Też mam takie wrażenie, dodatkowo, takie plany nie sprawdzają się już na pewnym poziomie - dajmy na to ok 90-95% potencjału i więcej. Wtedy tylko indywidualne podejście. Znajomy biegał lata wg Danielsa, potem złapał serię kontuzji. W sierpniu wrócił do treningów z trenerem, po dwu miesiącach zakręcił się w okolicach życiówki na połówce, a miesiąc później okolice życiówki w maratonie w Toruniu, gdzie pogoda była mocno niesprzyjająca.KrzysiekJ pisze:Bez urazy, ale mam wrażenie (z doświadczenia na sobie samym), że Daniels i maraton to dla trochę młodszych zawodników. Starsi panowie nie zawsze dobrze znoszą mocne szybkościowe treningi, albo nie przekładają się one dobrze na dłuższe dystanse.
Zmiany trenera też bywają inspirujące, dlatego wszystko w sumie może być dużym motywującym bodźcem