Pułapki przyjemności - Robert Rutkowski
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Robert Rutkowski, psycholog. Sporo o bieganiu w nietypowym kontekście, ktoś już. Zytał?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Książki nie czytałem, ale tu rozmowa z autorem. Także o pułapkach biegania.
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
To u nas też jest rozmowa, a co, nie jesteśmy gorsi niż TOK.FMbieganie.pl pisze:Skomentuj artykuł O bieganiu i pułapkach przyjemności - rozmowa z psychologiem Robertem Rutkowskim
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Adam, ufam, że wszystko to co powiedział Pan Psycholog, Ty już dawno wiedziałeś,...
Odniosłem wrażenie, że Twój rozmówca jest trochę w kontrze do Twojego biznesu. Jak powszechnie wiadomo, bez plejady uzależnionych, trudno jest zarabiać na bieganiu.
Słuchając wywiadu, naszła mnie pewna refleksja. Otóż z rozmowy wynika, że uzależnieni to głównie Panowie. Pragnę Panów uspokoić. Znam przypadki rozwodów, gdzie to Panowie mieli dosyć biegających Pań i postanowili się rozstać.
Powracając do głównego wątku. Mam słaba wiarę w to, że nagle autorzy rozlicznych, fantastycznych "życiówkę", dojdą do wniosku, że ich bieganie to nie wspaniała pasja, wypełniona wyłącznie tym co piękne i wartościowe a zwykły nałóg, który ma przypisaną jednostkę chorobową.
Odniosłem wrażenie, że Twój rozmówca jest trochę w kontrze do Twojego biznesu. Jak powszechnie wiadomo, bez plejady uzależnionych, trudno jest zarabiać na bieganiu.
Słuchając wywiadu, naszła mnie pewna refleksja. Otóż z rozmowy wynika, że uzależnieni to głównie Panowie. Pragnę Panów uspokoić. Znam przypadki rozwodów, gdzie to Panowie mieli dosyć biegających Pań i postanowili się rozstać.
Powracając do głównego wątku. Mam słaba wiarę w to, że nagle autorzy rozlicznych, fantastycznych "życiówkę", dojdą do wniosku, że ich bieganie to nie wspaniała pasja, wypełniona wyłącznie tym co piękne i wartościowe a zwykły nałóg, który ma przypisaną jednostkę chorobową.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wole jednak taki nalog, niz inne bardziej destrukcyjne. Zreszta jak kazdy nalogowiec twierdze, ze zawsze moge przestac, ale nie chce:
1. Bo lubie jesc i utyje
2. Bo spadnie mi kondycja ktora sobie cenie
I pewnie cos by sie jeszcze znalazlo ale nie chce mi sie wymyslac.
1. Bo lubie jesc i utyje
2. Bo spadnie mi kondycja ktora sobie cenie
I pewnie cos by sie jeszcze znalazlo ale nie chce mi sie wymyslac.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Mechanizm "mózgowy" uzależnienia jest bardzo podobny, i myślę, że w tym monecie chodzi o sam mechanizm, a nie skutki.Skoor pisze:Wole jednak taki nalog, niz inne bardziej destrukcyjne.
A próbowałeś?Zreszta jak kazdy nalogowiec twierdze, ze zawsze moge przestac, ale nie chce:
Gdybyś był naprawdę uzależniony, to wcale nie jest takie prosta: przestać, nie ważne, czy palić fajki czy uprawiać sport.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Eee, biorę to na klatę.Ryszard N. pisze:Odniosłem wrażenie, że Twój rozmówca jest trochę w kontrze do Twojego biznesu. Jak powszechnie wiadomo, bez plejady uzależnionych, trudno jest zarabiać na bieganiu.
Rozmowa jest oczywiście w trochę innym temacie, bez twardych danych w stylu: "biegaj tempo po 3:20". Ale może ktoś się zastanowi jeśli ma problemy.
Wierzę, że nałóg biegania jest jednak społecznie lepszy, bo dokłada się jakoś do rozwoju "biznesu" który wpływa na ogólnie pojmowane zdrowie społeczeństwa.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przestac biegac nie, ale przestalem pic. Nie wierze, ze rzucenie biegania mogloby byc trudniejsze.beata pisze:A próbowałeś?
Gdybyś był naprawdę uzależniony, to wcale nie jest takie prosta: przestać, nie ważne, czy palić fajki czy uprawiać sport.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12925
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tak słucham o tym niepoukładanym życiu rodzinnym i ucieczce od pęknięć w kompulsywne bieganie. Dużo racji. Zwłaszcza jak się spojrzy z dystansu, ale takiego dalekiego nie tylko geograficznie lecz przede wszystkim kulturowo. Kenijczycy też mają pęknięcie. Takie jedno, konkretne i głębokie. Przez cały kraj. A jak wpadają w kompulsywne bieganie, to sobie kupują kolejną żonę i robią następne dziecko. Co kraj to obyczaj.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Z tym Adamie, że nałóg, to nałóg. Autor publikacji porusza ważny temat dotyczący naszego biegania od którego, intuicyjnie próbujemy uciekać. Jakiś czas temu w Internecie, pojawił się tekst zatytułowany,… ”czy ja jeszcze jestem normalny”. Rzecz dotyczyła autorefleksji biegacza, który zorientował się, że jego użyteczność w domu gdzie żona i małe dzieci, jest taka sobie. Autor wyłuszczył problem i nie zbyt elegancko się z sobą obszedł. Ten moment u tego biegacza można porównać z autorefleksją alkoholika, który nagle przestaje mówić, że jest degustatorem wykwintnych trunków i dostrzega swój kłopot. Zazwyczaj jednak, nawet jeżeli taka myśl pojawia się w naszych głowach, to rzadko artykułujemy ją na zewnątrz. Przeświadczenie o nadrzędności naszej pasji, absolutnej jej wysokiej jakości, nie pozwala się nam nawet na chwilę zatrzymać . Nie wspomnę już o psychologu no bo wiadomo, my herosi do psychologa nie chodzimy, po prostu nie wypada. Jako, że biegam już po nad dwadzieścia lat, wszystko już widziałem, również tych, którzy próbowali zachęcać swoich partnerów do wspólnego biegania. Czasem coś z tego wychodziło, czasem nic po za awanturami, bo jak raz nasz partner nie miał ochoty za cholerę na tego typu aktywności. Tak z poczucia innych, ważniejszych obowiązku jak i z powodu, nie bo nie.Adam Klein pisze:Eee, biorę to na klatę.Ryszard N. pisze:Odniosłem wrażenie, że Twój rozmówca jest trochę w kontrze do Twojego biznesu. Jak powszechnie wiadomo, bez plejady uzależnionych, trudno jest zarabiać na bieganiu.
Rozmowa jest oczywiście w trochę innym temacie, bez twardych danych w stylu: "biegaj tempo po 3:20". Ale może ktoś się zastanowi jeśli ma problemy.
Wierzę, że nałóg biegania jest jednak społecznie lepszy, bo dokłada się jakoś do rozwoju "biznesu" który wpływa na ogólnie pojmowane zdrowie społeczeństwa.
Na szczęście łatwo jest mi to pisać, ponieważ mnie to również dotyczy oraz dlatego, że z racji wieku, znakomita większość moich obowiązków skupia się wyłącznie wokół mojej osoby.
Książkę jednak kupię i przeczytam. Warto się diagnozować.
-
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 15 paź 2015, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Mam ten komfort, że moja trzyosobowa rodzina jest na co dzień aktywna. Każdy z nas uprawia inny sport i nikomu do głowy nie przychodzi żeby robić problemy z tego. Grałem przez 20 lat w tenisa ziemnego, dość regularnie, a od ponad 2 lat biegam 3 raz w tygodniu. Uprawiam sport tylko i wyłącznie amatorsko i podobnie jak pan Robert Rutkowski nie dążę do bicia życiówek, to zostawiam młodszym oraz zawodowcom. Posiadam zegarek biegowy tylko po to żeby nie przeginać z odległością, tempem i tętnem. Jeżeli jest to rozpatrywane w kategorii uzależnień – to tak jestem nałogowcem i oby tak zostało do ostatniego mojego oddechu.
Pozdrawiam wszystkich
Pozdrawiam wszystkich
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
Naprawdę ciekawa rozmowa. To co mówi Pan Robert to jest oczywiste dla każdego myślącego gościa, tylko on to ubiera w ładną teorię i wyjaśnia na poziomie eksperta. Nałóg jest nałogiem. Ale uważam, że lepiej niech biega po 120 km/tydz. niż ma codziennie pić Czyli ja jednak uważam, że są nałogi lepsze i gorsze.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 05 mar 2014, 18:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeśli wasze bieganie poważnie zaburza rodzinne życie, wręcz szkodzi związkowi, podnosi się Wam poziom agresji, macie wyrzuty sumienia, myśli samobójcze w związku z bieganiem, to nie jest dobrze...jeśli nie, to biegajcie dalej...
Jestem uzależniony od alkoholu, nie piję ponad 4 lata i uważam, że akurat sport jest dla mnie lekarstwem na to cholerstwo
W uzależnieniu najgorsze jest to, że nasz umysł nas oszukuje w tym czasie, kiedy można by jeszcze spróbować nie wejść w jego sidła, ale osoba uzależniona na tym etapie NIGDY! nie dopuści do siebie takiej myśli...no i w razie faktycznego uzależnienia należało by przerwać uprawianie sportu... Chyba gorsze tylko jest kompulsywne jedzenie...z używek można zrezygnować, ale z jedzenia ???
Jestem uzależniony od alkoholu, nie piję ponad 4 lata i uważam, że akurat sport jest dla mnie lekarstwem na to cholerstwo
W uzależnieniu najgorsze jest to, że nasz umysł nas oszukuje w tym czasie, kiedy można by jeszcze spróbować nie wejść w jego sidła, ale osoba uzależniona na tym etapie NIGDY! nie dopuści do siebie takiej myśli...no i w razie faktycznego uzależnienia należało by przerwać uprawianie sportu... Chyba gorsze tylko jest kompulsywne jedzenie...z używek można zrezygnować, ale z jedzenia ???
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Rzecz w tym aby to racjonalizooeać. Jest rzeczą oczywistą, że biegający po nad miarę nigdy lub prawie nigdy nie zdefiniuje siebie jako uzależnionego. Porównanie/przywołanie tu alkoholizmu jest nie do końca uzasadnione. Alkohol to uzależnienie chemiczne i w przeciwieństwie do biegania a nawet kompulsywnemu objadania się, nie da się go racjonalizować.adamos79 pisze:Jeśli wasze bieganie poważnie zaburza rodzinne życie, wręcz szkodzi związkowi, podnosi się Wam poziom agresji, macie wyrzuty sumienia, myśli samobójcze w związku z bieganiem, to nie jest dobrze...jeśli nie, to biegajcie dalej...
Jestem uzależniony od alkoholu, nie piję ponad 4 lata i uważam, że akurat sport jest dla mnie lekarstwem na to cholerstwo
W uzależnieniu najgorsze jest to, że nasz umysł nas oszukuje w tym czasie, kiedy można by jeszcze spróbować nie wejść w jego sidła, ale osoba uzależniona na tym etapie NIGDY! nie dopuści do siebie takiej myśli...no i w razie faktycznego uzależnienia należało by przerwać uprawianie sportu... Chyba gorsze tylko jest kompulsywne jedzenie...z używek można zrezygnować, ale z jedzenia ???
Życzę powodzenia.