Na razie poprzestanę na bieganiu wolnym większą kadencją ale taką naturalną. Wychodzi mi to tak, że przy tempie dla mnie b wolnym czyli 4.45 biegałem kadencją 159 a teraz 163. To jest biegane po prostu tak, że nieco skracam krok i taki bieg jest jeszcze w miarę naturalny bez wrażenia drobienia jak gejsza i mielenia pośpiesznego nogami, jest luźno, spokojnie i zero męcząco. Co do relacji kadencja - szybsze bieganie- podbiegi to nie zauważyłem korelacji. Cała zeszłą zimę biegałem tylko krótkie odcinki bardzo szybko (rytmy) plus sporo podbiegów i siły biegowej, do tego sporo ćwiczeń typu skipu itp. Nie zauważyłem wpływu tego na wzrost kadencji. Może nawet był odwrotny bo biegałem jeszcze dłuższym krokiem. Wniosek, że przyrost siły na tempo przełożył mi się ale poprzez dłuższy krok - coś jak u Wigiego.
I tak mi szło, że BSy biegałem 160-162, TM- 167-169, P - 172-174 a Interwałowe po 180, rytmy pod 190. Dychę niżej 37 zrobiłem w 171
Maraton w 2.49 biegłem krokiem 1.47 a ten na 2.52 krokiem 1.49 ale pierwsze 30km było po 1.52 -1.53.
Teraz pomiar mojej żony - wynik co prawda 3.19 więc powiedzmy 16% więcej czasu ale kadencja 184 a krok 116cm
Powiedzmy tak, biegamy podobnym systemem treningowym, podobne akcenty i sporo bardzo podobnych obciążeń jakościowych wiec nie szukałbym tu wpływu rodzaju treningu na sposób biegania, po prostu biegamy inaczej i podobny trening nie zmienia tej różnicy.
Generalnie taki sposób biegania mi nie przeszkadza skoro jest efektywny. Jedynie obserwacje i przemyślenia z wiatrem są w temacie istotne.