Logadin [komentarze]
Moderator: infernal
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
mihumor - ja też wolę biec w takiej pogodzie aniżeli pełnym słońcu i upale. Szkoda tylko, że deszcz nie chciał ustać i lało nonstop Dzień później było idealnie. Pełne słońce i temp w okolicach 8st. Milej by się biegło
Dzisiaj trzeci dzień roztrenowania i juz mnie nosi. Jak w niedzielę wymiotowałem bieganiem tak już bym chciał potruchtać - zwłaszcza, że juz nogi nie czują maratonu. Cięzko będzie przetrzymać te dni bez truchtania.
b@rto - ale cena pewnie została zapłacona. Dowodów wiadomo nie ma ale może gdyby tryb życia poprawić byłoby znacznie lepiej
Dzisiaj trzeci dzień roztrenowania i juz mnie nosi. Jak w niedzielę wymiotowałem bieganiem tak już bym chciał potruchtać - zwłaszcza, że juz nogi nie czują maratonu. Cięzko będzie przetrzymać te dni bez truchtania.
b@rto - ale cena pewnie została zapłacona. Dowodów wiadomo nie ma ale może gdyby tryb życia poprawić byłoby znacznie lepiej
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Tryb życia poprawisz z wiekiem Każdy kiedyś przestaje być chłopcem niestety. No, praw3ie każdy, znam jednak wyjątki.
Co do maratonu w takiej temperaturze i deszczu to przyjemnie nie jest ale zyski czasowe na samych czynnościach dodatkowych są spore. Pierwsze rzecz to brak konieczności polewania się i chłodzenia, tu zysk czasowy na samej czynności jest mały, większy jest na nawadnianiu. Jak sobie porównam ile piłem rok temu w deszczu a ile teraz w Porto biegnąc w słońcu to różnica jest ogromna. Tam na każdym punkcie brałem łyka może dwa, w tym roku musiałem co 5km wypijać przynajmniej 100-150 ml. Jak to zaburza rytm biegu, oddech i chwilową wydolność pokazują wszystkie moje kilometrówki z popitką, każda ze stratą i większym zmęczeniem. Za każdym razem grupa, w której biegli lokalesi mi na bufetach mocno odchodziła i miałem sporo kłopotów by ją dogonić. W maratonie każda trudność przelicza się na grube dziesiątki sekund a i bywa, że na minuty. Ile razy już miałem tą świadomość na mecie, ze pobiegłem zdecydowanie lepiej niż pokazuje wynik.
Co do maratonu w takiej temperaturze i deszczu to przyjemnie nie jest ale zyski czasowe na samych czynnościach dodatkowych są spore. Pierwsze rzecz to brak konieczności polewania się i chłodzenia, tu zysk czasowy na samej czynności jest mały, większy jest na nawadnianiu. Jak sobie porównam ile piłem rok temu w deszczu a ile teraz w Porto biegnąc w słońcu to różnica jest ogromna. Tam na każdym punkcie brałem łyka może dwa, w tym roku musiałem co 5km wypijać przynajmniej 100-150 ml. Jak to zaburza rytm biegu, oddech i chwilową wydolność pokazują wszystkie moje kilometrówki z popitką, każda ze stratą i większym zmęczeniem. Za każdym razem grupa, w której biegli lokalesi mi na bufetach mocno odchodziła i miałem sporo kłopotów by ją dogonić. W maratonie każda trudność przelicza się na grube dziesiątki sekund a i bywa, że na minuty. Ile razy już miałem tą świadomość na mecie, ze pobiegłem zdecydowanie lepiej niż pokazuje wynik.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Ciekawe, ze o tym piszesz. Myslalem, ze to glownie ja tak mammihumor pisze:Tam na każdym punkcie brałem łyka może dwa, w tym roku musiałem co 5km wypijać przynajmniej 100-150 ml. Jak to zaburza rytm biegu, oddech i chwilową wydolność pokazują wszystkie moje kilometrówki z popitką, każda ze stratą i większym zmęczeniem. Za każdym razem grupa, w której biegli lokalesi mi na bufetach mocno odchodziła i miałem sporo kłopotów by ją dogonić.
Nie cierpie pic na punktach wlasnie przez to wychodzenie ze "strefy".
Kupe czasu potem potrzebuje, zeby sie na nowo "wejsc" w swoj rytm
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Dlatego świetnie jak na maratonie wodę na pkt. wręczają w butelce nie w kubeczku. Dla mnie mega duże ułatwienie i w trzymaniu i w samym piciu. Dodatkowo można w tym i żel rozcieńczyć i dłużej z sobą ponieść + nie musze się martwić jak się trochę wyleje bo jednak dużo więcej zawartości. Chociaż we Florencji trochę za mało wody było na butelkę jak na mój gust ale plus, że już odkręcona (w Walencji pełniutka ale zamknięta).
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W czasie w tri w Almere na biegu byl testowy punkt, gdzie podawali wode w malych woreczkach.
Bieglem sobie bez zwalniania ze 100m z tym woreczkiem i popijalem malutkimi lyczkami.
Duzo wygodniejsze niz te cholerne kubki. Zarowno w piciu jak i w odbieraniu na punkcie.
Mam nadzieje, ze to sie upowszechni
Bieglem sobie bez zwalniania ze 100m z tym woreczkiem i popijalem malutkimi lyczkami.
Duzo wygodniejsze niz te cholerne kubki. Zarowno w piciu jak i w odbieraniu na punkcie.
Mam nadzieje, ze to sie upowszechni
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Wypicie połowy butelki wody przy odpowiedniej intensywności biegu ma swój koszt. Na pewno mniejszy niż wypicie 2-3 łyków bo to niewiele zmienia. Przy kubeczkach to jeszcze gorzej bo trzeba brać po 2 na raz albo 2 na wejściu w strefę i jeszcze jeden na wyjściu - jeśli się uda; ale kubeczki to raczej polska specyfika bo nie kojarzę ich nigdzie poza biegową ojczyzną . To wszystko oczywiście reżyserują warunki, im cieplej i słoneczniej tym więcej trzeba pić. Można oczywiście pić nieco mniej, zależy jak kto potrzebuje i jak ocenia ryzyko w danej pogodzie. Biegnąc w grupie z Portugalczykami piłem zdecydowanie więcej niż oni a i lałem się na każdym punkcie jako jedyny. Dla nich ta temperatura była listopadowa, dla mnie wrześniowa. Podobnie miałem kiedyś we Włoszech gdy ja piłem jak smok i cierpiałem z gorąca a Włosi co ze mną biegli gadali Bella temperatura. Rok temu ja marzłem na lekko w deszczu, Włosi przeważnie biegali ubrani na zimowo.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
He?mihumor pisze:Przy kubeczkach to jeszcze gorzej bo trzeba brać po 2 na raz albo 2 na wejściu w strefę i jeszcze jeden na wyjściu - jeśli się uda; ale kubeczki to raczej polska specyfika bo nie kojarzę ich nigdzie poza biegową ojczyzną .
Kubeczki byly na doslownie wszystkich imprezach biegowych (solo i w tri) w jakich bralem udzial.
Tylko w Almere byly dodatkowo testy woreczkow z woda (tylko 1 dodatkowy punkt, reszta kubki).
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Ja tylko maratony i połówki biegałem, z tego co pamiętam to kubki były w Rydze i chyba w Wiedniu ale nie jestem pewien bo to już sporo lat, we Włoszech, w Walencji i w Porto były tylko butelki i chwała im za to. A jak było we Frankfurcie?
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
W Berlinie były kubeczki, wydaje mi się że i Frankfurt nie miał butelek.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Kubki i tylko kubki.mihumor pisze:Ja tylko maratony i połówki biegałem, z tego co pamiętam to kubki były w Rydze i chyba w Wiedniu ale nie jestem pewien bo to już sporo lat, we Włoszech, w Walencji i w Porto były tylko butelki i chwała im za to. A jak było we Frankfurcie?
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
To lipa i to straszna, biorąc pod uwagę super opinie o tych imprezach i ceny wpisowego to słabo jednak w tak ważnej kwestii. Myślałem o Frankfurcie w przyszłym roku więc może trzeba potrenować picie z kubeczka co zapewnia każda impreza w PL więc będzie jak to zrobić.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
We Frankfurcie są kubeczki. Ja się nigdzie jeszcze nie spotkałem z butelkami. Może to charakterystyczne dla południa Europy? Ciekawe rozwiązanie było w Rotterdamie. Kubek z taką gąbeczką wyciętą z jednej strony. Niestety do czego ona służy dowiedziałem się dopiero po maratonie na forum od kolegi MarcSlonika
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
I mnie nie wylosowali do Berlina zatem chyba tez szykuje się Frankfurt na 2018, chyba, że jednak wygra pogoda i Walencja.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nie wiem czy to chodzi o koszta. Sponsorem w Ffm jest duzy producent wszelkiego rodzaju napokojow.mihumor pisze:To lipa i to straszna, biorąc pod uwagę super opinie o tych imprezach i ceny wpisowego to słabo jednak w tak ważnej kwestii.
On by sie na pewno cieszyl, gdyby tysiace ludzi bieglo z firmowymi butelkami w rekach.
Ale co po wypiciu z nimi zrobic? Kubeczek papierowy rzucasz, mozna go podepdac i luz. Z butelka moze byc niebezpiecznie, jezeli by ich duzo lezalo gdzies po drodze. Juz widze to bieganie slalomem miedzy lezacymi butelkami i urazy tych, ktorzy nie zdarzyli postawic nogi obok
Jak to swoja droga wygladalo tam, gdzie one jednak byly? Jestem ciekaw
I to jest mysl na piatke! Logadin tez mysli czy by nie wystartowac we Frankfurcie.Myślałem o Frankfurcie w przyszłym roku więc może trzeba potrenować picie z kubeczka co zapewnia każda impreza w PL więc będzie jak to zrobić.
Przyjezdzajcie! Zrobimy maly zlot forumowy
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Po prostu kawałek za strefami stoją w rzędach duże kubły na śmieci zabezpieczone dodatkowo tablicami wiec większość butelek ląduje w kubłach. Nie widziałem by cokolwiek się walało po drodze. Raczej z tym jest mniejszy problem niż z kubkami i zdecydowanie większy porządek.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880