsumowanie fazy I przygotowań do półmaratonu:
Długość: 8 tygodni
Ilość treningów: 42
Ilość akcentów: 9 (w tym 2 starty)
Ilość kilometrów: 637.58 km
Czas trwania: 50:25:59 g:m:s

Starty na 10 km:
- 3 grudnia 2017r. - Puchar Grand Prix Zwierzyńca Bieg Mikołajkowy w Białymstoku, czas 37:28,
- 1 stycznia 2018r. - III Noworoczny Bieg Tura w Bielsku Podlaskim, czas 37:48

Wypadł mi jeden tydzień treningów, ale nie będę rozpaczał, start 1 stycznia pokazał, że forma jest na fajnym poziomie po fazie przygotowawczej.
ODPOWIEDZ