ZACZYNAM ....z niczym;)

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

i jeszcze parę zdań moim weekendzie, bo też się dużo działo, choć nie biegowo ;)
będzie dłuuugo :jatylko:

plan był prosty - sobota budowa, niedziela góra Żar - Olek miał lecieć na paralotni (dostał w prezencie voucher na lot z instruktorem itd.)

realizacja - gorzej...
w piątek wizyta u znajomych, powrót do domu przed północą...
sobota - cóż, od wczesnych godzin porannych (tak, wiem, sen jest potrzebny...) najpierw próba ogarnięcia domu, prania, przesadzania aloesów, sprzątania balkonu, i ogólnie wszystko co się dało, w między czasie walka z mapkami zagospodarowania przestrzennego, żebym w "wolnej chwili" mogła zająć się planowaniem ogródka, w między czasie jeszcze dopracowanie projektu kuchni, i jeszcze kilka innych spraw. Potem budowa (tzn najpierw bieg na budowę) - ok 13km - w swojej głupocie postanowiłam biec w upale (od paru lat bardzo dobrze znoszę niskie temperatury, ale wysokie gorzej, sauna ok, ale bieg w upale... ) oczywiście znowu koszmar, nie aż tak jak w Jastrzębiu, ale też nie ruszyłam po 5:20, tylko zdając sobie sprawę, że jest 30+ w cieniu a ja biegnę w słońcu, i że to ma być spokojne wybieganie, które mnie nie może zmęczyć za bardzo było ~7/km... dobiegłam trochę odwodniona (jedna butelka to było zdecydowanie za mało, a sklepy już były po drodze zamknięte...) (tak, wiem, w ten weekend wiele razy udowodniłam, że jestem "inteligentna inaczej")
napiłam się wody, zrobiłam parę zdjęć, zamontowałam wtyczkę na wentylatorze, po czym poszłam po kilka rzeczy na strych (tak, zrobiłam to ZANIM porządnie odpoczęłam i się nawodniłam... :lalala: )
schodząc ze słoikami ze strychu po takich ładnych metalowych schodach strychowych (oczywiście schodziłam tyłem do schodów.. tak, wiem, tak się nie robi....) jak się wypierniczyłam... tzn w połowie mniej więcej ujechałam....... mam wielkiego siniaka na d... stłuczoną rękę (próbowałam się łapać przedramieniem - w sumie wolałam polecieć na panele, a nie na potłuczone słoiki, więc je trzymałam nadal....), d.. boli tak, że ledwo siedzę, ręki nie umiem normalnie oprzeć o biurko, zdarta skóra, siniak, itd... po prostu zajeb....... :sss:
a potem, jak już się pozbierałam, to kilka godzin machania szpadlem - trzeba było wybrać pod wylewkęna powierzchni jakiś 30m2 ok 30cm wgłąb, na razie wybraliśmy ok 20... -> efekt - do bólu z powodu stłuczonej d.. i ręki doszły zakwasy :lalala:

a w niedzielę o 6 pojechaliśmy na Żar - przed 10 mieliśmy być na szczycie, więc dojechać, zaparkować, wejść pieszo, itd... a na szczycie okazało się, że jest wichura i loty odwołane - powtórka za tydzień, ale na szczęście tym razem po południu.....
potem jeszcze zakupy (na szczęście na giełdzie warzywnej mimo święta można było się zaopatrzyć), odwiedziny u mamy, i wieczorem do domu...

a rano obudziłam się ze spuchniętymi oczami, bo oczywiście w między czasie musiałam sobie spalić twarz i podrażnić oczy (pył jak wiało, słońce, itd...), wyszłam z pracy na dobry początek dnia do apteki i zakrapiam co chwilę oczy... po prostu "cudownie".... :echech:
PKO
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

beata pisze:
ASK, Nie tak dawno pisałaś, że byłaś 12h w pracy a później jeszcze poszłaś biegać.
Ile tak można żyć? .
Ja myślę, że to jest raczej (no może nie 12, a 10-11 z dojazdem) norma dla ludzi w moim wieku. Gdziekolwiek nie patrzę, to sąsiedzi i znajomi wracają jeszcze później z pracy. Co prawda większość jednak sportu nie uprawia, ale tu na forum, jeśli ktoś pracuje i ma rodzinę na utrzymaniu, to chyba większość na etacie spędza w pracy dużo czasu, a Ci z działalnością pewnie czasem jeszcze więcej. Niestety tak jest, że przy pracy i rodzinie jestem ciągle w biegu i treningi muszą zaplanować, bo inaczej by nie było czasu, a pierwsza chwila wytchnienia przychodzi wieczorem już w łóżku, gdzie zasypiam w 5 minut. I nie mówię tu, że super dbam o porządek, bo to jak wygląda dom i ogród to znacząco zaniedbuję.
beata pisze:
Dzień bez jakiegokolwiek treningu mam raz na 10 dni albo rzadziej.
Ja przeważnie też. W maju zaniedbałam siłowe ćwiczenia, już z braku czasu. To mogło mieć znaczenie.
beata pisze:
Trening musi być jakiś bodźcem.
Tak właśnie myślałam, pamiętam, jak pisałaś kiedyś, by powtórzenia robić zawsze na tyle szybko, na ile wiem, ze będę w stanie wykonać każde z nich. Ale zaczęłam się zastanawiać, czy jak pod koniec treningu zbiera mi się z wysiłku na wymioty, to jednak nie przesada. Że tak powinno być raczej tylko na zawodach.

No przepraszam, że Was zanudzam sobą. Liczę na to, że taka dyskusja z kimś mi pomoże. Dajecie mi dużo do myślenia. Dużo wymagam od siebie, pozwalam by inni dużo wymagali, a nie jesteśmy robotami. Z czegoś trzeba zrezygnować i nie powinno to być cos, co kochamy robić, ale to, co jest nam zbędne.

Charm, po swojemu to bym powiedziała "you know what I mean". Trzmaj się obijaku. Trochę jesteś podobna do mnie 15 lat wcześniej.
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ASK pisze:No przepraszam, że Was zanudzam sobą. Liczę na to, że taka dyskusja z kimś mi pomoże. Dajecie mi dużo do myślenia. Dużo wymagam od siebie, pozwalam by inni dużo wymagali, a nie jesteśmy robotami. Z czegoś trzeba zrezygnować i nie powinno to być cos, co kochamy robić, ale to, co jest nam zbędne.
Nie przepraszaj - przecież po to jesteśmy, żeby sobie pomagać, wspierać się, dyskutować, itd. - choć wirtualnie, bo mieszkamy daleko od siebie, ale chyba właśnie o to chodzi... :jatylko:
ASK pisze:Charm, po swojemu to bym powiedziała "you know what I mean". Trzmaj się obijaku. Trochę jesteś podobna do mnie 15 lat wcześniej.
dziękuję :)
i czuję się odmłodzona :hahaha:
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

charm ty pierdoło ;-) :hej:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
ania102
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 730
Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

charm ale poszalałaś :bum: dobrze, że się to szaleństwo gorzej nie skończyło

ASK zastanawiałam się jeszcze nad tym, co napisałaś - nie wiem, ile masz wzrostu, ale 70 kg to sporo. Gdybyś schudła, łatwiej by Ci się biegało - oczywista oczywistość, wiem. Co jeszcze Ci mówiła dietetyczka? Stwierdzenie, że waga nie spada przez kortyzol to dla mnie za mało. Miałaś jakieś badania określające poziom kortyzolu? Wg mnie nie ma sensu się zarzynać szybkim bieganiem, lepiej biegać wolno, nawet bez planów, ale regularnie, a kiedy waga się ruszy, zacząć robić szybkość. Tylko czy przy pracy po 12h - czy da się jeszcze biegać i regenerować?

beata planujesz kolejne starty, inne dystanse?
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Co mi zostaje powiedziec. Jeszcze schudne, poprawie sie, zrobie sobie zdjecie na podium i tez bedziecie gratulowaly mi wynikow i nóg :hejhej:
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

uwierz mi ASK, że sama waga niczego nie rozwiąże :tonieja:
jest wiele dziewczyn mega szczupłych, które ciągną się gdzies z tyłu stawki, a są dziewczyny takie jak ja-troszkę kluskowate(171cm/66kg) które mieszczą się w pierwszej dziesiątce :hahaha: :bum: :hahaha: :hahaha: :hahaha:

na sukcesy biegowe ma wpływ wiele czynników, moim zdaniem najważniejszym i kluczowym jest regularny trening :oczko: i tak jak Beata pisała trzeba odważyć się biegać szybciej i mocniej, nie ma innej recepty :bum:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

ASK pisze:Ja myślę, że to jest raczej (no może nie 12, a 10-11 z dojazdem) norma dla ludzi w moim wieku. Gdziekolwiek nie patrzę, to sąsiedzi i znajomi wracają jeszcze później z pracy.
Oj, ja myślę, że nie, przynajmniej ja takich nie znam. Ale, może po prostu obracam się w środowisku lubiących się lenić :hahaha: .
Zresztą tak też zostałam wychowana, że nie trzeba mieć wszystkiego, ważniejszy jest czas, dla siebie, dla rodziny. Oraz zdrowie i względny spokój.
ania102 pisze:beata planujesz kolejne starty, inne dystanse?
Ania, ja poza wyjazdami to nic już nie planuję, tych startów też nie planowałam, wszystko u mnie zależy od samopoczucia i nastroju. Chwilowego, z tym bywa różnie ;). Zresztą, aż tak starty mnie już nie kręcą, czasem jak się dobrze czuję, to bym gdzieś pobiegła, ale później mi przechodzi :hahaha: . Pewnie, teraz apetyt na ściganie chwilę wrócił, ale teraz do 6. sierpnia będę w rozjazdach a metry będę pokonywała bardziej w pionie, a w nie w poziomie. A co będzie na jesieni, to nie wiem, bo między wyjazdami muszę wstrzyknąć sobie kwas hialuronowy kolano - podobno ma je chwilowo podreperować (przynajmniej w zakresie odczuć), a poza tym zdarza mi się wysiłkowa arytmia i też muszę coś z tym zrobić, bo mnie to irytuje.

Charm, kuruj swoje "obrażenia!" :) Kontuzje domowe bywają groźne ;).
Ja omal nie nabawiłam się wczoraj kolejnych szlifów kolarskich, bo uciekając przed jakimś kolarzem chciałam efektownie wejść w zakręt, tylko, że na zakręcie był piasek :hahaha: . Więc zrobiłam mały drift, ale - szczęśliwie - wyprowadziłam na prostą mojego rumaka ;).
ania102
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 730
Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

katekate zgodzę się z Tobą, że większe babki mogą być szybkie, byle by miały mięśnie:-) Twoje zdjęcie to świetna tego ilustracja:-D

ASK chyba rzeczywiście jakiś dołek Cię dopadł, a bieganie ma być przecież dla relaksu i przyjemności, bo na olimpiadę już żadnej z nas nie wezmą :hahaha: Tak naprawdę nic nie musisz:-D A jak bardzo będziesz chciała coś pozmieniać, to to zrobisz. Oczywiście będziemy Ci tu kibicować :taktak:

beata dogonić Ciebie łatwo nie jest;-)
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

ania102 pisze:na olimpiadę już żadnej z nas nie wezmą :hahaha:
Brytyjka Jo Pavey, rocznik 1973, w Rio była 15-ta na 10000m, z czasem 31'33 ;). I chyba kariery jeszcze definitywnie nie zakończyła.
Wiem, wiem, inna przeszłość i w ogóle, ale to tak à propos wieku i takich tam ;).
beata dogonić Ciebie łatwo nie jest;-)
No bo ja lubię uciekać! :hahaha:
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8930
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

charm - uważaj na siebie :bum:

ASK - myślę, że niekoniecznie "położyłaś" trening pod tą dychę.
To nie były warunki, by bić życiówkę! Taka pogoda potrafi naprawdę sponiewierać. Sama widziałaś, że "karetka" miała co robić.
Gdybym ja założył, że chcę w Siechnicach pobić życiówkę, to być może skończyłbym nawet na 50 min.
Kwestia też "dyspozycja dnia".
Zdrowie jest najważniejsze.

Biegaj sobie w miarę systematycznie. Może raz na tydzień coś mocniejszego. Postaraj się też robić podbiegi. Dorzuć ćwiczeń siłowych, core. Ładna pogoda, to może i dojdą rower i inne sporty. Co do wagi, to się nie wypowiem, sama tu zapewne wiesz lepiej.
Zaplanuj sobie start, gdzieś w lepszym terminie. Może jakiś bieg wieczorem? Zacznij spokojnie.
Myślę, że to kwestia niedalekiej przyszłości i złamiesz te 50 min, a Siechnice potraktuj jako mocny bieg ciągły i tyle.

Tak w ogóle to w swojej kategorii byłaś i 4'ta! :taktak: Możesz być jedynie zła, bo do trzeciej pozycji zabrakło 17 sek :hejhej:

Edit:
Acha, jeszcze jedno. Nogi też mamy ładne, więc nie narzekaj :hahaha:
Obrazek
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Awatar użytkownika
ASK
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1733
Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: 50:08
Życiówka w maratonie: 4:43:44
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

:hej:
Awatar użytkownika
charm
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1929
Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: silesia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

katekate pisze:charm ty pierdoło ;-) :hej:
trafne określenie :hahaha:

i wszystkim dziękuję :)
wiem, że powinnam uważać, itd... na razie siniak na d.. przyjmuje wszystkie kolory tęczy, a ból podczas opierania się skutecznie przypomina, że jednak nie schodzi się po takich schodach tyłem do schodów ;-)

@Beata - dobrze, że udało się wyprowadzić, bo taki upadek na piasek... :ojnie:

@ASK - 4 w kategorii :hej: super! ale to znaczy, że pogoda była naprawdę "fantastyczna", i spowolniła Cię dużo bardziej niż myślałaś - głowa do góry! ale jeśli chodzi o odpoczynek i przeforsowywanie się, to nie zmieniłam zdania...
no i - zazdroszczę nóg.... :jatylko:
kasia41
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1444
Rejestracja: 27 gru 2013, 20:48
Życiówka na 10k: 42.23
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

[quote="ania102"]katekate zgodzę się z Tobą, że większe babki mogą być szybkie, byle by miały mięśnie:-) Twoje zdjęcie to świetna tego ilustracja:-D

Że Kaśka to ta większa babka??? :hahaha: bez przesady :tonieja: Kaśka jak zwykle kokietuje z tą swoją kluskowatością :nowiesz:
Blog viewtopic.php?f=57&t=53762

Komentarze viewtopic.php?f=28&t=53763
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

heheh Kasia ;-) no przytyło mi się :hahaha: ale już nie 66, a 65 :uuusmiech: do jesieni zgubię :hejhej:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ