szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
21 II
3 E
4x1200 I p’3’
3 E
Wybrałem się na stadion, który, jak widać po długości dobiegu, mam właściwie pod ręką. Bardzo rzadko tu zaglądam, ale nie miałem czasu sprawdzać w jakim stanie jest leśna pętla i nie chciałem ryzykować. Dość dziwnie wyszedł ten trening. Naprawdę mocno wiało, więc tempa siłą rzeczy wyszły wolniejsze. Od 3:38/km (mniej więcej w to celowałem) do 3:44/km. W takich okolicznościach przyrody nie oglądam się jednak na zegarek i pilnuję, żeby lecieć mocno, ale pod kontrolą. Pod tym względem wyszło dobrze i z treningu wracałem bardzo zadowolony. Pierwszy trening interwałowy w tym roku odhaczony
Kręcąc się po stadionie zauważyłem, że między bieżnią a domkami powstał placyk do ćwiczeń. Po treningu nie odmówiłem sobie przyjemności obejrzenia go i muszę stwierdzić, że jest kapitalny. Prawie zawsze ćwiczę w domu i bardzo sobie to cenię, ale na drążku w korytarzu nie zrobię przecież wymyku Dlatego lubię czasem choć na chwilę zajrzeć na taki placyk i trochę się pobawić. Na Golęcinie oprócz drążków różnej wysokości (to akurat standard) są jeszcze niskie poręczę (idealne np. do ćwiczenia przejść z poziomki do stania na rękach – to jeszcze nie mój poziom , są kółka (właściwie trójkąty – nigdy nie ćwiczyłem na wysoko zawieszonych kółkach) i słup, na którym w sezonie zawiśnie (mam nadzieję) lina. Takich cudów jeszcze na powietrzu nie widziałem!
22 II
45’ E
Mało czasu, więc mały rozruch. Ale pożyteczny – sprawdziłem, że leśna pętla jest w bardzo dobrym stanie.
23 II
3 E
4x1,6 T p’1’
3 E
Pierwsze interwały tempowe w tym roku, więc nic dziwnego, że trudno mi było wyczuć tempo. Pierwszy odcinek w ok 3:55/km, czyli idealnie. Potem zamierzałem utrzymać takie samo tempo, ale na każdym odcinku przyspieszałem. Ostatnie powtórzenie w 3:42/km, więc już dużo za szybko. Intensywność większa niż na standardowych interwałach tempowych (szczególnie w końcówce), ale na pewno dużo niższa niż na wtorkowych interwałach. Dopiero wchodzę w mocniejszy etap treningu, więc pewnie z czasem tempo run wróci do poziomu ~4:00 – 3:55/km.
Po drodze, w ramach rozgrzewki zrobiłem parę przewrotów. Powoli do mojego treningu wracają elementy ogólnorozwojowe.
3 E
4x1200 I p’3’
3 E
Wybrałem się na stadion, który, jak widać po długości dobiegu, mam właściwie pod ręką. Bardzo rzadko tu zaglądam, ale nie miałem czasu sprawdzać w jakim stanie jest leśna pętla i nie chciałem ryzykować. Dość dziwnie wyszedł ten trening. Naprawdę mocno wiało, więc tempa siłą rzeczy wyszły wolniejsze. Od 3:38/km (mniej więcej w to celowałem) do 3:44/km. W takich okolicznościach przyrody nie oglądam się jednak na zegarek i pilnuję, żeby lecieć mocno, ale pod kontrolą. Pod tym względem wyszło dobrze i z treningu wracałem bardzo zadowolony. Pierwszy trening interwałowy w tym roku odhaczony
Kręcąc się po stadionie zauważyłem, że między bieżnią a domkami powstał placyk do ćwiczeń. Po treningu nie odmówiłem sobie przyjemności obejrzenia go i muszę stwierdzić, że jest kapitalny. Prawie zawsze ćwiczę w domu i bardzo sobie to cenię, ale na drążku w korytarzu nie zrobię przecież wymyku Dlatego lubię czasem choć na chwilę zajrzeć na taki placyk i trochę się pobawić. Na Golęcinie oprócz drążków różnej wysokości (to akurat standard) są jeszcze niskie poręczę (idealne np. do ćwiczenia przejść z poziomki do stania na rękach – to jeszcze nie mój poziom , są kółka (właściwie trójkąty – nigdy nie ćwiczyłem na wysoko zawieszonych kółkach) i słup, na którym w sezonie zawiśnie (mam nadzieję) lina. Takich cudów jeszcze na powietrzu nie widziałem!
22 II
45’ E
Mało czasu, więc mały rozruch. Ale pożyteczny – sprawdziłem, że leśna pętla jest w bardzo dobrym stanie.
23 II
3 E
4x1,6 T p’1’
3 E
Pierwsze interwały tempowe w tym roku, więc nic dziwnego, że trudno mi było wyczuć tempo. Pierwszy odcinek w ok 3:55/km, czyli idealnie. Potem zamierzałem utrzymać takie samo tempo, ale na każdym odcinku przyspieszałem. Ostatnie powtórzenie w 3:42/km, więc już dużo za szybko. Intensywność większa niż na standardowych interwałach tempowych (szczególnie w końcówce), ale na pewno dużo niższa niż na wtorkowych interwałach. Dopiero wchodzę w mocniejszy etap treningu, więc pewnie z czasem tempo run wróci do poziomu ~4:00 – 3:55/km.
Po drodze, w ramach rozgrzewki zrobiłem parę przewrotów. Powoli do mojego treningu wracają elementy ogólnorozwojowe.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
25 II
60’E
26 II
1,5 rozgrz
12 km ciągły (4:21)
1,5 schłodzenie
Bardzo dobry trening. Równo, wydolnościowo lekko. Mięśniowo czułem dwa ostatnie kilometry.
28 II
3 E
5x1000m I p’400 m trucht
3 E
Dobrze weszło. Tempa 3:38, 37, 32, 35, 36. W połowie trzeciego wybiłem się trochę z rytmu omijając psa i potem starałem się nie zwalniać, więc wyszło dużo szybciej. Potem wróciłem do normalnych prędkości. Całość mocno męcząca, ale z pełną kontrolą.
1 III
50’ E
W sobotę duże szanse na start na GP. Oby pogoda dopisała
60’E
26 II
1,5 rozgrz
12 km ciągły (4:21)
1,5 schłodzenie
Bardzo dobry trening. Równo, wydolnościowo lekko. Mięśniowo czułem dwa ostatnie kilometry.
28 II
3 E
5x1000m I p’400 m trucht
3 E
Dobrze weszło. Tempa 3:38, 37, 32, 35, 36. W połowie trzeciego wybiłem się trochę z rytmu omijając psa i potem starałem się nie zwalniać, więc wyszło dużo szybciej. Potem wróciłem do normalnych prędkości. Całość mocno męcząca, ale z pełną kontrolą.
1 III
50’ E
W sobotę duże szanse na start na GP. Oby pogoda dopisała
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
2 III
3 E
5 T (4:03)
3 E
Weszło nieźle, choć ciężkawo. Nie biegłem równo, szarpałem itp. W ogóle mam problem z treningami, które zamierzam zrobić dość luźno. Wiem, że lecieć piątkę po 4min/km będzie dużo łatwiej niż po 3:50 i głowa nastawia się podświadomie na relaks, a przecież to nie easy. Jak tylko zaczyna się robić ciężko, to jestem zdziwiony, bo przecież miał być luz.
4 III
GP – 5 km 18:42
Wszystko mi się na tym biegu bardzo podobało. No może oprócz mojego występu, który był przyzwoity, ale raczej przeciętny
Spotkałem Michała i razem potruchtaliśmy na rozgrzewkę. Zgarnęliśmy jeszcze Roberta i w ten sposób skompletowaliśmy ekipę, w której startowaliśmy ostatnio pewnie ze dwa lata temu. Aż się łezka w oku zakręciła Jak zwykle po starcie nasza paczka w końcu się rozsypała i każdy napierał samemu. Miejscami było sporo błota, ale specjalnie nie przeszkadzało.
Pogoda wiosenna. Bardzo przyjemne przedpołudnie.
5 III
50’ E
7 III
3 E
6x800 I p’ 400 m trucht
3 E
Najłatwiejszy wariant interwałów w całym planie. Pobiegłem je średnio po ok 3:34, czyli tak jak powinno zamierzałem.
3 E
5 T (4:03)
3 E
Weszło nieźle, choć ciężkawo. Nie biegłem równo, szarpałem itp. W ogóle mam problem z treningami, które zamierzam zrobić dość luźno. Wiem, że lecieć piątkę po 4min/km będzie dużo łatwiej niż po 3:50 i głowa nastawia się podświadomie na relaks, a przecież to nie easy. Jak tylko zaczyna się robić ciężko, to jestem zdziwiony, bo przecież miał być luz.
4 III
GP – 5 km 18:42
Wszystko mi się na tym biegu bardzo podobało. No może oprócz mojego występu, który był przyzwoity, ale raczej przeciętny
Spotkałem Michała i razem potruchtaliśmy na rozgrzewkę. Zgarnęliśmy jeszcze Roberta i w ten sposób skompletowaliśmy ekipę, w której startowaliśmy ostatnio pewnie ze dwa lata temu. Aż się łezka w oku zakręciła Jak zwykle po starcie nasza paczka w końcu się rozsypała i każdy napierał samemu. Miejscami było sporo błota, ale specjalnie nie przeszkadzało.
Pogoda wiosenna. Bardzo przyjemne przedpołudnie.
5 III
50’ E
7 III
3 E
6x800 I p’ 400 m trucht
3 E
Najłatwiejszy wariant interwałów w całym planie. Pobiegłem je średnio po ok 3:34, czyli tak jak powinno zamierzałem.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
8 III
50’ E
9 III
3 E
1,6 + 1,6 + 2 km T p’1’
3 E
Z powodu napiętego harmonogramu mój trening z czasem trochę wyewoluował. Skupiam się na akcentach, a w pozostałe dni biegam tyle, ile mam akurat czasu. Optymalnie celuję w 60’ easy, ale czasem mieści się tylko 45’. Przychodzi mi to tym łatwiej, że od dawna już nie prowadzę statystyk przebieganych kilometrów. Przy objętościach rzędu 50-60 km/tydz. nie jest mi to do niczego potrzebne, a byłoby problematyczne, bo nie mam urządzeń pomiarowych oprócz stopera
Akcentów raczej nie „ścinam”, chociaż na przykład dzisiaj w planie było 5 x 1,6 T. Tu z bólem serca ograniczyłem się do 3 powtórzeń, bo nijak bym się nie wyrobił. Każde powtórzenie ciut szybciej od poprzedniego, średnio po 3:50. Przyjemnie, mocno i z rezerwą.
Od jakiegoś czasu testuję trochę „rozszerzony” zapis w dzienniczku treningowym. Oprócz rodzaju akcentu, objętości i temp dodaję jeszcze dwa parametry: odczuwalny wysiłek i „ocenę własnej techniki”. Wziąłem to wprost z programu, który realizuję w ramach treningu uzupełniającego i nie wiem jak ładnie przetłumaczyć drugi termin, ale jest chyba jasne co znaczy. Na razie trudno mi jeszcze ocenić wartość tych danych w treningu biegowym i pewnie dopiero w przyszłym sezonie będę mógł to zrobić.
50’ E
9 III
3 E
1,6 + 1,6 + 2 km T p’1’
3 E
Z powodu napiętego harmonogramu mój trening z czasem trochę wyewoluował. Skupiam się na akcentach, a w pozostałe dni biegam tyle, ile mam akurat czasu. Optymalnie celuję w 60’ easy, ale czasem mieści się tylko 45’. Przychodzi mi to tym łatwiej, że od dawna już nie prowadzę statystyk przebieganych kilometrów. Przy objętościach rzędu 50-60 km/tydz. nie jest mi to do niczego potrzebne, a byłoby problematyczne, bo nie mam urządzeń pomiarowych oprócz stopera
Akcentów raczej nie „ścinam”, chociaż na przykład dzisiaj w planie było 5 x 1,6 T. Tu z bólem serca ograniczyłem się do 3 powtórzeń, bo nijak bym się nie wyrobił. Każde powtórzenie ciut szybciej od poprzedniego, średnio po 3:50. Przyjemnie, mocno i z rezerwą.
Od jakiegoś czasu testuję trochę „rozszerzony” zapis w dzienniczku treningowym. Oprócz rodzaju akcentu, objętości i temp dodaję jeszcze dwa parametry: odczuwalny wysiłek i „ocenę własnej techniki”. Wziąłem to wprost z programu, który realizuję w ramach treningu uzupełniającego i nie wiem jak ładnie przetłumaczyć drugi termin, ale jest chyba jasne co znaczy. Na razie trudno mi jeszcze ocenić wartość tych danych w treningu biegowym i pewnie dopiero w przyszłym sezonie będę mógł to zrobić.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 III
60’ E
12 III
12 km ciągłego po 4:30
Całość luźno. Na taki ciągły miałem właśnie ochotę
14 III
3 E
4x1200 I p’ 3’
3 E
Najlepsze moje interwały w tym sezonie. Tempa 3:34, 30, 34, 32. Bardzo mocno, ale pod kontrolą, bez rzeźby. Dobre nastawienie poskutkowało tym, że psychicznie ten trening był bardziej niż znośny, choć z interwałami różnie u mnie bywa. Fajnie.
16 III
55’ E
3 E
1,6 T p’2’
3,2 T p’1’
1,6 T p’1’
4x200 R żwawo
3 E
Ho ho! Prawie jak wyczynowiec – dwa treningi jednego dnia.
Tak naprawdę to nie do końca. W środę testowałem wariant z powrotem z pracy biegnąc. Tak się składa, że pracę w środę kończę w czwartek, stąd przesunięcie w kalendarzu. Biegło się dziwnie. Normalnie wracam na rowerze, więc jestem przyzwyczajony do odrobiny ruchu przed snem. Tym razem jednak to była jakaś oniryczna mordęga. Za to pod względem logistycznym bieg do domu ma ogromną przewagę nad biegiem do pracy.
W dzień skoczyłem już w normalnych godzinach mojej aktywności na leśną pętlę zrobić interwały tempowe. Weszły dobrze, ciut poniżej 4min/km
18 III
Dziewicza Górga – 5 km
Ostatni bieg w cyklu i zarazem mój czwarty start. W sumie pobiegłem tak jak zawsze, czyli trochę poniżej 22:00 i zająłem 6 msce. W generalce też szóste i dzięki niedublowaniu się nagród załapałem się na podium w kategorii…. M20 Niestety pogoda fatalna i od razu po biegu zwinęliśmy się z rodziną, żeby najmłodszy nam się nie zaziębił, więc ominął mnie splendor dekoracji :D
Sam bieg pozostawił niedosyt. Niby forma idzie w górę, a pobiegłem wolniej niż miesiąc temu po lodzie… Wydaje mi się, że to bardziej kwestia nastawienia.
19 III
60’ E
21 III
3 E
5x1000 I p’ 400m (marsz+trucht)
3 E
Tempa 3:24, 24, 24, 21, 20. Ja pierniczę, o co chodzi? Okay, podszedłem do treningu zmotywowany, po startowym niedosycie z soboty i założyłem sobie, że pobiegnę całość bardzo mocno. Może po cichu liczyłem, że wejdzie poniżej 3:30, ale coś takiego?
Całość bardzo bardzo mocno - mocniej niż myślałem że jestem w stanie pobiec na treningu. Chyba też mocniej niż myślałem, że jestem w stanie pobiec w ogóle Największym optymizmem napawają mnie dwie rzeczy. Współpraca głowy – psychicznie to nie były trudne interwały (mimo eksplorowania nieznanych mi rejonów intensywności). I współpraca ciała przy maksymalnym wysiłku – ani razu nie miałem uczucia, że się „rozsypuję” i gubię koordynację.
Po treningu chwilę dochodziłem do siebie. Nie chodzi nawet o obciążenie wydolnościowe (pooglądałem trochę buty i tyle), ale czułem się jakbym dostał młotkiem w łeb.
Ogólnie ciekawe przeżycie.
60’ E
12 III
12 km ciągłego po 4:30
Całość luźno. Na taki ciągły miałem właśnie ochotę
14 III
3 E
4x1200 I p’ 3’
3 E
Najlepsze moje interwały w tym sezonie. Tempa 3:34, 30, 34, 32. Bardzo mocno, ale pod kontrolą, bez rzeźby. Dobre nastawienie poskutkowało tym, że psychicznie ten trening był bardziej niż znośny, choć z interwałami różnie u mnie bywa. Fajnie.
16 III
55’ E
3 E
1,6 T p’2’
3,2 T p’1’
1,6 T p’1’
4x200 R żwawo
3 E
Ho ho! Prawie jak wyczynowiec – dwa treningi jednego dnia.
Tak naprawdę to nie do końca. W środę testowałem wariant z powrotem z pracy biegnąc. Tak się składa, że pracę w środę kończę w czwartek, stąd przesunięcie w kalendarzu. Biegło się dziwnie. Normalnie wracam na rowerze, więc jestem przyzwyczajony do odrobiny ruchu przed snem. Tym razem jednak to była jakaś oniryczna mordęga. Za to pod względem logistycznym bieg do domu ma ogromną przewagę nad biegiem do pracy.
W dzień skoczyłem już w normalnych godzinach mojej aktywności na leśną pętlę zrobić interwały tempowe. Weszły dobrze, ciut poniżej 4min/km
18 III
Dziewicza Górga – 5 km
Ostatni bieg w cyklu i zarazem mój czwarty start. W sumie pobiegłem tak jak zawsze, czyli trochę poniżej 22:00 i zająłem 6 msce. W generalce też szóste i dzięki niedublowaniu się nagród załapałem się na podium w kategorii…. M20 Niestety pogoda fatalna i od razu po biegu zwinęliśmy się z rodziną, żeby najmłodszy nam się nie zaziębił, więc ominął mnie splendor dekoracji :D
Sam bieg pozostawił niedosyt. Niby forma idzie w górę, a pobiegłem wolniej niż miesiąc temu po lodzie… Wydaje mi się, że to bardziej kwestia nastawienia.
19 III
60’ E
21 III
3 E
5x1000 I p’ 400m (marsz+trucht)
3 E
Tempa 3:24, 24, 24, 21, 20. Ja pierniczę, o co chodzi? Okay, podszedłem do treningu zmotywowany, po startowym niedosycie z soboty i założyłem sobie, że pobiegnę całość bardzo mocno. Może po cichu liczyłem, że wejdzie poniżej 3:30, ale coś takiego?
Całość bardzo bardzo mocno - mocniej niż myślałem że jestem w stanie pobiec na treningu. Chyba też mocniej niż myślałem, że jestem w stanie pobiec w ogóle Największym optymizmem napawają mnie dwie rzeczy. Współpraca głowy – psychicznie to nie były trudne interwały (mimo eksplorowania nieznanych mi rejonów intensywności). I współpraca ciała przy maksymalnym wysiłku – ani razu nie miałem uczucia, że się „rozsypuję” i gubię koordynację.
Po treningu chwilę dochodziłem do siebie. Nie chodzi nawet o obciążenie wydolnościowe (pooglądałem trochę buty i tyle), ale czułem się jakbym dostał młotkiem w łeb.
Ogólnie ciekawe przeżycie.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Chwilę mnie nie było i trochę się w tym czasie działo.
22 III
60’ E
23 III
3 E
5 km ciągły ciut poniżej 4/km
4 x 200 R p’1:30 (pierwsza 31”, reszta na wyczucie po drodze do domu0
3 E
25 III
60’ E
26 III
ciągły 12 km po 4:15
Do tego momentu szło super. Po mocnych wtorkowych interwałach tempo run w czwartek robiłem bez napinki. Na koniec jeszcze żwawa dwusetka w bardzo ładnym tempie. W sobotę ciągły wszedł bardzo fajnie. Takim tempem na takim luzie jeszcze w tym roku nie biegałem. Może to przez pogodę
W niedzielę wieczorem coś zaczęło mnie brać, a w poniedziałek całkowicie rozłożyła mnie jelitówka. Tym sposobem udało mi się zrobić nieplanowaną głodówkę. Do teraz bardzo uważam, co jem i przekonałem się do lekkostrawnych posiłków. Liczę, że zyski z kilkudniowego odpoczynku przewyższą straty z osłabienia po chorobie Zobaczymy
W czwartek zrobiłem 3 x 1,6 km interwałów tempowych, żeby ocenić sytuację. Weszły ciut poniżej 4/km. Nogi ciężkawe, oddechowo bardzo łatwo. nie jest źle.
Jutro planuję polecieć ParkRun. Po chorobie nie nastawiam się na super wynik, ale chce się porządnie przetrzeć, bo przy odrobinie szczęścia w weekend pobiegnę dyszkę w Gnieźnie. To jednak jeszcze niepewne, bo w tygodniu czeka mnie dużo ważniejszych spraw.
W niedzielę spotkałem Kubę w Lasku Marcelińskim. Jak myślicie, jaki jest wspólny temat dla poznańskich biegaczy? „Robisz ćwiczenia Jacka?”
Ja robię, chociaż akurat ostatnio dawałem odpocząć kolanu.
22 III
60’ E
23 III
3 E
5 km ciągły ciut poniżej 4/km
4 x 200 R p’1:30 (pierwsza 31”, reszta na wyczucie po drodze do domu0
3 E
25 III
60’ E
26 III
ciągły 12 km po 4:15
Do tego momentu szło super. Po mocnych wtorkowych interwałach tempo run w czwartek robiłem bez napinki. Na koniec jeszcze żwawa dwusetka w bardzo ładnym tempie. W sobotę ciągły wszedł bardzo fajnie. Takim tempem na takim luzie jeszcze w tym roku nie biegałem. Może to przez pogodę
W niedzielę wieczorem coś zaczęło mnie brać, a w poniedziałek całkowicie rozłożyła mnie jelitówka. Tym sposobem udało mi się zrobić nieplanowaną głodówkę. Do teraz bardzo uważam, co jem i przekonałem się do lekkostrawnych posiłków. Liczę, że zyski z kilkudniowego odpoczynku przewyższą straty z osłabienia po chorobie Zobaczymy
W czwartek zrobiłem 3 x 1,6 km interwałów tempowych, żeby ocenić sytuację. Weszły ciut poniżej 4/km. Nogi ciężkawe, oddechowo bardzo łatwo. nie jest źle.
Jutro planuję polecieć ParkRun. Po chorobie nie nastawiam się na super wynik, ale chce się porządnie przetrzeć, bo przy odrobinie szczęścia w weekend pobiegnę dyszkę w Gnieźnie. To jednak jeszcze niepewne, bo w tygodniu czeka mnie dużo ważniejszych spraw.
W niedzielę spotkałem Kubę w Lasku Marcelińskim. Jak myślicie, jaki jest wspólny temat dla poznańskich biegaczy? „Robisz ćwiczenia Jacka?”
Ja robię, chociaż akurat ostatnio dawałem odpocząć kolanu.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
1 IV
ParkRun - 5 km 18:06
Impreza rewelacyjna, bieg bardzo udany, wspaniała pogoda. Czego chcieć więcej?
Pierwszy raz biegłem na parkrunie, chociaż zbierałem się wielokrotnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem - pełen luz i pełna profeska w jednym. Trasa w Poznaniu ciekawa (tym bardziej, że nie biegam na Cytadeli, więc tutejsze ścieżki nie miały kiedy mi się znudzić), pomiar czasu profesjonalny (nie bardzo wiedziałem jak w praktyce wygląda odbijanie kodów), jest z kim się pościgać. Super impreza!
Na samym biegu miałem farta, bo zabrałem się z dobrym zawodnikiem, który trzymał równe, mocne tempo. Przede wszystkim nie znałem jednak trasy, więc fajnie było za kimś lecieć. Potem okazało się, że on też nie zna, ale w newralgicznych miejscach zawsze wolontariusze podpowiedzieli którędy biec. Na finiszu udało się wygrać co dało mi masę satysfakcji, bo walka była zacięta. Wynik dużo lepszy niż się spodziewałem. Jest moc.
2 IV
long 90'
Nie chciałem dowalać ciągłego po zawodach, ale nie chciałem też robić zwykłego rozbiegania. Zrobiłem więc pierwszy (i pewnie ostatni) w cyklu long. W moim treningu long to ~17 km.
ParkRun - 5 km 18:06
Impreza rewelacyjna, bieg bardzo udany, wspaniała pogoda. Czego chcieć więcej?
Pierwszy raz biegłem na parkrunie, chociaż zbierałem się wielokrotnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem - pełen luz i pełna profeska w jednym. Trasa w Poznaniu ciekawa (tym bardziej, że nie biegam na Cytadeli, więc tutejsze ścieżki nie miały kiedy mi się znudzić), pomiar czasu profesjonalny (nie bardzo wiedziałem jak w praktyce wygląda odbijanie kodów), jest z kim się pościgać. Super impreza!
Na samym biegu miałem farta, bo zabrałem się z dobrym zawodnikiem, który trzymał równe, mocne tempo. Przede wszystkim nie znałem jednak trasy, więc fajnie było za kimś lecieć. Potem okazało się, że on też nie zna, ale w newralgicznych miejscach zawsze wolontariusze podpowiedzieli którędy biec. Na finiszu udało się wygrać co dało mi masę satysfakcji, bo walka była zacięta. Wynik dużo lepszy niż się spodziewałem. Jest moc.
2 IV
long 90'
Nie chciałem dowalać ciągłego po zawodach, ale nie chciałem też robić zwykłego rozbiegania. Zrobiłem więc pierwszy (i pewnie ostatni) w cyklu long. W moim treningu long to ~17 km.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
8 IV
10 km Gniezno - 37:18
Super zamknięcie stresującego tygodnia! Wyrównana życiówka (po dwóch latach) w pierwszym (i przedostatnim) starcie na dychę tej wiosny.
W tygodniu zrobiłem przedstartowe 3 x 1,6 km tempówek na przerwie 1 minuta i jedno godzinne wybieganie. Do piątku nie byłem pewien, czy wystartuję, więc nie stresowałem się na zapas. W sobotę pogoda idealna (10 stopni i lekki wiatr). Start o 17. Po 13 zjadłem lekki obiad (ryż z owocami) i nie miałem żadnych problemów z żołądkiem. Czułem się bardzo pewnie. Dwa lata temu nowa życiówka bardzo mnie zaskoczyła i nie do końca wiedziałem skąd wzięła się taka forma, a teraz biegłem jak po swoje.
Plan był taki: pierwsza piątka dość luźno, a potem trzymać tempo. Zaraz po starcie uformowała się kilkuosobowa grupka, z którą dobiegliśmy wspólnie do mety. Ja już po 6. km wiedziałem że utrzymam grupę i że będzie dobrze. Trochę się wiozłem, trochę ciągnąłem. Ostatni kilometr biegłem z jednym zawodnikiem bark w bark, dzięki czemu nikt nie odpuszczał. Byłem spokojny, bo w zanadrzu mam mocny finisz. Na ostatnich 300 metrach podkręciłem i spokojnie zyskałem 10 sekund przewagi. Po prostu ten bieg wyszedł mi super.
Dlaczego właściwie tak się cieszę, chociaż nie poprawiłem życiówki (w pierwszych wynikach miałem 37:12, ale w ostatecznych jednak 37:18)? Ostatnio tak szybko pobiegłem dwa lata temu. Od tego czasu 38' złamałem tylko raz, półtora roku temu. U mnie progres nie jest liniowy, tym bardziej muszą cieszyć "górki" na sinusoidzie. Poza tym za miesiąc jeszcze jeden start, a ja czuję, że mogę podkręcić do tego czasu formę. Nie napalam się jednak przesadnie - plan na wiosnę już wykonałem
Z moją formą sprawa jest o tyle ciekawa, że za każdym razem realizuję ten sam plan treningowy. Decydujący wpływ mają więc inne czynniki. Są to (kolejność losowa): praca nad techniką, waga, regeneracja (normalny sen).
10 km Gniezno - 37:18
Super zamknięcie stresującego tygodnia! Wyrównana życiówka (po dwóch latach) w pierwszym (i przedostatnim) starcie na dychę tej wiosny.
W tygodniu zrobiłem przedstartowe 3 x 1,6 km tempówek na przerwie 1 minuta i jedno godzinne wybieganie. Do piątku nie byłem pewien, czy wystartuję, więc nie stresowałem się na zapas. W sobotę pogoda idealna (10 stopni i lekki wiatr). Start o 17. Po 13 zjadłem lekki obiad (ryż z owocami) i nie miałem żadnych problemów z żołądkiem. Czułem się bardzo pewnie. Dwa lata temu nowa życiówka bardzo mnie zaskoczyła i nie do końca wiedziałem skąd wzięła się taka forma, a teraz biegłem jak po swoje.
Plan był taki: pierwsza piątka dość luźno, a potem trzymać tempo. Zaraz po starcie uformowała się kilkuosobowa grupka, z którą dobiegliśmy wspólnie do mety. Ja już po 6. km wiedziałem że utrzymam grupę i że będzie dobrze. Trochę się wiozłem, trochę ciągnąłem. Ostatni kilometr biegłem z jednym zawodnikiem bark w bark, dzięki czemu nikt nie odpuszczał. Byłem spokojny, bo w zanadrzu mam mocny finisz. Na ostatnich 300 metrach podkręciłem i spokojnie zyskałem 10 sekund przewagi. Po prostu ten bieg wyszedł mi super.
Dlaczego właściwie tak się cieszę, chociaż nie poprawiłem życiówki (w pierwszych wynikach miałem 37:12, ale w ostatecznych jednak 37:18)? Ostatnio tak szybko pobiegłem dwa lata temu. Od tego czasu 38' złamałem tylko raz, półtora roku temu. U mnie progres nie jest liniowy, tym bardziej muszą cieszyć "górki" na sinusoidzie. Poza tym za miesiąc jeszcze jeden start, a ja czuję, że mogę podkręcić do tego czasu formę. Nie napalam się jednak przesadnie - plan na wiosnę już wykonałem
Z moją formą sprawa jest o tyle ciekawa, że za każdym razem realizuję ten sam plan treningowy. Decydujący wpływ mają więc inne czynniki. Są to (kolejność losowa): praca nad techniką, waga, regeneracja (normalny sen).
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
9 IV
60' E
11 IV
3 E
2x3,2 km T p'2'
3 E
Pierwszy odcinek w 4/km, drugi trochę szybciej. Bardzo lekko. Pierwsze powtórzenie w ogóle czułem jak szybkie easy.
12 IV
60'E
13 IV
60' E
15 IV
50' po górach
16 IV
60' po górach
Udało się odwiedzić siostrę w Beskidzie Żywieckim i zaliczyć dwa spokojne biegi po górach. Właściwie to z chałupy na grapę, kawałek górą i z powrotem. Dawno tu nie biegałem, ale pamiętałem ścieżki i udało mi się nie zgubić.
18 IV
3 E
6x 1 km I p'400 m trucht (pod koniec 100m marsz + 300 m trucht)
3 E
Planowo interwały miałem robić w tej fazie w soboty, wymiennie z wyścigami. Wychodzi jednak na to, że nigdzie nie będę się przez te kilka tygodni ścigał. Za to mają szansę mi wypaść prawie wszystkie weekendowe akcenty. Dlatego interwały będą w tygodniu, a tempówki, jak się uda, w sobotę/niedzielę.
Dzisiaj weszło po 3:38, 43, 34, 30, 27, 29. Początek bardzo ospale, potem się rozkręciłem. Druga połowa intensywnie, choć z jakąś niewielką rezerwą. Fajnie.
60' E
11 IV
3 E
2x3,2 km T p'2'
3 E
Pierwszy odcinek w 4/km, drugi trochę szybciej. Bardzo lekko. Pierwsze powtórzenie w ogóle czułem jak szybkie easy.
12 IV
60'E
13 IV
60' E
15 IV
50' po górach
16 IV
60' po górach
Udało się odwiedzić siostrę w Beskidzie Żywieckim i zaliczyć dwa spokojne biegi po górach. Właściwie to z chałupy na grapę, kawałek górą i z powrotem. Dawno tu nie biegałem, ale pamiętałem ścieżki i udało mi się nie zgubić.
18 IV
3 E
6x 1 km I p'400 m trucht (pod koniec 100m marsz + 300 m trucht)
3 E
Planowo interwały miałem robić w tej fazie w soboty, wymiennie z wyścigami. Wychodzi jednak na to, że nigdzie nie będę się przez te kilka tygodni ścigał. Za to mają szansę mi wypaść prawie wszystkie weekendowe akcenty. Dlatego interwały będą w tygodniu, a tempówki, jak się uda, w sobotę/niedzielę.
Dzisiaj weszło po 3:38, 43, 34, 30, 27, 29. Początek bardzo ospale, potem się rozkręciłem. Druga połowa intensywnie, choć z jakąś niewielką rezerwą. Fajnie.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
20 IV
40' nad ranem z pracy
po wstaniu
60' E
Zrobił mi się tradycyjny letni secik nocno-poranny. Biega się to średnio, bo jednak po 8 godzinach w biurze trudno od razu złapać rytm. Za to śpi się świetnie. Drugi bieg, dzienny, w sumie wchodzi tak samo jak zawsze.
22 IV
3 E
5 km T (~4:00)
3 E
Co za zamuł. Tempo w sumie ciut poniżej 4/km, ale i tak się namęczyłem. W tym tygodniu przeszedłem do następnego etapu w treningu uzupełniającym i nowe ćwiczenia, choć jest ich mniej i są mniej męczące, to jednocześnie stanowią ogromne obciążenie dla układu nerwowego. Właśnie dlatego zamiast dorzucać kolejne powtórzenia w prostych ćwiczeniach, warto rozważyć trening oparty na nauce określonych ruchów i układów (ang. flows).
Tak czy siak tempo run odhaczony, więc do przodu. I na osłodę pojedyncza dwusetka po chwili odpoczynku poniżej 31". Lubię sobie szybciej zakręcić nogami po tempówce.
23 IV
60'E
25 IV
5 szybkie easy
4x1200 I (3:27, 28, 36, 36)
3 E
Zamiast spokojnego dobiegu na pętlę wyszedł mi dość żwawy bieg dookoła. Cóż, inne sprawy. Czasu zostało na 4 powtórzenia. Po dwóch pierwszych trochę się zagotowałem i spuściłem potem z tonu. Za to dwa ostatnie weszły bardzo luźno po 3:36, czyli w dobrym tempie. W sumie cieszy, że po korekcie prędkości luźno domknąłem trening
40' nad ranem z pracy
po wstaniu
60' E
Zrobił mi się tradycyjny letni secik nocno-poranny. Biega się to średnio, bo jednak po 8 godzinach w biurze trudno od razu złapać rytm. Za to śpi się świetnie. Drugi bieg, dzienny, w sumie wchodzi tak samo jak zawsze.
22 IV
3 E
5 km T (~4:00)
3 E
Co za zamuł. Tempo w sumie ciut poniżej 4/km, ale i tak się namęczyłem. W tym tygodniu przeszedłem do następnego etapu w treningu uzupełniającym i nowe ćwiczenia, choć jest ich mniej i są mniej męczące, to jednocześnie stanowią ogromne obciążenie dla układu nerwowego. Właśnie dlatego zamiast dorzucać kolejne powtórzenia w prostych ćwiczeniach, warto rozważyć trening oparty na nauce określonych ruchów i układów (ang. flows).
Tak czy siak tempo run odhaczony, więc do przodu. I na osłodę pojedyncza dwusetka po chwili odpoczynku poniżej 31". Lubię sobie szybciej zakręcić nogami po tempówce.
23 IV
60'E
25 IV
5 szybkie easy
4x1200 I (3:27, 28, 36, 36)
3 E
Zamiast spokojnego dobiegu na pętlę wyszedł mi dość żwawy bieg dookoła. Cóż, inne sprawy. Czasu zostało na 4 powtórzenia. Po dwóch pierwszych trochę się zagotowałem i spuściłem potem z tonu. Za to dwa ostatnie weszły bardzo luźno po 3:36, czyli w dobrym tempie. W sumie cieszy, że po korekcie prędkości luźno domknąłem trening
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
27 IV
40’ E nad ranem
60’ E w dzień
Majówka – dwa rozruchy po ~30’ po górkach
Majówka z rodziną w Górach Izerskich. Nie planowałem więcej biegania niż dwa rozruchy. Kochana żona nawet zaproponowała, żebym podjechał samochodem (ok 20 km) i pobiegał na zakręcie śmierci (w końcu kultowe miejsce dla biegaczy), ale ukradli nam tablice rejestracyjne, więc za bardzo nie chciałem jeździć po okolicy
Po raz kolejny zauważyłem, że chodzenie jest na dłuższą metę bardziej męczące niż bieganie i po powrocie czuję jednak w nogach trudy wędrówek.
4 V
3 E
5x1000 I p’ 400m (50 marsz, reszta trucht)
3 E
Ostatnie interwały przed startem. Weszły bardzo fajnie, tym bardziej, że czuję się ogólnie wymęczony. Tempa 3:34, 28, 30, 33, 26. Myślałem, że wejdzie wolniej. Na koniec, po odpoczynku, jeszcze tradycyjna pojedyncza dwusetka, tradycyjnie w 31”.
W weekend, jeśli uda się wepchnąć akcent, pobiegnę pewnie jakiś spokojny ciągły, a w tygodniu interwały tempowe i tyle. Teraz jeszcze tylko skorygować wagę, która delikatnie wzrosła po majówce i się nie przeziębić Poza tym praktycznie cała robota zrobiona i wystarczy pobiec za dziesięć dni solidną dyszkę
40’ E nad ranem
60’ E w dzień
Majówka – dwa rozruchy po ~30’ po górkach
Majówka z rodziną w Górach Izerskich. Nie planowałem więcej biegania niż dwa rozruchy. Kochana żona nawet zaproponowała, żebym podjechał samochodem (ok 20 km) i pobiegał na zakręcie śmierci (w końcu kultowe miejsce dla biegaczy), ale ukradli nam tablice rejestracyjne, więc za bardzo nie chciałem jeździć po okolicy
Po raz kolejny zauważyłem, że chodzenie jest na dłuższą metę bardziej męczące niż bieganie i po powrocie czuję jednak w nogach trudy wędrówek.
4 V
3 E
5x1000 I p’ 400m (50 marsz, reszta trucht)
3 E
Ostatnie interwały przed startem. Weszły bardzo fajnie, tym bardziej, że czuję się ogólnie wymęczony. Tempa 3:34, 28, 30, 33, 26. Myślałem, że wejdzie wolniej. Na koniec, po odpoczynku, jeszcze tradycyjna pojedyncza dwusetka, tradycyjnie w 31”.
W weekend, jeśli uda się wepchnąć akcent, pobiegnę pewnie jakiś spokojny ciągły, a w tygodniu interwały tempowe i tyle. Teraz jeszcze tylko skorygować wagę, która delikatnie wzrosła po majówce i się nie przeziębić Poza tym praktycznie cała robota zrobiona i wystarczy pobiec za dziesięć dni solidną dyszkę
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
najpierw z kronikarskiego obowiązku, by czas nie pokrył i niepamięć
6 V
45' E
8 V
60' E
9 V
3 E
3x1,6 T p'1'
3 E
11 V
40' E nad ranem
60' E w dzień
W sumie całkiem dobrze zbiegł mi się brak czasu na trening z luzowaniem. Jutro nie mam jak zrobić rozruchu, czyli następne bieganie to już zawody.
Ostatnie tempówki weszły całkiem dobrze. Tempa po 3:55, 3:46, 3:46 więc dość żwawo, ale bez szaleństw.
Jak zawsze pojawia się trochę tremy przed startem, ale raczej staram się nie nakręcać na zapas. W tym cyklu już zrobiłem dobry wynik, więc tym bardziej w niedzielę startuje na luzie. Zrealizowałem cały plan, popracowałem trochę nad techniką, bardzo poprawiłem ogólną sprawność i bez większych problemów zszedłem do wagi startowej (74 z 77 kg). Jestem bardzo zadowolony z ostatniego półrocza i widzę, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Czuję się dobrze. Po poniedziałku odpuściłem trening uzupełniający i robiłem tylko rozgrzewkę + schłodzenie. Korzystając z okazji w środę sprawdziłem aktualnego maksa podciągnięć (normalnie szkoda mi robienia wyłomu w planie) i wyszło 13 ładnych powtórzeń. Całkiem spoko, chociaż zdecydowanie więcej satysfakcji daje styl wykonania niż liczba powtórzeń (ta w sumie mnie nie bardzo obchodzi
6 V
45' E
8 V
60' E
9 V
3 E
3x1,6 T p'1'
3 E
11 V
40' E nad ranem
60' E w dzień
W sumie całkiem dobrze zbiegł mi się brak czasu na trening z luzowaniem. Jutro nie mam jak zrobić rozruchu, czyli następne bieganie to już zawody.
Ostatnie tempówki weszły całkiem dobrze. Tempa po 3:55, 3:46, 3:46 więc dość żwawo, ale bez szaleństw.
Jak zawsze pojawia się trochę tremy przed startem, ale raczej staram się nie nakręcać na zapas. W tym cyklu już zrobiłem dobry wynik, więc tym bardziej w niedzielę startuje na luzie. Zrealizowałem cały plan, popracowałem trochę nad techniką, bardzo poprawiłem ogólną sprawność i bez większych problemów zszedłem do wagi startowej (74 z 77 kg). Jestem bardzo zadowolony z ostatniego półrocza i widzę, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Czuję się dobrze. Po poniedziałku odpuściłem trening uzupełniający i robiłem tylko rozgrzewkę + schłodzenie. Korzystając z okazji w środę sprawdziłem aktualnego maksa podciągnięć (normalnie szkoda mi robienia wyłomu w planie) i wyszło 13 ładnych powtórzeń. Całkiem spoko, chociaż zdecydowanie więcej satysfakcji daje styl wykonania niż liczba powtórzeń (ta w sumie mnie nie bardzo obchodzi
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
14 V
10 km Swarzędz - 38:54
Nie no, już od samego rana było jasne, że w taką pogodę życiówki na dychę to ja nie nabiegam Pogoda raczej do opalania niż do biegania.
Mi jest o tyle łatwiej, że na zawodach biegam na wyczucie, więc się nie zagotowałem i całość pobiegłem praktycznie równo (19:29 na piątce). Co ciekawe w połowie byłem na setnej pozycji, a przybiegłem 74., czyli, nie przyspieszając w drugiej części, wyprzedziłem 25% zawodników przede mną.
Zaliczyłem dobry bieg. Fajnym akcentem była zacięta (i wygrana) walka na finiszu, co zawsze cieszy.
Teraz aktywne roztrenowanie i nowy cykl treningowy pod 11. listopada. O planach więcej napiszę jak już się zdecyduję, co będę robić.
10 km Swarzędz - 38:54
Nie no, już od samego rana było jasne, że w taką pogodę życiówki na dychę to ja nie nabiegam Pogoda raczej do opalania niż do biegania.
Mi jest o tyle łatwiej, że na zawodach biegam na wyczucie, więc się nie zagotowałem i całość pobiegłem praktycznie równo (19:29 na piątce). Co ciekawe w połowie byłem na setnej pozycji, a przybiegłem 74., czyli, nie przyspieszając w drugiej części, wyprzedziłem 25% zawodników przede mną.
Zaliczyłem dobry bieg. Fajnym akcentem była zacięta (i wygrana) walka na finiszu, co zawsze cieszy.
Teraz aktywne roztrenowanie i nowy cykl treningowy pod 11. listopada. O planach więcej napiszę jak już się zdecyduję, co będę robić.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Minął pierwszy tydzień przerwy między cyklami. Tym razem nie robię zupełnego roztrenowania i wychodzę sobie cztery razy w tygodniu na rozruchy po 30-40 minut. Oprócz tego normalnie realizuję trening uzupełniający.
Bierze się to trochę z planu na sezon lato/jesień. Startem docelowym standardowo będzie dyszka 11 listopada, ale wcześniej chciałbym zaliczyć kilka startów na bieżni na średnich dystansach. Pierwsza okazja już 4 czerwca i będzie to taki bilans otwarcia, jeśli chodzi o moje możliwości. Dlatego, mimo odpoczynku, nie chciałbym stracić dobrej wagi (utrzymuje się w granicach 74-75 kg). Kilka lat temu, w ramach testów na BBL, pobiegłem 2:15 z hakiem na 800 i bodajże 4:48 na 1500. Teraz na pewno nie będzie tak szybko, bo nie biegam w ogóle szybkich odcinków. Chce jednak złapać pierwsze doświadczenie w zawodach na bieżni i spróbować czegoś nowego.
Przed bieganiem średnich dystansów powstrzymują mnie dwie rzeczy. Po pierwsze wątpię, czy moje ciało wytrzymałoby specyficzny trening. Przy dość spokojnym treningu pod dyszkę często coś pobolewa i w szczycie sezonu czuję, że jestem na granicy przeciążenia kolana. A po drugie, nawet jakbym zrealizował cały plan, to i tak nie ma gdzie wystartować.
Co do drugiego problemu, to okazało się, że wcale go nie ma. Za radą Michała zadzwoniłem do WZLA i dowiedziałem się, że mogę wystartować na mitingu okręgowym jako zawodnik niezrzeszony. Muszę tylko zapisać się w biurze zawodów z rana i uiścić opłatę startową. WZLA nie po raz pierwszy zaskakuje mnie bardzo pozytywnie.
Co do treningu to postanowiłem po prostu nie robić specyficznego przygotowania pod biegi średnie. Będę startował z treningu długodystansowego.
Drugi rok z rzędu sięgam latem po plan Nagórka, tym razem pod 5 km. W zeszłym roku mojej psychice świetnie zrobiła odmiana i zimą z przyjemnością wracałem do Danielsa. O samym planie będę pisał na bieżąco w miarę jego realizacji. Jak zwykle musiałem trochę poprzestawiać wyjściową rozpiskę, żeby dopasować ją do życia codziennego
Bierze się to trochę z planu na sezon lato/jesień. Startem docelowym standardowo będzie dyszka 11 listopada, ale wcześniej chciałbym zaliczyć kilka startów na bieżni na średnich dystansach. Pierwsza okazja już 4 czerwca i będzie to taki bilans otwarcia, jeśli chodzi o moje możliwości. Dlatego, mimo odpoczynku, nie chciałbym stracić dobrej wagi (utrzymuje się w granicach 74-75 kg). Kilka lat temu, w ramach testów na BBL, pobiegłem 2:15 z hakiem na 800 i bodajże 4:48 na 1500. Teraz na pewno nie będzie tak szybko, bo nie biegam w ogóle szybkich odcinków. Chce jednak złapać pierwsze doświadczenie w zawodach na bieżni i spróbować czegoś nowego.
Przed bieganiem średnich dystansów powstrzymują mnie dwie rzeczy. Po pierwsze wątpię, czy moje ciało wytrzymałoby specyficzny trening. Przy dość spokojnym treningu pod dyszkę często coś pobolewa i w szczycie sezonu czuję, że jestem na granicy przeciążenia kolana. A po drugie, nawet jakbym zrealizował cały plan, to i tak nie ma gdzie wystartować.
Co do drugiego problemu, to okazało się, że wcale go nie ma. Za radą Michała zadzwoniłem do WZLA i dowiedziałem się, że mogę wystartować na mitingu okręgowym jako zawodnik niezrzeszony. Muszę tylko zapisać się w biurze zawodów z rana i uiścić opłatę startową. WZLA nie po raz pierwszy zaskakuje mnie bardzo pozytywnie.
Co do treningu to postanowiłem po prostu nie robić specyficznego przygotowania pod biegi średnie. Będę startował z treningu długodystansowego.
Drugi rok z rzędu sięgam latem po plan Nagórka, tym razem pod 5 km. W zeszłym roku mojej psychice świetnie zrobiła odmiana i zimą z przyjemnością wracałem do Danielsa. O samym planie będę pisał na bieżąco w miarę jego realizacji. Jak zwykle musiałem trochę poprzestawiać wyjściową rozpiskę, żeby dopasować ją do życia codziennego
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Przerwa, przerwa i po przerwie.
W ciągu dwóch tygodni biegałem sobie po 30-40 minut cztery razy w tygodniu. Od dzisiaj zaczynam nowy 24-tygodniowy plan pod którąś z dyszek na 11-go listopada. Ze zmian względem zimy będzie sporo zabaw biegowych i podbiegów. To co się nie zmienia to lekki ciągły w niedzielę zamiast dłuższego wybiegania - zbliżone korzyści, a można zamknąć trening w godzinie.
W sobotę wpadłem na parkrun. Była okazja po stu latach spotkać się z Mikołajem. Sam bieg ułożył się idealnie jako bodziec na zakończenie mini-roztrenowania. Prowadzili dużo szybsi ode mnie zawodnicy, zaczynając w spacerowym tempie. Po dwóch kilometrach zaczęli stopniowo przyspieszać i wyszedł z tego bieg z narastającą prędkością. Utrzymałem grupę do 3-4 km, potem odpadłem i dobiegłem swoim tempem jakieś 15 sekund po liderach. Kapitalny trening w grupie. Czas nic mi nie mówi, bo przez remont rozarium zmieniła się trasa i nie wiadomo, jak się ma do poprzedniej.
Jutro planuję skoczyć na stadion i obiegać kolce. Nie latałem w nich po tartanie ze trzy lata, a i wcześniej tylko kilka razy. Tak jak pisałem wcześniej, nie będę robił pod starty na bieżni żadnego specyficznego treningu. Myślę, że tylko przed zawodami będę zaglądał na stadion, żeby dotknąć prędkości poniżej 3min/km. Jak wszystko wypali to w niedzielę zadebiutuję na 800 m na zawodach
W ciągu dwóch tygodni biegałem sobie po 30-40 minut cztery razy w tygodniu. Od dzisiaj zaczynam nowy 24-tygodniowy plan pod którąś z dyszek na 11-go listopada. Ze zmian względem zimy będzie sporo zabaw biegowych i podbiegów. To co się nie zmienia to lekki ciągły w niedzielę zamiast dłuższego wybiegania - zbliżone korzyści, a można zamknąć trening w godzinie.
W sobotę wpadłem na parkrun. Była okazja po stu latach spotkać się z Mikołajem. Sam bieg ułożył się idealnie jako bodziec na zakończenie mini-roztrenowania. Prowadzili dużo szybsi ode mnie zawodnicy, zaczynając w spacerowym tempie. Po dwóch kilometrach zaczęli stopniowo przyspieszać i wyszedł z tego bieg z narastającą prędkością. Utrzymałem grupę do 3-4 km, potem odpadłem i dobiegłem swoim tempem jakieś 15 sekund po liderach. Kapitalny trening w grupie. Czas nic mi nie mówi, bo przez remont rozarium zmieniła się trasa i nie wiadomo, jak się ma do poprzedniej.
Jutro planuję skoczyć na stadion i obiegać kolce. Nie latałem w nich po tartanie ze trzy lata, a i wcześniej tylko kilka razy. Tak jak pisałem wcześniej, nie będę robił pod starty na bieżni żadnego specyficznego treningu. Myślę, że tylko przed zawodami będę zaglądał na stadion, żeby dotknąć prędkości poniżej 3min/km. Jak wszystko wypali to w niedzielę zadebiutuję na 800 m na zawodach