MEL. pisze:miroszach pisze:Co do biegu 7 dolin to brakowało mi jakiś ciepłych i pożywnych potraw na przepakach. Te ziemniaki i bulion trochę za słabo zaspokajały mi głód.
A nie pomyślałeś o tym, żeby żarcie zabrać ze sobą, skoro masz doświadczenie w ultra?? Ty się tam wybierasz na obiad czy na zawody sportowe?
Ja ultra to tylko z doskoku robię raz na dwa lata, żeby mi żaden ultras nie wmawiał, że jest ode mnie lepszy, tylko dlatego że startował w dłuższym biegu i że nie mam takiej odporności ultrasowej na ból.
Po tej mojej pierwszej setce mogę powiedzieć tylko tyle, że przez zdecydowaną większość czasu jest to umiarkowany wysiłek na zaciągniętym ręcznym. Wydaje mi się, że właśnie dlatego biegi dłuższe przyciągają tak wielu biegaczy, to jest ten brak konieczności wykrzesywania z siebie granic możliwości przy jednoczesnym osiągnięciu złudzenia, że jest się lepszym od tych z którymi nie mamy szans na piątkach, dychach, półmaratonach, czy maratonach. Ja subiektywnie twierdzę, że przekraczam tym większe progi bólu im krótszy dystans biegnę na zawodach.
Może się to wydawać paplaniną bez możliwości wyciągnięcia wniosków. Na stronie festiwalu znalazł się artykuł, w którym stwierdzono, że 75 procent ultrasów łyka tabletki przeciwbólowe podczas zawodów ultra, którą wówczas o wiele bardziej niż zwykle szkodzą zdrowiu/nerkom. W biegu ultra doskwierają bóle z powodu różnorakich obtarć, zbitych kolan, stawów skokowych, itp, które najłatwiej jest się pozbyć przy pomocy tabletki. Im mniej kilometrów się przebiegło na treningach tym te dolegliwości są dotkliwsze, już nie powiem że to głównie z nimi trzeba sobie radzić na długich biegach. Widziałem jak wielu ludzi na zbiegach schodziło i pewnie większość z powodu właśnie takich problemów, przecież każdy jest w stanie zbiegać nawet jak już nie ma żadnej mocy w mięśniach, bo do przodu pcha nas grawitacja. Według mnie tacy biegacze powinni startować na krótszych dystansach i zacząć więcej trenować jeśli chcą biegać zawody ultra. Ci którzy startują w zawodach ultra bez odpowiedniego przygotowania to tracą zdrowie.
Po tym wstępie odpowiem Mel na pytanie. Ja się wybrałem tam przede wszystkim po to aby przebyć to bez trwałych uszczerbków na zdrowiu. Dlatego spędzałem bardzo dużo czasu na punktach odżywczych, podczas gdy na krótszych zawodach prawie się na nich nie zatrzymuję. Nawet Berdychowski twierdzi, że odwodnienie, niedożywienie, wyczerpanie i obniżone ciśnienie krwi niszczy nam nieodwracalnie nerki. Tego biegu nie mogłem traktować jak zawodów sportowych, bo nie byłem na tyle dobrze przygotowany fizycznie. Nikt przecież nie da rady ludziom wmówić, że zjedzenie czegoś ciepłego pożywnego w porze obiadowej jest czymś ... (nie wiem jakiego słowa użyć tutaj). Testowałem to wielokrotnie, przerywałem sobie trening górski, zjadałem obiad złożony z tzw schabowego ziemniakami i surówkami, następnie było godzinne podejście pod górę i wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku, można było kontynuować wycieczkę biegowo-marszową z przyjemnością. Po co są te oszczędności i odbieranie ludziom przyjemności, przecież i tak dla większości była to wycieczka PTTK, zresztą dedykowana takim ludziom, bo stanowią 90% startujących.