sebbor - od kontuzji po Berlin Marathon 2024
Moderator: infernal
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Piątek 28.09.2017
wolne
Sobota 29.09.2017
START
10' trucht + 2x100 + Gr 7' + 5,4km 18:20 ~3:24/km + 10' trucht
ZaBIEGaj o Fundusze nad poznańską Maltą. Chciałem się wbić w podium, tym bardziej, że moja firma była zaangażowana w ten bieg. Chodziło też o fajne przetarcie po chorobie i dobry trening. Widziałem, że jest kilku mocnych gości. Na początku wyskoczył do przodu zawodnik, który ostatecznie zakończył piaty, trochę przeszarżował. Po kilometrze grupa się ustabilizowała. Trzymałem się za pierwszą dwójką. Tempo było mocne, ale czułem się na nim dobrze. 3:16 pierwszy kilometr, 3:18 drugi. Na trzecim zacząłem puszczać tę dwójkę, bo robiło się dla mnie za mocno... Zrobiło się jasne, że nie utrzymam tego ich tempa do końca. Trójka była w 9:58 i wtedy zaczęło się bieganie pod wiatr. Było ciężko, zwolniłem mimo woli i biegłem już powyżej 3:20/km. Z tyłu przesunął się biegacz, który miał siły na tę końcówkę, ja mniej. Starałem się go trzymać ale najzwyczajniej brakło mi tej mocy, tej szybkości specyficznej do biegania piątki. Ostatecznie czwarte miejsce, ale i tak stanąłem na podium w M20 Dobre doświadczenie i odświeżyłem sobie jak to jest biegać mocno 5km. Niestety po biegu, po chwili odpoczynku i schłodzenia ponownie zaczął dokuczać achilles... Podczas zawodów, na rozgrzaniu, nie czułem tego wcale. Niestety nie jest dobrze. Lekki trucht był możliwy, ale bolało...
Niedziela 30.09.2017
wolne
Poniedziałek 01.10.2017
wolne, brak czasu
nadal czuję Achillesa i dodatkowo coś w śródstopiu, ale to drugie przechodzi jak się "rozchodzę". Z ultra bieszczadzkiego nie rezygnuję, choć widzę jaka jest sytuacja... A jest taka, że w pełni zdrowy i silny nie jestem, od Garmina byłem 9 dni chory chory a teraz znowu wypadają mi treningi... Coś tam sobie podbiłem formę, żeby nie być zupełnym flakiem, ale przyjdzie mi to biegać na lekkim, chwilowym niedotrenowaniu, co mam nadzieję przejawi się jako bieg na świeżości. Dobrze, że we wrześniu udało się coś fajnego pobiegać na zawodach. Dzięki temu nie mam spiny na ten ultramaraton, pobiegnę na luzie, zresztą to będzie dla mnie początek urlopu, który spędzę w górach. Pełen chillout Będzie to też ciekawy eksperyment, jak się będę czuł po ostatnim czasie. W planie jest jeszcze ze dwa razy wyjść w tym tygodniu coś poszurać nogami, żeby nie wyjść z rytmu i pobiec w sobotę jak najlepiej, ale też przyjemnie, fajnie, miło i w zdrowiu
wolne
Sobota 29.09.2017
START
10' trucht + 2x100 + Gr 7' + 5,4km 18:20 ~3:24/km + 10' trucht
ZaBIEGaj o Fundusze nad poznańską Maltą. Chciałem się wbić w podium, tym bardziej, że moja firma była zaangażowana w ten bieg. Chodziło też o fajne przetarcie po chorobie i dobry trening. Widziałem, że jest kilku mocnych gości. Na początku wyskoczył do przodu zawodnik, który ostatecznie zakończył piaty, trochę przeszarżował. Po kilometrze grupa się ustabilizowała. Trzymałem się za pierwszą dwójką. Tempo było mocne, ale czułem się na nim dobrze. 3:16 pierwszy kilometr, 3:18 drugi. Na trzecim zacząłem puszczać tę dwójkę, bo robiło się dla mnie za mocno... Zrobiło się jasne, że nie utrzymam tego ich tempa do końca. Trójka była w 9:58 i wtedy zaczęło się bieganie pod wiatr. Było ciężko, zwolniłem mimo woli i biegłem już powyżej 3:20/km. Z tyłu przesunął się biegacz, który miał siły na tę końcówkę, ja mniej. Starałem się go trzymać ale najzwyczajniej brakło mi tej mocy, tej szybkości specyficznej do biegania piątki. Ostatecznie czwarte miejsce, ale i tak stanąłem na podium w M20 Dobre doświadczenie i odświeżyłem sobie jak to jest biegać mocno 5km. Niestety po biegu, po chwili odpoczynku i schłodzenia ponownie zaczął dokuczać achilles... Podczas zawodów, na rozgrzaniu, nie czułem tego wcale. Niestety nie jest dobrze. Lekki trucht był możliwy, ale bolało...
Niedziela 30.09.2017
wolne
Poniedziałek 01.10.2017
wolne, brak czasu
nadal czuję Achillesa i dodatkowo coś w śródstopiu, ale to drugie przechodzi jak się "rozchodzę". Z ultra bieszczadzkiego nie rezygnuję, choć widzę jaka jest sytuacja... A jest taka, że w pełni zdrowy i silny nie jestem, od Garmina byłem 9 dni chory chory a teraz znowu wypadają mi treningi... Coś tam sobie podbiłem formę, żeby nie być zupełnym flakiem, ale przyjdzie mi to biegać na lekkim, chwilowym niedotrenowaniu, co mam nadzieję przejawi się jako bieg na świeżości. Dobrze, że we wrześniu udało się coś fajnego pobiegać na zawodach. Dzięki temu nie mam spiny na ten ultramaraton, pobiegnę na luzie, zresztą to będzie dla mnie początek urlopu, który spędzę w górach. Pełen chillout Będzie to też ciekawy eksperyment, jak się będę czuł po ostatnim czasie. W planie jest jeszcze ze dwa razy wyjść w tym tygodniu coś poszurać nogami, żeby nie wyjść z rytmu i pobiec w sobotę jak najlepiej, ale też przyjemnie, fajnie, miło i w zdrowiu
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wtorek 03.10.2017
Małe BNP + EASY
10km narastająco w tlenie + 2km Easy + 5,4km EASY~5:10/km po godzinie
Zaczynałem spokojnie od 5:00 rozpędzając się do ~4:05-4:10/km na ósmym kilometrze. Potem kilometr w 3:58 i dziesiąty w 3:42. Dotruchtałem do samochodu. Musiałem odebrać dziewczynę i po powrocie na chatę dokręciłem jeszcze piąteczkę, bo chciałem żeby to było 17-18km w sumie. Dobrze to wyszło, lekko. NA tempie 4:20 czułem komfort. Ciekawe jak moja wytrzymałość się spisze na dystansie 50+. Noga lekko pobolewa ale zupełnie nie przeszkadzała zrobić tego treningu. Jestem dobrej myśli co do soboty. Oby zdrowie było, a resztę to już ja pobiegam
Małe BNP + EASY
10km narastająco w tlenie + 2km Easy + 5,4km EASY~5:10/km po godzinie
Zaczynałem spokojnie od 5:00 rozpędzając się do ~4:05-4:10/km na ósmym kilometrze. Potem kilometr w 3:58 i dziesiąty w 3:42. Dotruchtałem do samochodu. Musiałem odebrać dziewczynę i po powrocie na chatę dokręciłem jeszcze piąteczkę, bo chciałem żeby to było 17-18km w sumie. Dobrze to wyszło, lekko. NA tempie 4:20 czułem komfort. Ciekawe jak moja wytrzymałość się spisze na dystansie 50+. Noga lekko pobolewa ale zupełnie nie przeszkadzała zrobić tego treningu. Jestem dobrej myśli co do soboty. Oby zdrowie było, a resztę to już ja pobiegam
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wróciłem do cywilizacji, można pisać
Sobota 07.10.2017
START V HYUNDAY ULTRAMARATON BIESZCZADZKI
9' trucht + 2x80m + GR 6' + 53km 05:02:34 10. miejsce OPEN
NA bieg jechałem z dużym luzem, bez ciśnienia na super miejsce. Po podium w Radkowie chciałoby się to kontynuować, ale wiedziałem, że w Cisnej staną na starcie mocniejsi rywale z czołówki polskiej. Celem było top 10 z być może próbą zbliżenie się do top 6. Nie wiedziałem jednak kto będzie biegał. Znałem część trasy z rzeźnika i to tyle. Stąd też moje zdziwienie, kiedy początek okazał się szybkim namiataniem po asfalcie. 3 osoby poszły bardzo mocno, ja zabrałem się w drugą grupę. Ale to i tak było mocno! Biegłem w okolicach 8-10 miejsca. Tempo na płaskim w okolicach 4 minut, na zbiegach nawet do 3:30/km. Chciałem ambitnie zabrać się w pierwszą dziesiątkę, to trzymałem. Nie czułem, żeby to było dla mnie bardzo męczące, ot maratońskie tempo. Pierwsza weryfikacja przyszła na pierwszych większych podejściach. Tam poczułem trudy tej początkowej gonitwy, a rasowi górale odeszli szybko w swoim tempie. Dla mnie nie było spiny na miejsce, więc nie martwiło mnie to, chciałem przeżyć swoją bieszczadzką przygodę na koniec sezonu, ale też zrobić przyzwoity wynik, bez odpuszczania. Do 26km minęło to bardzo szybko. Tam zameldowałem się na siódmym miejscu. Największy kryzys dotknął mnie na 30km. Tam, na podejściu, poczułem dużą niemoc. Skutek pewnie i za mocnego (jednak!) początku i niedotrenowania w ostatnich 3 tygodniach. Walczyłem, ale byłem słaby. Straciłem tam sporo, dogoniło mnie dwóch rywali. Minęli mnie szybko Trudno. Odżyłem jakoś około 37-38km dopiero. Był tam co prawda podbieg, ale już miałem więcej siły. Już mogłem mocniej napierać. Czerpałem radochę z fajnych widoczków, atmosfery gór. Wyprzedzanie ogona z połówki było już mniej przyjemne. Nie wszyscy od razu przepuszczali... Na 47km, na błotku, którego było sporo, gleba. Na szczęście nic się nie stało, tylko byłem już cały od błota Końcówka to szybki zbieg, ostrożnie, bo zaczęło pobolewać prawe kolano. Na mecie 10. miejsce, z którego jestem zadowolony. Szczególnie jeśli wspomnę swoje katusze po 30km... Udało się stanąć na podium w M20, 3 miejsce Wyszedłem z tego biegu lekko poobijany. Lewa kostka trochę bolała, prawy achilles również. Do tego doszło prawe kolano i ogólne rozwalenie mięśniowe. I'm done! Wnioski: Początek jednak ciut za szybko. Wystarczyłoby pewnie pobiec do punktu na 12km minutę wolniej, a zachowałbym więcej sił. Poza tym jednak ten okres po Radkowie mnie osłabił. Wiem, że przez te 3 tygodnie nie mogłem już nic więcej wytrenować, ale przez 9 dni choroby i inne perypetie nie udało się imo utrzymać formy i przyszedł lekki dołek. Reszta, sprzęt, żywienie, żołądek - OK. No i chyba mam po zeszłorocznej Łemkowynie traumę błota, bo bardzo mnie wkurzało i dołowało na trasie UMB
Teraz roztrenowanie. Zacząłem je 5-dniowym urlopem w Krynicy Zdrój, więc i tak było aktywnie. Łącznie od soboty 07.10 do czwartku 12.10 zrobiłem po górach 53km biegiem i później 70km podczas pieszych wędrówek po Beskidzie Sądeckim. Teraz już wróciłem do Poznania i zacznę planować powoli sezon 2018 a także zdecyduję jak to moje roztrenowanie będzie wyglądać. Jestem już 8 dni bez biegania. Wystarczy mi. Coś zacznę się ruszać po woli, ale pewnie do końca października laba.
Sobota 07.10.2017
START V HYUNDAY ULTRAMARATON BIESZCZADZKI
9' trucht + 2x80m + GR 6' + 53km 05:02:34 10. miejsce OPEN
NA bieg jechałem z dużym luzem, bez ciśnienia na super miejsce. Po podium w Radkowie chciałoby się to kontynuować, ale wiedziałem, że w Cisnej staną na starcie mocniejsi rywale z czołówki polskiej. Celem było top 10 z być może próbą zbliżenie się do top 6. Nie wiedziałem jednak kto będzie biegał. Znałem część trasy z rzeźnika i to tyle. Stąd też moje zdziwienie, kiedy początek okazał się szybkim namiataniem po asfalcie. 3 osoby poszły bardzo mocno, ja zabrałem się w drugą grupę. Ale to i tak było mocno! Biegłem w okolicach 8-10 miejsca. Tempo na płaskim w okolicach 4 minut, na zbiegach nawet do 3:30/km. Chciałem ambitnie zabrać się w pierwszą dziesiątkę, to trzymałem. Nie czułem, żeby to było dla mnie bardzo męczące, ot maratońskie tempo. Pierwsza weryfikacja przyszła na pierwszych większych podejściach. Tam poczułem trudy tej początkowej gonitwy, a rasowi górale odeszli szybko w swoim tempie. Dla mnie nie było spiny na miejsce, więc nie martwiło mnie to, chciałem przeżyć swoją bieszczadzką przygodę na koniec sezonu, ale też zrobić przyzwoity wynik, bez odpuszczania. Do 26km minęło to bardzo szybko. Tam zameldowałem się na siódmym miejscu. Największy kryzys dotknął mnie na 30km. Tam, na podejściu, poczułem dużą niemoc. Skutek pewnie i za mocnego (jednak!) początku i niedotrenowania w ostatnich 3 tygodniach. Walczyłem, ale byłem słaby. Straciłem tam sporo, dogoniło mnie dwóch rywali. Minęli mnie szybko Trudno. Odżyłem jakoś około 37-38km dopiero. Był tam co prawda podbieg, ale już miałem więcej siły. Już mogłem mocniej napierać. Czerpałem radochę z fajnych widoczków, atmosfery gór. Wyprzedzanie ogona z połówki było już mniej przyjemne. Nie wszyscy od razu przepuszczali... Na 47km, na błotku, którego było sporo, gleba. Na szczęście nic się nie stało, tylko byłem już cały od błota Końcówka to szybki zbieg, ostrożnie, bo zaczęło pobolewać prawe kolano. Na mecie 10. miejsce, z którego jestem zadowolony. Szczególnie jeśli wspomnę swoje katusze po 30km... Udało się stanąć na podium w M20, 3 miejsce Wyszedłem z tego biegu lekko poobijany. Lewa kostka trochę bolała, prawy achilles również. Do tego doszło prawe kolano i ogólne rozwalenie mięśniowe. I'm done! Wnioski: Początek jednak ciut za szybko. Wystarczyłoby pewnie pobiec do punktu na 12km minutę wolniej, a zachowałbym więcej sił. Poza tym jednak ten okres po Radkowie mnie osłabił. Wiem, że przez te 3 tygodnie nie mogłem już nic więcej wytrenować, ale przez 9 dni choroby i inne perypetie nie udało się imo utrzymać formy i przyszedł lekki dołek. Reszta, sprzęt, żywienie, żołądek - OK. No i chyba mam po zeszłorocznej Łemkowynie traumę błota, bo bardzo mnie wkurzało i dołowało na trasie UMB
Teraz roztrenowanie. Zacząłem je 5-dniowym urlopem w Krynicy Zdrój, więc i tak było aktywnie. Łącznie od soboty 07.10 do czwartku 12.10 zrobiłem po górach 53km biegiem i później 70km podczas pieszych wędrówek po Beskidzie Sądeckim. Teraz już wróciłem do Poznania i zacznę planować powoli sezon 2018 a także zdecyduję jak to moje roztrenowanie będzie wyglądać. Jestem już 8 dni bez biegania. Wystarczy mi. Coś zacznę się ruszać po woli, ale pewnie do końca października laba.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Cały tydzień 16-22.10 nadal nic nie biegałem. To już pełne 2 tygodnie. Powodem kolejne przeziębienie. Żadnej gorączki, kataru. Gardło + ogólne osłabienie i wyziębienie. I tak cały tydzień i leki nic nie dają... Coś odporność mi spadła albo mam pecha do wirusów w tym roku Mogę sobie pozwolić, bo roztrenowanie, choć już w tym tygodniu zacznę się ruszać. Moje roztrenowanie, takie mocne, planuję do końca października i od listopada już wejdę w plan treningowy, który się tworzy.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wyszło mi ponad 3 tygodnie roztrenowania i to takiego gdzie nie biegałem wcale.
Co prawda na urlopie wyszło ponad 70km pieszo po górach, ale poza tym NIC. Głównie dlatego, ze przez 10 dni walczyłem z przeziębieniem i nie chciałem też zaczynać nie w pełni zaleczony. Teraz jest OK i z dniem dzisiejszym zaczynam przygotowania do wiosny. Cele i starty są na etapie powstawania, więc na razie jeszcze ich nie przedstawiam.
Póki co kilka słów podsumowania sezonu wiosna/jesień 2017:
Najlepszy sezon do tej pory:
życiówka 10km 33:40
życiówka HM 1:14:51
życiówka M 2:42:14
wygrany bieg ULTRA: Ultra Chojnik 102km
wygrany bieg: Szalona dziewiątka Jawor 9km
2. miejsce Garmin Ultra Race 53km
2. miejsce Poznańska Piwna Mila
Jak widać były sukcesy, były zwycięstwa, były życiówki na wszystkich kluczowych dla mnie dystansach. I to wszystko przy treningu z przeciętnym kilometrażem, bez zarzynania. Poniżej wykresy z kilometrażem treningu do wiosny (jaśniejszy kolor to analogiczny okres 2016), gdzie zrobiłem 1689km i do jesieni gdzie wyszło zaledwie 613km. Minusem numer jeden właśnie jest trochę za mały kilometraż, jeśli celować w ultra i szkoda, że nie pękło 2:40 w maratonie. Wiem, co chcę poprawiać na kolejny sezon. Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Oby było zdrowie, resztę zrobię sam
Co prawda na urlopie wyszło ponad 70km pieszo po górach, ale poza tym NIC. Głównie dlatego, ze przez 10 dni walczyłem z przeziębieniem i nie chciałem też zaczynać nie w pełni zaleczony. Teraz jest OK i z dniem dzisiejszym zaczynam przygotowania do wiosny. Cele i starty są na etapie powstawania, więc na razie jeszcze ich nie przedstawiam.
Póki co kilka słów podsumowania sezonu wiosna/jesień 2017:
Najlepszy sezon do tej pory:
życiówka 10km 33:40
życiówka HM 1:14:51
życiówka M 2:42:14
wygrany bieg ULTRA: Ultra Chojnik 102km
wygrany bieg: Szalona dziewiątka Jawor 9km
2. miejsce Garmin Ultra Race 53km
2. miejsce Poznańska Piwna Mila
Jak widać były sukcesy, były zwycięstwa, były życiówki na wszystkich kluczowych dla mnie dystansach. I to wszystko przy treningu z przeciętnym kilometrażem, bez zarzynania. Poniżej wykresy z kilometrażem treningu do wiosny (jaśniejszy kolor to analogiczny okres 2016), gdzie zrobiłem 1689km i do jesieni gdzie wyszło zaledwie 613km. Minusem numer jeden właśnie jest trochę za mały kilometraż, jeśli celować w ultra i szkoda, że nie pękło 2:40 w maratonie. Wiem, co chcę poprawiać na kolejny sezon. Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Oby było zdrowie, resztę zrobię sam
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Czwartek 02.11.2017
Siłownia
8' rowerek + 45' obwodowo + 10' rozciągania + 1 km
Piątek 03.11.2017
EASY
6km ~5:03/km ~HR 149
Sobota 04.11.2017
EASY
7km ~5:13/km ~HR 146
Siłownia była bardzo lajtowa a i tak niszczą mnie zakwasy. Zaczynam powoli biegać zaczynając od naprawdę małych rozbiegań. Tempo dowolne, kaganiec nakładam sobie do 150 uderzeń serca. I na razie będzie tyle przez 2-3 tygodnie. EASY + Siłownia i liczę, że już wtedy serce się przyzwyczai i pozwoli biegać poniżej 5 minut na przyzwoitym, niskim tętnie.. Biegnę 11.11 dychę w Poznaniu, ale to bardziej jako towarzysz i wsparcie mamy mojej dziewczyny. Mam pobiec żeby było raźniej to biegnę, choć nic szybkiego nie będzie. Raczej szybsze rozbieganie tak na 45', maksymalnie, ale to jeszcze się zobaczy.
Szczerze mówiąc lubię po sezonie zrobić roztrenowanie, tak żeby zbić formę do zera i zaczynać kolejne przygotowania z względnie mizernego poziomu. Fajnie wtedy idzie progres i człowiek się napędza
Siłownia
8' rowerek + 45' obwodowo + 10' rozciągania + 1 km
Piątek 03.11.2017
EASY
6km ~5:03/km ~HR 149
Sobota 04.11.2017
EASY
7km ~5:13/km ~HR 146
Siłownia była bardzo lajtowa a i tak niszczą mnie zakwasy. Zaczynam powoli biegać zaczynając od naprawdę małych rozbiegań. Tempo dowolne, kaganiec nakładam sobie do 150 uderzeń serca. I na razie będzie tyle przez 2-3 tygodnie. EASY + Siłownia i liczę, że już wtedy serce się przyzwyczai i pozwoli biegać poniżej 5 minut na przyzwoitym, niskim tętnie.. Biegnę 11.11 dychę w Poznaniu, ale to bardziej jako towarzysz i wsparcie mamy mojej dziewczyny. Mam pobiec żeby było raźniej to biegnę, choć nic szybkiego nie będzie. Raczej szybsze rozbieganie tak na 45', maksymalnie, ale to jeszcze się zobaczy.
Szczerze mówiąc lubię po sezonie zrobić roztrenowanie, tak żeby zbić formę do zera i zaczynać kolejne przygotowania z względnie mizernego poziomu. Fajnie wtedy idzie progres i człowiek się napędza
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Niedziela 05.11.2017
EASY
7km 36:21 ~5:11 ~HR151
Poniedziałek 06.11.2017
EASY
8km 40:00 ~5:00 ~HR147
powoli do przodu...
EASY
7km 36:21 ~5:11 ~HR151
Poniedziałek 06.11.2017
EASY
8km 40:00 ~5:00 ~HR147
powoli do przodu...
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wtorek 07.11.2017
wolne
Środa 08.11.2017
Siłownia
rowerek + 45' obwodowo + 1km
Czwartek 09.11.2017
EASY
9km ~5:00 ~HR148
Piatek 10.11.2017
Siłownia
60' obwodowo + GS 10'
Sobota 11.11.2017
START
10km w 44:03 ~4:24
Poznański Bieg Niepodległości na luzie. Na luzie biegowym. Zacząłem spokojnie po 4:50 rozpędzając się stopniowo, do 4:00-4:10 na końcówce. Serce pompowało. średnio wyszło 160. Dobre przedmuchanie płuc na trochę większej prędkości. Nice.
Niedziela 12.11.2017
wolne, Jump Arena
Wybrałem się z młodszym rodzeństwem mojej dziewczyny. Uważałem. Aż tu przy normalnym wyskoku coś jakby przestawiło mi się w barku i wskoczyło spowrotem. Po chwili ponownie. Niby było ok i bawiłem się dalej, lecz po kilku godzinach to zaczęło boleć. I to mocno. Niby mam pełen zakres ruchu, ale boli. Zobaczymy po kilku dniach jak będzie.
Poniedziałek 13.11.2017
wolne
Wtorek 14.11.2017
EASY
6km ~4:50
Rozpoznawczo. Początkowo bark trochę bolał ale po chwili już nie czułem. Mimo woli ta lewa ręka jednak trochę była przykurczona i przyklejona do ciała, żeby minimalizować ruchy barku.
wolne
Środa 08.11.2017
Siłownia
rowerek + 45' obwodowo + 1km
Czwartek 09.11.2017
EASY
9km ~5:00 ~HR148
Piatek 10.11.2017
Siłownia
60' obwodowo + GS 10'
Sobota 11.11.2017
START
10km w 44:03 ~4:24
Poznański Bieg Niepodległości na luzie. Na luzie biegowym. Zacząłem spokojnie po 4:50 rozpędzając się stopniowo, do 4:00-4:10 na końcówce. Serce pompowało. średnio wyszło 160. Dobre przedmuchanie płuc na trochę większej prędkości. Nice.
Niedziela 12.11.2017
wolne, Jump Arena
Wybrałem się z młodszym rodzeństwem mojej dziewczyny. Uważałem. Aż tu przy normalnym wyskoku coś jakby przestawiło mi się w barku i wskoczyło spowrotem. Po chwili ponownie. Niby było ok i bawiłem się dalej, lecz po kilku godzinach to zaczęło boleć. I to mocno. Niby mam pełen zakres ruchu, ale boli. Zobaczymy po kilku dniach jak będzie.
Poniedziałek 13.11.2017
wolne
Wtorek 14.11.2017
EASY
6km ~4:50
Rozpoznawczo. Początkowo bark trochę bolał ale po chwili już nie czułem. Mimo woli ta lewa ręka jednak trochę była przykurczona i przyklejona do ciała, żeby minimalizować ruchy barku.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Środa 15.11.2017
EASY
10,5km ~5:10 54:28 ~HR144 (71%)
Czwartek 16.11 - Niedziela 19.11.20107
przeziębienie, NIC
Znowu mnie dopadło. Na szczęście teraz szybko się uporałem z chorobą. Niemniej jednak i tak jestem niezadowolony. Kolejny raz przeziębienie. Który to już w tym roku? Piąty, szósty? Za dużo. Odporność trochę mi spadła, a przyczyn może być kilka. Trzeba się wziąć za zdrowie, pilnować , suplementować i nie dać się kolejny raz.
Poniedziałek 20.11.2017
EASY
10,5km 51:37 ~4:54/km ~HR148 (73%)
Czekam na losowanie ZUKa, bo ono pozwoli dopiero planować kolejny sezon jeśli chodzi o starty
EASY
10,5km ~5:10 54:28 ~HR144 (71%)
Czwartek 16.11 - Niedziela 19.11.20107
przeziębienie, NIC
Znowu mnie dopadło. Na szczęście teraz szybko się uporałem z chorobą. Niemniej jednak i tak jestem niezadowolony. Kolejny raz przeziębienie. Który to już w tym roku? Piąty, szósty? Za dużo. Odporność trochę mi spadła, a przyczyn może być kilka. Trzeba się wziąć za zdrowie, pilnować , suplementować i nie dać się kolejny raz.
Poniedziałek 20.11.2017
EASY
10,5km 51:37 ~4:54/km ~HR148 (73%)
Czekam na losowanie ZUKa, bo ono pozwoli dopiero planować kolejny sezon jeśli chodzi o starty
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wtorek 21.11.2017
Siłownia
1km + 50' obwodowo
Środa 22.11.2017
wolne
Czwartek 23.11.2017
EASY
10,5km 52:52 ~5:02/km ~HR147 (73%)
Piątek 24.11.2017
wolne
Sobota 25.11.2017
EASY
15km 1:11:56 ~4:48/km ~HR154 (76%)
Biegane po polach, gdzie hulał mocny wiatr, stąd tętno wyraźnie wyższe niż zazwyczaj.
Niedziela 26.11.2017
EASY
8,2km ~5:01/km
Poniedziałek 27.11.2017
EASY
10km 49:25
Wtorek 28.11.2017
Siłownia
1km + obwodowo 50'
Środa 29.11.2017
wolne
Czwartek 30.11.2017
10km 47:48 ~4:47/km ~HR147 (73%)
Piątek 01.12.2017
Siłownia
1km + obwodowo 60' + 0,7km
Sobota 02.12.2017
EASY
38' ~7,5km
Bez zegarka dzisiaj, na czuja. LEkko nie było, bo po dwóch siłowniach w tym tygodniu jestem mięśniowo skasowany. Będę teraz katował siłę, to niestety tak będzie... Przez kilka tygodni nieźle się rozbiegałem, już zaczyna mi się fajnie biegać rozbiegania na prędkości ~4:50. Teraz dokładam siłę biegową i jakieś, na razie krótkie odcinki. I powoli do przodu. Niestety do ZUKa nie wylosowali...
Siłownia
1km + 50' obwodowo
Środa 22.11.2017
wolne
Czwartek 23.11.2017
EASY
10,5km 52:52 ~5:02/km ~HR147 (73%)
Piątek 24.11.2017
wolne
Sobota 25.11.2017
EASY
15km 1:11:56 ~4:48/km ~HR154 (76%)
Biegane po polach, gdzie hulał mocny wiatr, stąd tętno wyraźnie wyższe niż zazwyczaj.
Niedziela 26.11.2017
EASY
8,2km ~5:01/km
Poniedziałek 27.11.2017
EASY
10km 49:25
Wtorek 28.11.2017
Siłownia
1km + obwodowo 50'
Środa 29.11.2017
wolne
Czwartek 30.11.2017
10km 47:48 ~4:47/km ~HR147 (73%)
Piątek 01.12.2017
Siłownia
1km + obwodowo 60' + 0,7km
Sobota 02.12.2017
EASY
38' ~7,5km
Bez zegarka dzisiaj, na czuja. LEkko nie było, bo po dwóch siłowniach w tym tygodniu jestem mięśniowo skasowany. Będę teraz katował siłę, to niestety tak będzie... Przez kilka tygodni nieźle się rozbiegałem, już zaczyna mi się fajnie biegać rozbiegania na prędkości ~4:50. Teraz dokładam siłę biegową i jakieś, na razie krótkie odcinki. I powoli do przodu. Niestety do ZUKa nie wylosowali...
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Niedziela 03.12.2017
EASY
1:30:00 17,4km ~5:10km ~HR151 (75%) + rolllowanie
pierwszy jakiś dłuższy wybieg w tych przygotowaniach, bo od półtorej godziny wzwyż to uważam, że dzieje się już coś dłuższego. Spokojnie, miło, po lesie. teren zróżnicowany, w tym podmokły, rozkopany, więc tempo bez szału. Odczucie zajechania mięśniowego po siłowniach trwa. Wyrolowałem solidnie to powinno być lepiej. W ten tydzień planuję pierwszy jakiś akcencik podczas biegu na Dziewiczej Górze w sobotę. Treningowo, bez ciśnięcia.
EASY
1:30:00 17,4km ~5:10km ~HR151 (75%) + rolllowanie
pierwszy jakiś dłuższy wybieg w tych przygotowaniach, bo od półtorej godziny wzwyż to uważam, że dzieje się już coś dłuższego. Spokojnie, miło, po lesie. teren zróżnicowany, w tym podmokły, rozkopany, więc tempo bez szału. Odczucie zajechania mięśniowego po siłowniach trwa. Wyrolowałem solidnie to powinno być lepiej. W ten tydzień planuję pierwszy jakiś akcencik podczas biegu na Dziewiczej Górze w sobotę. Treningowo, bez ciśnięcia.
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Poniedziałek 04.12.2017
Siła Biegowa
Easy 6,4km + GR 3' + 10x80m (skip A,B, wieloskok) na podbiegu, powrót w truchcie + 1,8km
Pierwsze wejście siłę biegową. Po bieganiu zaledwie kilka wymachów, skłonów itp rozgrzewki, bo z całym treningiem musiałem się zmieścić w 60min jak moja dziewczyna była na fitnesie
Siła Biegowa
Easy 6,4km + GR 3' + 10x80m (skip A,B, wieloskok) na podbiegu, powrót w truchcie + 1,8km
Pierwsze wejście siłę biegową. Po bieganiu zaledwie kilka wymachów, skłonów itp rozgrzewki, bo z całym treningiem musiałem się zmieścić w 60min jak moja dziewczyna była na fitnesie
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wtorek 05.12.2017
Siłownia
1km + obwód 50' NOGI! + 0,7km
Środa 06.12.2017
wolne
Czwartek 07.12.2017
EASY
11,2km 53:35 ~4:46 ~HR149 nice one!
Piątek 08.12.2017
Siłownia
1km + obwód 40' + core stability & stretching 30' + 0,7km
Sobota 09.12.2017
START/Threshold/Hills
2km + GR 6' + 2x100 + 10,3km +/- 250m 46:01 ~4:26/km ~HR183 (90%) + 0,5km
dziewiczagorabiega.pl po raz 3 w tym sezonie zimowym, choć dla mnie dopiero pierwsza. Od rana czułem jakieś napięcie na jelitach, myślałem, że po prostu potrzebny jest kibelek... Nie udało się w domu, nie udało się też przed biegiem... dziwne. Skupiłem się zatem na zawodach, które miałem przebiec treningowo, gdzieś w intensywności thresholdu, choć na górkach niełatwo tak zrobić Poszło planowo, nie czułem tego typowego zarżnięcia w nogach jak wtedy kiedy biegam tam "na serio". Pierwsza pętla 22:40, na mecie 46:01 i w sumie luz. 10 miejsce. Pierwsze szybsze bieganie po sporej przerwie. Fajnie. Niestety po powrocie do domu coś zaczęło się dziać. Brzuch nadal napęczniały, zrobiło mi się nie dobrze... Godzinna drzemka nie pomogła. Temperatura 38,1 i widmo jelitówki Do końca dnia agonia i nic nie jadłem. NA szczęście w niedzielę rano było dużo lepiej, gorączka przeszła i pod wieczór było już OK. Może to jednak tylko zatrucie? Schudłem 1,5kg mało co jedząc w weekend...
Niedziela 10.12.2017
wolne, czytaj wyżej
Poniedziałek 11.12.2017
EASY
8km 40:40 ~5:05/km + GR 10'
Siłownia
1km + obwód 50' NOGI! + 0,7km
Środa 06.12.2017
wolne
Czwartek 07.12.2017
EASY
11,2km 53:35 ~4:46 ~HR149 nice one!
Piątek 08.12.2017
Siłownia
1km + obwód 40' + core stability & stretching 30' + 0,7km
Sobota 09.12.2017
START/Threshold/Hills
2km + GR 6' + 2x100 + 10,3km +/- 250m 46:01 ~4:26/km ~HR183 (90%) + 0,5km
dziewiczagorabiega.pl po raz 3 w tym sezonie zimowym, choć dla mnie dopiero pierwsza. Od rana czułem jakieś napięcie na jelitach, myślałem, że po prostu potrzebny jest kibelek... Nie udało się w domu, nie udało się też przed biegiem... dziwne. Skupiłem się zatem na zawodach, które miałem przebiec treningowo, gdzieś w intensywności thresholdu, choć na górkach niełatwo tak zrobić Poszło planowo, nie czułem tego typowego zarżnięcia w nogach jak wtedy kiedy biegam tam "na serio". Pierwsza pętla 22:40, na mecie 46:01 i w sumie luz. 10 miejsce. Pierwsze szybsze bieganie po sporej przerwie. Fajnie. Niestety po powrocie do domu coś zaczęło się dziać. Brzuch nadal napęczniały, zrobiło mi się nie dobrze... Godzinna drzemka nie pomogła. Temperatura 38,1 i widmo jelitówki Do końca dnia agonia i nic nie jadłem. NA szczęście w niedzielę rano było dużo lepiej, gorączka przeszła i pod wieczór było już OK. Może to jednak tylko zatrucie? Schudłem 1,5kg mało co jedząc w weekend...
Niedziela 10.12.2017
wolne, czytaj wyżej
Poniedziałek 11.12.2017
EASY
8km 40:40 ~5:05/km + GR 10'
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Wtorek 12.12.2017
Siła Biegowa
4,7km Easy + GR 3' + 10x200m podbieg przerwa w truchcie w dół + 1km RAZEM ~10km
Było zimno i wiało więc przed podbiegami dosłownie kilka wymachów, skłonów, dynamicznej rozgrzewki i jazda. Zacząłem zachowawczo nakręcając się z każdym odcinkiem. Ostatnie 2 były już mocno w ~39-40s z uczuciem palenia w mięśniach Całość zamknięta w 58minut
Środa 13.12.2017
Siłownia
45' obwód + 1 km na bieżni mech.
Wykroki!
Siła Biegowa
4,7km Easy + GR 3' + 10x200m podbieg przerwa w truchcie w dół + 1km RAZEM ~10km
Było zimno i wiało więc przed podbiegami dosłownie kilka wymachów, skłonów, dynamicznej rozgrzewki i jazda. Zacząłem zachowawczo nakręcając się z każdym odcinkiem. Ostatnie 2 były już mocno w ~39-40s z uczuciem palenia w mięśniach Całość zamknięta w 58minut
Środa 13.12.2017
Siłownia
45' obwód + 1 km na bieżni mech.
Wykroki!
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Czwartek 14.12.2017
EASY
9,2km 42:16 ~4:35 ~HR 151(75%)
Ten dzień kiedy założyłem słuchawki na uszy do biegania i poniosła mnie muzyka... Tempo mocne jak na rozbieganie teraz, ale tętno i samopoczucie w granicach normy więc OK.
Piątek 15.12.2017
WOLNE
Sobota 16.12.2017
REPetitions
4km ~5:20 + 17x30'' przerwa 60'' + 2,1km RAZEM 11,3km
Koledze urodziło się dziecko, a nawet dublet, bo bliźniaki. Pępkowe w piątek, wiecie, rozumiecie... W sobotę z rana miałem lekkiego kaca. Ale nie takiego żeby zrezygnować z biegania. Zabawa biegowa weszła idealnie. Prędkość narastająca, ostatnie kilka już mocno z paleniem w udach
Niedziela 17.12.2017
wolne
chciałem zrobić jakieś krótkie chociaż easy, ale tyle spraw miałem w tym dniu, że nie dało rady...
Poniedziałek 18.12.2017
EASY
9km 42:07 ~4:40 ~HR148 (73%)
Wtorek 19.12.2017
Siłownia
1km + obwód 45' + GR 15' + 0,7km przysiady!!!
Środa 20.12.2017
Siła Biegowa
4,3km + GR 4' + 10x90m skipy pod górkę + 4x120m podbieg + 1,6km RAZEM 8,7km
Siła po sile? Chciałem spróbować na obolałych nogach po siłowni dołożyć na górce. Skip A, wieloskok (W) i (J) wyskoki jednonóż z naprzemiennym unoszeniem rąk w górę robiłem w sekwencji AJAJAJAWAW. Było ciężko ale dało radę. Podbiegi średnio mocno, nawierzchnia marzła i nie pozwalała docisnąć mocniej bez ryzyka poślizgu. Dzisiaj (czwartek) wszystko boli
Czwartek 21.12.2017
wolne
EASY
9,2km 42:16 ~4:35 ~HR 151(75%)
Ten dzień kiedy założyłem słuchawki na uszy do biegania i poniosła mnie muzyka... Tempo mocne jak na rozbieganie teraz, ale tętno i samopoczucie w granicach normy więc OK.
Piątek 15.12.2017
WOLNE
Sobota 16.12.2017
REPetitions
4km ~5:20 + 17x30'' przerwa 60'' + 2,1km RAZEM 11,3km
Koledze urodziło się dziecko, a nawet dublet, bo bliźniaki. Pępkowe w piątek, wiecie, rozumiecie... W sobotę z rana miałem lekkiego kaca. Ale nie takiego żeby zrezygnować z biegania. Zabawa biegowa weszła idealnie. Prędkość narastająca, ostatnie kilka już mocno z paleniem w udach
Niedziela 17.12.2017
wolne
chciałem zrobić jakieś krótkie chociaż easy, ale tyle spraw miałem w tym dniu, że nie dało rady...
Poniedziałek 18.12.2017
EASY
9km 42:07 ~4:40 ~HR148 (73%)
Wtorek 19.12.2017
Siłownia
1km + obwód 45' + GR 15' + 0,7km przysiady!!!
Środa 20.12.2017
Siła Biegowa
4,3km + GR 4' + 10x90m skipy pod górkę + 4x120m podbieg + 1,6km RAZEM 8,7km
Siła po sile? Chciałem spróbować na obolałych nogach po siłowni dołożyć na górce. Skip A, wieloskok (W) i (J) wyskoki jednonóż z naprzemiennym unoszeniem rąk w górę robiłem w sekwencji AJAJAJAWAW. Było ciężko ale dało radę. Podbiegi średnio mocno, nawierzchnia marzła i nie pozwalała docisnąć mocniej bez ryzyka poślizgu. Dzisiaj (czwartek) wszystko boli
Czwartek 21.12.2017
wolne